Słowiczy papierek lakmusowy
Słowik to wredny sadysta. Kląska rano i wieczorem, nie dając spać ani rannym ptaszkom, ani sowom. Drze się jak opętany, wyśpiewując tilulilu, którego nikt nie rozumie.
***
Słowik to artysta, który daje z siebie to co najlepsze.
Obdziela świat pięknem swojej muzyki, nawet jeśli nie do końca ten świat go
rozumie. Kląska rankiem i wieczorem, by każdy mógł posłuchać jego śpiewu –
nieważne czy chodzi spać z kurami, czy mruży oczy dopiero o świcie.
***
Ta sama sytuacja może być różnie widziana. Patrzymy przez
pryzmat swojego serca. Jeśli jest zatrute zgorzknieniem to i obraz świata
będzie wypaczony. Będzie coraz więcej burych plam, coraz mniej barw. Nasze
poglądy na ludzi i sprawy będą się radykalizowały. Pojawi się to potwornie
mocne „nigdy” i nieuznające kompromisu „zawsze”.
Sama się mentalnie krzywię na tę radosną do szpiku kości
Pollyannę, którą usiłuję tu przedstawić. Nie brykam jak kucyk z Doliny Tęczy
przez cały czas i nie rżę radośnie. Odstawiam czasem takiego ponuraka, że Wednesday
Addams jest przy mnie uosobieniem optymizmu. Ale mimo tego wierzę, że łatwiej
jest żyć, gdy ogniskujemy uwagę na tych dobrych stronach życia. To nie ruguje
złych rzeczy, ale nie pozwala im przejąć kontroli nad naszym postrzeganiem świata.
Gdy człowieka dotyka niesprawiedliwość i niezrozumienie ma
ochotę kopać i gryźć, albo zwinąć się w kąciku i lizać rany. Bardzo atawistycznie,
prawda? Zwierzęce instynkty dochodzą do głosu i mało w nas wtedy ogłady. Jednak
trzeba się wznieść trochę wyżej i dokopać do człowieczeństwa. Czasami dobro
widać dopiero z perspektywy.
Miałam taki epizod w życiu, kiedy spotkałam się z czystym
złem i dręczeniem dla przyjemności dręczenia. Człowiek, od którego widzimisię
zależało być albo nie być kilkunastu osób, napawał się swoją władzą i strachem,
który wzbudzał. To było okropne i wydawałoby się, że kontakt z nim nie może przynieść
żadnych owoców. A jednak przyniósł.
Moje rozdygotanie i bóle somatyczne były tak duże, że
musiałam iść do psychiatry. Dostałam leki, dzięki którym mogłam na nowo jeść i
spać. Zadbałam o siebie i ruszyłam dalej. Czy zrobiłabym to bez tego
katalizatora? Pewnie nie, bo nauczyłam się żyć z bólem i dopóki nie przygniatał
mnie do ziemi spinałam się w sobie i szłam. Właściwie to powłóczyłam nogami,
podpierałam się nosem, pełzałam w imię obowiązku. Teraz idę wyprostowana,
czasem nawet tańczę.
Trzeba od czasu do czasu przetrzeć sobie serce szmatką. Wytrzeć
kurz i przyjrzeć się sobie na nowo. Bo wszystko zaczyna się od nas. Nawet jeśli
świat robi nam krzywdę, ludzie ranią, a piękny nadmorski apartament to klitka
za mała nawet na kojec dla jamnika, to każdy z nas ma w sobie wystarczająco
dużo siły, by przetransferować zło na dobro.
Czy to znaczy, że trzeba odpuszczać winowajcom? Tak, to
znaczy, że trzeba odpuszczać. Nie znaczy to, że trzeba zapomnieć i bratać się
jakby nie było złych słów. One były, pewnie wciąż jeszcze dźwięczą w uszach,
ale można sprawić, że przestaną nas ranić.
Nie jest to łatwe, ale jest możliwe. Serio, przetestowałam
to. Odpuściłam. Wybaczyłam okrucieństwo, głupotę, obojętność. Wybaczyłam słowa,
które padły i słowa, których zabrakło. Nie chcę się spotykać, ale z daleka
życzę wszystkiego co dobre. Wiem, że w tym przypadku lepiej jest pozostać w
życzliwym dystansie.
Może kiedyś to się zmieni. Życie jest pełne niespodzianek. Cieszę
się jednak z tego, że słowa i czyny innych ludzi nie mają nade mną władzy. Wolę
dopatrywać się niezamierzonej głupoty niż chęci dokopania z premedytacją.
Pielęgnować wspomnienia o dobrych chwilach, niż skupiać się na złych.
To w jaki sposób patrzymy na świat i jak reagujemy na to, co przynosi życie jest papierkiem lakmusowym na to, co dzieje się wewnątrz nas. Gdy gnijemy od środka widzimy zgniliznę, gdy kwitniemy dostrzegamy jak kwitną inni.
***
Może jest w tym naiwność, ale wolę świat pełen słowików
śpiewających z radością dla uczczenia świata, niż pierzastych sadystów, szukających
sposobów najefektywniejszego dokopania ludzkości.
