Wskrzeszeniomat – część pierwsza
W cyfrowych czeluściach odgrzebałam swoje opowiadanie z zamierzchłych czasów. Od tamtej pory zmienił się trochę mój styl pisania, ale cieszę się, że wciąż mam na nosie różowe okulary.
Opowiadanie będzie opublikowane w 3 częściach.
Wskrzeszeniomat – część pierwsza
Jakkolwiek dziwnie to brzmi wszystko zaczęło się od ptaszka.
Od ptaszka, trzydziestoletniej singielki i tureckiego all inclusive.
Są takie dni, kiedy człowiek wie, że jest kiepsko, lepiej
nie będzie i modli się tylko o to, by jakoś dobić do wieczora. Ewa zaliczała
właśnie taki dzień. Rozkoszne wakacje w Turcji z drinkami z palemką,
zapierającą w dech piersiach architekturą i najlepszą przyjaciółką Kamilą, były
po prostu nieznośne. Drinki były pyszne przez pierwsze dwa dni, Kamila zamiast
na pogaduchy o życiu rzuciła się do nadrabiania książkowych zaległości, a
architektura…
– Kurde! Znowu w wpadłam w dziurę – jęknęła Ewa,
masując obolałą stopę. – Czy w tym kraju każdy chodnik wygląda, jak sito? To
już chyba trzeci raz dzisiaj!
– Podobno to poidełka dla ptaków – mruknęła Kama,
wpatrując się w koronkowe zdobienia minaretów. – Słyszałam, że za czasów
Imperium Osmańskiego ludzie specjalnie układali w chodnikach wydrążone cegły,
żeby ptaki mogły napić się deszczówki.
– O, to w Polsce jesteśmy bardziej eko, niż sądziłam
– zaśmiała się Ewa. – U mnie na osiedlu jest tak samo.
– Mawiano, że dbanie o najsłabszych jest dowodem
religijności – kontynuowała niestrudzenie Kamila – albo miarą
człowieczeństwa. W każdym razie korzystaj, bo tu wpadasz w starożytne dziury.
Jak na zawołanie, do jednej z maleńkich sadzawek podleciał
ptaszek wielkości wróbla i nie zważając na tłumy przechodniów zaczął z zapałem
rozchlapywać wodę.
– Zobacz, jaki słodki! – pisnęły jednocześnie
dziewczyny.
– Jakie to piękne, że ktoś wpadł kiedyś na taki pomysł i
że przetrwało to tyle lat – zachwyciła się Ewa. – Tego człowieka już nie
ma, ale ile zostało dobra: pomyśl, tysiące ptaków napiły się stąd, mimo, że
twórca nie żyje od wieków.
– A ile podobnych do nas wariatek piszczało na widok
ptasiej toalety – zaśmiała się Kamila. – To dopiero powinno być
policzone jako dobry uczynek. Wróbel się napił, my się cieszymy, ci wszyscy
ludzie, którzy na nas patrzą mają ubaw. To jest prawdziwy łańcuszek szczęścia!
***
Poidełka zostały jednak hasłem miesiąca i zaraz po powrocie
z wakacji Kamila zainstalowała trzy we własnym ogródku. W niczym nie
przypominały tureckich dziur w chodnikach. Były to raczej maleńkie dzieła
sztuki, z malowniczo skomponowaną roślinnością i artystycznie ułożonymi
otoczakami. Zresztą w pobliżu Kamili nawet ptaki wykazywały się zmysłem
estetycznym, bo kiedy mokre wzbijały się w powietrze, spadające krople odbijały
się w słońcu niczym diamentowy deszcz.
– Wiesz – odezwała się Ewa, gdy jakiś czas później
siedziały razem na kamilczynym tarasie – za każdym razem, gdy patrzę na te
ptaszyska, przypomina mi się dziadek. Kiedy byłam mała pokazywał mi te
wszystkie sikorki i sroki. Zimą robiliśmy dla nich karmniki i ziarna ze smalcem
na patyku. Bardzo by mu się spodobał pomysł z wydrążonymi cegłami.
– To może tez postaw jakąś na parapecie? Ku pamięci
dziadka – zaproponowała Kama. – Mój dziadek miał inny zwyczaj. Za każdym
razem, jak babcia wychodził z domu wkładał jej potajemnie cukierka do kieszeni.
Wiesz, że nawet na pogrzebie wrzucił jej kilka do grobu?
– O rany… Jakie to romantyczne. Szkoda, że ludzie teraz
tak nie robią.
– No wiesz, nie codziennie zdarza się pogrzeb – Kamila
parsknęła i włożyła do ust ciasteczko.
– Daj spokój, nie o to mi chodziło. Ale jakoś wrażliwsi byli.
