Miłość ze smartfona: Wystraszone sarny
Ostatnio Internet zalewa analiza „Oszusta z Tindera”. Psycholodzy i socjolodzy rozkładają na czynniki pierwsze mechanizmy, które pozwoliły facetowi omotać dziesiątki kobiet i wyłudzić od nich niebagatelne sumy. Diamentowy pałac w głowie lśni, bajka puka do bram. Basia z Jedno oko na Maroko fantastycznie to opisała w swoim artykule Tinder Swindler, ja jednak opowiem wam o czymś, z czym spotykam się dużo częściej. A będzie to opowieść o sarenkach.
***
Nie, wcale nie chodzi o ten suchar, że dziewczyna ma nóżki jak sarenka – nie tyle zgrabne, co owłosione. Chodzi raczej o ten paraliż, który spina zwierzę, które znajdzie się w świetle reflektorów. Jeśli się boi – powinno uciec. Jeśli się nie boi – powinno ze zblazowaniem na pyszczku żuć trawę, albo majestatycznym krokiem przejść z punktu A do B. Tymczasem strach spina je tak bardzo, że na kilkanaście potwornie długich sekund sarna zastyga w bezruchu, a człowiek nie wie jak zareaguje. Rzuci się w prawo? W lewo? Poszarżuje na wprost? Jak ją łagodnie ominąć, by nie spłoszyć i nie uszkodzić delikatnej konstrukcji?
Wiele ludzi w ten sam sposób paraliżuje perspektywa zmian. A może nie sama perspektywa, co jej realna możliwość. Wiecie, czym innym jest wyobrażanie sobie hipotetycznej sytuacji, a czym innym dostanie się w zasięg jej reflektorów.
Wiele osób usycha z tęsknoty za miłością. Karmi się wyobrażeniem tego, jak będzie pięknie, kiedy strzała Amora dosięgnie zasuszonego serduszka, a życiodajne wody romansu ożywią świat. Jednak kiedy ten Amor zaczyna wyciągać rękę w stronę kołczanu, te same osoby krzyczą: Stop! Prrr, szalony!
Można byłoby się zżymać, że sami nie wiedzą czego chcą. Można byłoby łatwo stwierdzić, że jak rzeczywiście będą chcieli wejść w związek to wejdą. Kłopot w tym, że wiedzą, tęsknią, ale nie potrafią.
W idealnym świecie ludzie spotykaliby się w chwili, gdy wszystkie szufladki w środku mają ładnie poukładane i opisane. Kiedy lubią siebie i ufają własnym osądom i gdy na swojej drodze spotykają drugą, równie dojrzałą jednostkę to zdają się na magię feromonów, a potem w disneyowskim stylu rozpoczynają wspólne „długo i szczęśliwie”. W realnym świecie tak nie ma. A przynajmniej zdarza się rzadko. Mamy swoje historie, zranienia, czasem też blizny. Mamy wreszcie swój kokon bezpieczeństwa i przyzwyczajenia, które z wiekiem stają się drugą naturą.
***
Kloto, Lachesis i Atropos to trzy przyjaciółki. W mitologii greckiej były siostrami, ale doprawdy, nie można być takim szczególarzem.
Kloto jest optymistką. Snuje nić wyobrażeń o tym co zrobi, kiedy wejdzie do pubu czy schroniska. Wie, że jeśli to będzie knajpa na Kruczej, to będzie miała na ustach szminkę w kolorze wina, a jeśli Murowaniec, to splecie włosy w luźny warkocz. Będzie pachniała konwaliami, a wysoki, ogorzały Góral zachwyci ją tembrem głosu i lekko bezczelnym spojrzeniem. Rozpisała na role nawet najdrobniejszy szczegół i po prostu WIE, że tak się stanie. Nie zauważyła spojrzeń kolegi z pracy, ani westchnień sąsiada. Żyje w bańce i wierzy, że nie musi podejmować żadnych decyzji. Czeka wytrwale, a życie biegnie obok.
Lachesis to realistka, która wie, że szczęściu trzeba pomóc. Zainstalowała sobie wszystkie możliwe aplikacje randkowe i pięknie uśmiecha się ze zdjęcia profilowego. Jest świadoma swoich zalet i wad i niespecjalnie zależy jej na rumaku czy koronie. A jednak na propozycję kawy czy spaceru reaguje alergicznie. Lekkość flirtu ucieka, a ona sama płoszy się i wynajduje wymówki, z których jedna jest głupsza od drugiej. Boi się konfrontacji, boi się, że będzie musiała kogoś rozczarować lub sama doznać rozczarowania.
