Sick [Sic]
Każdy ma jakieś oswojone miejsca. Czasem to park koło domu z konkretnym, ukochanym drzewem. Czasem zadymiony pub, w którym na wejściu zbija się z barmanem żółwika. A czasem są to miasta, do których wspaniale jest wracać. Dla mnie takim miejsem jest Toruń. Przez lata Toruń kojarzył mi się z zupą ogórkową. Nie z piernikami, nie z Kopernikiem, ale właśnie z niebem koloru zabielonej zupy. To tam zjadłam pierwszego w życiu Happy Meala i dałam się zaczarować gwiazdom, wyświetlanym na pękatej kopule planetarium. Nic więc dziwnego, że na wyjazd do Torunia cieszyłam się niczym wiewiórka na promocyjne fistaszki. Hej, przygodo! Taa.... Luzowanie obostrzeń wplynęło znacząco na obłożenie w PKP. Nie wiem dlaczego, ale byłam pewna, że będzie luz, cisza i spokój, a zamiast tego dostałam wagon bez przedziałów i bandę wyjców tuż obok. Serio, rozumiem, że dzieci roznosi energia, ale mnie roznosiły decybele, które wydawały. A jak słuchawki nie dawały rady ich zagłuszyć, to nie wyobrażam sobie, jak ich ...