Posty

Umiarkowanie w jedzeniu człowieka

Obraz
Człowiek człowiekowi wilkiem? Daj Boże! Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Silni bronią słabych, najwolniejsi nadają rytm wędrówce, nikt nie pozwala zrobić krzywdy dziecku, rodzice mają autorytet. Takie są fakty moi drodzy. A jednak obrażamy się na ludzi, wtłaczając ich w ramki Złego Wilka z bajki. *** Chyba wszyscy mamy tendencję do tego, by szukać zaspokojenie swoich potrzeb w drugim człowieku. Chcemy jego czasu, uwagi, zaangażowania, czułości. Chcemy by nas zaskakiwał, ale w obrębie akceptowalnych przez nas granic. Chcemy by był obrońcą, opiekunem, przyjacielem, kochankiem, towarzyszem przygód, terapeutą, powiernikiem. W zależności od relacji jaka nas łączy dokładamy jeszcze mniej, lub bardziej uświadomione role do odegrania. Pożeramy w całości i obrażamy się, kiedy nie chce oddać ostatniej kosteczki. Człowiek jest tylko człowiekiem. Tylko i aż. Nie aktorem, któremu rozpisujemy scenariusz; nie marionetką, która zatańczy według naszych upodobań. Jest osobnym bytem z całym tego

Oszlifowani

Obraz
Wiecie, że piosenka Myslowitz „Długość dźwięku samotności” ma już 25 lat? Jest coś pociągającego w myśli, że nasze działa nas przetrwają. W dodatku są ciągle żywe. Inaczej patrzymy na nie z biegiem lat. Filtrujemy je przez pryzmat własnych doświadczeń i kulturowe sito. I nawet kiedy będę sam Nie zmienię się, To nie mój świat. Przede mną droga, którą znam, którą ja wybrałem sam. Szczerze mówiąc nie przepadam za tym utworem. Leciał w radio tyle razy, że już znam go na pamięć, ale mój ci on nie jest. Chociaż… Dawno temu, w czasie burzy i naporu, wydawało mi się, że to taki manifest buntownika. Idzie sam, swoją drogą, wszyscy mogą mu skoczyć. Żadnych skrótów. Nonkonformizm na pełnej petardzie. A dziś… Dziś słucham i współczuję. Współczuję skostnienia, okopania się i braku otwartości na zmianę. Przecież na tym właśnie polega życie, by wejść w jego nurt. Trochę nas to życie musi oszlifować i wygładzić. Szlif łagodności Większość ludzi łagodnieje na starość, zauważyliście? Owszem

Świetliki

Obraz
Ostatnio dowiedziałam się fantastycznej rzeczy na temat świetlików. Wiecie, tych robaczków z błyszczącym kuperkiem. Ich świecące tyłki służą przywabianiu partnera, albo… odstraszaniu wrogów. Wiem, wiem, zwykła chemiluminescencja, nie ma się czym podniecać. Ale kurczę, jednak jest! Już samo to, że w wyniku reakcji chemicznych następuje emisja fal świetlnych zakrawa o magię. Dołóżmy jeszcze opowieści o Nocy Kupały, kiedy maleńkie robaczki świętojańskie wabią śmiałków w las, by szukali mitycznego kwiatu paproci… Nie czujecie tego przyjemnego dreszczyku emocji? Ja już jestem w połowie drogi do krainy fantazji. Ciekawsze jest jednak to, że ludzie zachowują się tak samo. Wabimy światłem, albo chowamy się za nim. Znam mnóstwo ciepłych, uśmiechniętych osób, które są jak małe słoneczka. Wszyscy przy nich rozkwitają, odpoczywają, chcą się grzać w ich blasku. Mają w sobie taką nieprawdopodobną radość i wiarę, że wszystko się ułoży. Co ciekawe, są w tym autentyczne. Ich ciepło nie spala, nie

Ludzie bezdomni

Obraz
Zima to ciężka pora roku. Chłód przenika kości, wdziera się do gardła. Ludzie, zakutani w grube kurtki i płaszcze, przemykają szybko, by jak najkrócej wystawiać się na działanie mrozu. Gdy opada grudniowa euforia związana z pierwszym śniegiem, iluminacją miast i oczekiwaniem na Boże Narodzenie zderzamy się z ciemnością i chłodem pierwszych tygodni roku. Niby już każdy dzień jest odrobinę dłuższy, a jednocześnie jest tak daleko do wiosny. Nie widać jeszcze przebiśniegów, nie przyleciały dzikie gęsi. Widać za to ludzi bezdomnych. *** Ostatnio przeżyłam kilka sytuacji, które mocno mnie dotknęły. Przeżyłam to zresztą za duże słowo – one gdzieś zahaczyły o moją świadomość, a jednocześnie wbiły się w mózg i domagają się uwagi. Tak jak ludzie bezdomni – oni też nie są nachalni ze swoją obecnością. Gdy idę do pracy bardzo wcześnie, widzę ich śpiących na ławkach, w progu teatru, pod ścianą w przejściu metra. Wystarczy jednak, że idę do pracy pół godziny, czy godzinę później – już nie

Świąteczna magia

Obraz
Fajnie być elfem. Serio! Wszyscy wiedzą, że to właśnie one tworzą magię Bożego Narodzenia. Zapalają lampki na choince, wyczarowują pierogi, ogarniają listę prezentów. Niektóre nawet targają z bazaru jodły i świerki, które później zamieniają w choinki. Cudownie być dzieckiem, które chłonie cały ten magiczny czas i czeka na Mikołaja, ale równie pięknie jest być dorosłym, który zaczarowuje rzeczywistość. Czasem narzekamy, że już nie jest tak cudownie jak kiedyś, ale ten dziecięcy filtr możemy zamienić na coś o wiele piękniejszego. Może codzienność nie błyszczy, bo nasz brokat trochę wyblakł? Może najpierw trzeba rozpalić swoje serce, by później rozświetlać inne światy? *** Za kilka dni będę świętować narodziny Chrystusa. Boga, który wszedł w codzienność. I tak jak codziennie modlę się o chleb powszedni, tak zaczęłam się zastanawiać czym karmię się na co dzień.  To prawda, że każdy nas żyje we własnej bańce. Filtrujemy świat przez pryzmat własnych wyobrażeń i osądów. Widzisz zło i ono się

Idealna randka

Obraz
X fruwa ostatnio na różowym obłoku szczęśliwości, tak słodkim, że postronnych bolą zęby. To znaczy mnie bolą od zgrzytania z zazdrości, bo miłość miłością, ale żeby zaraz tak ostentacyjnie, z łapaniem na ręce i okręcaniem w powietrzu? Z wiecheciami kwiatów? Z trzymaniem za łapkę na spacerze, w kinie i w kościele? No kurczę, ja też chcę!  Chyba nigdy nie wyleczę się z romantyzmu. Łaknę opowieści o miłości, jak kania dżdżu. Uwielbiam historie początku znajomości, kiedy każde muśnięcie dłoni i drgnienie serce rezonowało godzinami. Mogę godzinami słuchać o zaręczynach i ślubach, na których zawsze płaczę ze wzruszenia. I kocham wzmianki ludzi w długoletnich związkach, którzy rozczulają się nad tym co ostatnio zrobili mąż/chłopak/żona/dziewczyna. Bo ich uczucie jest już dojrzałe, sprawdzone, takie uklepane, a jednak... u nich spontaniczny taniec w kuchni czy herbata w ładnej filiżance, zrobiona tak po prostu bez pytania, urasta do rangi Pomnika Miłości. Ostatnio rozmawiałam ze znajomymi o ty

Pochwała lenistwa

Obraz
Dziś będzie o lenistwie. A raczej o tym czy w ogóle potrafimy odpoczywać. Zróbcie szybki rachunek sumienia: kiedy tak naprawdę było wam błogo?  Po moich intensywnych wojażach, które ze wschodu rzuciły mnie na południowy zachód, a zaraz potem na północ, po dziesiątkach nadgodzin, hektolitrach kawy i permanentnym przyspawaniu do laptopa nadszedł czas na urlop. W listopadzie. A gdzie można się dogrzać w Polsce o tej porze roku? Tylko w spa. Wbrew pozorom nie jest to aż tak droga przyjemność - jest wiele pakietów promocyjnych, a nawet pobyt bez dodatkowych zabiegów potrafi zrelaksować. Naprawdę trzeba się sprężać żeby skorzystać ze wszystkich saun, biczy wodnych, bąbelków w jacuzzi i smukłym kieliszku.  Ja wybrałam się na babski wypad połączony ze świętowaniem urodzin przyjaciółki. Jak trzy muszkieterki nacierałyśmy się olejkami, nakładałyśmy maseczki na twarze i odżywki na włosy. Smarowanie tyłka miodem po prostu. Obiektywnie było miło, nawet bardzo - dużo śmiechu, pogaduchy, miękkie łóżk