Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2022

Nie stać nas na obojętność

Obraz
Wczorajszy dzień był dla wielu szokiem. Uwierzyliśmy, że wojen w Europie nie będzie, bo kto by ich chciał? Chyba tylko szaleniec. A później okazało się, że rosyjskie wojska zaatakowały Ukrainę. Wszyscy widzieli i każdy się łudził. Ćwiczenia tuż przy granicy z piętnastoma dywizjami? Akurat. Jednak kiedy obudziłam się w czwartkowy poranek, stary świat nie był już tak bezpieczny, jak jeszcze miesiąc temu. Tydzień. 24 godziny wstecz. Jak to jest, że wojny zaczynają się zawsze nad ranem? Czy łatwiej jest wystrzelić pierwszy pocisk, gdy świat jeszcze śpi?  Nie będę się rozwodzić, bo to nie pora na eseje. Dziś jest czas na opowiedzenie się po stronie człowieka i wolności.  Jeśli wierzycie: pomódlmy się razem o pokój. Jeśli czujecie się na siłach: zaprotestujmy przeciwko wojnie. Jeśli macie taką możliwość: wpłaćcie na jedną ze zbiórek na rzecz Ukrainy. Ja wspieram Polską Akcję Humanitarną, Caritas Polska, Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej i Polski Czerwony Krzyż. Poniżej znajdziecie num

Łakomczuch

Obraz
Oto dziś dzień lukru i cukru pudru. Dzień walki zwolenników konfitury różanej z grupą fanów marmolady wieloowocowej. Jednym słowem: Tłusty Czwartek! ***  Właściwie nie emocjonuję się zbyt mocno tym świętem. Nie jestem wielką fanką pączków i nie mam potrzeby osładzania sobie życia tak, jakby jutra miało nie być. Zresztą sama ze sobą czuję się zwykle, jak pączek w maśle  –  no, może poza tymi dniami, kiedy dopada mnie dół emocjonalny. Wtedy przypominam raczej smętnego, czerstwego razowca.  ***  A skoro już jesteśmy przy tematach kulinarnych: jaki macie apetyt na życie? I nie, nie chodzi teraz o zajadanie się truskawkami z bitą śmietaną na jachcie w Saint-Tropez, ani o odgrywanie gwizdy kina ze złotej ery Hollywood. Chodzi o podejście do codzienności. Zauważyłam, że z życiem jest jak z dietą. Jedni restrykcyjnie przestrzegają z góry założonego limitu, inni opychają się bez umiaru, a jeszcze inni próbują poprzestawiać poszczególne elementy według własnej filozofii. Większość ma chyba jedna

Miss zjednoczonego kosmosu

Obraz
Chodzą za mną kosmiczne filmy: Pasażerowie , Star Trek . Do Gwiezdnych wojen jeszcze nie dorosłam, ale kto wie. Losu koleje niezbadane są. Przygotować się na to musisz. Może kiedyś się skuszę.  Póki co zastanawiam się na kanonami. Na widok połowy królestwa zwierząt jest mi słabo, ale gdzieś mieszka przecież Pan Karaluch, do którego wzdycha cała żeńska populacja gatunku. Gdzieś jest hiena, której śmiech budzi zachwyt wszystkich samców w stadzie. To, że nam cierpnie skóra, to przecież nic nie znaczy. A jak do tego jeszcze dojdą kosmici? *** W autobusach można spotkać rozmaitych ludzi. Każdy z nich roztacza wokół siebie inną energię. Widać kto lubi życie w swojej skórze, a kogo to uwiera. Niektórzy emanują pewnością siebie, a inni próbują oszukać system i zamaskować swoje braki. Istnieje cała gałąź psychologii, poświęcona znaczeniu ubioru, fryzur i dodatków. Analiza wylądu pozwala dokopać się do tych poukrywanych warstw. Wiecie, że wysoko upięte włosy i wszelkie ozdoby w rejonie głowy, s

Z miłości do...

