Panna na niedźwiedziu
Każdy z nas ma swoją ulubioną opowieść – niezależnie od tego czy to „Czerwony Kapturek” z dzieciństwa czy opowieść o taaaaakim sumie wujka Wojtka. Ale oprócz tych ukochanych historii, które powtarzaliśmy z uporem maniaka przy każdej możliwej okazji, mamy też dziesiątki innych opowiastek, które siedzą poupychane w zakamarkach umysłu.
Dziś w nocy mój mózg urządził sobie takie wietrzenie magazynu
i zamiast spać, przypominałam sobie różne wierszyki i legendy, które kiedyś
wpadły mi do głowy. Jedną z nich jest historia herbu Rawicz.
Symbole fascynują mnie od chwili, gdy po raz pierwszy
sięgnęłam po przygody Pana Samochodzika. Niby wszystko mamy na wierzchu, ale jednocześnie ukryte dla
niewtajemniczonych.
PRL wyrugował z nas tradycję ziemiańską i niewiele osób
zna historię swoich rodzin z czasów przedwojennych. Pewnie, nie każdy w tym
kraju był szlachcicem, ale myślę, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy z
bogactwa własnych korzeni. Czasem przy okazji większych rodzinnych imprez wspomni
się o herbie, albo że „pradziadek miał swoją ławkę w kościele” – ale w
szczegóły czy to było po prostu ulubione miejsce czy ławka kolektorska, to już się
nie wchodzi.
Może właśnie dlatego heraldyka ciekawi mnie tak bardzo. Weźmy takiego Aleksandra Głowackiego, alias Bolesław Prus – wziął
sobie pseudonim od nazwy własnego herbu. Albo tarcza czerwona, a w jej polu skrzyżowane
trzy złote kopie. Według legendy w bitwie pod Płowcami Florian Szary został
raniony nimi, gdy bronił króla Władysława Łokietka. Następnego dnia król
objeżdżał pole bitwy, znalazł dogorywającego rycerza, który upychał na powrót
swoje wnętrzności w jamie brzusznej. Medycy przywrócili go do zdrowia, a król nadał
mu herb (w opisanym wyżej kształcie) o jakże wdzięcznej nazwie: Jelita.
Historia jest wspaniałym galimatiasem.
Wróćmy jednak do herbu Rawicz, albo jak to mówią: panna na niedźwiedziu.
Herb Rawicz / fot. Wikipedia |
Jego korzenie sięgają początków naszej państwowości, bo według
legendy ową panną była Klotylda – prawnuczka Mieszka I* i córka Kanuta Wielkiego.
Po śmierci ojca obowiązek odpowiedniego uposażenia siostry spadł na nowego króla,
Swena. Gdy o rękę królewny zaczęli starać się coraz to nowi kandydaci, a widmo odpływu
skarbów coraz wyraźniej rysowało się na horyzoncie, doradcy poradzili
królowi, by złożył siostrę w ofierze czarnemu niedźwiedziowi, żyjącemu w jaskini
pod Londynem.
Jak to jednak w bajkach bywa, Klotylda była piękna, niewinna
i tak dobra, że niedźwiedź nie tylko jej nie pożarł, ale jeszcze dał się jej
dosiąść i odwiózł ją prosto na zamek. Brat był przerażony, razem z nim cały dwór.
Nastąpiły podniosłe przeprosiny i królewna wyszła za mąż za lotaryńskiego księcia.
Żyli długo i szczęśliwie, doczekali się siedmiu synów, a ci z kolei
rozprzestrzenili się po całej Europie. Dwóch braci osiadło w Polsce, w pobliżu Rawy i na
pamiątkę cudownego ocalenia matki wymalowali sobie w herbie pannę na
niedźwiedziu.
Niestety, historia ciutkę się rozjeżdża, bo Kanut Wielki faktycznie zostawił po sobie trzech synów i córkę, ale Kunegundę, a nie Klotyldę. W dodatku wyszła za mąż za Henryka Bawarskiego, a nie bliżej nieokreślonego księcia Lotaryngii. I na koniec – urodziła tylko jedną córkę, Beatrycze, późniejszą opatkę w Kwedlinburgu.
Jeśli chodzi o synów Kanuta to też sprawa jest dość
zawiła: było ich trzech, w każdym z nich inna krew. No dobra – 2:1, ale mocno
utrudnia to połapanie się w tych zawiłościach. Zwłaszcza, że wspomniany z
imienia Swen był królem Norwegii, a jego rodzonym bratem był Harold Zajęcza
Stopa – król Anglii. Po jego śmierci tron objął przyrodni brat Knut Surowy i to
właśnie on miał siostrę…
Prawdą jest natomiast to, że Rawicz to bardzo stary herb –
wspominał o nim już Długosz, w połowie XV wieku. Uważał, że noszą go potomkowie
czeskiego rodu Wrszowców, osiadłych w Polsce w XII w. Wiemy też, że na mocy unii
horodelskiej z 1413 r., bojarzy litewscy zostali adoptowani do rodziny
herbowej.
Czy to nie jest niesamowite? Dotykamy tylko jednego maleńkiego
wątku, a on się rozwija, jak nić Ariadny i coraz bardziej wciąga nas w
zawiłości dziejów. Ile rzeczy poginęło w labiryncie zapomnienia. Pamięć ludzka to
niesamowity nośnik, ale gdy zabraknie osób, które chcą mówić i tych, które chcą
słuchać, opowieść umiera.
