Hello wind
Wieje wiatr zmian. To dopiero subtelne podmuchy, ale chyba jestem astralną meteopatką, bo zaczynam czuć w kościach, że zbliża się coś dobrego. W końcu jeśli na Mazowszu można odczuwać skutki halnego, to czy nie można przeczuwać, że życie szykuje dla nas jakąś miłą niespodziankę? Nie wiem czy to mój optymizm, czy zaklinanie rzeczywistości, ale wierzę, że już niedługo stanie się coś pięknego. Nie musi być doniosłe, ani ogromne, ale wiem, że mój świat rozświetli się niczym lampion-witraż, do którego włożono świeczkę. Ostatnio wiele dzieje się dookoła mnie. Był ślub i wesele też, z ziemi wyrastają mury domów. Znajomi oczekują dziecka. Przyjaciółka miała wypadek na autostradzie i cudem wyszła z niego praktycznie bez szwanku. Ktoś się rozstał, ktoś inny poznał fascynującego człowieka. Było rzucanie papierami i rozpoczęcie nowej zawodowej drogi. Trochę walki z czasem i kwasem międzyludzkich relacji. Kilka bitew o zdrowie. Dzieje się dużo wokół, a u mnie spokój. Może nie do końca, bo przecież ...