Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2021

Hello wind

Obraz
Wieje wiatr zmian. To dopiero subtelne podmuchy, ale chyba jestem astralną meteopatką, bo zaczynam czuć w kościach, że zbliża się coś dobrego. W końcu jeśli na Mazowszu można odczuwać skutki halnego, to czy nie można przeczuwać, że życie szykuje dla nas jakąś miłą niespodziankę? Nie wiem czy to mój optymizm, czy zaklinanie rzeczywistości, ale wierzę, że już niedługo stanie się coś pięknego. Nie musi być doniosłe, ani ogromne, ale wiem, że mój świat rozświetli się niczym lampion-witraż, do którego włożono świeczkę. Ostatnio wiele dzieje się dookoła mnie. Był ślub i wesele też, z ziemi wyrastają mury domów. Znajomi oczekują dziecka. Przyjaciółka miała wypadek na autostradzie i cudem wyszła z niego praktycznie bez szwanku. Ktoś się rozstał, ktoś inny poznał fascynującego człowieka. Było rzucanie papierami i rozpoczęcie nowej zawodowej drogi. Trochę walki z czasem i kwasem międzyludzkich relacji. Kilka bitew o zdrowie. Dzieje się dużo wokół, a u mnie spokój. Może nie do końca, bo przecież

Wszystko zostaje w stodole

Obraz
Pamiętam moje pierwsze wesele. Nie to, że moje-moje, ale pierwsze na którym byłam. Miałam jakieś 4 lata, a ciocia wychodziła za mąż. W pamięci utkwiły mi dwie rzeczy: torty w kształcie jeży i polonez w figurami. To był pierwszy i jedyny raz, kiedy widziałam ciasta z kolcami ze startej czekolady i noskami z winogron. Jednak to polonez tańczony przez setkę ludzi zrobił na mnie największe wrażenie. Może dlatego, że miałam mniej niż metr i wszystko wydawało mi się o wiele większe i bardziej kolorowe niż w rzeczywistości. Pamiętam, że tancerze rozchodzili się na boki i tworzyli mosty, a ja biegłam pod szpalerem z ich uniesionych rąk.  Drugie przyjęcie weselne zaliczyłam przy okazji ślubu kolejnej cioci. Było urocze, kameralne i leciała na nim świetna muzyka. Panna Młoda miała luźną suknię z bolerkiem w drobne stokrotki i promieniała szczęściem. Pamiętam śmiech nowożeńców, ich pierwszy taniec i atmosferę intymności, stworzoną przez rodzinę i przyjaciół. Bywałam później na innych weselach, al

Mój mały kawałek świata

Obraz
Kocham to miasto zmęczone jak ja. Gdzie Hitler i Stalin zrobili co swoje, gdzie wiosna spaliną oddycha! No kocham to miasto, tę depresję wciśniętą w pradolinę Wisły. Uwielbiam to, że jest duża, ale nie za duża. Że kosmici nigdy nie równają jej z ziemią, ale dobrze sprawdza się jako tło komedii romantycznych. Że są tu moje ukochane teatry, kawiarnie i parki. A przede wszystkim, że są tu ludzie, bez których nie byłoby już tak fajnie. *** Powrót z urlopu wiąże się z tym, że życie przyśpiesza. Jak już muszę rano wstać i wyjść, to nie ma znaczenia, o której wrócę. Chociaż, może trochę... ... jest tłoczno i duszno, olewa nas kelner...  No nie, bez przesady! Mnie tam nikt nie olewa. Ale nie chodzę w miejsca z wredną obsługą. Chodzę tam, gdzie dają kawę dyniową i grzane wino. Tam gdzie karmią wegetariańskimi burgerami i doprawionym na ostro mięskiem. Tam gdzie mają poduchy, kolorowe obrazy na ścianach i czyste łazienki. W jednej z takich knajpek spotkałam się niedawno z przyjacielem, żeby posł

Uwaga! Spoiler!

Obraz
Bohater tej opowieści jest fujarą. Właściwie to bohaterka. A tak konkretnie - to ja. *** Wróciłam do studiowania z przytupem. Nie, nie zgubiłam się w drodze do sali - lata wydeptywania korytarzy wyrobiły mi niezawodny, uczelniany GPS. Nie spóźniłam się i nie zrobiłam wejścia smoka. Nawet mówiłam ładnie, składnie i na temat. Ale wróciło spanie po 4-5 godzin na dobę i wieczorne przesiadywanie w knajpeczkach. Coś pięknego! Niby można w nich siedzieć bez całej tej otoczki, ale to taki ładny stereotyp. Ostatni piątek był wspaniały: dzień pracy skończył się o czasie, co w mojej firmie nie jest wcale takie oczywiste. Życie nas nie przeorało, korki nie sparaliżowały miasta, żadne dziecko nie wymagało natychmiastowej interwencji. Koledze wprawdzie sąsiad zalał mieszkanie, ale cóż - była to strata na jaką byliśmy gotowi. Chociaż może nie tyle gotowi, co elastyczni w podejściu do tematu i piwo na kwadracie zamieniliśmy na piwo w pubie. A w pubie, jak to w pubie - przydymione światło i nastrój do

