Pełnia
Jeszcze tylko dwa tygodnie i będę wolnym człowiekiem! Nie mogę się doczekać. Mam już wszystkie oceny cząstkowe, został mi tylko egzamin do zaliczenia. Egzamin i poprzedzające go zakuwanie, ale kto by się tym przejmował.
Jeszcze tylko chwila i będę mogła wyspać się w weekend, albo
wyjechać za miasto. Będę mogła posiedzieć w piątek z przyjaciółmi bez poczucia
winy. Wyobrażam sobie, jak wracają wszystkie moje siły witalne.
Pełnią życia będę żyła!
Tylko co to właściwie znaczy?
Od razu przychodzi mi na myśl głęboki haust świeżego
powietrza. Takiego na wskroś krystalicznego, w którym drzemie pierwotna moc i
wolność. A później uświadamiam sobie, że mieszkam w Warszawie i czyste
powietrze mam tylko wtedy, kiedy pójdę do Łazienek.
Zakochana jestem w tym mieście odkąd pamiętam: uwielbiam
jego dynamizm, ofertę kulturalną i gwar. Wszystko wydaje się tu być na
wyciągnięcie ręki: kariera, medialny szum, wielki świat. Te wszystkie rzeczy,
którymi łatwo się zachwycić, a zaraz potem zakrztusić. Niektórym udaje się
nawet porzygać.
Na pierwszy rzut oka jest wspaniale: tak wiele możliwości.
Są tu tysiące ludzi, a wśród nich potencjalni przyjaciele, przyszłe żony i
mężowie. Są szkoły, korporacyjne zagłębia, idealne lokalizacje na biznes i
rodzinne gniazdko. Jest tego tak wiele, że aż przytłacza. Co więcej, ta mnogość
możliwości jest tylko złudzeniem.
***
Mamy w rękach stery swojego życia. To trochę niebezpieczne, nie
sądzicie? To tak, jakby za sterami Air Force One zasiadł laik. Zero
doświadczenia, trzęsące się łapki, struga potu wzdłuż kręgosłupa, a musisz
dolecieć do mety z najcenniejszą osobą na pokładzie – z samym sobą.
Nie dostajemy na starcie instrukcji. Mamy przed sobą tysiące
dróg, a w sobie tysiące zahamowań. Marzenia zderzają się z predyspozycjami, ekonomią,
polityką, zdrowiem i planami innych ludzi. Guzik wiemy o sobie i świecie, kiedy
wchodzimy w dorosłość. Tylko wiecie co? Dorastając możemy korygować kurs.
Od nas naprawdę wiele zależy. Mamy w sobie nieprawdopodobną
siłę sprawczą. Musimy tylko w to uwierzyć i przestać się bać. To nie miejsce
urodzenia nas determinuje. Nawet nie talenty. Czasem wystarczy decyzja, że chcę
żyć najpiękniej, jak tylko się da.
Jeśli człowiek nie marzy o tym, by dryfować od poniedziałku do niedzieli,
od stycznia do grudnia i od narodzin po śmierć, to musi nauczyć się podejmować
decyzje i brać za nie odpowiedzialność. Taka prosta prawda, a jak bardzo
niedoceniana. Łatwo jest zafiksować się w myśleniu, że gdybyśmy urodzili się w
innych czasach, w innym kraju czy w innej rodzinie, to mielibyśmy życie
płatkami róż usłane. Byłoby inne, fakt, ale nie jest. Każdy rzeźbi w tym co ma.
Nie złapiemy wszystkich srok za ogon.
Pewnie, że da się zdobyć koronę gór polskich, czy przepłynąć
Atlantyk kajakiem. Da się odwiedzić siedem kontynentów, obejrzeć wszystkie filmy
z Morganem Freemanem albo osiągnąć mistrzostwo w smażeniu naleśników, ale czy
tego naprawdę chcemy? Jeśli tak, to super, ale czasem do przodu pcha nas siła
rozpędu.
Czy życie pełnią oznacza doświadczenie wszystkiego co daje
nam świat? Jeśli tak, to nikt z nas tego nie dokona. Ok, Kuba Sienkiewicz jest
frontmanem i neurologiem, ale nawet on nie dokłada do tego żonglowania, jodłowania
i hodowli ogórków. Nie spróbujemy wszystkich owoców, jakie rodzi ziemia. Nie
wykonamy każdego zawodu, nie przeczytamy wszystkich książek. Próbować warto,
ale fajnie jest też wrzucić na luz.
Dla mnie pełnia to spokój. Poczucie, że jestem tu i teraz i jest
mi z tym dobrze. Kiedyś chciałam wycisnąć z życia jak najwięcej. Wszedł film do
kina – muszę lecieć od razu, bo za chwilę przestaną grać. Jest wystawa czasowa?
Pędzę! A raczej pędziłam. Teraz moja lista zakręca w okolicach lodówki, a ja
nawet nie zaczęłam skreślać. Uczę się tego, by nie biec na oślep.
Czasem dopada mnie myśl, czy moje wybory były słuszne.
Gdybym poszła na inne studia poznałabym innych ludzi, pracowałabym w innym miejscu.
Czy byłabym szczęśliwsza? Nie wiem. Wiem, że jestem wdzięczna za to co
przeżyłam i wierzę, że będę wdzięczna też za to, co jeszcze przede mną.
Powietrze, którym oddycham nie jest krystaliczne, ale ma w
sobie wystarczająco dużo tlenu, bym chciała powdychać je jeszcze.
