Mielony mózg
Bynajmniej nie chodzi o ulubione danie Hannibala Lectera. Ale tak mi się wszystko w nim przekotłowało, że tylko dodać bułki tartej, jajko i na patelnię ten móżdżek. Przeładowałam się po prostu. Żeby było zabawniej piszę tego posta w najbardziej luksusowym spa, jakie do tej pory udało mi się odwiedzić. Noc spędziłam z mrożonym okładem na oczy, stópki grzał mi termofor z ciepłą wodą, a pod głową miałam poduszkę napełnioną lawendą. Szampana piłam do śniadania! Zaraz będą mnie nacierać olejkiem o zapachu mandarynki! Czysta dekadencja. To w sumie straszne, że trzeba zapłacić spory hajs za luksus nicnierobienia i bezkarny urlop do powinności. Chyba większości z nas nie wychodzi nic z mądrości: "Kurz leży - poleżę i ja". A jak nawet się położę, to z takim poczuciem winy, że za karę wymyślę porządki w szafach, albo coś równie ambitnego. A wiecie co nas tak nakręca? Wielopokoleniowy łańcuch zachowań. Zróbcie szybki rachunek sumienia i odpowiedzcie sobie szczerze dla kogo rzucone mimo...