Rzut na granat
Widzieliście kiedyś uśmiechniętego lwa? No dobra, może nie jest to uśmiech sensu stricto, ale rozczula mnie widok grymasu na pysku tego wielkiego kota.
Kocham wszystkie pory roku, ale jesień ma dla mnie szczególny urok. Nie ma nic lepszego niż szuranie butami w opadłych liściach. Już zaliczyłam grzybobranie, herbatę z malinami, dłuuuugi wieczór pod kocykiem. Obłożyłam się książkami z jesienią w tle i chłonę je, jak kania deszcz. Spacer w deszczu też mam zresztą odhaczony. A na pysku mam dokładnie ten sam uśmiech co kocur ze zdjęcia: omniomniom, jak ja nic nie muszę!
I nie chodzi o permanentny tumiwisizm, ale o wewnętrzne poczucie, że siła jest we mnie i żaden czynnik zewnętrzny jej nie zaburzy. Wiecie, chodzi o drobiazgi. Chociażby to, że uwielbiam mieć pomalowane paznokcie i zrobione oczy, a piszę te słowa całkowicie sauté. I nie tylko dlatego, że siedzę w domeczku, okutana w gruby sweter. Byłam bez makijażu na spacerze przez pół Warszawy, na poczcie i w kawiarni. Nie muszę dodawać sobie pewności siebie przez barwy bojowe. Nadal lubię bawić się cieniami, a świeży manicure sprawia, że świat staje się piękniejszy, ale bez tego też jest ok.
Lubię gdy dużo się dzieje, ale gdy brakuje człowiekowi czasu na sen, nasmarowanie nóg balsamem i powałęsanie się tak po prostu samemu ze sobą, to znaczy, że coś zaczyna szwankować. Dlatego to jesienne spowolnienie ma swój urok. Nie trzeba biec na oślep – znana prawda, ale ciągle się tego uczę. Uczę się odpuszczać filmy w kinie i wystawy, spotkania ze znajomymi i chwytanie okazji. To wszystko samo w sobie nie jest złe, ale w tym momencie nie jest dla mnie.
Myślę, że jako ludzie mamy tendencję do rzutu na granat.
Bohaterskiego, to prawda, ale czy koniecznego? Bierzemy na siebie tyle
obowiązków, jakbyśmy startowali do wyścigu o order z ziemniaka. Dźwigając zbyt
dużo na raz, można nabawić się co najwyżej przepukliny.
Mam przyjaciółki, koleżanki i znajome, które nie potrafią
powiedzieć „stop” samej sobie. Ba, sama mam czasem takie zapędy. Jeszcze jeden
kurs, jeszcze jedno pranie, jeszcze tylko odpiszę, jeszcze nie padam na nos,
ależ oczywiście, że to przeczytam, poprawię, zaceruję… Znacie to?
Tak bardzo człowiek chce być potrzebny, kompetentny, tak
bardzo boi się wypaść z obiegu lub zawieść innych, że zaczyna zatracać się w
powinnościach. Granicę pomiędzy tym co trzeba zrobić dziś, a tym co może
poczekać, bardzo łatwo jest przekroczyć. Przecież to „nic takiego”. Kłopot w
tym, że to „nic takiego” zabiera cenne minuty, które każdy i każda z nas ma dla
siebie.
Cudownie jest pomagać innym. Dobrze jest dzielić się
domowymi obowiązkami, albo robić drobne przysługi właśnie przez wzgląd na
miłość do najbliższych. Może to patetycznie zabrzmi, ale bliźniego powinniśmy
kochać, jak siebie samego. Wcale nie bardziej.
Biorąc na siebie wszystkie ciężary świata utwierdzamy innych
w przekonaniu, że to nasz obowiązek. Nie przysługa, nie dobra wola – obowiązek.
W dodatku w pewnym momencie sami zaczynamy w to wierzyć. A świat się nie
zawali, gdy odeślesz autorowi raport do poprawy, zamiast skrupulatnie wpisywać
cyferki za niego. Filary wszechświata nie runą, jeśli trzy dni z rzędu nie
będzie obiadu. I wcale nie musisz być jak spod igły, jeśli nie jest to twoja
wewnętrzna potrzeba.
Można żyć na wysokich obrotach i wysokich obcasach – jeśli to
komuś pasuje, to super. Ale można czasem szpilki zmienić na trampki i wrzucić na luz.
To też jest w porządku.
Dawanie z siebie tego co najlepsze jest wspaniałe. Róbcie to
dalej, inspirujcie i cieszcie się każdą chwilą! Pamiętajcie tylko, że nie można
dać więcej niż się ma. Rzut na granat to heroizm, ale to tylko chwila.
Prawdziwe bohaterstwo to rozłożenie sił na długą wędrówkę, tak żeby starczyło też
do podparcia innych.
***
Byłam na koncercie i w kawiarni, w lesie i u przyjaciół. Przeczytałam kilka wspaniałych książek i kilka średnich. Obejrzałam film, inny zgasiłam w połowie. Ładuję baterie, bo wiem, że jeszcze się przydadzą. Wam też tego życzę.
Fot. Wolfgang Hasselm / Unsplash |
Trzeba czasami zwolnić, bo inaczej człowiek zwariuje. Bardzo mądry artykuł.
OdpowiedzUsuńDzięki Wiolu ☺️ tak sobie jednak myślę, że w teorii to wszyscy jesteśmy prymusami, a z praktyką jest różnie...
UsuńI tak właśnie wypadła mi moja jesień. Wcale tego nie planowałam, a tak się stało. Teraz trzeba się pozbierać, i skupić tylko na sobie. Aby na wiosnę wrócić do żywych. Może jednak odmienionych już lwic. Przyjemnej jesieni ;) .