***
Naprawdę nie biegam już z takim obłędem w oczach, ale i tak
jest intensywnie. Maj upłynął mi pod znakiem upiększania rzeczywistości. Rodzina
wyjechała zażywać relaksu, a ja ruszyłam z metamorfozą mieszkania. Nie macie
pojęcia, jak bardzo można się jarać osłonkami na doniczki w kształcie greckich
posągów. Nie wspominając już o sztucznej trawie na balkonie, którą własnoręcznie
przytachałam. Ile było stresu z tym, czy aby na pewno dobrze wszystko
wymierzyłam. Na szczęście wszystko się udało – zabawa w Szelągowską przyniosła
mi masę satysfakcji i nikt nie zgłasza sprzeciwu wobec nowego anturażu.
Upiększałam też swoje wnętrze „Dziadami” w reżyserii Mai
Kleczewskiej. Tak, tymi o które Małopolska Kurator Oświaty toczyła batalię. Jakoś
nic obrazoburczego w nich nie widziałam. Że Konrad była kobietą? Dajcie spokój,
Kopernik i Maria Curie-Skłodowska też. I co z tego?
Może to właśnie jest pełnia: żyć i dać żyć innym. Po prostu.
Fot. Niklas Ohlrogge / Unsplash |
Mamy bardzo podobne odczucia. Dla mnie również pełnia to taki wewnętrzny spokój, akceptacja tego, że nie da rady w życiu przeżyć wszystkiego, wszystkiego zobaczyć, doświadczyć, jak również akceptacja tego, że nie tylko spektakularne wyczyny są dobrym życiem. Dobre życie może być zupełnie prozaiczne, byle dawało nam radość
OdpowiedzUsuńWłaśnie! To wcale nie muszą być Noble i Oscary - może być pomidorowa, grządka nasturcji i 3 jamniki. Pełnia pojawia się, gdy człowiek żyje w zgodzie ze sobą, a nie pod dyktando wyobrażeń (swoich, albo cudzych)
UsuńJa staram się cieszyć najdrobniejszymi, pozytywnymi chwilami w codziennym życiu. Uśmiechem, dobrym słowem i czynem, które otrzymuję oraz daję innym.
OdpowiedzUsuńI to jest wspaniałe podejście - kiedy człowiek umie cieszyć się z małych rzeczy, wtedy potrafi docenić i wielkie. Jeśli czeka tylko na wielki kaliber, to nawet gdy przyjdzie i tak nie będzie umiał się tym ucieszyć
UsuńWróciłabym do tych czasów, kiedy ostatni zdany egzamin oznaczał wolność :)
OdpowiedzUsuńTosiMama
UsuńNic nie stoi na przeszkodzie :D Ja właśnie kończę podyplomówkę, a cieszy dokładnie tak samo, jat wtedy, gdy czekało się na ostatni czerwcowy dzwonek ;)
UsuńBardzo mądry wniosek na końcu. Ja się będę jutro jarać moimi targowymi zdobyczami i jest super.
OdpowiedzUsuńZaraz muszę wpaść i zobaczyć co upolowałaś ^^ Chwilowo jestem na etapie nadrabiania zaległości, więc skończyłam czytać "Współlokatorów" Beth O'Leary. Jak bardzo bym chciała obejrzeć film na podstawie tej książki!
UsuńŚwięty spokój i poczucie bezpieczeństwa jako marzenia powinny być szerzej akceptowalne a nie postrzegane jako nudne a nawet bezwartościowe.
OdpowiedzUsuńMądrze mówi, dać jej choyę :) Spokój, bezpieczeństwo, zdrowie, radość z codzienności to rzeczy, które docenia się z wiekiem. To nie wyklucza szaleństw, ale jakoś tak równoważy i dopełnia
UsuńŻyć i dać żyć innym to ostatnio moje motto. Nic mnie tak nie denerwuje jak próba narzucania stylu życia innym. Niech każdy żyje jak chce i lubi, bo dla każdego pełnia życia i szczęście może oznaczać coś innego.
OdpowiedzUsuńOby jak najwięcej ludzi wyznawało tę zasadę! Ludzie lubią mierzyć swoją miarką, ale chyba bierze się to stąd, że nie dopuszczają istnienia innych taśm mierniczych :P
UsuńNie da się przeżyć i zrobić wszystkiego. Już też nie mogę doczekać się wakacji.
OdpowiedzUsuńPewnie, że nie - ale dla niektórych ludzi to powód do frustracji... :(
UsuńTo obie czekamy na nowy rozdział życia, pełna ekstaza:-)
OdpowiedzUsuńPrawda! Nie będzie brakowało Ci szkoły?
UsuńObie więc czekamy na nowy etap w życiu, wszystkiego najwspanialszego!
OdpowiedzUsuń<3
UsuńZ chęcią wrócę do czasu kiedy egzaminy, a już ich zdanie oznaczało wolność i czas dla siebie na realizację marzeń. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńDzięki, przyda się :) Szybko czas leci, a materiału ciągle dużo :P
UsuńŻyć szczęśliwie pełnią życia to znajdywać radość w drobiazgach, być tu i teraz, zamiast gonić właściwie nie wiadomo za czym. Moje życie nie jest idealne, ale je lubię i nie zamieniłabym się z nikim.
OdpowiedzUsuńMam tak samo - jest moje i chłonę je każdą komórką. A że nie jest perfekcyjne? Dobrze! Opowieść jest ciekawsza ;)
Usuń