Zmroziło
– Zmroziło. – Chyba pogrzało – mruknęłam. 30 stopni w cieniu, a ją mrozi. Leżałyśmy z X w Łazienkach rozkoszując się początkiem weekendu. Wiecie: zapach koniczyny, chłodek i pewność, że rozkładając koc nie natrafisz na psie guano. – Zdecydowanie mnie zmroziło – X nie dawała za wygraną. – Znalazłam Remka na Tinderze. – Jakiego Remka? Przyjaźnimy się, pożyczam jej sweter i torebkę, angażuję się w postpaszczakowe traumy, ale przecież nie mogę znać każdego speca od IT w jej firmie. To nawet nie jest moja firma. – Nika! Skup się! – X pstryknęła mi palcami nad głową. Niechętnie otworzyłam oczy. – Remek. Zmroziło. Nic w dyni nie dzwoni? – Pokaż! Być może wydałam z siebie dziwny pisk, ale przypominam, że to Łazienki, w których pawie drą się na niebotycznych częstotliwościach. A przynajmniej taka jest moja linia obrony, Wysoki Sądzie. Faktycznie – znam tę twarz. Facet, który wie, że rozmiar ma znaczenie i dobra książka musi mieć objętość hipopotamicy w ciąży. A i technikę ma...