Atropos mogłaby być za to personifikacją pesymizmu. Wierzy w miłość na ekranie, scenie i kartkach książki. Wierzy w miłość innych ludzi. Jednak kiedy w niej zaczyna kiełkować nadzieja, że ją też może w życiu spotkać miłość przez wielkie M, to zaczyna miotać się w panice i wyrywać tę myśl z korzeniami. Im bardziej szarpie, tym większą szkodę robi sobie samej. Niszczy nie tylko myśl o związku, ale zaczyna dopisywać inne scenariusze: a każdy z nich jest czarny i ponury. Pogrąża się w myślach o tym, że nikt jej nie kocha i nie pokocha, bo jakby mógł? Jest przekonana, że nie da się i już. Czasem płacze w poduszkę, czasem rozpaczliwie potrzebuje bliskości drugiego człowieka, a jednocześnie wznosi mury, które nie pozwalają dostrzec tego, że jest po prostu fajną dziewczyną. Sieka sarkazmem, samowystarczalnością, dumną miną i chyba nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że zamyka przestrzeń wokół siebie. W jej życie nikt nie może wejść, bo zamknęła na cztery spusty wszystkie przestrzenie. Nie tylko na romans, ale też na nowych ludzi, nową pracę, nowe wyzwania. Okopała się w świecie, który zna. I chociaż wiele rzeczy ją uwiera, a swoją postawą obwieszcza światu, że nie boi się niczego, jest w gruncie rzeczy przerażona.
Trzy kumpelki-sarenki. Kiedy zdarza się coś, co wyrywa je z kokonu przyzwyczajeń, zamierają w bezruchu. Zamierają, bo paraliżuje je strach przed nieznanym. Z jednej strony tak bardzo mocno chcą miłości, a z drugiej przeraża je to, że może być ona na wyciągnięcie ręki. Łatwiej im za nią tęsknić, niż się na nią otworzyć.
***
Każdy z nas się boi, szczególnie tego, czego nie zna. Odwaga nie polega na tym, że nie odczuwa się strachu. Ona ten strach bierze w karby, nakłada mu kaganiec i okiełznuje. Żeby coś się w życiu zmieniło, trzeba na te zmiany pozwolić i zrobić to świadomie. Najlepiej w imię miłości do samego siebie.
Fot. Scott Carroll / Unsplash |
Na wielu blogach widze tytul tego filmu ,czy tez serialu. Zastanawiam sie czy dac mu szanse. Jestem oczywiscie ciekawa tego fenomenu :P
OdpowiedzUsuńCo do strachu i leku , ogladalam ostatnio bardzo pouczajacy filmik na youtube na ten temat, z ktorego dowiedzialam sie, ze granica miedzy lekiem a ekscytacja jest cienka. Tak akurat mi przyszlo do glowy pod koniec tego wpisu .
Pozdrawiam
Hmmm, lęk i ekscytacja? Ciekawe. Może to jak z miłością (namiętnością) i nienawiścią? Może silne emocje mają jakiś wspólny mianownik?
UsuńPodobno boimy się samego strachu, wiele razy byłam w sytuacji, gdy po fakcie śmiałam się z siebie, ze bałam się sytuacji, z którymi trzeba po prostu się zmierzyć, nie można ciągle uciekać, unikać, odkładać na później.
OdpowiedzUsuńTo dziwne, prawda? Najpierw masz wrażenie, że stoisz przed problemem wielkości Hinamlajów, czujesz się maleńkim pyłkiem na wietrze, a jak już pokonasz złola i patrzysz za siebie, to okazuje się, że ani to nie były Himalaje, ani Tatry, ani nawet Góry Świętokrzyskie :P
UsuńZmiany zazwyczaj wymagają odwagi, ale jak to się mówi często strach ma wielkie oczy :)
OdpowiedzUsuńJak Bambi ;) Tak a propos saren :D
UsuńOglądałam ten film i cały czas zadziwia mnie ogrom manipulacji i podatności kobiet na tego typu zachowania.
OdpowiedzUsuńNie tylko kobiet - faceci też się łapią. Myślę, że kluczowy jest tu głód miłości, zainteresowania i - chyba najważniejsza w tym wszystkim - przeraźliwa samotność. Oszust nie wybierał kobiet otoczonych przyjaciółmi i rodziną, ale takie, które nie miały nikogo, kto pomógłby im otrząsnąć się z ułudy.
UsuńCzasem trzeba przezwyciężyć swój strach. Chociaż czasem trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie o co tak naprawdę chodzi: strach czy własny komfort? Strach przed zmianą czy komfort znanej i oswojonej sytuacji....
OdpowiedzUsuńDobre pytanie. A może chodzi o strach przed utratą tego, co już mamy? I utratą właśnie tej niezależności czy rutyny?
Usuń"W imię miłości do samego siebie"- to właśnie jest dla mnie klucz otwierający wszystkie drzwi!
OdpowiedzUsuńWszystkie jak wszystkie, ale kilka na pewno :)
UsuńZmiana zawsze wiąże się z niepewnością, więc wolimy pozostawać w może uwierającej, ale znanej nam przestrzeni. Ale zmiany są dobre i warto poza te ramy wychodzić.
