Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2024

Słowiczy papierek lakmusowy

Obraz
Słowik to wredny sadysta. Kląska rano i wieczorem, nie dając spać ani rannym ptaszkom, ani sowom. Drze się jak opętany, wyśpiewując tilulilu, którego nikt nie rozumie. *** Słowik to artysta, który daje z siebie to co najlepsze. Obdziela świat pięknem swojej muzyki, nawet jeśli nie do końca ten świat go rozumie. Kląska rankiem i wieczorem, by każdy mógł posłuchać jego śpiewu – nieważne czy chodzi spać z kurami, czy mruży oczy dopiero o świcie. *** Ta sama sytuacja może być różnie widziana. Patrzymy przez pryzmat swojego serca. Jeśli jest zatrute zgorzknieniem to i obraz świata będzie wypaczony. Będzie coraz więcej burych plam, coraz mniej barw. Nasze poglądy na ludzi i sprawy będą się radykalizowały. Pojawi się to potwornie mocne „nigdy” i nieuznające kompromisu „zawsze”. Sama się mentalnie krzywię na tę radosną do szpiku kości Pollyannę, którą usiłuję tu przedstawić. Nie brykam jak kucyk z Doliny Tęczy przez cały czas i nie rżę radośnie. Odstawiam czasem takiego ponuraka, że

Czas nie liczy godzin i lat

Obraz
Na studniówce puścili nam piosenkę Maryli Rodowicz: Ale to już było i nie wróci więcej – I choć tyle się zdarzyło To do przodu wciąż wyrywa głupie serce. Ale to już było, znikło gdzieś za nami – Choć w papierach lat przybyło To naprawdę wciąż jesteśmy tacy sami. Nie ma co, idealny kawałek na twój pierwszy bal w życiu (nie licząc kinderbali ofc). Sto dni, matura, część na studia, część do wojska, część do pracy. Dziecko, drugie dziecko, pies. Składki do ZUS-u i daniny dla banku. Wybieranie kafelek i ulubiony palnik na kuchence, a potem to już tylko gastroskopia, leki na nadciśnienie i wymienianie się numerami do lekarza. Tylko pamiętajcie, wciąż jesteście tacy sami! No dobra, koniec demonizacji – piosenka sama w sobie nie jest zła. Może bliżej mi do Andrzeja Rybińskiego, by śpiewać, że „odmierzam świat nie używając dat”, ale byłoby potwornie gdybym miała powiedzieć, że jestem taka sama jak wtedy, gdy kończyłam liceum. Tak się cieszę, że jestem już dużo dalej! Uwielbiałam mo

Nadmiar

Obraz
Ciekawa rzecz z tym nadmiarem - to przecież taki gratis od losu. Powinniśmy się cieszyć. Dostajesz wyjątkowo bujne włosy i nigdy nie grozi ci łysina. Chyba, że przypominasz wilkołaka w pełni, a golarka łamie się po pierwszym pociągnięciu... Wtedy to już przesyt. Klęska urodzaju. To też paradoks, prawda? Jak może być za dużo czereśni? Zboża? Kokosanek? A nie, wróć, to akurat nie najlepszy przykład. Myślę jednak, że wiecie o co mi chodzi. Są takie dobra, które mogą nas przeciążyć i przytłoczyć. Na przykład nadmiar troski, który sprawia, że Kotek zostaje zagłaskany na śmierć. Albo nadmierna ambicja, niepozwalająca zwolnić tempa. Głupio byłoby zostać przed 30-tką prezesem Bardzo Ważnego Koncernu i mieć to wyryte w epitafium. Bywa też tak, że do sensu nadmiaru trzeba się dokopać. Trzeba przewalić hałdę wyobrażeń, społecznych kalek, a nawet własnych doświadczeń. Nie jest to proste, ani przyjemne, ale głęboko wierzę, że potrzebne każdemu z nas. Jestem przekonana, że nic nie dzieje się bez prz