Post społecznie zaangażowany

Obraz
Jako Polki uchodzimy za piękne kobiety. Myślicie, że to przez wysokie kości policzkowe i krągłe piersi? Przez „lico bielsze od mleka”? A może efekt wow robi „z czarną rzęsą powieka”? * Ostatnio doszłam do wniosku, że nas po prostu warunki tak hartują. Przez pół roku słońca jest jak na lekarstwo. Ergo – mniej przebarwień. Oczu się nie mruży, to i zmarszczki mimiczne mniejsze. Krioterapia, fundowana przez arktyczny wiatr i wszelkie wyroby śniegopodobne, idealnie konserwuje nam ciała i zmniejsza zużycie biologiczne. A jak powieje mocniej, to jeszcze można to pod masaż bioprądami podciągnąć. Zresztą rzeczywistość lubi nas od czasu do czasu posmagać na pobudzenie krążenia. Deszcze, dość regularne w swej częstotliwości, zapewniają doskonałe nawilżenie. Szczególnie włosów. Najlepiej świeżo po prostowaniu. Jak już jesteśmy przy deszczach, to zawsze można mieć nadzieję, że trafią się te kwaśne. Czysta oszczędność, prawda? Po co wydawać miliony monet na kwas migdałowy, skoro chemikalia płyną za

Siła człowieka

Obraz
Człowiek jest najsilniejszy wtedy, kiedy wie, że jest kochany. Tak się napinamy, by nagiąć rzeczywistość do swojej woli i cierpimy, kiedy się nie udaje. Przyciskamy gaz i lecimy coraz szybciej, by zdążyć nałapać w ręce ile tylko się da. Każdy z nas ma wyobrażenie tego, jak powinno wyglądać jego życie, co powinien osiągnąć, gdzie być, co zrobić. A w ogólnym rozrachunku jedyne co się liczy to to, z kim spędziliśmy dany nam czas i kto po nas zapłacze. Miłość jest tak wielowymiarowa, że nie da się jej zamknąć w prostym schemacie. Inaczej kocha się rodziców, inaczej dzieci. Inaczej męża czy żonę, a inaczej przyjaciół. To jest normalne i piękne. I jak nic na świecie daje siłę, by podnieść się z kolan i jeszcze raz zawalczyć o siebie. Kiedy wiemy, że niedaleko jest ktoś, kto nas złapie możemy zaryzykować próbę szczęśliwego życia. Nie ważne czy chodzi o wyjazd na Erasmusa na drugi koniec świata, czy o zmianę pracy. Kiedy ktoś w nas wierzy, łatwiej jest uwierzyć w siebie. Kiedy kochasz drugiego

Goniąc jednorożca

Obraz
Jestem dziś niczym Hinduska z bindi na czole. Ewentualnie, jak jednorożec. Niby w jednej i drugiej sytuacji zajebiście i egzotycznie, ale jednak trochę mnie ten pryszcz irytuje. No dobra, wcale nie trochę - wkurza mnie, jak cholera. W skali 1-10 na 38. I tak sobie myślę, że w całym tym wulkanie zgromadziło się moje wkurzenie na bardzo prozaiczną sprawę: otóż, wracam do pracy. Urlop się skończył, skóra zapomniała, że była w spa. Po raz kolejny nie wyspałam się na zapas. Ale baterie jednak trochę się naładowały. Październik rozgościł się już na dobre, a wraz z nim powrócili studenci. Będzie ciaśniej w autobusach, ale lubię ten rozgardiasz. Tym bardziej, że po kilku latach wracam do uczelnianego życia. Miałam taki epizod, że o mało nie zrobiłam doktoratu. Fajne to było: badania, konferencje, ćwiczenia ze studentami niewiele młodszymi ode mnie. Jednak w pewnym momencie doszłam do wniosku, że kariera profesorska mi nie grozi i nie czuję potrzeby zabijania się o granty. Buciki, które przez k

