Smutne piękno
Przyjaciółka przysłała mi ostatnio przepiękne zdjęcia kwiatów: magnolii, dzwonków, stokrotek. Każde było inne, ale przepełnione światłem, intensywnością barw. Każde było hymnem ku czci życia, które co roku rozkwita z całą swoją bujnością. Przerażająca jest tylko świadomość, że zrobił je człowiek, który umiera. Od razu inaczej patrzy się na te bezwstydnie radosne kwiaty. Co z tego, że są kruche i łatwo zgnieść w palcach ich płatki? Teraz są królami. Pysznią się swoją siłą witalną, przykuwają wzrok, każą podziwiać. A myśli mimowolnie uciekają do tego, że Ktoś Ważny być może patrzy na nie po raz ostatni. To boli. Boli świadomość nieuchronności, tego, że wspólny czas już się kurczy. Nigdy nie znamy dnia i godziny – zdrowi ludzie też mogą wstać rano, a wieczorem nie wrócić do domu. Może tak jest łatwiej? Nie liczyć godzin, cieszyć się swoją bliskością i nie wypatrywać śmierci w każdym cieniu. Nikt jej nie lubi, większość się boi. Jest taka nieprzenikniona, ale bywa też piękna. Potrafi być ...