Bal dla księżniczek

Życie to nie jest bal dla księżniczek – rzekła w myślach Nika, poprawiając koronę. Bo musicie wiedzieć, że mam koronę. Albo raczej diadem. No dobra, może i jest to opaska, ale stylizowana i niezwykle mi w niej do twarzy. Noszę ją regularnie, żeby przytrzymywała mi włosy, kiedy nacieram lico śluzem ślimaka i retinolem. Brzmi obrzydliwie, ale jakie są cudne efekty!

A jednak, życie to nie impreza dla arystokratek. I nie mówię tu wcale o tym, że ciężko o Wróżkę Chrzestną, która nas odpowiednio ufryzuje.

Czy kiedykolwiek pomyślałyście o sobie, jak o księżniczkach, gdy biegłyście na złamanie karku, żeby zdążyć przed zamknięciem poczty? Albo jak tachałyście ziemniaki na ostatnie piętro wieży, bo akurat się winda zepsuła? O, albo wtedy, kiedy usłyszałyście, że jest redukcja etatów i… eee….yyyy… ale pani już dziękujemy? No, wtedy musiało być szczególnie królewsko. A jednak, chyba większość z nas grzeszy tym samym: wiecznie czekamy na taniec.

Czekamy aż nas zauważą, docenią, wydobędą z czeluści anonimowości. Aż zdarzy się coś, co odmieni los. Książę wskrobie się po murze, smok przeleci, albo chociaż awans dadzą. Przecież wiemy, że mamy całe skarbce zalet. Sztabki talentów zalegają nam od piwnicy po strych. Od świtu do nocy przędziemy niteczki zarąbistości, tylko… nikt nas w tych naszych zamczyskach nie ogląda. Ba! Nikt nawet nie wie, że jest jakiś zamek i jakaś królewna.

***

Byłam niedawno na wystawie „Niewidoczne. Życie warszawskich służących”. Nie porwała mnie tak, jak spodziewałam się, że porwie, ale nie był to czas stracony. Chyba każda z nas czuła się kiedyś jak taka właśnie służąca, biegnąca od jednej roboty do drugiej. Praczka, pomywaczka, kucharka i piastunka w jednym. A przecież trzeba być jeszcze profesjonalistką w pracy, dobrą przyjaciółką, świetną córką, matką, żoną i kochanką.

Czasem pod natłokiem tych wszystkich ról gubi się prawdziwa kobieta. Taka, która pragnie uznania, adoracji, docenienia starań, ale też milczenia, świętego spokoju i gapienia się w sufit bez poczucia winy. Tymczasem bardzo często zdarza się, że wszystkie te emocje narastają niewypowiedziane, a nas zżera tęsknota za czymś, czego nawet nie potrafimy nazwać. Wydaje nam się, że potrzeba przełomu, że ludzie z zewnątrz powinni nas dostrzec i wynieść na wyżyny. Życie jednak jest brutalne w swojej prostocie – zdecydowana większość zmian zaczyna się w naszych głowach.

Wcale nie musimy czekać, aż ktoś nas zaprosi do tańca. Zresztą powiedzcie same, która z Was zna kroki manueta? Tańczmy z życiem po swojemu.

***

Pomyślcie, czy jest coś co już dziś sprawia, że jest Wam dobrze? Coś, co daje Wam poczucie komfortu i zadowolenia? Jeśli tak, to pielęgnujcie to i hołubcie. Każdy człowiek potrzebuje takich małych otulaczy. Nieważne, że w ukochane góry jeździ się raz na dwa lata, bo nie stać nas na częstsze wyprawy. Ważne, że można ładować baterie patrząc na zdjęcia szczytów i odliczać dni. Może dźwięki odtwarzane w telefonie nie zafundują nam takich emocji, jak szaleństwo na koncercie, ale może chociaż na tę jedną piosenkę czas zwolni i da możliwość zaczerpnięcia głębszego oddechu?

Otulacze to jednak za mało. Nam ciągle jest mało, nie sądzicie? Mnie od zawsze przerażają ludzie, którzy deklarują, że nie mają marzeń. Mam wrażenie, że kamienieją od środka. Może nie dostali swojej gwiazdki z nieba i już nie czekają na nic innego? Zastanawiam się jednak czy kiedykolwiek o tę gwiazdkę poprosili. Czy powiedzieli głośno i wyraźnie: chcę innego życia? I czy zdefiniowali co to „inne życie” oznacza? Nie chodzi mi o precyzyjny biznesplan, ale o ramowe założenie, bo przecież każdy z nas inaczej definiuje szczęście. A jeśli już przyznali sami przed sobą czego chcą, to czy rzeczywiście zawalczyli o siebie?

Nie będę wciskać kitu, że to łatwe i wystarczy chcieć. Nigdy nie wystarczy tylko chcieć. Trzeba się porządnie napocić i napłakać, żeby pokonać to, co nas trzyma na uwięzi. Najczęściej jest to strach, brak wiary we własne siły i zdolności. Przekonanie, że nie damy sobie rady. Najśmieszniejsze jest to, że sami karmimy te bestie. Trzymają nas za gardło, bo tuczymy je najlepszymi kąskami. Wystarczy jednak roześmiać im się w twarz, a one zaczynają się kurczyć, maleć i pewnego dnia okazuje się, że rozpłynęły się w powietrzu.

Każdy z nas ma swoje unikalne zdolności. Każdy z nas jest piękny i niepowtarzalny. Każdy z nas ma w sobie coś, co może zaoferować światu. I nie ma znaczenia, czy to będzie świat wszystkich kontynentów, czy świat zamknięty w czterech ścianach kawalerki. Ważne, by przestać podpierać ściany, ale wziąć los we własne ręce.

Życie to nie jest bal dla księżniczek. Przynajmniej nie dla takich w typie Aurory. Nie wystarczy siedzieć, jak trusia i liczyć, że to co uwiera w życiu samo się rozwiąże. Czasem trzeba złapać za łuk i naparzać we wszystko co się da. Czasem trzeba wyjść z wieży. Przeciwstawić się mobbingowi, poprosić o przeniesienie do innego działu, wyjechać za pracą na drugi koniec kraju. Odejść od tyrana, albo zarejestrować na portalu randkowym. A bywa i tak, że wystarczy wysłać domowników na spacer i przez pół godziny delektować się ciszą. 

Fot. Brooke Straiton / Unsplash


Komentarze

  1. Pięknie to wszystko napisałaś. Trafiłas w samo sedno. Nie wystarczy tylko chcieć, trzeba także ciężko pracować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne przesłanie i zgadzam się z nim w stu procentach. Ja dopiero od niedawna odkrywam te wszystkie rzeczy i dziwię się, że wcześniej miałam takie klapki na oczach. To wspaniałe, że są kobiety, które potrafią słowami wesprzeć inne kobiety. Trzymajmy się razem i walczmy o swoje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma się co biczować, każdemu zdarza się nie zauważać słonia w pokoju. Aż nagle następuje wielkie zdziwienie :) Btw, post wprawdzie babski (bo książę mi nie pasował do konwencji), ale faceci też się zapętlają. Może w inny sposób, może inaczej są rozłożone akcenty, ale w gruncie rzeczy mechanizm ten sam :D

      Usuń
  3. Jestem za wysłaniem rodziny na spacer po to, by mieć czas dla siebie. Odrobina luksusu należy się każdemu.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że tak! Co więcej - to wcale nie musi być rzadkie zjawisko, ale codzienna dawka dobroci dla siebie :)

      Usuń
  4. Współczesna księżniczka musi umieć poprawiać koronę, bo życie nie raz i nie dwa będzie potrząsać i powodować, że korona się przesunie. I zdecydowanie musi działać, a nie tylko siedzieć w tej swojej wieży i błyszczeć 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeśli nawet w niej siedzi, to niech ćwiczy karate, jak Fiona ;) Właśnie o to chodzi, by nie zapominać o tym, że możemy działać, tworzyć i decydować o tym jak żyć :)

      Usuń
  5. Ależ mi to bliskie... Nika, czuję że i Ciebie początek roku ora na prawo i lewo... Nie dajmy się! Bierz swój otulacz, ja swój i przetrwajmy to!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest źle :) a jutro będzie jeszcze lepiej 💚

      Usuń
  6. Bardzo dobrze to ujęłaś, super ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. To prawda. Życie choć bywa piękne, to nie bajka lub amerykański film.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale czasem zdarzają się bajkowo-filmowe momenty ;) ogromnie je lubię. Co nie zmienia faktu, że prawdziwe życie jest o wiele ciekawsze.

