Żonkile na Smoczej

Lubię się zagłębić w tkankę miasta. Mieć ulubione drzewa i fontanny, znać tajne skróty i przytulne knajpki. Lubię też włóczyć się bez celu i dawać oczarowywać rzeczom pozornie bez znaczenia: cieniom pod arkadami, witrażom i nazwom ulic. 

Szłam niedawno Miłą i Dzielną i tak sobie myślałam o miłej i dzielnej twarzy Warszawy. Przecież taka właśnie jest stolica. Przygarniająca ludzi z różnych zakątków świata, a jednocześnie harda i nieustępliwa, gdy trzeba walczyć. Ale jest też Gnojna i Bagno i to też twarz Warszawy. Czasem ten gnój aż się wylewa. Wystarczy przypomnieć sobie te wszystkie krzywe spojrzenia, pomruki, rozruchy. 

A potem wystarczy zrobić krok, by znaleźć się w krainie Kubusia Puchatka, Tomcia Palucha, albo Trzech Budrysów. Bajki i ballady, klasyka i słodki infantylizm. Jest miejsce dla naukowców, kompozytorów, poetów i żołnierzy, nazw geograficznych i wytworów fantazji. 

Nie przyglądam się zbyt często tabliczkom z nazwami ulic. Zwykle wtapiają się w tło, a mnie pochłaniają myśli zakorzenione w teraźniejszości. Bywa jednak, że jakiś maleńki pstryczek wyrywa mnie z „tu i teraz”, każąc zagłębić się w czasy, które znam tylko z opowieści. A takim pstryczkiem były żonkile na Smoczej.

***

Potrzebny był mi spacer po Muranowie: styku Woli i Śródmieścia. Szłam, chłonąc zimne, wiosenne powietrze. Układałam w głowie plany. Patrzyłam na kwitnące mirabelki i rajskie jabłonie, obsypane różowymi kwiatami. Myślałam o tej „miłej i dzielnej” stronie mojego miasta, kiedy zobaczyłam długie klomby żonkili w pełnym rozkwicie. Ich intensywna żółć jest jak promień słońca, siłą przytwierdzony do ziemi. I chyba nie ma miejsca na świecie, w którym ich obecność jest bardziej wymowna: przecież to właśnie teren dawnego getta. 

19 kwietnia 1943 r. wybuchło powstanie w getcie warszawskim. Przez miesiąc Żydzi walczyli jak lwy, nie o zwycięstwo, bo na to nie mieli nadziei, ale o honor i godność. To było pierwsze miejskie powstanie w okupowanej Europie i największy zbrojny zryw prześladowanych Żydów. 

To już 79. rocznica tego wydarzenia. Ludzie przytwierdzali dziś żonkile do płaszczy lub kładli je pod Pomnikiem Bohaterów Getta. Przypomniał mi się wywiad-rzeka, który Hanna Krall przeprowadziła z Markiem Edelmanem i jego gorzkie słowa, gdy mówił, że w całym powstaniu chodziło tylko o sposób umierania.

Pamiętam, że czytałam tę książkę w liceum i dziwiłam się temu, jak można było dopuścić do takiego zezwierzęcenia i znieczulicy. Do tego, by człowiek mordował człowieka, by głód odbierał rozum i godność, by moralność wojny wyparła moralność pokoju. Dziwiłam się i dziękowałam, że już świat zobaczył zło w czystej postaci i nigdy do niego nie wróci. Jak można byłoby wrócić do tak strasznych obrazów? A dziś jest Mariupol, Bucza, Kijów i Lwów...

*** 

Dziś nie ma już bunkra Anielewicza. Nie ma śladu po murach oddzielających od siebie mieszkańców Warszawy. Kwitną żonkile, a to daje nadzieję, że każde zło zostanie w końcu pokonane, dzieci będą się śmiały bez lęku, zakochani będą kłócić się o wielkość księżyca, a staruszkowie w spokoju będą karmić ptaki. 

Żonkile na Smoczej. Fot. Nika



Komentarze

  1. Też ostatnio rozmawiałam z tatą o tym, jakie to okropne, że znowu dzieje się coś takiego, tak okropnego, że można dopuścić, żeby człowiek coś takiego zrobił człowiekowi. Że nadal istnieją takie systemy, że ludzie są przygotowywani do tego, żeby później takie okropności robić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem od czego to zależy... Czy to brak moralności, czy taki wyprany mózg, czy propaganda...