Kat i ofiara

Obraz
Różne ludzie mają wspomnienia z dzieciństwa i nastoletnich czasów. Dla jednych to słoneczna łąka pełna przyjaciół i wspaniałych przygód, a dla innych bagna wypełnione potworami. Dzieci potrafią być bardziej okrutne niż dorośli, głównie dlatego, że nie zdają sobie sprawy z konsekwencji swoich działań. Super, jeśli nikomu z was nie przytrafił się los klasowej ofiary, ale pomyślcie o tych wszystkich dzieciakach, które samotnie podpierały ściany, bo nikt nie chciał się z nimi bawić. Wyśmiewanie, a później towarzyski ostracyzm, biorą się z głupoty i instynktu stadnego. A wyśmiać można wszystko: to, że ktoś się dobrze uczy, albo to, że sobie nie radzi. To, że jest gruby, chudy, wysoki lub niski. To, że jest biedny, ale też to że jest nieprzeciętnie bogaty. To, że ma pasję o której nikt nie słyszał, albo to, że nie interesuje się najpopularniejszą aktualnie rozrywką. Jednym słowem wszystko, co wystaje ponad miarę sztywnych, dziecięcych kanonów. Czasem to długotrwałe znęcanie, innym razem

Oaza

Obraz
Wyobrażam sobie, jaką ulgę musi przynieść dotarcie do oazy. Latem zawsze wypatruję cienia i dziękuję człowiekowi, który wymyślił klimatyzację. Warszawska dżungla jest jednak łagodna i oswojona w porównaniu z dzikością prawdziwej pustyni. Nocne niebo nigdzie nie jest tak piękne, jak tam. Ale noc się kończy i zostaje strach poranka. To trochę odwraca perspektywę - zwykle nocą kłębią się demony. Nocą można usłyszeć siebie, zrobić bilans zysków i strat, wypunktować błędy i wszelkiego rodzaju wypaczenia. Dzień nas zagłusza tysiącem bodźców. Na pustyni jest odwrotnie: chłód nocy stoi w kontraście z upałem, piękno nieboskłonu łagodzi bezkres pustkowia. To dzień ukazuje nagość skał, bezmiar piasku, brak schronienia.  A co, jeśli pustynia ma swój początek w nas? Czasami wszystko się w życiu układa. Bywa jednak, że poszczególne elementy sypią się i nie wiadomo kiedy i w jaki sposób powstają zgliszcza. Ludzką rzeczą jest je opłakać, a później zakasać rękawy i spróbować uporządkować życie. Gorzej,

Girls just wanna have fun

Obraz
Zrobiłyśmy się na księżniczki :) Ale w końcu wieczór panieński nie zdarza się co piątek. Bardzo lubię historie o miłości. Powinniście teraz zakrzyknąć gremialnie: No co ty, Nika! Nigdy nie dawałaś żadnych sygnałów! Wiem - totalna enigma, ale prawdy nie oszukasz. Ubóstwiam love story. Od tych pierwszych spojrzeń i nieśmiałych muśnięć dłoni, przez opowieści o pierścionku idealnym, weselny klimat, aż po długo i szczęśliwie. A czy może być lepszy powód do imprezy niż komisyjne zezwolenie na zmianę stanu cywilnego? Serio. Nawet certyfikat miałyśmy. I koronę. I morze prosecco. Od rana miałam też tupot białych mew, ale zdecydowanie było warto. To takie miłe kiedy ludzie spotykają się, by świętować wiarę w to, że miłość jest w stanie przezwyciężyć każdą trudność. Każda z nas jest na innym etapie życia: na imprezie bawiła się rozwódka, wdowa, mężatka, panna. Dziewczyna, która niedawno zaczęła wspólną drogę z ukochanym facetem i ta, która świętuje w tym roku okrągłą rocznicę ślubu. Kobiety, kt

Zakorzenieni

Obraz
Nie sądziłam, że tak szybko zostanę wyrwana z kokonu błogości.  Ledwie ruszyłam w kierunku domu, a na poboczu zobaczyłam poobijane samochody obrócone tyłem do kierunku jazdy. Musiała zadziałać siła odśrodkowa... Kilka kilometrów dalej leżała w rowie ciężarówka. Biała paka wystawała ponad zielony płacheć trawy, celując w niebo ostrym końcem. Ale najgorsze czekało na mnie kilka minut później. Z daleka widać było migające niebieskim światłem koguty wielkich wozów strażackich. Policja wstrzymała ruch, robiąc oględziny. Czarny samochód zawinął się maską wokół latarni czy słupa energetycznego, a parę metrów dalej białe auto stało wbite w barierki. Żółty helikopter pogotowia lotniczego stał z nieruchomym śmigłem. Ratownicy próbowali reanimować leżącego na noszach człowieka. Tuż obok leżał podłużny kształt w czarnym worku. A niebo... Niebo było tak srebrzyste i perłowe... Kilkudziesięciu ludzi w ciężkich strojach uwijało się jak w ukropie: walczyli o czyjeś życie, zabezpieczali przejezdność dr