Abrakadabra

Jest szansa, że przed chwilą całkowicie zmienilam koleje losu. A wszystko przez to, że dziabnęłam się przy krojeniu ogórka.

Serio, boli jak cholera. Co gorsza doszła mi tylko mała ryska, ale nie jestem chiromantką i nie wiem, czy przez nieuwagę nie przekreśliłam sobie błyskotliwej kariery w Holly-Łódź? Albo czy potencjalny mąż z wysokiego bruneta nie przeistoczył się właśnie w niskiego blondyna... Wiecie, efekt motyla.

***
Mam dwie koleżanki, które zajrzały w przyszłość. A raczej ktoś za niewielką oplatą zajrzał za nie.

Jedna dowiedziała się, że stoi na rozdrożu (no przecież!) i że w oddali widać morze (widać jak widać, ale w 4 godziny da sie dojechać, więc in plus). Ponieważ jednak firma koleżanki ma filię w Gdańsku, interpretacja nasunęła się sama. Gdyby z merytorycznego rozdroża poszła w stronę dorszy, bursztynów i gofrów za 12 zeta, przyszłość miała być miękka niczym piasek w Świnoujściu. Gdyby jednak postanowiła postawić wszystko na kartę miłości i zostać w Warszawie - wtedy ściągnęłaby gniew Juraty i sztorm, jakiego świat nie widział. No się właśnie zmaga z falami i chorobą morską.

Druga zamiast w szept kart poszła w śpiew gwiazd i dostała konkretną litanię. Żadne: "ktoś jest blisko, ale tego nie dostrzegasz", "ktoś z K w imieniu żywi do Ciebie silne uczycia" etc., etc. Nie, ona wyszła z prawdziwą checklistą: to i to stanie się za miesiąc, to i to za 2 lata. Kibicuję jej przeogromnie, bo do tej pory wszystko się sprawdza, a jeszcze kilka punktów zostało do odhaczenia :)

Zastanawiam się tylko, czy chciałabym znać spoilery...

Z jednej strony jestem ciekawa. Po traumie, jaką zafundował mi "Pan Wołodyjowski" zawsze sprawdzam zakończenie ;) Jednak z drugiej - uwielbiam niespodzianki. I trochę się boję, że znając odgórne wytyczne zatraciłabym zdolność sprawczą. Po co miałabym wstawać rano wiedząc, że dopiero za X lat zacznie mi się dobra passa?

Mam też teorię, że są miliardy możliwych dróg i że ludzie mogą zobaczyć tylko tę, która jest najbardziej prawdopodobna w danym momencie. Każda podjęta decyzja prowadzi nas do konkretnych rezultatów. Może i dochodzimy do jakichś niezmiennych kamieni milowych, ale możemy dojść na różne sposoby, a to właśnie droga będzie nas kształtować. 

A wy chcielibyście zajrzeć za zasłonę?

Fot. Tatyana Gorobtsova / Unsplash



Komentarze

  1. Za nic nie chcę znać swojej przyszłości, wiedzieć, co mnie czeka, owszem, los robi mi różne figle, ale to jednak ja trzymam ster swego przeznaczenia. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ten ster przemawia do mnie najbardziej :)

      Usuń
  2. Nie mam potrzeby poznania przyszłości. Co ma być, to będzie;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też nawet gdybym mogła spojrzeć nie skorzystałabym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie trochę kusi ;) nie na tyle żeby to zrobić, ale tak odrobinę :)

      Usuń
  4. A ja bym się skusiła.
    Weź namiary od drugiej koleżanki 😉

    OdpowiedzUsuń
  5. ja żyję z dnia na dzień, los jest niewiadomą i taką ma pozostać:) snuje jak każdy plany marzenia i wierzę że się one spełnią :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie chcę poznać przyszłości, tak samo jak nie chciałabym się cofnąć do dzieciństwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, też bym nie chciała :) Było super, ale lubię siebie taka jaką jestem właśnie teraz. Za to przypomniałaś mi swoim komentarzem książkę z dzieciństwa "Małgosia kontra Małgosia" - przez przeskoki w czasie nie mogła prawdziwie przeżyć życia. Coś w tym jest :)

      Usuń
  7. Z jednej strony bym chciała wiedzieć co mnie czeka, ale z drugiej jednak bym odpuściła. Bo co jeśli będzie tam coś co mi się nie spodoba ;)
    Wgłębiając się w temat słyszałam o tym, że nie da się przepowiedzieć dalekiej przyszłości, ponieważ każdy nasz wybór ją zmienia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle zaglądanie w przyszłość jest podobne do podglądania prezentów gwiazdkowych: niby fajne, ale odziera z magii.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Okrutnik

Ramen z przypałem

Obdarowani