Słowiczy papierek lakmusowy
Słowik to wredny sadysta. Kląska rano i wieczorem, nie dając spać ani rannym ptaszkom, ani sowom. Drze się jak opętany, wyśpiewując tilulilu, którego nikt nie rozumie. *** Słowik to artysta, który daje z siebie to co najlepsze. Obdziela świat pięknem swojej muzyki, nawet jeśli nie do końca ten świat go rozumie. Kląska rankiem i wieczorem, by każdy mógł posłuchać jego śpiewu – nieważne czy chodzi spać z kurami, czy mruży oczy dopiero o świcie. *** Ta sama sytuacja może być różnie widziana. Patrzymy przez pryzmat swojego serca. Jeśli jest zatrute zgorzknieniem to i obraz świata będzie wypaczony. Będzie coraz więcej burych plam, coraz mniej barw. Nasze poglądy na ludzi i sprawy będą się radykalizowały. Pojawi się to potwornie mocne „nigdy” i nieuznające kompromisu „zawsze”. Sama się mentalnie krzywię na tę radosną do szpiku kości Pollyannę, którą usiłuję tu przedstawić. Nie brykam jak kucyk z Doliny Tęczy przez cały czas i nie rżę radośnie. Odstawiam czasem takiego ponuraka, że ...