Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2024

Wskrzeszeniomat – część trzecia

Obraz
To już ostatnia część opowiadania. Dajcie znać co o nim myślicie. I koniecznie powiedzcie, co chcielibyście wskrzesić :) Wskrzeszeniomat – część trzecia – Pani Ewo, proszę na słówko! – głos dyrektora brzmiał niczym odgłos paznokci przesuwanych po tablicy. – Słyszałem w pokoju nauczycielskim, jak opowiadała pani o jakimś łańcuchu dobrych uczynków . – Tak, panie dyrektorze, ale nie chodzi tylko o same dobre uczynki. Był już taki łańcuszek dobrych serc polegający na tym, że każdy, komu wyświadczono jakieś dobro miał odwdzięczyć się podając je dalej. Tu chodzi przede wszystkim o ciągłość pokoleń. Każdy ma jakieś wspomnienie związane z babcią, dziadkiem, miłą sąsiadką albo nawet ukochanym pisarzem. Czy nie byłoby wspaniale, żeby kultywować ich dobre nawyki? – Hmm, tradycja, powiada pani…– dyrektor zrobił zamyśloną minę. – Myślę, ze możemy się na to zgodzić. Proszę przeprowadzić taki… echem… eksperyment. – Dyrektor wyraźnie nie lubił tego słowa. – Na początek niech zaangażuje pani

Wskrzeszeniomat – część druga

Obraz
Boże, jak się cieszę, z tych króciutkich wskrzeszeń... Nucę to obsesyjnie od kilku dni ;) Podobała się Wam pierwsza część opowieści o Ewie, Kamili i ich planie?  Wskrzeszeniomat – część druga Wszystko jest jednak łatwiej powiedzieć niż zrobić. Zapamiętane drobne gesty miały sens właśnie dlatego, że były skierowane do konkretnego człowieka. Cały mikrokosmos słów, czułych przytulasków, ulubionych potraw i hermetycznych żartów był oparty na jednym – na miłości do bliskich.  Przez cały następny dzień Kamila usiłowała przypomnieć sobie jak najwięcej szczegółów z dzieciństwa. Jej dziadkowie byli zwykłymi ludźmi i poza cukierkowymi niespodziankami nie wyróżniali się niczym szczególnym. Dziadek Tomek lubił łowić ryby, które babcia z poświęceniem przyrządzała na tysiące sposobów, ale Kamila na samą myśl o wypatroszeniu hipotetycznej płotki miała całkiem realne dreszcze.  Postanowiła w końcu, że zrobi przegląd szaf i odda część potrzebującym. W rodzinnie mamy robiono tak co roku i wydawało jej s

Wskrzeszeniomat – część pierwsza

Obraz
W cyfrowych czeluściach odgrzebałam swoje opowiadanie z zamierzchłych czasów. Od tamtej pory zmienił się trochę mój styl pisania, ale cieszę się, że wciąż mam na nosie różowe okulary.  Opowiadanie będzie opublikowane w 3 częściach. Wskrzeszeniomat – część pierwsza Jakkolwiek dziwnie to brzmi wszystko zaczęło się od ptaszka. Od ptaszka, trzydziestoletniej singielki i tureckiego all inclusive. Są takie dni, kiedy człowiek wie, że jest kiepsko, lepiej nie będzie i modli się tylko o to, by jakoś dobić do wieczora. Ewa zaliczała właśnie taki dzień. Rozkoszne wakacje w Turcji z drinkami z palemką, zapierającą w dech piersiach architekturą i najlepszą przyjaciółką Kamilą, były po prostu nieznośne. Drinki były pyszne przez pierwsze dwa dni, Kamila zamiast na pogaduchy o życiu rzuciła się do nadrabiania książkowych zaległości, a architektura… – Kurde! Znowu w wpadłam w dziurę – jęknęła Ewa, masując obolałą stopę. – Czy w tym kraju każdy chodnik wygląda, jak sito? To już chyba trzeci raz