Sick [Sic]

Każdy ma jakieś oswojone miejsca. Czasem to park koło domu z konkretnym, ukochanym drzewem. Czasem zadymiony pub, w którym na wejściu zbija się z barmanem żółwika. A czasem są to miasta, do których wspaniale jest wracać. Dla mnie takim miejsem jest Toruń.

Przez lata Toruń kojarzył mi się z zupą ogórkową. Nie z piernikami, nie z Kopernikiem, ale właśnie z niebem koloru zabielonej zupy. To tam zjadłam pierwszego w życiu Happy Meala i dałam się zaczarować gwiazdom, wyświetlanym na pękatej kopule planetarium. Nic więc dziwnego, że na wyjazd do Torunia cieszyłam się niczym wiewiórka na promocyjne fistaszki. Hej, przygodo!

Taa....

Luzowanie obostrzeń wplynęło znacząco na obłożenie w PKP. Nie wiem dlaczego, ale byłam pewna, że będzie luz, cisza i spokój, a zamiast tego dostałam wagon bez przedziałów i bandę wyjców tuż obok. Serio, rozumiem, że dzieci roznosi energia, ale mnie roznosiły decybele, które wydawały. A jak słuchawki nie dawały rady ich zagłuszyć, to nie wyobrażam sobie, jak ich rodzice mogą to wytrzymywać 24/7. Metodą Pollyanny stwierdziłam jednak, że 3 godziny na trasie Warszawa-Toruń to nic, w porównaniu z relacją Szczecin-Zakopane. Jakoś minęło.

Obskurny dworzec Toruń Miasto przywitał mnie zapachem bzu i rojami maleńkich muszek znad Wisły. Z turkoczącą walizką i przepełnionym do granic pęcherzem, dotarłam wreszcie do hotelu, by zacząć wieczór pełen pogaduszek. Telefon jednak nie zastąpi żywego kontaktu. A jak do tego dorzuci się jeszcze margharitę... ;)
Weekend obfitował w przygody ze spontanicznym planetarium, gibaniem przy śpiewających fontannach, kawą w biurze i oberwaniem chmury, ale samo spotkanie z przyjaciółmi i naładowanie baterii widokiem starych murów, podziałało fantastycznie. 

Ludziowstręt załączył mi się za to w drodze powrotnej. 8-osobowe przedziały znów stały się 8-osobowe, dacie wiarę? Chyba rok lockdownu stępił moją tolerancję na zawłaszczanie przestrzeni, bo miałam wrażenie totalnej klaustrofobii. Postanowiłam zdobić więc to, co zrobiłby na moim miejscu każdy dorosły człowiek: nawiałam na korytarz. Przestrzeń! Alleluja! I tak się z tego cieszyłam, że nawet nie poczułam kiedy mnie zawiało.

Wybaczcie więc, że nie jest to konstruktywny post, ale ciężko jest pisać z gorączką. I nawet spać nie mogę, bo co chwila dzwonią z pracy o pismo sprzed miesiąca, albo numer do kogoś.
Także pozdrowienia z Krainy Pierzyny i do zobaczenia, jak znów załączy mi się myślenie. Ahoj!

Fot. Kelly Sikkema / Unsplash

P.S. Z Toruniem od pewnego czasu kojarzy mi się też jego alternatywna wersja, czyli Thorn stworzony przez Anetę Jadowską. Gdybym tylko znalazła w sobie tę odrobinę magii, ktorej trzeba do otwarcia bramy, już bym była spakowana. Nawet z tym cieknącym nosem. Jak jeszcze nie czytaliście jej książek to koniecznie dajcie im szansę :)

A drugim moim odkryciem, które szczerze polecam, są obłędnie piękne pierniki Igi Sarzyńskiej. Pachną dobrocią, miodem, cynamonem i wanilią. Lukier za to jest tak słodki, że wykręca mózg. Ale warto :)



Komentarze

  1. Ja niestety nie umiem wybrać jednego, konkretnego miasta w Polsce. Z pewnością na pierwszym miejscu postawię Kraków z jego smokiem, Dziurawym Kotłem inspirowanym na Harrym Potterze i bliskością gór, oraz masą przecudownych ludzi, których poznałam głównie na Twitchu.
    Na swojej liście ukochanych miast dodam też Szklarską Porębę, do której jechałam pociągiem rok temu. I nawet jedno zdjęcie z tamtych stron jest na stronie glównej jak wchodzi się na mój blog, a cała relacja też jest opisana w jednym z postów :)
    Oczywiście Poznań z jego eventami. Pyrkon i PGA. Z donGuralesko na słuchawkach, koleżanką poznaną... W GRZE z jego tramwajami i nocnym tłumem.
    Gdańsk/Gdynia bez Sopotu :D i spotkania z ludźmi z całej Polski na zlotach Łosia :D (Twich - kanał ŁosiuGra) :D Z widokiem na morze z Klifu Orłowskiego i... A JAKŻE!!! Z kocią kawiarnią, która póki co w moim rankingu kocich kawiarni jest na top 1!
    Z pomniejszych miasteczek/miejsc, które mnie urzekły to z pewnością Ogrodzieniec i tu będę się powtarzać milion razy - Chojnice oraz Człuchów, ale to bardziej z przywiązania i sentymentu. Za każdym razem gdy wracałam z większej podróży i byłam w Chojnicach, myślałam - prawie jak w domu. Zawsze mogę wysiąść i iść do babci. Natomiast będąc w Człuchowie myślałam - w końcu dom! (mimo że w Człuchowie nie mieszkam, a jestem baba z pobliskiej wsi :D (tak odbiegając... dowiedziałam się niedawno, że w Warszawie jest ulica Człuchowska! Jestem dumna z mojego zadupia :D ) jestem strasznie emocjonalnie przywiązana do tych dwóch miejscowości. Za każdym razem mam takie wewnątrz swojej głowy łezki wzruszenia :D :D
    No i... to chyba tyle :) i tak się rozpisałam. Boszzzzz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, pół Polski 🤣 to dobrze, wszędzie masz życzliwe porty. Ale tą Człuchowską mnie rozwaliłaś 😁😁 to fajne, że można w Warszawie znaleźć ulice niemal z każdego zakątka: Poznańska? Jest. Płocka? Obecna. Warszawa Gdańska? Ależ oczywiście 😉