Słowik |
Chętnie wybaczę, ale wcześniej rozjadę walcem. Żeby było sprawiedliwie. Tak piszę, ale w sumie to cienki Bolek jestem i jeszcze nikogo nie rozjechałam. Ciągle czekam na ten moment, mściwa jak Stalin.
OdpowiedzUsuńKoleżanka kiedyś opowiedziała mi o swojej terapeutce, niezwykle pozytywnej, przemiłej osobie. Takiej, przy której chce się przebywać, bo roztacza wokół siebie dobrą energię. Mówiła (ta terapeutka), że długo uczyła się takiego podejścia. Dziś wie, że ktoś, kto ją atakuje słownie, jest nieszczęśliwy i chce ulać na nią choć trochę swojej goryczy. Albo na to pozwoli i będzie się przejmować albo puści to bokiem. Nie da się zatruć. Mam nadzieję, że kiedyś osiągnę ten stan.
Jak już rozjadę walcem wszystkich, których mam na liście ;)
Hahahahaha, ja staram się pracować nad moim zen, ale są takie sytuacje, które odpalają mi lont w pół sekundy. Wtedy myślę, że ty i twój walec to opcja humanitarna niczym pogrożenie paluszkiem :D
UsuńNaprawdę głęboko wierzę we wszystko co napisałam, ale trudno do tego dojść. Emocje i tak muszą dojść do głosu, najwyżej później sobie samej tłumaczę, że ten X, który narobił szkód jest nieszczęśliwy sam ze sobą. Czyli dokładnie tak jak mówiła owa terapeutka. Staram się pilnować języka, żeby nie zacietrzewiać i nie kłócić właśnie wtedy, gdy wszystkie emocje są na świeżo. Z drugiej strony póki człowiek czuje gniew albo żal to znaczy, że mu zależy o jeszcze może coś poskładać, coś przepracować. Najgorsza jest jednak obojętność.
Coraz trudniej jest napisać Ci coś sensownego, mając przed sobą taką mądrą głowę :D
OdpowiedzUsuńDlatego napiszę jedynie, że przeczytałam, mądre to i idę spać :)
Oj weeeeź :D
UsuńJa też dołączam się do pochwał jak zwykle ciekawy tekst.
Usuń😊😊😊
UsuńNienawiść, złość, pragnienie zemsty, tak naprawdę niszczą nas samych, wychodzę z założenia, że chwila złości wystarczy, a potem trzeba jak najwięcej pozytywnych myśli wpleść, szkoda zapuszczać się w negatywne emocji i poświęcać toksycznym ludziom czas. Izabela Bookendorfina
OdpowiedzUsuńDokładnie. Zapalić się się to normalna rzecz, w końcu emocje to część życia. Ważne, by nie zasklepiać się w swoim świecie, gdzie wszyscy krzywdzą. Dużo łatwiej i miłej jest żyć w świecie, który sprzyja - a to zależy tylko od nas i naszego nastawienia.
UsuńTo porównanie ze słowikiem jest bardzo trafne. Wewnętrzny spokój rzutuje na nasze doczesne życie. Staram się go mieć jak najwięcej.
OdpowiedzUsuńJa też ♥️
UsuńPiękne chwile trzeba doceniać i cieszyć się nimi przez długie lata.
OdpowiedzUsuńTo tworzy taki skarbczyk dobrych myśli i wspomnień, prawda? 💎
UsuńPrzykro mi że doświadczyłaś tyle cierpienia, niestety są na świecie ludzie którzy czynią zło to przrażające jak bezwzględni potrafią być dla przyjemności
OdpowiedzUsuńTak, kontakt z socjopatą to prawdziwa szkoła życia... Na szczęście jest to już za mną 😉
UsuńTakich wrednych ludzi nie brakuje w naszym otoczeniu, czego serdecznie współczuję. Od nas jednak zależy, czy te raniące słowa weźmiemy do siebie czy nie. Piękny słowik, uwielbiam śpiew ptaków :)
OdpowiedzUsuńJa też coraz bardziej doceniam kontakt z naturą. Może właśnie po to, by zrestartować mózg 😉
UsuńTwoje słowa o przebaczeniu i odpuszczaniu winowajcom to cenne przypomnienie, że to, co nas rani, nie musi definiować naszego życia.
OdpowiedzUsuńNie musi, zdecydowanie! Życie z takim bagażem to jak wspinanie się pod górę z plecakiem pełnym kamieni.
UsuńNie zgadzam się z Oxfordka, każdy pisze jak umie, nie przejmuj się
OdpowiedzUsuńNie przejmuję 😁 my z Oxi mamy już swój kod 😜
UsuńPielęgnowanie w sobie złości i chęci zemsty niszczy od środka, więc dla własnego dobra dobrze jest odpuścić
OdpowiedzUsuńDokładnie! 🙏
UsuńBardzo mi przykro, że to Cię spotkało. Niestety zauważam coraz więcej nienawiści wśród ludzi. Porównanie do słowika jak najbardziej trafne. Ściskam mocno.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy coraz więcej - w ogólnym rozrachunku spotykam więcej dobrych ludzi niż złych. Może o tych złych wydarzeniach po prostu więcej się mówi?
Usuń