Siła człowieka

Człowiek jest najsilniejszy wtedy, kiedy wie, że jest kochany. Tak się napinamy, by nagiąć rzeczywistość do swojej woli i cierpimy, kiedy się nie udaje. Przyciskamy gaz i lecimy coraz szybciej, by zdążyć nałapać w ręce ile tylko się da. Każdy z nas ma wyobrażenie tego, jak powinno wyglądać jego życie, co powinien osiągnąć, gdzie być, co zrobić. A w ogólnym rozrachunku jedyne co się liczy to to, z kim spędziliśmy dany nam czas i kto po nas zapłacze.

Miłość jest tak wielowymiarowa, że nie da się jej zamknąć w prostym schemacie. Inaczej kocha się rodziców, inaczej dzieci. Inaczej męża czy żonę, a inaczej przyjaciół. To jest normalne i piękne. I jak nic na świecie daje siłę, by podnieść się z kolan i jeszcze raz zawalczyć o siebie.

Kiedy wiemy, że niedaleko jest ktoś, kto nas złapie możemy zaryzykować próbę szczęśliwego życia. Nie ważne czy chodzi o wyjazd na Erasmusa na drugi koniec świata, czy o zmianę pracy. Kiedy ktoś w nas wierzy, łatwiej jest uwierzyć w siebie. Kiedy kochasz drugiego człowieka życzysz mu wszystkiego co najlepsze: radości, spełnienia, bezpieczeństwa i ziszczenia marzeń. Miłość do innych wyzwala miłość do samego siebie. Skoro jesteśmy w stanie błogosławić ludziom, błogosławmy i sobie. Każdy z nas zasługuje na to, by czerpać z życia to co najlepsze.

Prawdą jest, że każdy z nas inaczej to "najlepsze" definiuje. Naginanie ludzi do własnych wyobrażeń jest łamaniem ich woli i prawa do autonomii. Ale czuła obecność jest życiodajna.

Łatwiej jest iść na randkę po latach posuchy, kiedy przyjaciółka trzyma w pogotowiu telefon i na jedno skinienie gotowa jest ratować z opresji. Nieoceniona jest pomoc życzliwych dusz przy rozkręcaniu biznesu, albo wtedy, kiedy trzeba zająć się mieszkaniem. Rodzinny parasol bezpieczeństwa pozwala przetrwać wiele życiowych burz.

Rodzina nie zawsze musi być połączona więzami krwi. Czasem z tą, z którą łączy nas wspólny kod genetyczny nie mamy zbyt wiele wspólnego. Rodzina to ludzie, na którym możesz liczyć i którym ufasz. Przyjaciele stają się taką rodziną z wyboru. Bliższe i dalsze kręgi znajomych tworzą to unikalne plemię, które funkcjonuje według własnego etosu i daje poczucie stabilizacji.

Przyjaźń, tak jak miłość, jest wielowątkowa. Często wyobrażamy ją sobie jako romantyczną ideę, każącą rzucić wszystko i wspólnie kopać dół na trupa. A przecież każdy z nas jest inny, ma inną wrażliwość i inne predyspozycje. Kiedy jeden przyjaciel pomoże ukryć zwłoki, drugi myśli o alibi, a trzeci już załatwia kaucję i szuka adwokata, żeby tych debili wyciągnąć z więzienia. Można ludzi kochać równie mocno, a jednak każdego inaczej. Można ich kochać tak samo, a lubić na zupełnie unikalny sposób. 

Komunikacja z drugim człowiekiem z zasady jest narażona na nieustanny konflikt. Postrzeganie świata, poczucie humoru i aktualne w danym momencie życia predyspozycje psychofizyczne rzutują na to, jak i co mówimy. A przecież to tylko element układanki. To, że z jedną osobą można pogadać o uczuciach, a z drugą poszukać sposobu na naprawienie wadliwej instalacji hydraulicznej nie oznacza, że tylko jedna zasługuje na miano przyjaciela. Po prostu oferuje wsparcie na tym polu, które jest mu bliskie. 

Piękno międzyludzkich relacji tkwi w ich różnorodności. Dzieci mają swój unikalny sposób postrzegania świata i możemy się od nich wiele nauczyć, tak samo jak od staruszków, których doświadczenie życiowe jest nie do przecenienia. Układając własną mozaikę bliskości, tworzymy ją na różnych płaszczyznach. Nie trzeba znać się osobiście, by poczuć więź. Wiecie jak się martwię czy wszystko w porządku, kiedy na moich ulubionych blogach przez dłuższy czas panuje cisza? A co z martwymi od kilku wieków pisarzami, których książki idealnie wpisują się w moją wrażliwość? Czy nie mogę mieć sentymentu i wierzyć w łączącą nas nić porozumienia?

