Zmroziło
– Zmroziło.
– Chyba pogrzało – mruknęłam. 30 stopni w cieniu, a ją
mrozi. Leżałyśmy z X w Łazienkach rozkoszując się początkiem weekendu. Wiecie: zapach
koniczyny, chłodek i pewność, że rozkładając koc nie natrafisz na psie guano.
– Zdecydowanie mnie zmroziło – X nie dawała za wygraną. – Znalazłam
Remka na Tinderze.
– Jakiego Remka?
Przyjaźnimy się, pożyczam jej sweter i torebkę, angażuję się
w postpaszczakowe traumy, ale przecież nie mogę znać każdego speca od IT w jej
firmie. To nawet nie jest moja firma.
– Nika! Skup się! – X pstryknęła mi palcami nad głową.
Niechętnie otworzyłam oczy. – Remek. Zmroziło. Nic w dyni nie dzwoni?
– Pokaż!
Być może wydałam z siebie dziwny pisk, ale przypominam, że
to Łazienki, w których pawie drą się na niebotycznych częstotliwościach. A
przynajmniej taka jest moja linia obrony, Wysoki Sądzie. Faktycznie – znam tę
twarz. Facet, który wie, że rozmiar ma znaczenie i dobra książka musi mieć
objętość hipopotamicy w ciąży. A i technikę ma opanowaną, bo na wartkość akcji
nigdy nie narzekałam.
– Zmatchowaliście?
– Skąd. Przecież właśnie macham ci profilowym przed nosem –
X popatrzyła na mnie ze złośliwym uśmieszkiem. Dlaczego my się w ogóle
przyjaźnimy? Musi być jakiś powód…
– No to przesuwaj w prawo. Biegusiem. Chcę być chrzestną
Zordoniątek.
– Przecież to może być fejk – X ostudziła mój zapał. W sumie
słusznie, bo to dość smutny znak czasów, jeśli inteligentni i zabawni ludzie
sukcesu muszą szukać drugiej połówki w internecie. Chociaż pragnę zauważyć, że X też jest ładna, bystra i ogarnięta, a śmiga
po aplikacjach randkowych niczym Karaś na triathlonie.
– Zresztą sama możesz przesunąć – X wyszczerzyła się niczym
upiorny Huggy Wuggy.
– Nie. Mam. Konta. Jak zresztą wiesz.
– No. To. Załóż. Nawet humaniści sobie z tym radzą.
Pfff… Pewnie, że radzą. Pała z matmy nie robi z człowieka
humanisty, a ja miałam całkiem zasłużoną czwórkę. Kłopot w tym, że już byłam w tym rejonie internetu i te gołe
klaty, kciuki w górę a’la Zenon M. i dziary na całej powierzchni ciała
sprawiają, że z miejsca mi wszystko usycha. Nie kręci mnie chodzenie z ostatnią stroną brudnopisu.
– Wiem, że ty byś chciała przeżyć komedię romantyczną na
żywo, ale gdzie się spotkacie? W tramwaju?
– A czemu nie? – burknęłam. Tramwaj równie dobry co Tinder.
– Bo mnóstwo ludzi albo pracuje zdalnie, albo w innych
godzinach niż tu obecne, albo nie korzysta z ZTM. I tak, tak, zdarzają się co jakiś
czas królowie podrywu z pytaniem: „Co taka żabka jak ty, robi w Biedronce jak
ta?”, ale osobiście znam to tylko z opowieści. Spróbuj. Tam nie każdy ma brodę
w stylu Gandalfa.
Dzięki! O tym akurat zapomniałam, ale fakt, podejrzanie rozrasta
nam się gildia magów. W dodatku wszyscy się rodzą o świcie. Jeszcze powinni
dodawać, że Mars był w koniunkcji z Saturnem, a wszystko opisuje pradawna
przepowiednia. Chociaż o tej 4:20 to pewnie były i wizje, i wiedźmini, i niejednego smoka widzieli.
W sumie zdjęcie zdjęciem, ale najlepsze są opisy. Jak jeszcze kiedyś przeczytam o „wieczorze w akompaniamencie wina” to już mi w ogóle wszystko w środku zamarznie na amen. I tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam, w którą stronę X przesunęła palcem. Ale się dowiem!
Fot. Pratic Gupta / Unsplash |
Musisz napisać książkę, w której opiszesz wszystkie swoje przygody!!! Remek się odmachną X? 🙈🙊
OdpowiedzUsuńNic mi o tym nie wiadomo :P
Usuńnet wcale nie jest takim złym miejscem na poznawanie swoich "połówek", czy to chwilowych, czy jakichś bardziej "na dłużej" /to zresztą okazuje się później, nie ma sensu o tym myśleć zawczasu/, tylko nie trzeba szukać, ale znajdować, to zresztą nie dotyczy tylko neta...
