Mrugnięcie Pana Boga

Wierzę w Boga - to zawsze było we mnie wpisane. Czasem bardziej uświadomione, czasem mniej, ale prawdziwe, jak krążenie krwi. Lubię szukać podobieństw między Nim, a nami. Widzę je w pragnieniu miłości, w zachwycie nad pięknem, w stwórczej sile słów i potędze rozumu. Jestem głęboko przekonana, że każdy z nas ma w sobie okruch boskości.

Moim ulubionym przejawem podobieństw jest jednak poczucie humoru. Wcale nie kościelne i tak suche, że aż zatyka, ale takie moje, bliskie i relacyjne.

Kto z nas nie miał dnia, gdy czuł się jak gówno w lesie? Nic nie wychodzi, świat jest do bani, tyłek za duży, cycki za małe, intelekt mierny. Potem jęki, że praca nie taka, studia nie takie, a w ogóle to umrę samotnie i zjedzą mnie koty. Jeśli nie mieliście takiego dnia to... zazdro :) Ja miałam kiedyś taki czwartek. Jechałam autobusem wyliczając litanię tego co nie pykło, nakręcałam się niczym nasza reprezentacja na mundial i na pełnym fochu mówię: "I po co mnie taką stworzyłeś? Jaka ja w ogóle jestem?!". I w tym właśnie momencie, serio - z dokładnością do 5 sekund - przed moimi oczami przejeżdża TIR z wielkim napisem: Made with satisfaction!
Rozwaliło to wtedy cały mój stosik pretensji i żalów, a nawet teraz, gdy o tym piszę cieszę się, jak dziecko.

Jasne, można uznać to za przypadek, ale wolę myśleć o tym, jak o mrugnięciu Pana Boga. Dowodzie na to, że słucha i nie olewa. Takich dowodów miałam jeszcze wiele, ale są zbyt osobiste, by o nich mówić. Moment w autobusie udowodnił mi jednak, że jest w nas podobieństwo. Nie wiem tylko czy to Bóg stał się bardziej ludzki, czy to raczej w nas jest więcej magii niż się spodziewamy. A wy co o tym myślicie?

Fot. Katarzyna Grabowska / Unsplash


Komentarze

  1. Myślę, że warto wierzyć w Boga, ze sfera duchowa daje siłę.....człowiek bywa słaby wobec niektórych okoliczności. Patrycja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to ogromne oparcie. Nie wszyscy czerpią akurat z tego źródła, pewnie ile ludzi tyle metod. Ale to prawda - czasem bez takiego oparcia można się posypać.

      Usuń
  2. Na pewno coś może w tym być, najważniejsza jest wiara.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie wiara jest relacją i wejściem w dialog, ale każdy definiuje ją inaczej. Czasem chyba wystarczy nawet zwyczajna otwartość :)

      Usuń
  3. Uważam, że temat wiary i religijności jest tematem bardzo indywidualnym i prywatnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to temat jak każdy inny. Póki nie wywieramy na kimś presji, próbując na siłę przekonać go do swoich racji, można mówić o wszystkim :) Jeśli jednak dla ciebie jest to temat bardzo osobisty, nie będziemy go ciągnąć na forum :)

      Usuń
  4. Jestem ateistką i wierzę w siebie. Dla mnie nauka - biologia, fizyka, matematyka to podstawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie nauka nie wyklucza wiary, a wiara nauki :) Jednak dobrze żyć w zgodzie ze sobą.

      Usuń
  5. Myślę że każdemu zdarzyć sie może trudniejszy okres.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Czasem trzeba po prostu przeczekać. Albo walczyć. Chyba wiele zależy od charakteru i tego co faktycznie dotknęło.

      Usuń
  6. Oj jak ja dobrze znam to uczucie :) ale też czasami mam ogromne rozkminy typu - czy dostanę się do nieba jeśli klnę jak szewc i nie chodzę do kościoła? Ale przecież nie zabijam much! Łapię je i wypuszczam przez okno! Pomogłam pewnej pani znaleźć produkt w sklepie, którego szukała! Chyba nikogo nie krzywdzę świadomie.... czy to wystarcza? A może to za mało? kto ląduje w piekle? Sami mordercy? A ta dziewczyna, która jest lesbijką? Czy ona nie będzie w niebie bo... kocha nieco inaczej? Ale ona nie nienawidzi! Ona okazuje największe i najpiękniejsze uczucie jakim jest miłość! Czy za miłość do osoby tej samej płci trafia się do piekła? A może Ci co sobie sami chcą Boga wykreować? :D
    Dziwnie bym się nie czuła nie wierząc w nic i nikogo. Z drugiej strony odnoszę wrażenie, że człowi4k sam sobie "ustawia" Boga jak chce. Księdzem może być tylko facet, homoseksualiści to zło, jak bierzesz z kimś rozwód to nie możesz przyjąć Komunii... czy to na prawdę zakazy dane nam od Boga czy może wymyślone przez człowieka by go nieco "zniewolić". Religia to temat rzeka. O ile nie ocean. Tyle pytań a tak mało odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ocean... albo nawet i kosmos. Wiele jest wytycznych, z którymi nie umiem się zgodzić, bo mam wrażenie, że stoi za nimi tradycja i nic więcej. No, może jeszcze to, że zasady powstawały w innych czasach, innej kulturze i odpowiadały wycinkowi świata. A potem wielowiekowa tradycja wypaczała niektóre rzeczy lub zmieniała w skamielinę. Ale z Kościoła nie odejdę, bo tylko tam mogę karmić się Ciałem Chrystusa. Wierzę w to, tym bardziej, że doświadczyłam takiej ogromnej, wszechogarniającej miłości. I myślę, że Bóg to przede wszystkim ojciec, który kocha dzieci, nawet jeśli te dzieci broją, albo inne dzieci na nie skarżą i robią im koło pióra. Nie każdy podziela to jak patrzę na świat. Wiem, jak dużo wypaczeń i nadużyć jest w Kościele. Ale ja wolę reformować od wewnątrz. Bardziej mnie cieszy, kiedy wierni oddolnie zabierają księdza klucze od kościoła, niż jak fukają po kątach. Wracając do meritum - temat-rzeka ;) P.S. Myślę, że wiele lesbijek, gejów, złośników i sceptyków wejdzie do Nieba szybciej, niż ci, którzy żyją na pokaz. Wierzę, że Bóg nie skreśla nikogo. Już prędzej to my mamy taką tendencję.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wskrzeszeniomat – część pierwsza

Okrutnik

Wskrzeszeniomat – część druga