Przyszło nowe

Przyszło nowe i jest mi z tym dobrze. Może nie do końca przyszło samo, bo musiałam wysłać CV, przejść testy i rozmowę kwalifikacyjną, ale od tygodnia mogę mówić dumnie: zmieniłam pracę. A ona w jakiś sposób zmienia mnie.

Tak chyba jest zawsze, gdy wchodzimy w nieznane. Nowi ludzie, nowe obowiązki, nawet droga do domu jest już inna. To akurat jeden z największych plusów tej zmiany. Już nie telepię się w autobusie godzinę z hakiem, tylko wsiadam w metro i po 15 minutach jestem na miejscu. Czuję się jakbym Pana Boga za nogi złapała.

Minusy też są: brak klimy, którą traktowałam już jak oczywistą oczywistość i standard XXI wieku. A tu zonk – jednak nie ma i w najbliższym czasie nie będzie. Całe szczęście mój pokój jest duży i cienisty, nie muszę się bać, że mi obwody padną z przegrzania.

Chociaż kto wie? Na razie jestem w fazie ochronnej, nikt mnie nie zarzucił hałdą węgla i papierów. Wdrażam się na spokojnie. Wiem już, że we wrześniu czeka mnie służbowy wyjazd na drugi koniec Polski, a wcześniej będę musiała zorganizować konferencję, ale nie są to rzeczy, które mogłyby mnie przerazić.

Zawsze najbardziej obawiałam się czynnika ludzkiego. Wiecie, jakby to powiedzieli Addamsowie: umarlaków nie ma się co bać, bo nic nie zrobią, a żywi to jednak czynnik ciut niepewny. Oni jednak mieli na podorędziu piranie, dynamit i kusze, a ja jednak muszę (ach te rymy!) radzić sobie w bardziej cywilizowany sposób.

W dawnych czasach bycia wypłoszem, wizualizowałam sobie rozmaite scenariusze – kto co powie, co ja odpowiem, co na to pomyślą inni. Na szczęście przeszło mi to na etapie gimnazjum i teraz z całkowicie wolną głową mogłam wejść w nowe środowisko.

Ludzie są w porządku – nikt mnie nie ugryzł, za to bez problemu dostałam kawę i cukierka. Pierwszego dnia miałam też pełen pakiet pracowy: identyfikator, laptop, komórkę. I przykaz żeby założyć WhatsAppa. A tak się cieszyłam, że skończyła się era służbowego Messengera.

Wracając jednak do meritum: miałam ciekawe szkolenie BHP. Serio. Naprawdę ciekawe! Nie wiedziałam, że coś takiego występuj w przyrodzie. W poprzedniej pracy miałam je w grudniu i ten ziąb był zbawieniem – specjalnie otworzyłam okno żeby nie zasnąć. Byłby przypał, bo siedziałam naprzeciwko prowadzącego. A teraz wręcz przeciwnie, aż mi smutno było, że tak szybko się skończyło.

IT, kadry, księgowość – wszyscy mili. Dziewczyny w pokoju tak samo. W środę już poleciałam na pierwsze „zadanie na mieście”. Bardziej w charakterze ozdobnej paprotki, niż realnej pomocy, ale co popatrzyłam to moje.

Biurko mam duże, krzesło wygodne. Ekspres nam wprawdzie zabrali do naprawy i nie dali nic zastępczego, ale w ten upał i tak lepiej woda wchodzi.

Trochę tęsknię za kolegami i koleżankami z poprzedniej pracy – prawie 4 lata to kawał czasu i zdążyliśmy się zżyć. Na szczęście inna dzielnica to nie koniec świata i na kawę zawsze możemy się umówić. Póki co mam poczucie, że zmiana była mi potrzebna i cieszę się, że miałam odwagę, by puścić się bezpiecznej przystani i wypłynąć w nieznane.