OdpowiedzUsuń4:20? jeśli "pm", to jest Mary Jane's time, ale wtedy nie ma żadnych wizji, smoków i jakichś tam innych, to są mity kolportowane przez marychofobów... za to "am" to dobra pora na spacerek: powietrze najczystsze, w miarę wolne od smrodu i decybeli, tylko bez MJ, bo i bez niej też się dużo dzieje: ja z reguły spotykam słowiańskie duchy, czasem przemknie kot patrolujący teren, a w śmietniku grzebie taki dziadek, bardzo miły zresztą: umie "dzień dobry" i nie sępi drobnych...
znaczy tak było jeszcze w Wawie, teraz to ja jestem wieśniak i spotykam więcej zwierzaków /innych, niż ludzie/, za to śmietnikowych dziadków wcale...
p.jzns :)
Spacerek o świcie to zdecydowanie nie moje klimaty, więc uwierzę na słowo, że fajnie o tej porze spotkać Mokosz, Swarożyca, koty i ludzi, którzy przemykają w cieniu poranka :)
UsuńBardzo ciekawe opowiadanie :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTEraz aplikacje randkowe są bardzo popularne i wiele osób można tam spotkać.
OdpowiedzUsuńJak wszędzie - net przestał być dziwnym miejscem do poznawania ludzi, bo życie przeniosło się do sieci. Każdemu według potrzeb i wrażliwości :)
UsuńCzasem mnie kusi, żeby się tam zapuścić. Tak z ciekawości :) Bo ja jednak wierzę w przeznaczenie i spotkania w tramwaju :)
OdpowiedzUsuńJa też :) Ale przypomniał mi się casus Meg Ryan i Toma Hanksa z "Masz wiadomość" - przeznaczenie chodzi różnymi drogami :)
UsuńMiło się czytało.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńTo niesamowite jak z każdym kolejnym akapitem ta historia robiła się zabawniejsza! Ostatnia strona brudnopisu, żaba i biedronka, gildia magów ;D
OdpowiedzUsuń:D Cieszę się :) Wcale nie tak łatwo kogoś rozśmieszyć ;)
UsuńHaha a ja to bym była wieczną singielką gdyby nie aplikacje randkowe. Taka już moja nieśmiałość. Nikt w tramwaju nie zagadała, a jakby zagadał pewnie bym i tak spanikowała :P. Na szczęście można trafić na naprawdę różnych ludzi, w tym o dziwo całkiem normalnych (oczywiście nie takich wybierałam, zgodność charakterów musi być ;p)
OdpowiedzUsuńHaha, tylko wariaci są coś warci :P Cytują klasyka, bo przecież nie ma zdrowych, są tylko niezdiagnozowani :D
UsuńCzyżbyś nie lubiła tatuaży? ;) Kiedyś uważałam, że poznawanie się w sieci jest... co najmniej dziwne i zalatuje desperacją, ale dziś już tak nie myślę. Świat się zmienia.
OdpowiedzUsuńCiekawe czy to faktycznie ten Remek ;)
Też tak kiedyś myślałam, ale teraz tyle rzeczy robi się w necie, że to wręcz dziwne tam nie szukać. Ach, te Google :P
UsuńA do tatuaży nic nie mam, nawet rękawy mogą fajnie wyglądać - o ile jest tam jakiś wzór, sens, ład. Takie dziarki po całości w przypadkowych miejscach i o przypadkowych wzorach jakoś do mnie nie trafiają ;)
Z takim piórem mogłabyś mini słuchowiska do radia pisać, fajnie by się słuchało:-)
OdpowiedzUsuńjotka
Kochana, znajdziesz mi stację i lektora, a ja obiecuję dostarczać teksty ;)
UsuńRozbawiłaś mnie tym tekstem, bardzo mi się podobał. Mam podobne przeżycia i skojarzenia, mimo, że do bród i tatuaży nic nie mam. :)
OdpowiedzUsuń...Ubrany był tylko w brodę i tatuaże, pokrywające ciało. Czego tam nie było: pszczoły, tribale, karty do gry i dziwne zawijasy, wśród których można było dostrzec mapę Gondoru i Rohanu. Ot, zwykłe błędy młodości Gandalfa... :P
Usuń:D
Uwielbiam książki Mroza! A co do Tindera, to ja tam też miałam takie historie, że głowa mała. Tinder to narzędzie dopasowane do naszych czasów i żaden wstyd powiedzieć, że poznało się na nim drugą połówkę. ☺️
OdpowiedzUsuńPewnie, że nie! Sama znam kilka takich par i zawsze mocno trzymam kciuki - miłość jest piękna i nieważne gdzie się zaczęła, ważne jaką pójdzie drogą <3
UsuńZ Tindera nie korzystałam, ani nie korzystam, ale wiem, że czasami można poznać w Internecie przefantastycznych ludzi :D
OdpowiedzUsuńPrawda! Ja nie poznałam tu miłości, ale kilka bardzo fajnych osób owszem :)
UsuńDużo osób poznaje swoich chłopaków w internecie :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCieszę się, że Ci się podobało :)
OdpowiedzUsuń