Miłość ze smartfona: Przechodzona szansa
Szewc bez butów chodzi, lekarze kopcą na potęgę elektroniczne papierosy, a ludzie pracujący w komunikacji nie potrafią się dogadać – myślicie, że to znak czasów? Mroczne zawirowanie sił wyższych i powiew hipokryzji? A może zwykły ludzki strach i pompowanie sił w inne sfery życia by te osobiste, najważniejsze, leżały odłogiem?
Przyzwyczaiłam się do tego, że skoro jest problem to trzeba
go szybko rozwiązać. Jest korek – znajdź objazd. Uwiera cię stanik – zdejmij. Na
tym poziomie to takie łatwe. Trochę trudniej jest z pracą, której nie da się zmienić
z poniedziałku na wtorek. Jeszcze trudniej jest z własną głową, w której czasem
trzeba poukładać, ale najtrudniejsze są jednak relacje międzyludzkie.
To zderzenie dwóch galaktyk – świata „Ja” i świata „Ty”.
Każdy jest pełen zupełnie innych oczekiwań i wyobrażeń, każdy ma swoje
ograniczenia, zranienia, wdrukowane schematy. Nie zawsze nawet uświadomione. I
chyba to jest największy problem, gdy krążymy po orbitach własnych myśli, ale
nie próbujemy ich skonfrontować z drugą stroną.
To dotyczy wszystkich znaczących związków: przyjacielskich,
rodzinnych, romantycznych. W końcu miłość ma wiele twarzy.
Znam wiele osób, pomiędzy którymi iskrzyło na potęgę, a
jednak nikt nigdy nie zrobił kroku w przód i nagle wszystko się kończyło. Powody
były różne: pracowali razem i bali się, że jeśli nie wyjdzie, to zostanie kwas
i ktoś będzie musiał na gwałt szukać nowego etatu, albo mieli tragicznie niską
samoocenę. Dla niektórych randki były klinem po ex i plasterkiem na zawiedzione
nadzieje. Jeszcze inni nie robili nic ze zmęczenia. Przytłoczeni obowiązkami nie
mieli siły zastanawiać się nad życiem.
Tysiące powodów i wymówek, jedne racjonalne, inne mniej. Ale
nie to jest najgorsze.
Najgorszy jest stan zawieszenia. Sytuacja, w której nie jesteście
razem, ale jednak budujecie więź. Mija miesiąc, drugi, pół roku, rok, ale
ciągle nie ruszyliście się z miejsca. Są SMS-y na „dzień dobry”, memy za dnia i
wieczorne spacery, ale nie znacie się bliżej. Wszystko ślizga się po
powierzchni i nie wnika w głębsze warstwy serca. Myślę, że z tym najtrudniej się
pogodzić, a jednocześnie tak łatwo jest się do tego przyzwyczaić. W końcu
lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu, prawda?
Człowiek trwa w pokręconej relacji, bo znajduje w niej
chociaż namiastkę zainteresowania. W pewien sposób to wygodna sytuacja: jest z
kim iść do kina, ale nie trzeba mierzyć się z codziennością. Wszystko gra, jeśli
to pasuje obojgu, ale schody zaczynają się, gdy w jednej ze stron zaczyna
narastać frustracja. Wtedy jedni zamykają się w sobie, inni uciekają, obrażają
się, albo zagryzają zęby i udają, że jest w porządku. I tu dochodzimy do
komunikacji – leku na całe zło. Przecież wystarczy porozmawiać i wyjaśnić
oczekiwania.
Taaaa…
A co ze strachem, że źle odczytaliśmy sygnały i nadpisaliśmy
więcej niż było? Co z lękiem, że jak to się posypie, to już nikt więcej mnie
nie zechce? Jest jeszcze duma, która syczy, że „ja się o nic prosić nie będę”, żal za tym, że świat nie jest idealny i podskórny smutek, który pojawia się na
myśl o stracie kogoś, kto ma szansę stać się bliski.
Bałam się wiele razy. Rysowałam w głowie różne scenariusze i
fiksowałam się na nich z uporem maniaka. Aż dochodziłam do granicy – granicy szacunku
do siebie. Można w zawieszeniu spędzić wiele lat, ale zamykamy sobie drogę do
pełni życia. Sobie i drugiemu człowiekowi, który z nami trwa w tym dziwnym układzie. Takie konfrontacje
nie są miłe, ani łatwe, ale dają poczucie prawdziwej wolności.
