Okrutnik
To smutna historia, z wieloma płaszczyznami nieszczęścia. Zaczęło się od znalezienia na ulicy martwego mężczyzny. Był młody, nie miał na sobie śladów pobicia. Nic nie wskazywało na morderstwo. Przewieziono go do zakładu medycyny sądowej, pobrano krew. Toksykologia pokazała bardzo duże stężenie środków nasennych, szybko okazało się, że popełnił samobójstwo. Dlaczego? Miał żonę, małe dziecko, pracę. Brak długów, brak chorób przewlekłych. A jednak od lat był głęboko nieszczęśliwy. Miotał się sam z sobą, odchodził, wracał. Wreszcie odszedł całkiem. Biedny, nieszczęśliwy człowiek, którego przerosło życie. Wybrał drogę bez odwrotu, drogę tchórzy, którzy uciekają od rzeczywistości. Jednocześnie targnięcie się na życie, wymaga przekroczenia jakiejś granicy. Życie to świętość – mamy głęboko wpisany szacunek do niego. To podstawa naszej egzystencji. Mord jest sprzeniewierzeniem się naturze, samobójstwo w jakiś sposób budzi pogardę. Wiem, czasem ludziom wydaje się, że to honorowe rozwi...