...a oni tego miejsca nie oddadzą za nic...
Pierwszy sierpnia, dzień krwawy, powstał naród Warszawy, by stolicę uwolnić od zła. I zatknęli na dachy, barykady i gmachach biało-czerwonych sztandarów las... *** 1 sierpnia to w Warszawie święto. Większe nawet niż 11 listopada. W Święto Niepodległości bywa różnie, czasem człowiek boi się wyjść, żeby nie trafić na oszołomów negatywnie nastawionych do kostki brukowej. 1 sierpnia jest jednak zupełnie inny. Gdy w godzinę W zaczynają wyć syreny, kiedy całe miasto zamiera w bezruchu, mam wrażenie, że w jakiś niezwykły sposób zagina się czasoprzestrzeń i przez chwilę jesteśmy w 1944 roku. Może tak jest? Może duchy tych, którzy walczyli i tych którzy zginęli, na moment pojawiają się wśród nas? A może to krzyczą nieliczne zachowane mury, nasiąknięte euforią i rozpaczą tamtych 63 dni? Warszawa jest wielkim cmentarzem. Nie ma ulicy, która nie pamiętałaby rozlewu krwi. A jednocześnie jest semper invicta * - zawsze niezwyciężona i harda. Zrównana z ziemią, wyrosła na większą niż była kiedykol...