Zupa z trupa

Może to będzie odkrywcze, ale sto procent społeczeństwa ma tyłek. Każdy ma też jakąś historię. Kłopot w tym, że jest ona właśnie jak tyłek: interesująca dla właściciela.

No, może jeszcze dla paru osób.

***

Jesteśmy zbiorem doświadczeń, przemyśleń, planów i marzeń. Bywa jednak, że w którymś momencie naszego życia doświadczamy czegoś o tak wielkim ciężarze gatunkowym, że nie potrafimy się od tego uwolnić. Od razu na myśl przychodzi jakaś wielka trauma – i nie ważne, czy ktoś definiuje ją jako złośliwą uwagę Magdy z III C, czy puszczenie kantem tuż przed ślubem. Każdego dotyka co innego i ma prawo przeżywać to po swojemu. Ale mogą to być też sukcesy, które kiedyś się zadziały, a my wciąż rozpamiętujemy dawną chwałę.

Wiecie, że patrząc na znajomych z mojego rocznika, to zdecydowanie lepiej powodzi się tym wszystkim średniakom niż śmietance towarzyskiej? Nie twierdzę, że są oni nieszczęśliwi, ale ciągle jeszcze pamiętamy ich blask i glorię, kiedy szli korytarzem. A tu nagle łup, nikomu nieznany Bartek obronił doktorat i leczy dzieciaki z rzadkimi schorzeniami. I to jest fajne. Ale był też inny Bartek – król domówek, który ciągle wspomina, jak brylował na osiemnastkach i nie zauważa, że świat pobiegł do przodu, a on jest już dawno po maturze.

Uparte trzymanie się tego co było – dobrego czy złego, ale już przebrzmiałego – jest jak gotowanie zupy z trupa. Ani smaczne, ani pożywne.

Żeby żyć trzeba ruszyć naprzód. Bardzo rzadko zdarza się, że coś wychodzi za pierwszym razem. Trzeba trochę pobiegać za pracą, napocić się przy zdobywaniu szczytów i nieustannie harować, by rodzina była rodziną, a nie tylko zbieraniną przypadkowych współlokatorów.

Wiele osób jednak trwa w poczuciu, że kiedyś to było, a teraz to nie jest. Spróbowali i obili sobie tyłek. I chociaż te siniaki już dawno zniknęły, to jednak z uporem maniaka wracają do tego jak lecieli, jak bolało, jak się goiło i kto temu wszystkiemu jest winny.

Czym innym jest pamięć i uczenie się na doświadczeniu, a czym innym rozpamiętywanie, które blokuje odnalezienie się w obecnych realiach. To od człowieka zależy czy chce być szczęśliwy. Można żyć inaczej niż sobie wymarzyliśmy i być niewyobrażalnie wręcz szczęśliwym – trzeba tylko dać sobie na to szansę. Zmieniają się marzenia, wyobrażenia i plany. Życie nas zmienia, na tym to polega. Inaczej nie miałoby sensu.

Fot. Calum Lewis / Unsplash


Komentarze

  1. Rozpamiętywanie potrafi więcej zaszkodzić niestety :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wszystko w dużych dawkach jest niezdrowe :P

      Usuń
  2. idealnym przykładem zupy z trupa jest Al Bundy, który ciągle wspominał swoje sukcesy z liceum

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Właśnie o to chodzi, że życie idzie do przodu i nie można ciągle oglądać się za siebie.

      Usuń
  3. "To od człowieka zależy czy chce być szczęśliwy. Można żyć inaczej niż sobie wymarzyliśmy i być niewyobrażalnie wręcz szczęśliwym – trzeba tylko dać sobie na to szansę. Zmieniają się marzenia, wyobrażenia i plany. Życie nas zmienia, na tym to polega. Inaczej nie miałoby sensu." - to dokładnie o mnie :) Tak się czuję. Żyję inaczej, niż marzyłam i zakładałam jeszcze kilka lat temu, ale wiesz co? Odnalazłam w tym szczęście! Dokładnie tak, jak piszesz. Najgorzej to właśnie zakopać się w tęsknocie za niespełnionymi marzeniami i płaczu nad rozczarowaniami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też jest inaczej 😊 ale lubię to wszystko. Zresztą niewiele znam osób, które idą przez życie z planem i nie mają żadnych wątpliwości. Reszta raczej rozgląda się i szuka. nowych dróg.

      Usuń
  4. Dokładnie tak! Kurczowe trzymanie się przeszłości nie przynosi niczego dobrego. Wspominajmy, ale niech te wspomnienia nie determinują naszej teraźniejszości, a co za tym idzie i naszej przyszłości... Uczmy się na błędach, jeśli takowe były, ale nie katujmy się stagnacją i powtarzaniem tych samych błędów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I przede wszystkim żyjmy! Bo rozpamiętywanie nie pozwala na cieszenie się tym co jest tu i teraz

      Usuń
  5. Wspomnienia nie są złe, dopóki nie zaczynamy z tym przesadzać. Umiar przede wszystkim jak w wielu innych sprawach nas może "uratować".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, a nie dystans? 😉 Ale to prawda, wspomnienia są inną kategorią

      Usuń
  6. Mam taką grupkę osób z którymi trzymałam się jakiś czas gdy chodziłam do szkoły.. i świat się dla nich zatrzymał jakieś 10 lat temu.. Pochłonęły ich używki i zatrzymały. Za każdym razem jak mijam te osoby myślę sobie, jakie to smutne - w ogóle się nie zmieniać, rozwijać, nie iść do przodu. Dla nich nie ma świata poza naszym małym miastem, a w sumie nawet osiedlem.. To jest tylko egzystowanie.. nie życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie przykre :( ludzie nawet nie zdają sobie sprawy z własnego potencjału. A jeśli jeszcze nałoży się na to marazm, używki, środowisko które tłamsi zamiast dopingować to mamy takich właśnie ludzi, zasklepionych w bardzo wąskim świecie...