Nie jest dobrze żyć samemu. Jeszcze dwadzieścia lat temu fuknęłabym, że owszem, ale człowiek młody był i głupi. Ludzie są potrzebni, by ich kochać i by być przez nich kochanym. Nie potrzeba tabunów, milionowych followersów czy facebookowych znajomych. Potrzeba człowieka, który coś dla nas znaczy i dla którego też jesteśmy ważni. To daje siłę, by żyć pełnią.

Fot. Duy Pham / Unsplash


Komentarze

  1. Przyznam, że dobrze mi samej z sobą, nie potrzebuje wielu bliskich osób wokół siebie, aby czuć się szczęśliwą w życiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo też nie musi ich być wielu :) Jakość a nie ilość, ale samotność nie jest niczym dobrym. Szczególnie, że plaga samotności zatacza coraz większe kręgi...

      Usuń
  2. Dokładnie - jakość a nie ilość

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jest nieważne ilu nasz przyjaciół. Może być ich garstka byleby byli prawdziwymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudownie jest mieć wokół siebie ludzi, którym można zaufać :)

      Usuń
    2. Dlatego warto od czasu do czasu zrobić przegląd przyjaciół i znajomych, część z nich awansuje w naszej hierarchii bliskości, inni będą juz tylko na obrzeżach.

      Usuń
    3. Przegląd to może złe słowo, ale coś w tym jest, że czas często weryfikuje pewne znajomości.

      Usuń
    4. Bo to jest tak: czasem nam z ludźmi po drodze - akurat w danym momencie życia. Czerpiemy od siebie, wymieniamy się doświadczeniem, wzrastamy przy sobie. Aż przychodzi dzień, kiedy okazuje się, że z niektórymi idziemy dalej ramię w ramię, a z niektórymi łączy nas tylko sms z życzeniami na urodziny czy święta. I z jednej strony następuje naturalne rozluźnianie kontaktów, a z drugiej trzeba mieć w sobie odwagę, by to nazwać po imieniu. Przyjaciel może stać się dobrym znajomym, a koleżanka z pracy najlepszą przyjaciółką. To jest płynne. W końcu "wszystko płynie" ;)

      Usuń
  4. To prawda, zdanie o związkach, samotności i znaczeniu przyjaźni zmieniamy z czasem i prawdą jest tez to, że czasami od przyjaciół doświadczamy więcej dobrego, niż od rodziny...
    Najważniejsze, by mieć wsparcie w kimkolwiek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak - bliscy nie muszą być związani metryką. Ważne żeby byli związani sercem 💕

      Usuń
  5. Kolejny swietny wpis. Prawdziwy , potrafisz to wszysko tak ladnie ujac w slowa!
    Zgadzam sie tez z powyzszym komentarzem,ze czasami przyjaciele traktuja nas lepiej niz wlasna rodzina ... Przykre, ale sie zdarza .

    Pozdrawiam i zapraszam serdecznie! KLIK


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ogromnie mi miło, że tu wracasz :) Na zbudowanie własnego stada nigdy nie jest za późno. I nawet jeśli rodzinny dom nie był najlepszy, to gdzieś na świecie jest mamut i leniwiec, którzy przygarną poranionego tygrysa szablozębnego ;)

      Usuń
  6. Człowiek to niewątpliwie zwierzę stadne. Widać to w czasach pandemii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie - tak jak Ken.G - pandemia nie przeorała pod względem towarzyskim aż tak. No, ale mamy komunikatory :) Dla mnie liczy się więź -a to czy widzimy się codziennie, raz w tygodniu czy co 3 lata, nie jest aż tak istotne. Ważne, by w życiu drugiej strony uczestniczyć.

      Usuń
  7. Są też samotnicy, którzy nie potrzebują nikogo ;) Ale ogółem rozumiem przesłanie i w większości się z nim zgadzam. Jeśli chodzi o mnie, w covidowych czasach moje życie właściwie się nie zmieniło. Irytował mnie tylko moment wychodzenia wyłącznie z bardzo ważnego powodu. Nie brakowało mi kontaktów, bo i tak ze znajomymi widuję się rzadko - wszyscy jesteśmy zapracowani :/ Kiedy się spotykamy, spotkania trwają do późnej nocy. To jest piękne, że możesz się z kimś nie widzieć miesiącami, a później rozmawiacie, jakbyście widzieli się wczoraj :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Mam kilka takich osób. Widzimy się raz na ruski rok, a mam wrażenie, jakbyśmy podejmowali rozmowę w tym samym miejscu, bez żadnego dystansu. Nie wiem czy to oznacza, ze to bratnie dusze? Przyjaciele przez duże P? Czy po prostu działa jakaś chemia?