Fot. Israel Andrade / Unsplash


Komentarze

  1. Jeśli nowe jest fajne, to tylko się cieszyć :) Nie chciałabym już tak pracować, wolę klikać w domu, ale czasami też mi się zatęskni za biurem i masą ludzi, która się przez nie przewala. Oby Ci się dobrze pracowało, wszyscy okazali się mili, a wypłata jedynie rosła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi mów, tak mi życz 😁 póki co naprawdę widzę sporo plusów i to uskrzydla. Czasem tęsknię za pracą w domu, tym luzem dresów i koczka-pierdolniczka, tym, że zamykasz kompa i już możesz wejść w relaks. Ale z drugiej strony bałabym się zdziczeć 😉

      Usuń
  2. Przeczytałam ten post i już wiem że to nie byłaby robota dla mnie. Delegacja? Ja domator mam gdzieś jechać? Mnie jak na inny wydział wyrzucają to mam cały tydzień zjebany a co dopiero tak o! Ni chu chu! Ale cieszę się że tobie się podoba i że jesteś zadowolona bo to najważniejsze może też kiedyś zmienię pracę. Na nie zmiennych

    OdpowiedzUsuń
  3. Na nie zmianową, miało być. Pozdrawiam jako anonim który nie jest anonimem XD. Oxfordka leżąca plackiem na trawie i pijąca kawę i niestety wylogowana ze swojego konta XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne, że nie z życia, z konta można 😜 dla mnie zmiany to hardcore, już wolę męczyć się z porannym wstawaniem😉

      Usuń
  4. Coś się kończy, a coś się zaczyna. Nowa praca to nowe perspektywy. Z pewnością nawiążesz ciekawe relacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję. A do tego nowy zakres obowiązków i możliwość sprawdzenia się - to też daje takiego pozytywnego kopa ☺️

      Usuń
  5. Fajne są takie spotkania z koleżankami z pracy :) Zawsze miło wspominam wspólny czas i chwile w pracy. Miłe są też spotkania z dawnymi pacjentami, jak ten czas szybko ucieka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, pędzi jak szalony! Miałam wrażenie, że minęły 2 lata - okazuje się, że 4; potem 4 zmienia się w 6, 8, 10 i człowiek nagle rozpaczliwie liczy ile sam ma lat 😁

      Usuń
  6. Autorka wmojejszafie.pl09 lipca, 2023 22:39

    Ozdobna paprotka wygrywa dzisiejsze rozdanie!!! A konferencja to w poludniowo-zachodniej części Polski rozumiem... Wrocław czeka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się 🪴🪴🪴 nie do końca Wrocław, ale może uda mi się zjawić w tym roku. Mamy zaległą herbatę do wypicia!

      Usuń
  7. Gratulacje! Zawsze powtarzam, że zmiany są dobre!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Mam nadzieję, że ta też taka będzie :)

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. W końcu żyjemy w kraju, gdzie nawet pogoda lubi robić niespodzianki ;) zmiana zmianą poganiana :)

      Usuń
  9. Każda, nawet niewielka zmiana czegokolwiek w życiu odświeża umysł. Czy to większa zmiana jak inna praca, czy po prostu zmiana fryzury :) Zmiany są dobre!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ❤️ o tak! Ta przysłowiowa zmiana fryzury daje kopa do działania, podróż do domu inną trasą odświeża umysł, spróbowanie czegoś nowego - nawet jeśli okaże się czymś całkowicie nie dla nas- zawsze jest perełką do skarbca doświadczeń:)

      Usuń
  10. Praca to system, a jej częsta zmiany to dobra rzecz. System formatuje, jak szkoła sformatowała. System chciałby cię mieć na dłużej, kiedy już sformatowaną, twój cel to odejść zanim zostaniesz sformatowana do stopnie, kiedy już do żadnego innego systemu się nie nadasz ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja tak lubię uważać się za jednostkę wolną i twórczą 😜

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wskrzeszeniomat – część pierwsza

Okrutnik

Wskrzeszeniomat – część druga