Bardziej zwracali uwagę na drobiazgi, starali się dogodzić innym.
– A właściwie, co nam stoi na przeszkodzie?
– Masz rację! – zawołała Ewa. – Przecież możemy
robić takie małe gesty. Nawet nie musimy ich wymyślać, wystarczy kopiować. Z
jednej strony będzie to hołd dla naszych bliskich, a z drugiej odrobina dobra w
świecie.
Kamila popatrzyła na przyjaciółkę z namysłem.
– Ok, ale nie na łapu-capu, bo nic z tego nie wyjdzie.
Będzie jak z mocnym postanowieniem ćwiczenia od 1 stycznia. Umówmy się, że w
poniedziałek złożymy sobie nawzajem raport. Jedna rzecz w tygodniu, ku pamięci
kogoś bliskiego. Akcja „Wskrzeszeniomat”: czas start!
CDN
anegdota głosi, że Jasiu Himilsbach Zbychowi Maklakowi też wrzucił jakieś cukierki do grobu z tekstem "zawsze je lubiłeś", a co do karmników i poidełek dla ptaków, to koty bardzo uważnie śledzą temat, więc nie jest źle przemyśleć lokalizację takich punktów pomocy społecznej, żeby sierściuchy nie miały tam dostępu...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
*/errata... rzecz jasna ma być "Zdzichowi", karygodny błąd z mojej strony, pojęcia nie mam, jak mogło doń w ogóle dojść, QQ :(
UsuńCzuj się rozgrzeszony. Zdzichu vel Zbychu chyba się nie obrazi 😉
UsuńZgadzam się z tym, że dbanie o najsłabszych jest miarą naszego człowieczeństwa. Podoba mi się pomysł przyjaciółek. Kojarzy mi się z ESD (Eksperymentalnym Sygnałem Dobra) z książki M. Musierowicz. Tu przytrzymasz komuś drzwi, tam kupisz bilet, kiedy brakuje kasy, innym razem zwyczajnie się do kogoś uśmiechniesz. I dobro idzie w świat :)
OdpowiedzUsuńChyba mam kłopoty ze wzrokiem. Źle mi się czyta (technicznie) dialogi pisane kursywą i "rozjaśnione". Musiałam się skupić.
Myślałaś, żeby wrzucić to na jakąś pisaniową platformę? Do głowy przychodzi mi jedynie Wattpad, ale może jest jeszcze coś. Na blogu zobaczą, przeczytają, a potem to zniknie pod nowymi postami.
Nie myślałam o tym, ale może spróbuję ☺️ jakoś Wattpad kojarzy mi się z dłuższymi formami. W sumie nie wiem czy dobrze, bo byłam tam raz wieki temu.
UsuńA co do ESD, to kompletnie wypadło mi z głowy. Mogę się tylko usprawiedliwić tym, że nigdy nie było mi po drodze z Gabryśką 😜
Czekam na ciąg dalszy, świetnie nadany tekst i bardzo mądre przesłanie Monika F
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kolejne części też co się podobały 😉
UsuńEmpatia, danie z siebie komuś to wartosci które mam wrażenie są coraz częściej zapomnane
OdpowiedzUsuń♥️ oby nie. Myślę, że w ludziach jest dużo dobra, tylko czasem sami się go boją, albo ich zawstydza.
UsuńTekst wart jest uwagi, ciekawy i daje do myślenia.
OdpowiedzUsuńDzięki ☺️
UsuńBardziej zwracali uwagę na drobiazgi ... Sam ostatnimi czasy zacząłem się zastanawiać dlaczego przestałem je dostrzegać. Odstawiłem więc TV, radio i większość internetu na bok, po czym wyszedłem do parku, a potem jeszcze raz i kolejne, aż zamiast myśleć o tym co w polityce, pieniądzach i księżycach Jowisza znów zacząłem dostrzegać kwiaty w rozkwicie, rusałkę pawika na trawie i wiewiórki w konarach drzew. AI Gil (?) zabił to co napisane ...
OdpowiedzUsuńJeśli grafika zabija tekst, to tekst nie był dobry 🤪
UsuńMoje wypociny przy Twoich dziełach to brudnopis sześciolatki xD
OdpowiedzUsuńMusze przyznać, że mnie zaciekawiłaś! I czyta się to na prawdę przyjemnie
Oj weeeeź, kopanie siebie po kostkach jest bez sensu 😜 ja tam lubię twoje recki 😉
UsuńGdy dziś czytam to co kiedyś pisałam to czuję się dziwnie. Trudno uwierzyć, że to ja stworzyłam, naprawdę. Całkiem inny styl niż dziś. Twoje opowiadanie dobrze się czyta. Myślę, że jest ciekawe i dojrzałe.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuń