Bestiariusz: Wyobrażenia

Czy może być coś piękniejszego niż wyobraźnia, która nieustannie pcha nas do przodu? Wyszliśmy z jaskiń, bo ktoś kiedyś wymyślił szałas. Zbudowaliśmy rakiety, bo chcieliśmy dotknąć gwiazd. Przestałyśmy nosić krynoliny, bo naszym praprababciom przyśnił się świat bez gorsetów. Również tych mentalnych.

Karmimy zmysły sztuką. Wzruszamy się przy muzyce, z napięciem czekamy na zakończenie filmu. Ozdabiamy nasze otoczenie i ciągle pragniemy czegoś więcej. Dzięki sile wyobraźni jesteśmy w stanie zmieniać świat, obalać dyktatury, zmieniać sposób myślenia. Marzenia unoszą nas ze sfery przyziemnych obowiązków i obiecują, że będzie lepiej. To kraina, do której zawsze mamy dostęp. Tylko czasem można się w niej zgubić.

***

Każda z nas poczułaby w sobie szpileczkę nieuzasadnionej zazdrości, gdyby okazało się, że chłopak ma przyjaciółkę. I to jeszcze taką, która kiedyś mu się podobała. Może i znają się od lat, może i są dla siebie totalnie aseksualni, ale przecież zawsze jest jakieś ALE. Bo niby co w niej takiego fajnego? Lepszy tyłek? Poczucie humoru? Zgodność charakteru na tysiąc pięćset procent? No ale przecież jesteśmy dorośli, chętnie ją poznam. Tak, tak, koniecznie niech wpadnie na imprezę. Będę dla niej miła, cholera jasna!

Nakręcałyście się tak kiedyś? Ja tak. A później okazało się, że ta dziewczyna naprawdę jest fajna. I zdecydowanie ma lepszy tyłek. I świetne poczucie humoru. I to ja z nią łapię flow, jakiego świat nie widział :) 

Strach miał wielkie oczy. Jeszcze jej nie poznałam, a już się najeżyłam. Wyobraźnia pogalopowała w rejony, o jakich mi się nie śniło. Ani nie miałam powodu, by wątpić w szczerość uczuć, ani nie neguję damsko-męskiej przyjaźni. Ba! Sama się przyjaźnię z bardzo fajnymi facetami. Przyjaciele to takie rodzeństwo z wyboru, powinnam więc wiedzieć, że nie ma żadnych powodów do obaw. A jednak: zadziałała ciemna strona mocy.

***

- ... oj tam depresja-sresja. Ludzie chcą na siebie uwagę zwrócić i sobie wymyślają choroby.

- Mam zdiagnozowaną depresję. I nie oczekuję atencji społeczeństwa.

W życiu nie widziałam, żeby ktoś zarumienił się tak szybko, jak facet wygłaszający tezę o depresji. Szkoda mi go strasznie, bo szczerze się zmieszał, a nie posądzam go o żadne złe intencje. To inteligentny człowiek, z szeroką wiedzą i dużą pokorą do świata, a jednak znów zagrała siła wyobraźni. Nie wiem czy nie przemyślał tego co mówi? Czy nie przypuszczał, że w bliskim otoczeniu ktoś może być chory? A może miał zakodowany w głowie obraz zalewającego się łzami człowieka i nikt kogo znał, nie pasował do tej matrycy? 

A jednak: stereotyp wziął górę nad faktami. Wyobrażenie, że istnieje tylko jeden możliwy schemat, od którego nie ma żadnych odstępstw. A przecież nie każdy dotknięty nowotworem traci włosy. Nie każda matka umie karmić dziecko piersią. Nie każdy seks kończy się orgazmem. 

***

Czasami tak bardzo odpływamy w świat marzeń, że przestajemy dostrzegać rzeczywistość. Ja często bywam w tej krainie, gdzie życzenia się spełniają, a jednorożce karmi się watą cukrową i komplementami. To moja ładowarka. Kiedy za mocno przygina mnie codzienność lubię pomyśleć o tym, jak będzie wspaniale kiedy już wszystkie puzzle wskoczą na swoje miejsce. 

Bywa jednak, że fiksujemy się zbyt mocno na czymś czego nie ma. Na idealnym partnerze, perfekcyjnej sylwetce, domu jak z katalogu. Stawiamy sobie wyśrubowane poprzeczki: Matka Roku, Kochanka Dekady, Żona Stulecia. A później zżymamy się, kiedy nie umiemy temu wszystkiemu podołać.

Lub przeciwnie: wymagamy, by inni ludzie zachowywali się według naszych kanonów, gwałcąc przy tym ich autonomię. Chcemy by świat dopasował się do tego mikrokosmosu, który jest dostępny tylko nam i cierpimy, kiedy tego nie robi.

Można wmówić córce, że jej przeznaczeniem jest balet - wozić ją na próby i wypruwać żyły, żeby została kiedyś primabaleriną światowej sławy. I może zostanie. Ale może byłaby o wiele szczęśliwsza, grając na perkusji w zespole, o którym mało kto słyszał?

***

Przy odcinającej wyobraźni wcale nie chodzi o marzenia, ale o wyobrażenia, które przyjmujemy za pewnik.

Że nowa sąsiadka to zołza, bo zawsze ma taką minę, jakby jej coś śmierdziało. A może to bardzo fajna, ciepła dziewczyna, dotknięta syndromem bitch face? Taka fizjonomia, zupełnie jak u królowej angielskiej. Nic z tym nie zrobi.

Albo awans w pracy młodej kobiety i te wredne komentarze, że "wiadomo jak sobie pracę załatwiła". W moim świecie załatwia się ogarnięciem i kompetencjami, ale cóż - każdy mierzy swoją miarką.

Takie wyobrażenia nie tylko osądzają świat zastany. One kształtują też ten potencjalny. Kłopot w tym, że nie zostawiają marginesu błędu, nie dopuszczają odstępstw od planu. Jak ma się urodzić synek, to synek, a nie córeczka. Antoś, a nie Antonina. Tylko później zamiast radości jest przerażenie, kiedy życie rozda własne karty. A przecież nie skrócą dziecka o głowę.

*** 

Wyobraźnia potrafi być bestią. Potrafi założyć nam uzdę i prowadzać, gdzie chce. Może ze zwykłego uśmiechu rozdmuchać potajemny romans. Z nic nieznaczącej uwagi wyrzeźbić elaborat krzywd. Może nas powiesić na kołku, gdzie będziemy czekać na ziszczenie snu, które nigdy nie nastąpi. Może wreszcie zamienić nas w despotów. 

Bestiariusz mówi jednak, że może stać się odwrotnie. Człowiek może okiełznać bestię i lecieć na niej w niezbadane rejony. Być wizjonerem na miarę Walta Disneya, Martina Luthera Kinga, albo Kopernika. Każdy z nas ma inne predyspozycje i inne marzenia, ale wiem jedno: każdy może ruszyć Ziemię i zatrzymać Słońce.

***

Zobacz też poprzedni wpis z serii:
Bestiariusz. Tęsknota

Fot. Jeremy Beck / Unsplash

Komentarze

  1. Tak sie zastanowiłam nad tym czy ja oglądając film czekałam na koniec... dla mnie ważna jest treść a obraz przyjemnością, ale są różne filmy:)
    Co do depresji ciężki temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy "Szóstym zmyśle" byłam wbita w fotel, przy "Domu nad jeziorem" trzymałam kciuki tak mocno, że mało mi nie pękły, a przy "Zimnej wojnie" był smutek, ale i pełna akceptacja. Dla mnie zakończenie ma znaczenie. A najlepiej gdyby to był happy end :D Ale fakt, tak jak różne sa filmy, tak różni są też ludzie.

      Usuń
  2. Czasami faktycznie potrafimy za bardzo odpłynąć w świat marzeń, nie skupiając się na tym co tu i teraz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kiedy brakuje kotwicy możemy stracić kontrolę nad własnym życiem.

      Usuń
  3. Oj jak moja wyobraźnia czasem zacznie działać, a potem zderzam się z rzeczywistością... jeśli chodzi o spotkania z innymi ludźmi to zazwyczaj rzeczywistość jest lepsza. Gorzej o na przykład...ciuchy :D o bedę w tym super wyglądać!!!! o tak! jest przepiękne!!!!! wracam do domu i klops. :D Kiedyś chciałam mieć brązowe oczy i wyobrażałam sobie że to będzie super! że na 100% będę prześliczna i klękajcie narody! aż dorwałam się do Photoshopa i je sobie "pokolorowalam". Szału nie było, facjata jak wredna sucz i ogóle w niebieskich lepiej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, czyli masz coś z królowej 🤣 albo Belli Swan 😜
      Ja też mam takie zrywy: loki! Będą fale i szał ciał, a potem wychodzi smetny pudel. No to prostownica: kosmyki gładkie, look a'la Morticia i ...nie. Jakbym hełmofon założyła.
      Jednym słowem: nie dogodzisz 😁

      Usuń
    2. Jestem chyba ewenementem bo mam proste i lubie proste. Ale mam zryw typu: chce mieć krótkie włosy! A jak już mam to potem - ja prdl zabijcie mnie!! :D

      Usuń
    3. Dobrze, że to nie trawa i zimą też rosną :D

      Usuń
    4. Kuwa ale to idzie taaaaaaaaaaaaaak woooolnooooooooo

      Usuń
  4. Im jestem starsza, tym moja wyobraźnia jest bardziej poukładana. Chociaż, czasem jeszcze się jeszcze nakręcam 😉 Depresja, w ogóle to co wewnątrz... ech, czasem jest latami z człowiekiem, a nikt z otoczenia nawet nie podejrzewa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Straszne, prawda? Człowiek od środka umiera, ale jeszcze zakłada maskę i udaje, że jest ok. To potworna choroba :(

      Usuń
  5. Ja jako dziecko i nastolatka miałam świetną wyobraźnię, niestety, w życiu dorosłym nic z niej nie zostało...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że to kwestia treningu :) Nawet jeśli się trochę przykurzyła to i tak czeka na zawołanie :)

      Usuń
  6. Wyobraźnia - chyba jedna z niewielu rzeczy, które nie mają granic. No chyba że sami je ustalimy i się w nich zamkniemy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amen :) Serio, tak sobie rozmyślałam na ten temat i doszłam do wniosku, że to jest prawdziwa potęga. Przy dobrych rzeczach może nas przenosić na wyżyny, ale jak zaczniemy wkręcać się w złe, wyobrażać sobie nie wiadomo co i świrować na tym tle, to tylko nam krzywdę zrobi. Zresztą tak jak każdy inny żywioł. Dlatego fajnie być homo sapiens i używać jednak mózgownicy :D

      Usuń
    2. Wyobraźnia pozwala nam nie tylko kolekcjonować chwile szczęścia, ale również pozytywnie nastawiać się do siebie samego, wyzwań i świata. :)

      Usuń
  7. Zazdrość to rzecz ludzka, trzeba tylko znać jej umiar i nie popadać w skrajności w skrajność.
    Też bardzo często żyję swoimi marzeniami. One się nie spełniają, na wiele z nich jest już nawet za późno, ale co tam. Ważne, że jest mi z tym dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie za późno na marzenia? Ok, nie wszystkie się spełniają, ale życie bez nich byłoby straszne. Trzymam kciuki, żeby Twoje się spełniały :)

      Usuń
  8. Całkowicie się z Tobą zgadzam i lepiej bym tego nie ujęła :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z wiekiem nauczyłam się kierunkować wyobraźnię na właściwe tory, tak aby nie prowadziła mnie na różne manowce. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasem lubię kontrolowane odloty, np.: łzy wzruszenia kiedy odbieram Oscara 😁 5 minut chwały, ale za to jakiej 😉

      Usuń
  10. Wyobraźnie drzemie w nas chyba przez całe nasze życie, czasami się nasila, a czasami jest licha - przynajmniej ja ją tak widzę u siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba tak, czasem po prostu drzemie, kiedy człowiek dogina z kalendarzem. Ale nigdy całkowicie nie znika. I dobrze!

