Transformersy

Piątek rano.
Widzę ciemność. Czy raczej szarość, bo mgła spowiła ziemię i trzyma.
A ja, biedna, jadę autobusem, o haniebnie wczesnej porze. Kto mógł to wziął wolne 12-go, a reszta musiała zasuwać do pracy. I w tej reszcie byłam ja.

Jadę więc sobie spokojnie, zapatrzona w szarość za oknem. Patrzę, a tam w oddali rysuje się kształt domku ze spadzistym dachem. Gdzieś na poddaszu pali się światło, a mnie po sercu rozlewa się listopadowa rzewność. Już tam ktoś wstał, za chwilę pewnie obudzą się inni. Zacznie się poranna krzątanina, zejdą w szlafrokach na parter, zrobią kawę i jajecznicę. Też bym sobie posiedziała chętnie w domu z kubkiem gorącej czekolady. Może nawet odpaliłabym telewizję śniadaniową, żeby podkreślić, że zaznaję luksusu wolnego poranka? 
Tak sobie rozmyślam, topię się w środku z tej czułości i zachwytu, a tu nagle... dom zaczyna mi się rozjeżdżać! 

Serio!

W pierwszej chwili przyjęłam to na chłodno, bo przecież widziałam Transformersy, ale po chwili zaliczyłam mikro zawał, no bo hej! To nie są Transformersy! Dach odjeżdża w lewo, ściany w prawo, a ja robię szybką analizę, gdzie się kryć przed kosmitami. Serce wali, spociłam się jak mysz w połogu, światełko z poddasza mruga psychodelicznie... 

Na szczęście autobus skręcił, fragmenty domu też i okazało się, że to najzwyklejszy w świecie spychacz z jeszcze zwyklejszą koparką. W mgle i z daleka wyglądały, jak klasyczna chatynka i dopiero ruch zdradził, że to tylko złudzenie.

***

Złudzenia dobrze się zakorzeniły w naszym świecie. A jeszcze lepiej radzi sobie zero-jednynkowość. Pewnie przez to, że nas z każdej strony oplatają cyfrowe macki. Łatwo nam definiować: to przyjaciel, to wróg. To szef-idiota. To kuzynka-kretynka. A tych akurat lubię, to się nie będę pastwić.

Ostatnio spotkałam się z ludźmi, do których miałam stosunek mocno ambiwalentny. Animozje z przeszłości uklepały mi się w czerepie tak ściśle, że nie miałam ochoty sprawdzać na ile są prawdziwe. Okazało się jednak, że wszystkie te zaszłości w dużej mierze zwietrzały. Przyjaciółmi nie będziemy, ale umiemy sobie dobrze życzyć. Wiem, że pomimo tysiąca różnic łączy nas to, że potrafimy wyciągnąć do siebie ręce i pomóc w potrzebie. Co więcej - chcemy je do siebie wyciągać, a to już bardzo wiele znaczy.

Mamy tendencję do tego, by poruszać się w świecie etykietek. A przecież furiat potrafi przejąć się i chodzić na paluszkach. Cicha myszka umie walczyć, gdy jest zmuszona. Altruista ma prawo powiedzieć "nie", a bufon też może być dobrym człowiekiem, choć skrytym za maską niedostępności. Musielibyśmy jednak wyjść ze swojego kokonu, by to dostrzec. Aktualizacja wiedzy o drugim człowieku opiera się na tym, by spojrzeć bez uprzedzeń na to, jakim jest w tej właśnie chwili. 

Są ludzie, którzy każdym słowem kąsają otoczenie, a jednak potrafią poruszyć niebo i ziemię, by komuś ulżyć w cierpieniu. Pozornie się to wyklucza, a jednak znam takie osoby. Znam też ludzi emanujących ogromną pewnością siebie, zahaczającą czasem o arogancję, którzy w rzeczywistości są delikatni i spragnieni miłości. Znam takich, którzy od lat żyją w przekonaniu, że trzeba zachowywać pozory i chociażby chcieli, nie potrafią zdjąć maski. Pragną złapać drugiego za rękę, ale boją się odtrącenia; chcieliby zapłakać, ale wstydzą się własnych łez.

Maski czasem przywierają do twarzy tak dalece, że człowiek zapomina o swoim ja. I tylko czasem ta zasłona spada, ujawniając miękki środek. Trzeba łapać takie momenty, zapisywać w matrycy swojego mózgu, by nie zapiekać się we własnej złości i niechęci.

W wyobrażeniach bardzo łatwo jest się zatracić, bo karmią się naszymi zranieniami i poczuciem braku.  Każdy z nas ma własną pulę minut do przeżycia. Nie mamy obowiązku dźwigania na ramionach całego świata, dlatego nie oczekujmy, że inni będą nas nosić. Ludzie, których spotykamy są naszymi towarzyszami, a nie tragarzami.

Wydaje nam się, że to "inni powinni", a w rzeczywistości powinniśmy wszyscy zakasać rękawy. 

***
Możemy być takimi Transformersami i nieustannie ubogacać się i ciągnąć nawzajem w górę. Jeśli ze spychacza i koparki da się stworzyć domek pachnący kawą i radością, to czy my - nawet poranieni i pokrętni - nie damy rady stworzyć czegoś wspanialszego?

Fot. Arseny Togulev / Unsplash



Komentarze

  1. Ja takie złudzenia optyczne miewam bardzo często,kiedy zapomnę zabrać ze sobą okulary ;) A tak serio staram się nikogo i niczego pochopnie nie etykietować,bo sama bardzo nie lubię,kiedy inni w relacjach ze mną kierują się pozorami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się uśmiałam, że filmowe sytuacje zdarzają mi się często, ale sci-fi zaliczyłam po raz pierwszy ;)

      Usuń
  2. Jak mawiał pewien subiekt, świat jest teatrem, a ludzie aktorami... Dobrego tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... a siedem wieków dramat życie składa ;) Wzajemnie!

      Usuń
  3. No tak, te przemiany dzieją się w nas i w innych ciągle, w niektórych za sprawa innych osób lu doświadczeń.
    Bywają tez tacy, którzy masek nie zdejmują w obawie przed odrzuceniem, zranieniem, odkryciem tego, co chcą ukryć.
    Ta różnorodność ludzkich typów jest ciekawa, ale i przerażająca czasami.
    Możemy się zmieniać, ale czy na pewno musimy?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że musimy, bo chcąc nie chcąc te zmiany i tak zachodzą. Jeśli się nad nimi panuje to mogą nas ubogacić, a jeśli puścimy je samopas to... niewiadomo co z nich wyniknie. Brak zmian, gdy świat pędzi do przodu też jest zmianą: w skamielinę :p

      Usuń
  4. Uśmiałam się wewnętrznie z pierwszej części wpisu:). Co do drugiej, piękny tekst i daje do myślenia. Bardzo trudno jest nie przyczepiać etykietek, a tym bardziej dojrzeć wnętrze osoby, za którą nie przepadamy. To ciężka praca:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :) wcale nie tak łatwo rozśmieszyć kogoś innego - a jednak wolę to niż doprowadzać do łez :p chyba, że tych ze śmiechu :D
      A etykietki? No cóż, narobić się trzeba, ale ogólne warto ;)

      Usuń
  5. ja sama jestem przykładem zmiany tu co prawda chodzi o charakter i osobowość. W podstawówce i w gimnazjum byłam bardzo, bardzo nieśmiała. Jeju bałam się odezwać na lekcjach mimo że wiedziałam poprawną odpowiedź. Podejście do kogoś płci męskiej i zagadanie - nigdy w życiu. Wszystko się zmieniło w liceum, gdy zaczęłam kumplować się z bardzo otwartą i odważną koleżanką. I nagle te wszystkie bariery co były w mojej głowie zniknęły i zmieniłam się o 100% i teraz ciężko mi dorównać byciem tzw. hej do przodu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klasyczny przykład tego, że kto z kim przestaje, takim się staje :) Mnie też przyjaciółka nauczyła przebojowości :D