Obraz
Miałam sen. Nie byle jaki. Wyobraźcie sobie magazyn pełen wielkich, wielkich pudeł. A w tych wielkich, wielkich pudłach są tysiące małych karteczek i drugie tyle maleńkich przypinek. A wy, niczym świstaki z reklamy Milki, musicie je ze sobą połączyć. I nie to, że połączyć, ot tak. Musicie się śpieszyć, bo za chwilę te przypinki zostaną wręczone kombatantom z batalionu Jednorożec. A każda z nich jest właśnie takim maleńkim srebrnym konikiem z mikrorogiem na czole. I niby się człowiek śpieszy, a jednak co chwila zastyga w zachwycie, bo kopytka, ogonek i ten maleńki róg. Stężenie cukru przebija normy. I tak dla jasności: batalionu Jednorożec nie było. ***  Dziś mamy za to 80. rocznicę przemianowania Związku Walki Zbrojnej w Armię Krajową. Dawno temu, kiedy zaczynałam spotykać się z pewnym fajnym facetem, a 14 lutego zbliżał się wielkimi krokami, AK była naszym tematem zastępczym. Śmieszne, co? Dziś Walentynki lubię i obchodzę, ale mam też ogromny sentyment i szacunek do żołnierzy konspira

Miłość ze smartfona: Wystraszone sarny

Obraz
Ostatnio Internet zalewa analiza „Oszusta z Tindera”. Psycholodzy i socjolodzy rozkładają na czynniki pierwsze mechanizmy, które pozwoliły facetowi omotać dziesiątki kobiet i wyłudzić od nich niebagatelne sumy. Diamentowy pałac w głowie lśni, bajka puka do bram. Basia z Jedno oko na Maroko fantastycznie to opisała w swoim artykule Tinder Swindler , ja jednak opowiem wam o czymś, z czym spotykam się dużo częściej. A będzie to opowieść o sarenkach. ***  Nie, wcale nie chodzi o ten suchar, że dziewczyna ma nóżki jak sarenka – nie tyle zgrabne, co owłosione. Chodzi raczej o ten paraliż, który spina zwierzę, które znajdzie się w świetle reflektorów. Jeśli się boi – powinno uciec. Jeśli się nie boi – powinno ze zblazowaniem na pyszczku żuć trawę, albo majestatycznym krokiem przejść z punktu A do B. Tymczasem strach spina je tak bardzo, że na kilkanaście potwornie długich sekund sarna zastyga w bezruchu, a człowiek nie wie jak zareaguje. Rzuci się w prawo? W lewo? Poszarżuje na wprost? Jak j

Spowiedzi nie będzie

Obraz
Zacięłam się w sobie. Nie będzie spowiedzi. Bynajmniej nie chodzi mi o tę w konfesjonale, jestem praktykującą katoliczką, więc akurat do sakramentu pokuty chodzę, kiedy sumienie przestaje oślepiać bielą. Nie – chodzi o inną spowiedź. Taką, której pozornie nikt ode mnie nie wymaga, a jednak wszystko we mnie krzyczy, bym uderzyła się w pierś i zaczęła się tłumaczyć. Figa z makiem. Pamiętacie tekst o kotwicach? Ten, w którym pisałam o myślach, które trzymają nas na uwięzi i zawężają perspektywę? Wspomniałam w nim też o tym, że jestem przebodźcowana i potrzebuję energetycznego doładowania w postaci komedii romantycznych i comfort food. Pod postem posypały się komentarze, że wiele osób na powierzchni życia utrzymują książki. Przy pierwszym komentarzu miałam ochotę przybić piątkę, bo przecież napisała to bratnia dusza. Przy ostatnim miałam ochotę wyć i udowodnić wszystkim, że ja też czytam. Błagam, nie skreślajcie mnie, nie jestem półanalfabetką! Załączył mi się dziwny odruch, który kaza