      Usuń
  8. O, widzę, że bywasz tam, gdzie blogowa Stokrotka.
    Czytałam książkę "Służące" i nie jestem pewna, czy opisane tam zjawiska minęły, wręcz przeciwnie.
    Marzenia warto mieć, tylko każdy z nas inaczej je nazywa :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy mówią, że to cele ;) ważne żeby były i dawały schronienie kiedy rzeczywistość ora trochę za mocno.

      A co do bywania w tych samych miejscach - Warszawa w gruncie rzeczy nie jest wielka ;) a ciekawe rzeczy są jak magnes :)

      Usuń
  9. Życie jest zupełnie inne i weryfikuje różne rzeczy, ale musimy działać w nim bo bez tego ani rusz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się czy są ludzie, którzy rzeczywiście chcieliby przejść przez życie całkowicie bez wyzwań. To może być kuszące, żeby los spełniał zachcianki, ale chyba wcale by tak nie smakowały...

      Usuń
  10. Przyznam, że nigdy nie chciałam żyć w bajkowym świecie, wchodzić w rolę księżniczki, zawsze wolałam sama brać ster i odpowiedzialność za swoje życie, może dlatego potrafię cieszyć się z drobiazgów i smakowac codzienność, lepszą i gorszą. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To cenna umiejętność. Zdecydowanie częściej spotykam królewny (obu płci), które nie są w stanie nawet spróbować żyć szczęśliwie, wszędzie tropią niepowodzenia i czekają niewiadomo na co. Jak ktoś nie potrafi cieszyć się z drobiazgów, to i gwiazdka z nieba go nie ucieszy.

      Usuń
  11. Dobry, inspirujący tekst. Niestety w takim codziennym życiu i zabieganiu raczej trudno czuć się księżniczką. Już prędzej tą służącą;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo czym innym jest być księżniczką w głębi duszy - taką z królewskim gestem do obdarzania innych uśmiechem,dobra radą, wsparciem, a czym innym zachowywać się jak rozkapryszona diva, oczekująca że inni zapewnią jej szczęście.

      Usuń
  12. ..świetna notka, jak zawsze z przyjemnością przeczytałam! ❤ ;)
    ..miałam zamiar wybrać się na tą wystawę 'Niewidoczne. Życie warszawskich służących'..
    ..zawsze uwielbiałam i uwielbiam bajki, uwielbiam marzyć i dobrze mi z tym! ..więc mogę być Kim zechcę, księżniczką, królową, damą dworu i pokojówką, oczywiście wszystko zależy od mojego nastroju i inspiracji w danej chwili ;)

    - pozdrawiam cieplutko i życzę jak najwięcej dobrych dni i pięknych chwil 💝

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to ie też życzę wszystkiego co najlepsze :) jeśli wybierzesz się na wystawę to koniecznie daj znać co o niej sądzisz

      Usuń
  13. Świetnie napisane. Zgadza się, że większość zmian zaczyna się w naszych głowach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) trzeba tylko chcieć te zmiany dostrzec i mieć odwagę, by za nimi podążać :)

      Usuń
  14. Właśnie tu jest kluczowy problem - nie tracić czasu na wieczne czekanie. Nie czekać, aż inni się domyślą. Trzeba powiedzieć głośno i wyraźnie czego oczekujemy. I być konsekwentnym. I nie tkwić w sytuacjach toksycznych... Nie zawsze od razu będzie pięknie i różowo. Tu złudzeń też nie możemy mieć, ale ... na pewno będzie lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o to mi chodziło! 💚❤️💜 Świat nie ma w obowiązku zapewnienia każdemu puchowej poduszki i szampana do śniadania. Trzeba czasem wziąć się z życiem za bary, żeby urządzić się w nim na własnych warunkach. I masz rację, nie będzie zawsze różowo, ale z całą pewnością będzie lepiej, gdy samemu weźmie się ster w łapki :)