      Usuń
  6. Ja na szczęście 12 miałam wolne �� Ale przygody miałaś ��
    Iza

    OdpowiedzUsuń
  7. Ile to razy hamowałam jadąc nocą, bo tam człowiek stoi i macha i on tu przecież zaraz wypadnie na ulicę, wpadnie mi pod koła samochodu - po czym okazywało się, że to jakiś krzak, gałąź.. Nie lubię jeździć nocą właśnie dlatego, że widzę rzeczy, których nie ma i nie raz już robiłam korek, bo zwalniałam przed krzakiem, który miał być człowiekiem, dzikiem czy sarną...
    Tak sobie myślę, nad tym co napisałaś o nas, o mnie o innych, może też o sobie - ten świat tak pędzi, szczególnie ten świat wirtualny, który pomimo, że go nie ma - to jest bardziej realny od rzeczywistości.. I każdy pędzi w tę czy tamtą stronę. Niektórzy z nas za tłumem, inni pod prąd, inni gdzieś na bok, chcąc uciec.. Mam wrażenie, że jesteśmy teraz bardzo pogubieni; że media przekazują obraz głównie człowieka, jako tego, który niszczy, rani, zabija, kradnie - którego trzeba się bać. Na emocjach buduje się oglądalność, klikalność.. To jest okropne - dla mnie - ale jest i nikt tego nie jest w stanie zakwestionować, bo nawet jeśli, to większość wygrywa.. Patrzymy na ludzi w większości przez pryzmat wirtualnej klikalności: Lubię!; Nie Lubię!; Przesuwamy palcem ludzi, jako profile, wysuwając wnioski tylko po tym co dostrzegamy, słyszymy w przeciągu kilku sekund. Na resztę "szkoda czasu", aby poznawać, dawać drugą szansę, wejść w czyjeś buty.. A gdy lęk weźmie górę, nawet jeśli chcielibyśmy założyć te czy tamte buty, to wszystko trafia szlag i lecimy z automatu po wszystkim co dana osoba sobą reprezentuje zewnętrznie: język, narodowość, poglądy, płeć itd...
    I prawdziwe i smutne i ludzkie i nieludzkie zarazem..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutne i prawdziwe, ale może nie przysłaniać świata. Masz rację: łatwo przesuwać ludzi w prawo i lewo, bo to nie człowiek, a zdjęcie w Internecie. Łatwo odrzucić i nie wchodzić w relacje, ale to chyba nasz mechanizm obronny. Nie da się "wejść w buty" tylu ludzi bez szkody dla siebie.
      Bez Internetu człowiek poznawał ograniczoną liczbę osób - mógł głębiej wchodzić z nimi w relacje i po prostu budować. Teraz mamy mnóstwo znajomych, również wirtualnych. Sieć stała się targowiskiem, w którym sprzedajemy siebie, swój czas i po części też swoje siły. Ciężko wejść w dialog, bo ludzie wchodzą na konkretne portale czy grupy z góry określonym celem, np.: "znajdę męża/żonę" i koniec - klapki na oczach. Już się nie popatrzy czy to fajny człowiek, z którym można byłoby się zaprzyjaźnić - cel został określony i albo podoba mi się zdjęcie albo ślubu nie będzie, więc nie zawracajmy sobie głowy. W pewien sposób jest to uczciwe, ale bardzo ograniczające.
      Też mam wrażenie, że najczęściej pokazywane w mediach jest to co złe/szokujące i dlatego umyka nam dobro. Ono ciągle istnieje i jest go w ludziach mnóstwo. Szkoda tylko, że stało się ono czymś głęboko skrywanym, podczas gdy powinno świecić.

      Usuń
  8. Wyobraźnia często płata nam figle. Chyba każdy z nas miewa podobne raz na jakiś czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawno już tak nie miałam - chyba dlatego zrobiło to na mnie tak duże wrażenie ;)

      Usuń
  9. Te Twoje rozważania świadczą przede wszystkim o dużej wrażliwości.
    Uważaj - nie jest łatwo żyć takim ludziom.
    /Wyrazy uznania /

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Może nie jest łatwiej, ale w ogólnym rozrachunku nie chciałabym być inna :)

      Usuń
  10. Kolejny duzo dający do myślenia wpis. Fajnie to ujęłaś ‚transformersy’ ja czasami za takiego się uważam, potrafię być dla każdego oparciem, ale nie umiem powiedzieć tez nie. A czasami mam dni może jestem tak pewna siebie , ze bez problemu mówię komuś nie, ale potem nazywają mnie egoistka. No cóż ,nikomu nie dogodzisz, a ja później zatracam się w rozmyślaniach kim jestem i nie śpię po nocach :O
    Pozdrawiam serdecznie i dziekuje za kolejny dobry wpis!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej być sobą - spójnym wewnętrznie i zewnętrznie. A to jak ktoś nas chce określić, to już drugorzędna sprawa :)

      Usuń
  11. Lubimy ludzi szufladkować, a to tylko nasze wyobrażenie o kimś... najczęściej mylne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze :) Czasem ciężko nie ometkować - szczególnie wtedy, gdy ktoś roztacza wokół siebie specyficzną aurę. I to nie musi być wredne czy złośliwe, po prostu ktoś może być księżniczką na ziarnku grochu, a ktoś inny profesorkiem. Tak się zachowuje, tak postrzegają go inni. Ważne by zostawić chociaż maleńki margines na dopisanie czegoś spoza schematu :)

      Usuń
  12. Piękny tekst, dający do myślenia, chociaż na początku nieźle poprawiłaś mi humor :) Miłego dnia Kochana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :) szczególnie z tego poprawienia humoru :)

      Usuń
  13. Odpowiedzi
    1. My adventure with Transformers or meditations on life? :P

      Usuń
  14. Ja też często miewam takie złudzenia, Gdy jest ciemno to czasem wydaje mi się, że widzę jakieś zwierze albo człowieka a to jakiś krzak czy co innego :D

    Najgorzej, że często etykietki zostają z nami już na zawsze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko wtedy, gdy nie wychodzimy poza kontur ;) czasem spotkanie po latach albo szczera rozmowa weryfikuje nasze wyobrażenie o kimś. I tego kogoś o nas - przecież nam też przykleja się łatki. Ważne żeby dać sobie przyzwolenie na zmianę zdania i nie skreślać "raz na zawsze". Zawsze to straszne długo :p

      Usuń
  15. Dobrze napisane, skłania do zastanowienia się nad pewnymi rzeczami, ale też rozbawia :) Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wskrzeszeniomat – część pierwsza

Okrutnik

Wskrzeszeniomat – część druga