Historia jest jak monumentalny obraz – pod każdym kątem dostrzegamy
co innego. Jedni skupiają się na ogólnej kompozycji, inni na detalach. Zapamiętujemy
i filtrujemy przez pryzmat swoich doświadczeń i wyobrażeń. Może nie uzurpujemy
sobie praw do dosiadania niedźwiedzi, ale chyba każdy z nas tworzy własne
legendy.
Medeine, litewska bogini lasów i natury. Prawda, że jest tu bardzo na miejscu? / fot. Nika |
Btw, Świętosława jest też bohaterką cyklu „Harda” Elżbiety Cherezińskiej. Polecam ;)
Fajnie że masz taki swój skarbiec do którego lubisz zagladać. Legendę na początku nie skojazyłam a potem przypomniało m się że już ją znałam:)
OdpowiedzUsuńBo to chyba jedna z bardziej rozbudowanych legend herbowych :) Inne często ograniczają się tylko do wytłumaczenia zawołania albo symboli na tarczy heraldycznej
UsuńCo za ogrom wiedzy historycznej! I swoja drogą - zaskakujący ten herb i bardzo ciekawa legenda z nim związana.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się podobało :)
UsuńMam kilka swoich ulubionych opowieści, a do Rawicza właśnie ze względu na jego herb chcę dotrzeć od kilku lat.
OdpowiedzUsuńMożesz się rozczarować - herb miasta Rawicz wygląda inaczej :) Jest w nim tylko niedźwiedź, inne są też kolory
UsuńNiestety od czasów szkolnych historia była moją zmorą i jakoś mi został jakiś uraz, że do dzisiaj nie interesuje się takimi tematami. Aczkolwiek twoja opowieść mi się nawet spodoba i chociaż nie jest może dla mnie aż tak interesująca, to czuję się zaciekawiona tą różnicą pomiędzy legendami a faktami. Odkrywanie tego trochę jest jak rozwiązywanie zagadki kryminalnej 😉
OdpowiedzUsuńO tak <3 właśnie to lubię w historii - nieustanne dociekanie prawdy. A każdy tę prawdę widział nieco inaczej, dlatego to taki wspaniały, wielowiekowy groch z kapustą
UsuńHistoria jakoś nigdy nie była dla mnie fascynujacym przedmiotem. Legendy tworzone przez ludzi co prawda miło się słucha i czyta, ale niktóre też wydają się być 'zagmatwane' , przekolorowane i nie do końca zrozumiałe. Ten rodzaj tajemniczości pozostawiłabym właśnie historykom.
OdpowiedzUsuńZa to uwielbiam stare fotografie, obrazy, i ksiażki. Jeśli jest to połączone w całość, mogę nawet się w tym odnaleźć...
To jest właśnie fajne w ludziach, że każdy z nas jest inny i co innego nas fascynuje :)
UsuńSwego czasu bywałam w Rawiczu bardzo często, ale jakoś nigdy nie interesowałam się jego herbem. Bardzo ciekawie się czytało na ten temat :)
OdpowiedzUsuńSzlachecki herb Rawicz i herb Rawicza to dwa zupełnie inne znaki :) Samo miasto wzięło swoją nazwę od herbu założyciela, Adama Przyjemskiego
UsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńPrzez Rawicz czasem przejeżdżam pociągiem :) Interesujący herb i bardzo ciekawa historia z nim związana, chodź nie przepadam za historią (uraz z czasów szkoły) to bardzo lubię legendy, klechdy i takie historyczne ciekawostki :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Ja też lubię opowieści dziwnej treści :) Znacznie bardziej niż bitewne statystyki i daty rozejmów :P W ogóle w historii najbardziej lubię to, że jest tak pojemna, że każdy tam znajdzie coś dla siebie :D
UsuńUwielbiam takie legendy! Od razu sobie pomyślałam, jak chętnie bym grzebała... gdybym tylko miała gdzie. Pewnie do starych tekstów w życiu zwykły śmiertelnik się nie dostanie, więc mogę najwyżej poszukać starej literatury, w której będą urywki, cytaty czy nawiązania. Ech, ale robiłabym research! Aż cała pokryłabym się kurzem z biblioteki! :D
OdpowiedzUsuńStara literatura, potem wypisać sygnatury akt z przypisów (ludzie kiedyś je robili, lofciam <3), potem budzisz pracowników archiwum z letargu, oni budzą demony...znaczy sięgają co trzeba i voila! Rozmarzyłam się trochę ;)
UsuńSporą dawką historii nas tu uraczyłaś, nie tylko legendy, ale i tej faktycznej. Jak tak się zastanowić to każdy człowiek ma też jakieś swoje własne życiowe historie do opowiedzenia, a jeśli potrafi barwnie opowiadać, to wyjdzie z tego i panna na niedźwiedziu :D
OdpowiedzUsuńFakt, niektórzy umieją z widelca zrobić trójząb Posejdona :D Ale to takie fajne :D
UsuńDowiedziałam się sporo nowego z Twojego wpisu. Dziękuję! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
Usuńbardzo duzo dowiedzialam sie o pochodzeniu heru gdybys opowiedziala o innych
OdpowiedzUsuńNa razie nie planuję, ale kto wie, co tu się jeszcze pojawi ;)
UsuńJeśli jakiś Czytelnik zna adres gdzie w Gdańsku na podwórku między kamienicami znajduje się "pomnik" panny na niedźwiedziu proszony jest o podanie tego adresu na mój adres poprzez Messenger`a. Dla ciekawych kto ma przodków herbu Rawicz: https://genealogia.szlachta.org.pl/gw.cgi?b=zszp;m=TT;sm=S;t=herbu
UsuńTeż jestem ciekawa tego pomnika! Jeśli znajdziecie namiary to podzielcie się, proszę:)
Usuń