      Usuń
  11. Niesamowite jest to, że wyobraźnia ludzka nie ma granic i co człowiek jest w stanie wymyślić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Szczególnie mnie zawsze rozczula to przy wytwórniach filmowych i imperiach animacji. Nie ma nic i nagle mamy Elsę, Shreka i Gwiezdne Wojny 💚

      Usuń
  12. Już pierwsza przeczytana myśl napełniła mnie ochotą wykrzyknięcia tego, co myślę na ten temat. Wyobraźnia, która sprawia, że możemy zmieniać świat. Owszem, jak najbardziej! Jednak czy tylko ja mam poczucie jakbyśmy nagle z tego szczytu, który sprawia, że wyobraźnia ulepsza nas i nasze życie, spadali? Wyobraźnia wysycha w nas, zanika albo może jest tłumiona i za wszelką cenę gaszona z dnia na dzień.
    Technologia jako dziecko wyobraźni i marzeń, przerodziła się w rodzicobójcę. Razem z wyobraźnią znikają też uczucia i wartości. Świat zmierza teraz w zupełnie innym kierunku i zamiast piąć się na szczyt pięknego życia i szczęścia, ludzie coraz częściej są nieszczęśliwi i żyją jak przegrani... Co dalej będzie z nami jeśli nie będziemy sami walczyć o to, by nie stać się robotami dwudziestego pierwszego wieku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam takie rozważania :) To co mówisz jest bardzo ważne: taki internet miał być w założeniu oknem na świat, mieliśmy zwiedzać muzea i mieć dostęp do wszelkiej wiedzy. A często zamiast z tego korzystać wolimy oglądać śmieszne filmiki, albo poruszać się w obrębie 5 znanych stron. Tyle tylko, że nie wzięlismy pod uwagę przebodźcowania informacjami. News z rana jest już wieczorem zapomniany, bo wyparły go inne. W dawnych czasach informacje szły długo, ale były też długo trawione. W ogóle tempo życia było inne i ludzie mieli czas na zastanowienie się nad sobą i światem. Dzisiaj czas jest luksusem.
      Wydaje mi się, że wyobraźnia jako taka w nas nie zanika, zanika za to poczucie, że mamy wpływ na rzeczywistość. Co jakiś czas, z reguły w dobie dobrobytu, ludzie gnuśnieją i rozpoczyna się upadek: tak zniknęło chociażby Cesarstwo Rzymskie. Z imperium stali się krainą zapomnianą. Mamy jednak tendencję do wychodzenia z dołków i po wiekach ciemnych zawsze następuje złota era. Moim zdaniem żyjemy w czasach regresu, ale to się jeszcze zmieni. W naturze człowieka leży kreacja i dążenie do czegoś więcej - jakkolwiek to "więcej" definiuje.

      Usuń
  13. Bo my działamy według początkowych ustawień, pierwotnego instynktu – cały czas badamy, obserwujemy, skanujemy, ustalamy, według jakich zasad rządzi się świat i jak w nim my możemy funkcjonować. Uproszczone schematy myślenia. To nie jest złe! ….a jednak Jezus kiedyś coś tam wspomniał o drzazdze w oku sąsiada i belce w naszym….

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja wcale nie neguję idei ustawień początkowych :) Musimy jakoś ograniczyć świat, w którym żyjemy, bo inaczej by nas zabiło przebodźcowanie i wieczne napięcie. Musimy oswoić przestrzeń. A potem zaczynamy ją przebudowywać do własnego widzi-mi-się i to też jest ok. Gorzej, kiedy wyobraźnia galopuje, rozum śpi, a życie zaczyna wymykać się z rąk.

      Usuń
    2. To fakt, ale w takich sytuacjach , którę są a) nieznane b) zagrożeniem, sięgamy do naszych > ustawień < i to nie tych duchowych, głębokich, być może danych nam na samym początku od zarania dziejów, ale tego, co matka ładowała do głowy latami, albo babcia. Albo ciotka :) No i tak rodzą się nasze bestyje :)

      Usuń
    3. Mądrze prawisz. Oby tylko więcej było tych dobrych rozmów i ładowania do głowy pozytywów!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ramen z przypałem

Obdarowani

Boski pierwiastek