Pasmo rozczarowań
Karnawał się kończy, a ja nawet nie byłam na imprezie! Najbliższa tego była posiadówka u przyjaciółki przy burgerach i winie. Nie narzekam, stwierdzam tylko fakt, że życie lubi od czasu do czasu sypnąć solą w oczy. I potrzeć.
Największym rozczarowaniem tygodnia jest moja śliczna,
aksamitna sukienka, która koło aksamitu nie stała. Odliczałam do dnia dostawy i
praktycznie warowałam przy paczkomacie. Wyobrażałam sobie na wszystkie strony,
jak będę ją nosić: wiadomo, z gracją. Zimą i latem. Zakładając ją do szpilek i czerwonej
szminki byłabym kusicielskim wampem, a z białymi trampkami i dżinsówką wyglądałabym
jak sympatyczna dziewczyna z sąsiedztwa. Nie żebym była przesadnie sympatyczna
i znała sąsiadów, ale nie o to chodzi.
Chodzi o koncepcję, którą trafił szlag. No serio, to miała
być seksownie opięta kiecka a’la Morticia, a nie flaczek od parówki. Jak się
wpiłam w ten kondom, to odcinało powietrze. Nie powiem – jak się wygięłam w
faworka, to przez chwilę ten efekt wow był. Tylko potem zrobiłam wydech,
wyprostowałam się i spojrzałam na siebie an face. Potem an bok. I an dupa też.
I na tym się zatrzymajmy, sukienka wraca do sklepu.
Gorzki kielich rozczarowania zagryzłam przystawką ze wstydu,
bo trzeba było uważniej czytać opis, a nie tylko gapić się na zdjęcia. Henryk
VIII rozwiódł się z Anną Kliwijską za filtry na profilowym, więc powinnam być bardziej
przeczulona. Poważnie – podobno miała podrasowany portret. Ale z drugiej strony
płaciła za to, więc raczej zależało jej na ukryciu trądziku czy dziobów po
ospie. Ja w nią kamieniem rzucać nie będę.
Większym rozczarowaniem jest dla mnie to, że kończy się
weekend. Nie zauważyłam tego wolnego. Może ziemia szybciej kręci się od piątku
do niedzieli? Przeczytałam tylko jedną książkę, obejrzałam jeden film i wciąż
odsuwam od siebie konieczność opiłowania paznokci.
Istne pasmo rozczarowań.
Ale żeby nie nurzać się za mocno w
tym bajorku, zrobiłam listę rzeczy do ogarnięcia w tym roku. Na pierwszy plan
idzie spotkanie z Agatą – autorką bloga wmojejszafie.pl. Podobno już w marcu
<3 Jaram się! A propos jarania – chcę wreszcie iść na ognisko. Czekam na nie
już straaasznie długo... Taki mały foch z przytupem, że jeszcze nie ma wiosny. Poza
tym mam zamiar iść do kina, na wystawę i pad thaia z tofu – niekoniecznie w tej
kolejności. Chcę zwiedzić Schönbrunn i zobaczyć klify Moheru. A jak już będzie
ciepło to położę się na kocu i będę gapiła się w chmury. Będzie pięknie.
Moja głowa przypomina teraz
walizkę przed podróżą – jest zapakowana do wypęku, ale jak się poprzesuwa, to
jeszcze coś się zmieści. Jakiś mały pomysł, marzenie czy chociażby nieszkodliwa
fantazja, która jakoś przeniesie mnie przez gorsze dni. Lubię zaglądać do tych
kolorowych pudełek, pełnych smaków, zapachów i widoków, których jeszcze nie
znam. Lub przeciwnie – znam, ale bardzo za nimi tęsknię. Lubię wyobrażać
sobie różne sytuacje i wyświetlać je w sobie, niczym slajdy. Czasem niektóre z
nich się spełniają. Inne nie – patrz: czarna kiecka z aksamitu.
Na razie wkraczam w tryb bojowy,
który pozwoli mi się doturlać do kolejnego weekendu. Enjoy!
I właśnie tak nie wyglądam. Z wielu powodów ¯\_(ツ)_/¯ Fot. Pooja Chaudhary / Unsplash |
Ja nie wiem o co z tymi kieckami chodzi!!! Moja też nie taka jak być powinna!!! A na marzec czekam!!! Równie mocno jak na wiosnę! Strasznie dużo dziś !! sypię... Jakoś tak samo wychodzi. Szykuj kondomik z parówki, obiecuję też się odstrzelić w coś godnego kobiecej mocy! Buziaki💚
OdpowiedzUsuńMarzec to już prawie wiosna :D I będzie kwitnąco :D
UsuńWspółczuje ci sytuacji z sukienką. Czasami takie zakupy niestety nie są udane.