      Usuń
  7. Zdarza sie, ze tzw. prymusi żyli pod kloszem, a w dorosłym życiu potrzebne są różne cechy i doświadczenia, a królowie życia jakby zapomnieli, że kiedyś wypada dorosnąć.
    Z drugiej strony znam tez takich, którym z przeciętnością i małomiasteczkowym życiem wspaniale , ale to ich życie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja wcale nie neguję takiego życia. Nie każdy chce wiele. Gorzej kiedy chce, ale nie umie poradzić sobie ze swoimi hamulcami. A na zaciągniętym ręcznym daleko nie zajedzie...

      Usuń
    2. Czasami to brak odwagi lub motywacji, czasami splot okoliczności, ale najgorszy jest chyba lęk przed strachem.

      Usuń
    3. To prawda... I najbardziej niszczący, bo ciężko walczyć z czymś tak nieuchwytnym jak nieuzasadniony strach

      Usuń
  8. Jestem mega sentymentalną osobą i wydaje mi się, że takim osobom czasem ciężko jest nie wracać do tego co było. Jednak masz racje. Najgorsze co można zrobić to zatrzymać się w miejscu i tkwic w tym co już się wydarzyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że jest różnica między wracaniem myślą, a katowaniem się, że coś było, ale odeszło. Czasem naprawdę lepiej jest tę przeszłość puścić

      Usuń
  9. Ah żeby to było takie proste, czasem pewne sprawy tkwią i trzeba sie oczyścić z tego, jednak faaktycznie nie ma co drążyć bez końca gdy nie ma potrzeby,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że to nie jest łatwa sprawa i są zranienia, które trzeba przepracować. Tylko takie mielenie ich w sobie wcale nie jest przepracowaniem. To raczej kurczowe trzymanie się tematu, by nie pojawiły się inne, bardziej aktualne. Mam wrażenie, że to jakiś rodzaj ucieczki przed życiem

      Usuń
  10. Generalnie to trzeba iść do przodu i zakopać głęboko to co kiedyś było....
    Z drugiej strony nie powinno się o tym zapominać.
    Najlepiej zachować równowagę.... ale to nie jest takie proste...

    OdpowiedzUsuń
  11. Niestety takie rozpamiętywanie to najgorsze co można sobie zrobić. Trzeba czasem odciąć to co było grubą kreską i iść dalej. Choć nie jest to łatwe i czasem potrzeba troche czasu to nie można się zamykać na nowe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - iść dalej, a nie wiecznie stać w przeciągu. Dobrze jest dopuścić możliwość, że życie jednak ciągle ma dużo do zaoferowania :)

      Usuń
  12. "Gotowanie zupy z trupa" - świetne, choć zletka niesmaczne określenie :) Osobiście lubię rozpamiętywać, co ma masę zalet, ale i wady. Głównie te, o których piszesz. Wspomnienia i trzymanie się przeszłości pełnią często rolę ciężkich butów. Trzeba wysiłku, żeby zrzucić je z nóg..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, zabieg był zamierzony :D W ogóle jako dziecko byłam pewna, ze chodzi o zupę ze strupa, co w ogóle było obrzydliwe do potęgi entej :P Może i lepiej, że wtedy nie wiedziałam o co chodzi... :P

      Usuń
  13. Mam taki jeden temat z przeszłości, który bardzo mi dokucza. Nie rozpamiętuję go za bardzo -ale jednocześnie nawet niedawno miałam "oświecenie" dlaczego nie dawał mi spokoju. I cieszę się z tego zrozumienia, ale wiem też, że mogłabym się łatwo pogrążyć w tym temacie. W skrócie - wszystko jest dla ludzi, byle z umiarem ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem po sobie, jak ciężko jest nie rozpamiętywać niektórych spraw. I to siedzi zadrą, póki człowiek się nie uwolni. Chodzi mi jednak o to, że są też blokady, które sami sobie postawiliśmy. "Bo w liceum to w sumie byliśmy paczką, ale teraz przestaliśmy. Ojojoj, nikt mnie nie lubi" i mieli to człowiek, już dawno starł na pył, ale żeby sam się do kogoś odezwał to nie - przecież czeka. Albo teściowa spojrzała 8 lat temu z takim niesmakiem po naszym salonie i od tej pory aż skręca na jej widok. A może kobieta kichnąć chciała i stąd ten grymas? :P
      Ważne jest poukładanie siebie, ale też nie każda sprawa ma taką samą wagę. I czasem za dużo dodajemy jej "ważności"

      Usuń
  14. Zgadzam się z Tobą. Czasami skupiając się na przeszłości, której już nie zmienimy zapominamy o teraźniejszości, przez co wiele rzeczy może nas ominąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, człowiek nawet nie widzi tych cudów, które ma wokół siebie, ciągle oglądając się wstecz.

      Usuń
  15. Ja mówię zupka z trupka na rosół ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, w sumie coś w tym jest, ale od razu jakoś się odechciewa obiadu :P

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wskrzeszeniomat – część pierwsza

Okrutnik

Wskrzeszeniomat – część druga