Zakotwiczeni
Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie! Nie wiem jak Wy, ale ja słysząc taką formułkę od razu przenoszę się do przedostatniej ławki pod ścianą i czasów, gdy wydawało mi się, że jak tylko dorosnę to nikt mi nie będzie mówił co mam robić. Słodka naiwność! Nie tylko budżet mnie ogranicza, ale jeszcze brak czasu, bo przysięgam, że kiedyś doba była o wiele dłuższa. Nie było mnie tu już od tygodnia i chciałabym móc powiedzieć, że zostałam poniesiona przez urodzinowy melanż, ale prozaiczna prawda jest taka, że miałam dość intensywny czas w pracy i nie starczało mi już sił na dodatkowe zajęcia. Przychodziłam do domu z głową spuchniętą od wiadomości, ledwo powłócząc nogami. Aktywność ograniczała mi się do kąpieli, podgrzania zupy i włączenia filmu, który ukoi mnie i rozczuli. Może to wpływ zimowej aury, może przeciążenia, ale potrzeba mi komfortu i emocji wywołanych przez powtarzalne, uspakajające czynności. Jeszcze przyjdzie moment kiedy zmierzę się z ambitniejszym kinem, albo wypróbuję nowy p...