OdpowiedzUsuńWiosna jest fajna, ale lubię te wszystkie odcienie jesieni, zimy, lata też - jest w tym wszystkim głęboki sens, żeby złapać oddech i nauczyć się być tu i teraz, z całym tym dobrodziejstwem inwentarza ;) mam nadzieję, że twoja jesień jest złota i piękna:)
UsuńTo fakt, nie da się przez cały czas żyć na najwyższych obrotach. To jest po prostu niewykonalne.
OdpowiedzUsuńChociaż czasem ciężko to przyjąć. Żyjemy w świecie wydajności na 200 procent, co jest po prostu chore. Gdzie czas na bycie i pogapienie się w chmury?
Usuńz fotki widać, że to raczej lew-chłop... a co miałby się nie uśmiechać?... wszystko za niego robią lwice, no może prawie, ale na polowanie nie musi chodzić, a jak idzie na polowanie, to tylko tak się nazywa, bo chodzi o znalezienie geparda, któremu można zagęgolić zdobycz...
OdpowiedzUsuńale to jest o samej tylko fotce, wyrwanej z kontekstu całości...
...
natomiast całość to motyw wiary w siebie... niestety nie jest zbyt wiele ludzi, którzy w siebie wierzą... a może stety?... trudno wyczuć, czy to dobrze, czy źle, jak to się mówi: "to zależy"...
za to jest całe mnóstwo skądinąd fajnych ludzi, którzy noszą (metaforycznie) napis: "jestem brzydka/i, głupia/i i kopnij mnie w dupę"... i znowu trudno wyczuć, czy to dobrze, czy źle...
gdy nie ma ciemności, to skąd wiadomo, że światło jest jasne?... albo na odwrót, to w sumie bez znaczenia, jak na to patrzymy...
p.jzns :)
Filozoficzne rozkminy 👍 myślę, że zawsze sprawdza się opcja, by doszukiwać się dobra i zakładać pozytywną stronę - można dostać w tyłek, ale co dajemy światu to do nas wraca, więc wolę patrzeć na niego przez różowe okulary:)
Usuńi to są dopiero filozoficzne rozkminy, do tego naiwne, że jak my światu zrobimy dobrze, to on nam się miło zrewanżuje... no, ale mimo to wniosek końcowy o woleniu prawidłowy, brawojasiu :)
UsuńMnie się wydaje, że to współczesne czasy wymuszają na nas życie w szybkim tempie i mnóstwem obowiązków.
OdpowiedzUsuńJak czegoś nie zrobię dzisiaj, to musze nadrabiać jutro i jaktu żyć, jak życ? :-)
krystynabozenna
Prawda to i dlatego to takie przykre. Przecież człowiek się nie wypisze, nie usiądzie na poboczu i nie powie, że to koniec wycieczki.. Dlatego ciągle uczę się siebie, swoich granic wytrzymałości i staram się szybciej wyłapywać sygnały, że osiągam wartość krytyczną
UsuńMnie się udało zwolnić w zeszły weekend. Było super:)
OdpowiedzUsuńWierzę! Ja ostatni cały przespałam. Dosłownie!
UsuńDziwnie mi się to czyta, kiedy moje drugie imię to Prokrastynacja ;) Zawsze zdążę, zawsze mam czas - a potem siedzę po nocach z bekiem i piszę coś dzień przed terminem. Albo po i muszę przepraszać. Jedynie jakość ratuje mnie przed wywaleniem z roboty, jestem o tym przekonana. Inaczej by dawno stracili cierpliwość :)
OdpowiedzUsuńNo chyba że robię coś dla siebie, to wtedy łooo... Mogę się zapracować i zariserczować na śmierć. I umrę szczęśliwa :D
😁 jeszcze nie umieraj 😁 ale szczęścia życzę dużo i to wysokiej jakości ☺️
UsuńKurczę, nie umiałabym tak zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę, ale z drugiej strony lekki luz by się przydał. Dajesz korki? 😉
Skąd ja to znam... moja codzienna lista zadań nigdy nie jest wykonana do końca... doba trwa za krótko. Nic to jednak... w dni, gdy tak cudnie świeci słońce, najważniejsze jest dla mnie, aby zabrać córki do parku, albo na plac zabaw. Jeszcze nasiedzimy się zimą w domu.
OdpowiedzUsuńP.S. Ten Lew rzeczywiście się uśmiecha 😊
Pewnie 😁 to najbardziej uśmiechnięta mordeczka, jaką udało mi się znaleźć 😉
UsuńA priorytety masz właściwie ustawione. Uściskaj idę mnie Szkódniczki!
Ale to było dobre!!! Ale to było życiowe i takie... jesienne! Lubię Cię czytać, bo w wielu kwestiach mamy podobnie. I tak sobie myślę jakie to wspaniałe, że zdarzyło nam się takie miejsce na ziemi z 4 porami roku, a każda niosąca w darze coś konkretnego. Miło jest z Tobą przeżywać tę jesień!
OdpowiedzUsuń❤️❤️❤️ wiesz, że ja mam tak samo gdy zaglądam do Szafy - jakby to było wyciągnięte z mojej szuflady. I właśnie dlatego wierzę, że ludzie nie spotykają się bez powodu. Czasem trzeba odbić się w czyimś lustrze, by poznać siebie, a czasem to po prostu ten właściwy puzel, którego potrzeba:)
UsuńDokładnie, niech każdy żyje jak mu pasuje :D Bardzo fajny wpis. Lubię lwy ;) Dobrego tygodnia!
OdpowiedzUsuń☺️ wzajemnie!
UsuńBardzo mądry post. Do tej pory to mój organizm mówił mi "stop", teraz uczę się sama to robić.
OdpowiedzUsuńA to wcale nie jest łatwe... Trzymam za ciebie kciuki 😘
Usuń