Lepiej jest poskładać potłuczone serce, niż pozwalać, by
usychało w niepewności. Czasem okazuje się, że romantyczna przygoda rozgrywała
się w naszej głowie, a innym razem, że ktoś nie zauważył subtelnych znaków i
musiał dostać specjalne zaproszenie.
Ważne, by nie przejść obojętnie wobec szansy na własne szczęście.
Fot. Dingzeyu Li / Unsplash |
Myślę że czasem naprawdę najlepiej jest usiąść i po prostu uczciwie pogadać.
OdpowiedzUsuńPewnie, że to najlepsza opcja. Ale tak z ręką na sercu: nie bałaś się czasem, że konfrontacja oczekiwań rozwali wszystko w drobny mak?
UsuńZ tymi szansami na szczęście bywa naprawdę różnie. Nie wiadomo, czy naszym życiem rządzi przypadek czy przeznaczenie.
OdpowiedzUsuńMoże jedno i drugie?😉 plus impulsy, marzenia, do re myśli słane w kosmos, pragnienia, dobre rady, ciężka praca... ale czasem pojawiają się takie wielkie znaki, których ciężko nie zauważyć, a jednak je ignorujemy
UsuńU nas akurat pracowaliśmy razem i wszystko się udało bo jak do tej pory jesteśmy razem i nadal pracujemy dzień w dzień. A z szans należy korzystać :)
OdpowiedzUsuń🤩 jak z filmu - historia o początkach musi być świetna
UsuńDobrze jest korzystać z szans, chociaż w życiu różnie bywa :)
OdpowiedzUsuńCiekawe dlaczego? Naprawdę zastanawia.mnie ten mechanizm: dlaczego wiemy, że coś nam nie służy, a tak bardzo zwlekamy z przecięciem tej sytuacji? Albo odwrotnie - wiemy, że to coś dobrego, a boimy się w to zanurzyć.
UsuńStan zawieszenia i niepewności jest najgorszy. Lubię wiedzieć, na czym stoję. Wolę wyłożyć konkrety i najwyżej zmierzyć się z odmowa, niż budować w głowie nadzieję, scenariusze i nadinterpretacje 🙂 Asia z Pisane z uśmiechem
OdpowiedzUsuńTo mega zdrowe podejście! Ogromnie podziwiam taką postawę, bo to świadczy o dużej uczciwości wobec siebie i innych💚
UsuńTo fakt, stracone szansę są dość częste.
OdpowiedzUsuńWychodzę z założenia, że nic się nie dzieje bez przyczyny - może to co wydaje się straconą szansą, jest w rzeczywistości czymś innym? Drogą rozwoju np, albo okazją do zmierzenia się że swoimi demonami?💁
UsuńRelacje międzyludzkie potrafią być trudne, ale jeżeli człowiek chce to zawsze jakoś porozumie się z drugim człowiekiem :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTa chęć jest kluczem, moim zdaniem 😉
UsuńRelacje ludzkie nie należą do łatwych. Ja lubię rozmowę i wyłożenie przysłowiowej kawy na ławę. Po prostu MAMA
OdpowiedzUsuńGdy mowa o kawie załącza mi się odruch Pawłowa 😁 ale zgadzam się, że szczerość zawsze popłaca
UsuńZnam ten stan, kiedy nie wiesz, na ile poważnie i przyszłościowo druga strona traktuje wasz niepisany układ. Dla mnie było to stresujące i przygnębiające. I rzeczywiście, szczera rozmowa czasem bywa trudna, ciężko przechodzą przez gardło niektóre pytania, no i stres przed rozczarowaniem brutalną prawdą bywa nieunikniony...
