Wosk i klucz
Jak mówi stare, polskie przysłowie: na świętego Andrzeja kwitnie pannom nadzieja. Jeden dzień w roku, kiedy można wróżyć i zrzucać to na karb podtrzymywania tradycji. Jeden dzień, a właśnie wieczór, kiedy zagląda się w przyszłość w nadziei, że nowy rok przyniesie miłość. W racjonalnych czasach technokracji niewiele miejsca pozostaje na dawne gusła. Niby nie wierzymy, ale trochę byśmy chcieli. Może dlatego andrzejkowe zabawy są tak popularne. Łapiemy za garnki pełne zimnej wody, stare klucze i rozpuszczone tealighty, skoro tak trudno o prawdziwy wosk. Żadna z moich dziecinnych wróżb się nie spełniła. Nie zostałam aktorką, nie pojechałam do Wenecji. Może po prostu to jeszcze przede mną. Znam za to Dziewczynę, która zaczęła bawić się w Andrzejki wtedy, gdy naprawdę dorosła do związku. Pewnego listopadowego wieczora wywróżyła sobie, że już niedługo pojawi się mężczyzna, którego imię zaczyna się na konkretną literę alfabetu. Na Sylwestra byli parą. Rok później wyczytała z wosku, że ich...