      Usuń
  2. Wbrew pozorom ja chętnie wracam do Warszawy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie byłam w Toruniu. Kojarzy mi się z Tadzikiem, a zatem niemiło, ale z pewnością tam też są fajni ludzie. Jadowskiej jeszcze nie czytałam, ale jestem coraz bliżej. W osiedlowej bibliotece jest kilka jej książek, więc w końcu zajdę i pożyczę.

    Co do miast, kocham Kraków, choć z każdym rokiem zdaję sobie sprawę, jakie to zagłębie. Byłam ślepa przez lata, żyjąc studenckim życiem. Lubię też Wrocław, chciałabym poznać Poznań. I Szczecin, nie mówiąc o Trójmieście. I Podlasie. Ogółem, sporo tego, gdzie mnie jeszcze nie było ;)

    Dużo zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Powoli do przodu 😊
      Też mam Szczecin na liście, jakoś nigdy nie udało mi się tam dojechać. Ale dzięki książkom Moniki Szwaji mam wrażenie, że już tam byłam nie raz 😁 ale mi brakuje takich wycieczek...

      Usuń
  4. Piękne, to co piszesz, aż bije takie ciepło i dobroć ♥️ Zapraszamy częściej do naszego Torunia i dużo zdrówka!

    Ps. Pierniki od Igi cudo, polecam świąteczne szczególnie 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ❤ A Toruń odwiedzę jeszcze nie raz 😁🥰

      Usuń
  5. A mi Toruń kojarzy się z moją koleżanką którą poznałam w sanatorium...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, mam nadzieję, że to był rekreacyjny Ciechocinek i że obie czujecie się dobrze :) Dla mnie każdy wypad do Torunia to przede wszystkim spotkania z ludźmi, których bardzo lubię, ale samo miasto też ma w sobie jakąś magię :) a przynajmniej mnie zaczarowało :)

      Usuń
  6. Witam serdecznie ♡
    Po pierwsze, dużo dużo zdrówka. Nie nawiedzę przeziębień, okropieństwo! Dużo miodu, cytryny i herbaty! A i czosnku oczywiście. Ja nie mam takiego miasta... wszystkie kocham a im większe tym lepsze :) W Toruniu nigdy nie byłam, ale bardzo bym chciała go zwiedzić ^^
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Mam nadzieję, że też się w nim zakochasz ;)

      Usuń
  7. ja regularnie podróżuję pociągami do męża i nie zauważyłam, żeby ilość ludzi podczas pandemii się zmniejszyła czy zwiększyła przez te obostrzenia, zakazy itp;p dla mnie wszytko było tak samo. A toruń piękne miasto z duszą, a jak toruń to od razu obok ciechocinek:D na przeziębienie polecam czosnek:D jedz ząbek czosnku trzy razy dziennie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, a jesteś pewna, że to nie jest przepis na pozbycie się wampirów z domu i zagrody? 😉 już się leczę wszystkim co znam i kilkoma nowościami. Chorowanie jest strasznie upierdliwe 😜
      Ten wypad był pierwszy od taaak, ale to taaak długiego czasu, że już zapomniałam jak było. W ZTM dość długo pilnowaliśmy się z limitami pasażerów. No ale podróże uczą 😉

      Usuń
  8. Widzę, że podróż trochę zepsuła wycieczkę :( ale nie na tyle, że nadal masz dobre wspomnienia :) Ja Toruń pamiętam ze studiów, całkiem nieźle mi się tam mieszkało, wszędzie blisko. Zdrówka zdrówka życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Tak, ja też doceniam te mniejsze odległości. Ale zaraz sobie myślę, że w takim Nowym Jorku jest jeszcze gorszy dojazd. A jeśli się mylę, to dajcie żyć w nieświadomości - jakoś się trzeba pocieszać :D

      Usuń
  9. Ciekawe porównanie Torunia do zupy :)
    Życzę szybkiego powrotu do zdrowia!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, serio - niebo miało dokładnie taki kolor i to nie raz! Ale już od dqwna jest standardowo niebieskie + obłoczki :)

      Usuń
  10. Nie mogę z takimi rzeczami, to tak, jakby we mnie było automatyczne odrzucenie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, nie do końca rozumiem co masz na myśli. Rozwiniesz?

      Usuń
  11. No cóż Niko - dla mnie Kraków, rzut beretem. 37 minut busem, samochodem różnie. W prostej linii 30 kilometrów. Zaś do Kielc - aż sto. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. W Toruniu byłam dwa razy. Niesamowicie mi się spodobał :) jestem z Krakowa i lubię podróże, uwielbiam i górskie wspinaczki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w Toruniu obowiązkowa wspinaczka na wieżę ratuszową :) A na serio, to jedno z tych miast , do których lubię wracać. Tak samo mam z Krakowem ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Okrutnik

Ramen z przypałem

Boski pierwiastek