OdpowiedzUsuńTylko w ogólnym rozrachunku prawda mimo wszystko jest lepsza. Nawet jeśli czasem zaboli. Albo wręcz przeciwnie, wyjmie kolec, który głupio wnił się i jątrzył
UsuńTwoja refleksja na temat relacji międzyludzkich i obaw związanych z komunikacją w tych związkach jest bardzo trafna. Faktycznie, stan zawieszenia w relacjach może być miejscem pełnym niejasności i nierozwiązanych emocji, które w końcu mogą przekształcić się w frustrację i zranienia. Komunikacja jest kluczowa w każdym związku. :)
OdpowiedzUsuń🍀Dollka
I niby to się wydaje oczywiste, niby każdy się zgadza, a jak czasem trudno jest wprowadzić to w życie, prawda?
UsuńCo tu dużo mówić bezpośrednia komunikacji jest niezbędna aby zbudować fundamenty do dalszej relacji, nie ma znaczenia czy jest to relacja romantyczna czy choćby zawodowa. W rodzinie też trzeba rozmawiać i to dużo i często, chomikuj to oczywiście tylko moje zdanie 🙂
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Monika
Chociaż miało być, a nie chomikuj,ach te telefony. I to by było swoiste podsumowanie mojej wypowiedzi 😂
UsuńHahaha, jak ja to znam:telefon próbuje być bardziej smart niż ja, a potem wychodzą głupoty 😜 ale w pełni się zgadzam, że rozmowa to podstawa każdej relacji!
UsuńKomunikacja jest bardzo ważna na każdej płaszczyźnie. Jest to umiejętność, ponieważ nie każdy potrafi się komunikować, przez co powstają niepotrzebne konflikty. Widzę to również po sobie, ja też mam jeszcze sporo pracy przed sobą.
OdpowiedzUsuńBardzo wartościowy wpis, jak zawsze napisany w taki sposób, że człowiek łaknie więcej.
Pozdrawiam!
Będzie więcej, słowo ☺️ i to niedługo. Właśnie ta dobra jakościowo rozmowa jest strasznie trudna - bo ci z tego, że ludzie rozmawiają, jeśli się wzajemnie nie słuchają?
UsuńJa mam wrażenie, że z ludźmi generalnie coś się złego stało- może to ten covid nas tak zdziczył? Mamy coraz większe problemy z komunikacji, jesteśmy nerwowi strasznie i byle rzecz wytrąca nas z równowagi. A jednocześnie wszyscy marzymy o czymś zupełnie przeciwnym.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że to pęd życia generuje dużo napięć. Jesteśmy przebodźcowani i zmęczeni, a o tak ciągle jest poczucie, że "robimy za mało". To rodzi frustrację, frustracja fukanie na innych, z tego robi się burza o nic... Tylko jak to przerwać?
UsuńJeśli drugiej stronie nie zależy, albo nam samym, to znaczy, że relacja nie była warta zachodu. Poza tym skoro nie mogliśmy się przekonać, to, w jakim celu się nad tym zastanawiać?
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego, żeby drugi raz nie dać się uwikłać w facebookowe "to skomplikowane" 😜 spotykanie się i tańczenie wokół siebie tak, że nie wiadomo, czy to już związek, czy tylko flirt jest całkiem powszechne. Wystarczy, że jedna osoba tak bardzo chcę związku, że zadowoli się namiastką, a druga jest w fazie przeczekania. Albo oboje są tak nieśmiali, że boją się zrobić pierwszy krok. Tylko bez dynamiki emocje opadają i relacja się wytraca.
UsuńW dorosłym życiu, gdzie nikt nie jest już naiwnym dzieckiem, wszystko jest jakąś transakcją między dwoma osobami. Każda relacja pozostaje relacją tak długo, jak jest coś co ją utrzymuje. Kiedy to coś zniknie, zaczynamy dryfować od siebie. Im więcej tych relacji tym jest to mniej prawdopodobne, niemniej, czasem jeden wyczyn, jedne dobre "nożyce" potrafią przeciąć najtrwalsze więzy. Bardziej metaforycznie, życie to stan i relacja ... lub jej brak.
OdpowiedzUsuńTransakcja jest taka bezosobowa, nastawiona na czysty zysk. Wolę określenie relacja. Jasne, są okresy kiedy jedno bierze więcej, a drugie mniej, ale to nie jest matematyka😜 nie każda relacja jest warta tych samych sił i takiego samego zaangażowania, ale jestem przekonana, że gdy 2 stronom zależy, to się utrzyma :)
Usuń