      Usuń
  2. To przerażające, że historia się powtarza, że ludzkość niczego się nie nauczyła albo tak szybko zapomniała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzkość może i pamięta, ale kilka owładniętych żądzą władzy jednostek po prostu na to nie zważa :(

      Usuń
  3. Niestety ludzkość nie odrobiła lekcji i historia znowu się powtarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może po to, byśmy mogli przerwać ten zaklęty krąg i zareagować inaczej? Pomagać, otwierać serca, wołać o sprawiedliwość i pokój.

      Usuń
  4. Przeraża że historia się powtarza,rodzi się pytanie czy nie da się zapobiec?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest inaczej. Zobacz jaki jest opór społeczny. Głos jednostki jest słyszany, chociażby w postaci bojkotu produktów. Może nie zmieniamy świata na szeroką skalę, ale jednak mamy chociaż odrobinę wpływu. A przede wszystkim mamy wpływ na to, jak reagujemy, co robimy by pomóc.

      Usuń
  5. Również czytałam tę książkę, bardzo interesuje mnie historia tamtych lat. Przykre, że ludzie nie wyciągają wniosków z takich wydarzeń...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie przerażają czasy wojny. Mam nadzieję, że pokój zostanie podpisany jak najszybciej i zacznie się odbudowa zniszczeń

      Usuń
  6. Kiepskimi jesteśmy uczniami Historii, skoro nadal dzieją się na świecie wojny i prześladowania.
    Warto mieć nadzieję, ale coraz słabszy bywa jej płomień....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego trzeba go podsycać. Mnie budują przykłady dobra, ofiarności, bezinteresownej pomocy. Lepiej karmić się tym, niż pogrążać w rozpaczy

      Usuń
  7. Taki piękny widok, a tak bolesna historia... Naprawdę trudno myśleć o tym, że wracamy do takiego okrucieństwa. Nie rozumiem co siedzi w niektórych ludziach i dlaczego na to pozwoliliśmy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też... Czasem brak słów, tak po prostu. Zderzenie z okrucieństwem jest nokautujące, nawet jeśli nie doświadczamy go osobiście.

      Usuń
  8. Wszelkie i różne rocznice nabierają w tym roku nowego kontekstu, którego nikt nie chciał być świadkiem i chyba nawet nie przypuszczał, że jest możliwy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Inaczej się na nie patrzy. Obyśmy mogli niedługo świętować pokój w Ukrainie.

      Usuń
  9. A najgorsze jest to, że nic się nie zmienia... Dlaczego człowiek ciągle musi walczyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem... Naprawdę... Już minęły czasy, gdy jedno plemię musiało drugiemu wydrzeć ziemię, by się pomieścić i wyżywić. Wojny budzą gospodarkę najeźdźcy: przemysł zbrojeniowy, produkcję żywności itp., ale w dłuższym rozrachunku są tylko przegrani. Nie tylko ekonomicznie, ale przede wszystkim duchowo. Nikt nie wróci zabitym życia, nienawiści nie da się zmazać jednym aktem woli. To będzie długi proces odbudowy świata. Oby zaczął się jak najszybciej.

      Usuń
  10. Nie mogę sobie przypomnieć, gdzie czytałam (albo oglądałam), że ludzie to niesamowity gatunek. Trudno znaleźć drugi na tej planecie, który z taką zajadłością uprawiałby autodestrukcję. Niczego się nie uczymy. Czasem marzy mi się, żeby istniała jakaś większa, lepsza siła od nas, która pojawiłaby się na Ziemi i zrobiła porządek. Wypleniła wszelkie zło i trzymała za mordki tych, którym marzyłoby się wskoczenie na miejsce Putina i jemu podobnych. Widać samodzielnie ludzkość nie jest w stanie się oczyścić, skoro odkąd wyszliśmy z jaskiń (wg chrześcijan z rajskiego ogrodu), cały czas się mordujemy.