OdpowiedzUsuńŻeby tylko takie mieć problemy :) Ale co pomarudziłam to moje :D
UsuńZ tą sukienką to naprawdę współczuję :( Nic gorszego niż na coś czekać i tak się rozczarować, dlatego wolę przymierzać, zanim coś kupię. Co do karnawału, przez ostatnie lata zapomniałam, że takowy istnieje. No cóż, może innym razem ;) Trzymaj się ciepło :)
OdpowiedzUsuńJa w zasadzie też, ale nauczyłam się robić zakupu przez internet. No trudno, tak wyszło :D
UsuńHeh, a ja se ostatnio kupiłam gacie za 12 zł i jaram się nieziemsko, bo chyba nigdy nie miałam tak wygodnych spodni. Idealna podomka! ;) Ale tak serio współczuję rozczarowania sukienkowego. Oby jak najmniej takich.
OdpowiedzUsuń"pad thaia z tofu" - o matko, żarłabym!
A wiesz jaki to dramat, jak cię ssie z głodu na konkretną rzecz, a nie możesz tam dojść? Ugh... jeden malutki pad thai, z takimi pysznymi orzechami i liśćmi limonki... Jak pomyślę jeszcze trochę, to mi się chyba żołądek w supeł skręci :P
UsuńGdańskie Targi Książki sie polecają :> aczkolwiek ja czekam na więcej info bo nie wiem czy warto marnować weekend byleby jakiś shitowy materiał na YT zrobić. Po za tym, marzy mi się Paryż, czyli TwitchCon 8-9 lipca. Loty do Paryża to jakiś dramat... szybciej do Sosnowca dolecisz - tak wiem, że nie ma lotniska, ale zdążyliby wybudować, a ja dalej byłabym między Berlinem, Amsterdamem a nie wiem... Ugandą, zanim doleciałabym do Paryża :)
OdpowiedzUsuńNIE PIŁUJ PAZNOKCI! kobieto! one długie się przydają. Można np komuś nimi oczy wydłubać xD wybacz za ten spam niemalże o 1 w nocy, ale Ci podeślę na FB how it looks like xD
Hahahaha, wyobraziłam sobie siebie w wydaniu Edwarda Nożycorękiego :P W sumie do Paryża też bym się wybrała. Do Berlina i Amsterdamu też. A jak jeszcze trochę przygniecie mnie codzienność to i Sosnowcem nie pogardzę - tam jest pałac Dietla z całkiem sensownym parkiem :D
UsuńTeż miałam ostatnio pasmo rozczarowań, tylko w innych sprawach :/ Trzymaj się, oby marzec był lepszy!
OdpowiedzUsuńNa pewno taki będzie! :)
UsuńSmak rozczarowania jest jak whisky bez coli, na początku smakuje okropnie, potem się przyzwyczajasz :P. Szukaj dalej, w końcu znajdziesz idealną sukienkę (albo nie). Też nie byłam na imprezie. W ogóle uświadomiłaś mi, że jest/był karnawał. Gdzie się chodzi na imprezy? xD
OdpowiedzUsuńPrzesyłam pozytywny promyk słońca, który przebił się właśnie przez te deszczowe chmury :*. Byle do wiosny!
Do whisky? No way! :P W dodatku to śmierdzi starą skarpetą :P
UsuńNaprawdę czekam już na wiosnę. Znudziło mi się noszenie swetrów. Może być bez imprez, ale posiedzeniem w kawiarnianym ogródku to nie pogardzę :)
I tu się z Tobą zgodzę, że czas ziemia się kręci szybciej od piątku do niedzieli...bo ja też nie wiem kiedy i gdzie znikają weekendy :( a co do ostatek to żeby nie urodziny znajomego to też byśmy nie byli na imprezie kończonej karnawał.. ludzie ewidentnie przestali się bawić i nie chcą się spotykac. Chyba ekonomia wszystkich wykańcza...
OdpowiedzUsuń:( coraz więcej wydajemy za te same produkty (albo mniejsze). To przerażające. Chociaż nie jestem pewna czy tylko to ma wpływ na rozluźnienie więzi. Tempo życia jest bardzo szybkie, człowiek nie ma siły i spotkanie przegrywa ze snem czy posiedzeniem w ciszy
Usuń