      Usuń
  8. Wazne tez abysmy potrafili byc sami ze soba, wtedy łatwiej nam bedzie zyc z innymi. :) wydaje mi sie ze relacje zabija ilekroc ta walka o drugiegio czlowieka ze musi spelniac on nasze oczekiwania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie musi spełniać naszych oczekiwań. Nawet samym sobie stawiamy czasem kompletnie nierealne. Ale masz absolutną rację, że powinniśmy umieć wytrzymać ze swoimi myślami i po prostu się polubić :)

      Usuń
  9. Ja na blogspocie poznałam swoją obecną przyjaciółkę. Ogólnie poznałam wiele osób, które są mi bliskie. Nawet bliższe niż te, które znam od dzieciaka. Aczkolwiek jestem na etapie poszukiwania kogoś kto ma tak zryty beret jak ja. Kto pomimo że ma na karku 30 lat, ma frajdę z lepienia bałwana, zamiast "prosze", mówi "plosie" i ma to totalnie w dupie. :D
    Rodzinę mam wporzo, ale nigdy nie zbierało mi się na zwierzenia. Częściej żalę się obcym ludziom niż rodzicom, bratu czy babci.
    Fajnie jest mieć kogoś kto wiadomo że jest. Że wesprze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie <3 To daje kopa do działania. Nawet wtedy, a może szczególni wtedy, gdy te działania wydają się być od czapy :)

      No i proszę Cię... z lepienia bałwanów się nie wyrasta!

      Usuń
  10. Ciekawie piszesz!
    To znaczy ja spotkałam się raczej z ludźmi, którzy mają podejście, że pewne poczucie bezpieczeństwa i stabilności życiowej wcale nie jest ludziom potrzebne, a jeśli ktoś się przyznaje, że potrzebuje takiej poduszki bezpieczeństwa, to jest mało spontaniczny i nie potrafi cieszyć się życiem... ;<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! To ja się z czymś takim nie spotkałam. I chyba dobrze, bo nie wiem czy odnalazłabym się w takim świecie. Dla mnie bezpieczeństwo w relacjach nie oznacza braku spontaniczności w życiu. A radość wydaje mi się, że lepiej jest dzielić z innymi niż kisić na siłę. Ile ludzi tyle poglądów i nie będę przekonywać samotnych wilków, że lepiej by im było w stadzie :) Ale zaintrygowałaś mnie :)

      Usuń
  11. Życzliwe dusze zawsze są cenne, co do więzi krwi to z nimi bywa różnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnie. Czasem się to pokrywa, czasem nawet nie zahacza. Ale tak jak piszesz: życzliwe dusze zawsze w cenie :)

      Usuń
  12. Ludzie ,których kochamy są niesamowicie ważni :) Nie wiem czy byłabym w tym miejscu, gdzie jestem gdyby nie oni. To wlaśnie tacy ludzie sprawiają, że chce nam się żyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo gdy kogoś kochasz to mu ślesz dobry wiatr pod skrzydła :) <3

      Usuń
  13. "Przyjaciel wierny to skarb niezmierny. On przebaczy wszelkie urazy kilka razy." Taką sentencję wpisywało się swego czasu do pamiętników koleżanek i kolegów z klasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz wszelkie... Są takie, które przekreślają przyjaźń. No, ale to osobna kwestia.

      Usuń
  14. Warto stawiać na jakość relacji, a nie ich ilość. Bardzo lubię bywać sama, absolutnie nie mam z tym problemu, ale .... codziennie doceniam to, jak wielkie mam szczęście, że mój mąż jest przy mnie w każdej sytuacji, że mam przyjaciółki, które zawsze są wsparciem, gdy tego potrzebuję.... i na odwrót... Też uważam, że więzy krwi nie warunkują niczego, a przyjaciele to rodzina z wyboru, a nie z przymusu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o to chodzi! Niech to będzie 1 osoba czy 2, ale takie, które są w naszym życiu naprawdę. To znacznie więcej znaczy niż setki luźnych zależności, które nic nie wnoszą i w żaden sposób nas nie ubogacają.

      Usuń
  15. Świetnie to wszystko opisałaś :) wychodzę z założenia, że nie warto iść w ilość, jeśli chodzi o ludzi wokół. Jakość relacji jest dużo istotniejsza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Ta ilość to często tylko złudzenie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Umiarkowanie w jedzeniu człowieka

Oszlifowani

Boski pierwiastek