    Wybacz pesymistyczną nutę, ale przeczytałam dziś, że Mariupol broni się już resztkami sił i to kwestia godzin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się temu pesymizmowi. Sama czasem mam ochotę usiąść i płakać, ale staram się mimo wszystko pielęgnować nadzieję. Wiesz, jakby nas ktoś za mordki trzymał, to byśmy kombinowali jak ten kaganiec zrzucić. Jako masa faktycznie jesteśmy destrukcyjni: rozmywa się odpowiedzialność, załączają się klapki na oczy... ale jako jednostki możemy próbować być coraz lepsi. Może to rozświetli chociaż kawałeczek świata.

      Usuń
  11. A ludzie uparcie popełniają wciąż i wciąż te same błędy nie wyciągając wniosków z historii. Mam nadzieję, że wojna tym razem nas oszczędzi, że bomby na nasze domy nie będą spadać, że na ulicach nie będzie wojska, które będzie nas mordować, że będziemy mogli bezpiecznie poruszać się po naszych ulicach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam taką nadzieję - wierzę, że już niedługo cała Europa stanie się bezpieczna.

      Usuń
  12. 19 kwietnia mam urodziny i choć ja dostaję białe tulipany, ta zawsze jest chwila, by pomyśleć o tamtych ludziach i tamtych wydarzeniach. I smuci mnie okropnie, że historia ludzi nic nie nauczyła, że znów jakiś naród musi przechodzić przez to samo, że znów budzą się w nas traumy wojenne naszych przodków, że przerabiamy bolesną lekcję po raz kolejny... I w głowie mam zdanie, które przeczytałam będąc w Oświęcimiu i o którym zapomnieć nie mogę: „Kto nie pamięta historii, skazany jest na jej ponowne przeżycie."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karo, najlepsze życzenia! Kochana, życzę Ci, żebyś miała dużo siły, żebyś w swoim życiu dostrzegała piękno i światło, żebyś nigdy nie zwątpiła w miłość. Pielęgnuj w sobie wdzięczność, ale dawaj sobie prawo do wszystkich emocji - nie udawaj, żyj pełnią!

      Historia jest dziwnym tworem - każda data w kalendarzu jest jednocześnie dobra i zła. To rocznica narodzin wielkich, dobrych ludzi, powstania wspaniałych wynalazków i arcydzieł, niezwykłych odkryć - a jednocześnie w naszych dziejach pełno było tragedii, które wspominamy ze zgrozą. To wszystko tworzy dziwną tkankę, ale jesteśmy w nią wpleceni i możemy tylko starać się być jak najładniejszą nitką.

      Usuń
  13. Mówią ze historia kołem się toczy... w głowie się nie mieści że pewne sytuację znowu mają miejsce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby udało nam się z tego błędnego koła kiedyś uciec...

      Usuń
  14. Nie mogę powstrzymać łez, gdy czytam ten tekst... Dziękuję, to jedyne co jestem w stanie napisać. Dziękuję za to. że mogłam to przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  15. Od czasu wybuchu wojny czuję ciągły niepokój. Widać, że nic nie jest nam dane raz na zawsze, a histroria wciąż zatacza koło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obyśmy umieli niepokój przekuć w nadzieję, a bezsilność w działanie.

      Usuń
  16. Mega interesuję się historią ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się w takim razie wrzucać co jakiś czas ciekawostki historyczne 😉

      Usuń
  17. Piękny tekst. Sama lubię spacery po Warszawie. Dawniej, kiedy miałam ciut więcej czasu, spotykałam się ze znajomymi i godzinami spacerowaliśmy to po Śródmieściu, to po Ochocie, to po Pradze... Złote czasy. Warszawa ma wiele twarzy, oj ma, zgadzam się w 100%, chociaż moja miłość do niej jest bezwarunkowa. I też ostatnio pomyślałam o tym co tu się działo, o Warszawskim Getcie, o Rzezi Woli, o której kilka miesięcy temu dyskutowałam ze znajomymi... Dobrze, że pomagamy naszym sąsiadom, że pięknie kwitną kwiaty, bo inaczej można byłoby się w tych złych myślach okopać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też kocham to miasto :) ma w sobie czar, chociaż nie każdy potrafi to dostrzec. Wiesz, czasem myślę, że każdy widzi to co chce zobaczyć. Nie chodzi o udawanie, ale o kalibrację wzroku. Może lepiej wyolbrzymiać dobro?

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ramen z przypałem

Obdarowani

Boski pierwiastek