      Usuń
  15. Trzeba być księżniczką! Tylko należy oglądać odpowiednie bajki. Zamiast Kopciuszka, Śpiącej Królewny czy Śnieżki, lepiej Meridę Waleczną, Mulan, Roszpunkę z zaplątanych (jak już jakiś książę się zjawi to patelnią i do szafy :D). Dobrze, że niektóre bajki zaczynają pokazywać, żeby wziąć sprawy we własne ręce, bo jesteśmy trochę my kobietki wychowane na historiach, gdzie wszystko samo się rozwiązuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tak się zastanawiałam nad księżniczkami, które właściwie nigdy nimi nie były. Księżnymi to tak, ale już po ślubie. Bella - córka wynalazcy, Tiana - ambitna kelnerka, Mulan - w zasadzie to nie księżna, tylko w najlepszym razie generał i żona gererala ;) co nie zmienia faktu, że je uwielbiam :D przespać 100 lat to każdy potrafi ;)

      Usuń
  16. Poranna kawa z widokiem na wschód słońca a potem gdy słońce już wzejdzie (no dobra albo gdy wstanę jak już jest po wschodzie) książka. To moje rytuały, które dodają mi księżniczego poczucia bycia.
    Ludzie by bardzo chcieli ale niewielu chce. A chciałabym/chciałbym a chcę to duża różnica.
    Dobrego tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze mówi, polać jej kawy ;) To "bym" wprowadzą od razu warunkowość, niepewność i w zasadzie rozgrzesza z niepodejmowania starań. Uściski!

      Usuń
  17. Trzeba samemu o wszystko zadbać ❤

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo mi się podoba bycie księżniczką tachającą ziemniaki. Wyobrażam sobie poprawianie korony, która złośliwie zsuwa się na oczy. A jednak myślę, że jeżeli dziewczyna czy kobieta jest pewna swojej wartości, to nawet tachając tonę zakupów przez pół miasta i po schodach na 10 piętro będzie się czuła nie tylko księżniczką, ale i królową. :) - co prawda trochę przygniecioną brzemieniem władzy:), ale jednak królową.

    Czy moglabyś napisać, gdzie jest ta wystawa o służących?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o to chodzi, żeby tym swoim życiem zarządzać - nawet jeśli brzemię władzy lekko przygniata. To lepsze niż czekanie, aż na złotej tacy wniosą to niezidentyfikowane COŚ, co sprawi, że będzie się chciało żyć.

      A wystawa jest w Muzeum Warszawy. W czwartki wejście wolne ;) Jednak zdecydowanie bardziej polecam "Splendor władzy" w Łazienkach :)

      Usuń
  19. W byciu księżniczkką bardzo pomocna jest fantazja :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak :) w tym, żeby nią nie być też ;) zależy od roli w scenariuszu :p

      Usuń
  20. Brzmi obrzydliwie, ale krem ze sluzu slimaka rzeczywiscie potrafi zdzialac cuda. Co do tytulu posta od razu skojarzyl mi sie z piosenka Maryli Rodowicz "Niech zyje bal "nie wiem czemu,haha! A co do takich rzeczy , ktore sprawiaja mi przyjemnosc i staram sie to pielegnowac to regularne domowe spa. Wtedy jestem taka prawdziwa "ksiezniczka"i dobrze mi z tym ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta piosenka faktycznie pasuje do posta ;) drugi raz nie zaproszą nas wcale, więc trzeba przeżyć to życie najlepiej jak się da :)

      Usuń
  21. Pięknie to napisałaś :) Ja zawsze mówię, że trzeba być Królową swojej bajki :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ramen z przypałem

Obdarowani

Boski pierwiastek