OdpowiedzUsuńDla mnie najważniejsze jest przecinanie złych sytuacji. Bo to, że bagno się zdarza to jedno. Problem jest wtedy, kiedy zaczynamy tam wieszać firanki :P
UsuńTyle czytam o tym programie, że pewnie kiedyś z ciekawości go obejrzę. A o odwadze bardzo dobrze mówisz! Świetna puenta, zgadzam się z Tobą
OdpowiedzUsuń❤️💚💜
UsuńOj tak... czasem jak się człowiek wystraszy to nogi wrastają w ziemię i ani drgną do przodu. Trochę to przeczy instynktowi przetrwania, ale cóż poradzić.
OdpowiedzUsuńHeh, jak tak się zastygnie to może niebezpieczeństwo nas nie zauważy :P Tak samo, jak szansa na zmianę, ale ryzyk-fizyk :P
UsuńCos na bazie, jak zasłonisz sobie oczy i niczego nie widzisz, to inni Ciebie też nie będa widzieli :)
UsuńO to to :D
UsuńOwszem, strach może paraliżować - tak jest u sarny. Ale istnieje też inna reakcja - "głowę w piasek", jak u strusia. Według mnie najgorsza, bo uniemożliwia wszelkie zmiany. A tak reaguje wielu z nas...
OdpowiedzUsuńAż sobie wyobraziłam strusia na betonie 😜
UsuńNiektórzy ludzie motają się ze szczęściem, ponieważ muszą brać odpowiedzialność także za innych. Niestety uświadamiają to sobie wtedy, gdy stoją twarzą w twarz z tym szczęściem. Nie oglądałam tego programu. Jednak rozumiem, że oszust doskonale wie, kogo wybiera na swoją ofiarę. I niejedna sarenka da się złapać.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie rozumiem dlatego odpowiedzialność za innych ludzi miałaby wykluczać osobiste szczęście ;) chyba, że to bardzo zero-jedynkowe podejście
UsuńJa jak zawsze jestem zacofana i "Oszusta" nie oglądałam. Widzę, że dużo osób o tym pisze, ale mnie jakoś niespecjalnie ciągnie.
OdpowiedzUsuńPrzecież nie ma przymusu 😜 ja do tej pory nie obejrzałam "Gambitu królowej" 😜
UsuńKiedy ogarnia mnie strach z powodu jakieś sytuacji, staram się go go umniejszyć poprzez rozkładania na czynniki pierwsze, wiele z nich okazuje się tak naprawdę być sprzymierzeńcami. :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna technika! Strach to w ogóle dziwny twór. Co taka mysz może zrobić? Mała jest, nie ugryzie, nie rozszarpie, a ile osób piszczy na sam widok. Nie mówiąc już o sytuacjach stresowych: pierwsza randka, nowa praca, wizyta u teściów...😜
UsuńStrach ma wielkie oczy... zwykle boimy się tego czego nie znamy i sama wiele razy bałam się tego czegoś...A potem szukałam się w głowę...
OdpowiedzUsuńJa też 😁 Chyba każdy ma czasem takie chwile olśnienia, kiedy patrzy wstecz i jedyne co może zrobić to minę zdziwionego zająca 😜
UsuńTeż słyszałam o tym filmie i że jest jakaś afera po nim. Jednak nie zamierzam go oglądać.
OdpowiedzUsuńSpoko, żadnych sankcji nie ma przewidzianych 😜
UsuńMyślę, że im człowiek starszy tym gorzej. Nie chce się mierzyć ze zmianą, nie wierzy w powodzenie, boi się sparzyć, bo to by było kolejny raz za dużo. Myślę, że młodzi ludzie, w większości, szybciej otrząsają się z niepowodzeń i z nadzieją czekają, na coś nowego. Ja to widzę po sobie, podobam się komuś, ale taaaaak mi się nie chce w nic angażować, a na samą myśl o randce jestem sarenką.
OdpowiedzUsuńA wiesz, strach i "niechciejstwo" to dla mnie dwie różne rzeczy. Ostatnio o tym myślałam i dojrzewam do posta w tym temacie :)
UsuńMasz rację. Strach a niechciejstwo, to dwie różne sprawy. W ogóle tak nie myślałam, dopóki nie przeczytałam Twojej odpowiedzi. Dzięki:)
UsuńPolecam się :) Właśnie to lubię w rozmowach - że czasem jedno zdanie całkowicie zmienia optykę :)
UsuńZaciekawiłaś mnie bardzo, będę musiała obejrzeć, bo nie da mi spokoju. Niesamowicie intrygująca tematyka. Czasem strach jest paraliżujący i potrafi wszystko zrujnować. Nie można się temu dać, za nic w świecie. Pozdrawiam najserdeczniej Nika.
OdpowiedzUsuńHeh, mam nadzieję, że to nie będzie czas stracony. A jeśli będzie, to polecam jakieś miłe klasyki w stylu "Miłość ma dwie twarze", albo "Szklana pułapka" :) Z zupełnie innej beczki, ale zawsze się sprawdza :)
UsuńCo do strachu to rzeczywiście może nas sparaliżować. Jednak w większości przypadków jesteśmy silniejsi. A jak już go pokonamy, to okazuje się, że jest maleńki - tylko ma wielkie oczy :)