Księżniczka na kozetce

Widziałam wczoraj faceta, który wyglądał jak Adamczyk z brodą.

I teraz nie wiem: czy to był Adamczyk z brodą, bo przygotowuje się do roli wikinga? Czy nosi ją dlatego, że chce być anonimowy? A może to sobowtór, z konkretnym zarostem, który nie chce być z nim kojarzony? Lub przeciwnie, ale jest podobny tylko górną połową twarzy, więc ukrywa dół, a ludzie i tak podbijają po autograf? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi, a każde niezmiernie ważkie. A najważniejsze, czemu tak mało ludzi się szczepi?

Pomijam zdrowotne przeciwskazania, bo to oczywista przeszkoda, ale reszta? Koronawirusy to nic nowego, od lat naukowcy je badają i szukają leków. Po prostu dotknął nas wysoce zaraźliwy i śmiercionośny wariant. W tym kontekście dobrze, że prace były na tak zaawansowanym poziomie. Serio, nikt nie steruje nami za pomocą mikrochipów. Nikt nam nie wlewa w żyły "Ludwika" żeby sprawdzić czy się pieni. Ale fakt, jesteśmy w jakiś sposób grupą testową. Może szczepionka, którą stworzą za 5 lat nie będzie już tak bolesna?

I to akurat byłaby bardzo dobra opcja, bo mam całe obolałe ramię.

Minione dni były dość intensywne, więc na zakończenie piątku dorzuciłam jeszcze szczepienie. Jak przystało na dorosłego człowieka szłam z mocnym postanowieniem, że po wszystkim chcę naklejkę Dzielnego Pacjenta. Tylko z wrażenia całkiem zapomniałam. Błogosławiłam za to maseczki, bo na bank zaczęłam się ślinić. I to jeszcze przed wkłuciem, nawet bym nie miała na co zwalić. Otóż szczepił mnie obłędnie przystojny lekarz, w kitelku w zwierzątka. Wow! Serce bije trzy razy szybciej, nogi miękkie. Jak dobrze, że w gabinetach są kozetki! A głos? Mmm... Koniecznie powinien dostać jakąś audycję w radiu. Czy pogadaliśmy? Nie, bo wbiłam na poziom Nika i zapomniałam jak się nazywam. Porażka. Także był wywiad, gadu gadu o przebytych chorobach, żarcik pana doktora o pierwszym kroku do wolności i ameba z zaćmieniem mózgu na przeciw. Znaczy ja.

Gdyby to był film to powinien, nie bacząc na RODO, zdobyć mój numer i z troską zapytać o sampoczoczucie. Bo oczywiście oczarowałabym go w te 5 minut tak, że spać biedny nie mógł. A na naszym weselu podawaliby takie malutkie przekąski, sponsorowane przez bar z Wuhan. Tylko to nie jest ta opowieść.

Mogę sobie "wychodzić do ludzi" do upadłego, ale to raczej księżniczkowatość wychodzi ze mnie na każdym kroku. Siedzę w tej swojej wieży ze smokiem Nieogarem. Więc albo się jakiś ogarnięty rycerz pojawi, albo będę musiała się z gadem zaprzyjaźnić.

Fot. National Cancer Institute / Unsplash


Komentarze

  1. Musiałabym w końcu też się zaszczepić, ale niesamowicie się boję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nie namawiam, każdy ma swoje przemyślenia. Ja patrzę na to z perspektywy historii: wiele chorób udało się wyeliminować właśnie dzięki szczepieniom i odporności zbiorowej. Wirusy mają to do siebie, że mutują. Sama grupa w ciągu jednego roku mutuje kilka razy, ale każdy z nas ją przeszedł i ma w organiźnie matrycę do wytwarzania przeciwciał. W moim otoczeniu kilka osób bardzo ciężko przeszło Covid, poumierali znajomi znajomych, były przypadki respiratorów itd. Dlatego ja akurat wolę się zaszczepić i w razie czego przechorować łagodniej, niż iść na wojnę bez broni.

      Usuń
    2. Oczywiście rozumiem. To nie jest tak, że mam coś przeciw, jestem anty czy coś. Po prostu boj się tych efektów ubocznych skutków. Jestem astmatykiem, mój kolega, którego poznałam w necie i spotkaliśmy się kilka razy face to face zmarł przez to cholerstwo, więc nie uważam, że to jakieś bajdurzenie czy coś... tylko mam taki nie wyjaśniony niczym strach... ale myślę, że prędzej czy później też się zaszczepię :)

      Usuń
    3. Jeśli intuicja mówi ci, że teraz nie jest to dobry czas dla ciebie, to pewnie nie jest. Czasem podświadomie coś odwlekamy, a potem okazuje się, że dobrze zrobiliśmy. Może teraz, kiedy wszystko pyli, faktycznie przechorowałabyś ją mocniej.
      Bardzo mi przykro z powodu kolegi :(

      Usuń
  2. Po szczepionce zmarł mi bardzo bliski człowiek więc ja z pewnością do tej grupy testowej nie zapiszę się póki co. Życie i tak pewno zmusi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi przykro. Śmierć -niezależnie od przyczyny- zawsze boli. Mam nadzieję, że znajdziesz ukojenie i ta rana z czasem przestanie tak palić.

      Usuń
  3. Ale się uśmiałam czytając! A ten Adamczyk-NieAdamczyk to doktor był czy pielęgniarz? Jak wbijał igłę to chyba pielęgniarz, ale jeśli mają procedurę "Księżniczka na kozetce" to może jednak był lekarz... no tyle niewiadomych!
    Zdrowia i szybkiego powrotu ręki do normalności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, facet z brodą pojawił się już po szczepieniu. I się zastanawiałam czy to nie skutki uboczne - niby podobny do kogoś, ale czy my mówimy sobie "dzień dobry"? 😜 A w sumie założyłam, że to był lekarz, ale pielęgniarze też mogą mieć "dr" przed nazwiskiem. Kolejna zagadka! 🙈

      Usuń
  4. nie rozumiem tej nagonki na szczepienia. Kiedy ktoś się mnie pyta czy się szczepię, zawsze odpowiadam, ze nie widzę powodu żeby się nie szczepić. A co do Adamczyka to sama jestem ciekawa, czy to był on ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też 😊 to takie dziwne wrażenie, kiedy patrzysz na człowieka i niby podobny, ale coś nie pasuje. Czasem tak mam z farbowanymi włosami 😜

      Usuń
  5. Mnie się bardzo nie podoba to wrzucanie wszystkich sceptyków do jednego wora - szury czy tam foliarze. i nieważne, czy ktoś chciałby palić wieże 5G, szuka morgellonów w maseczce i wierzy w płaską ziemię, czy po prostu obserwuje to, co się dzieje, z jakąś dozą nieufności. Widzę w sieci, głównie na fejsie, takie rozdzielanie ludzi grubą krechą na dwie grupy ("normalni" i "szury"). Według tego podziału ja i mój chłop jesteśmy szurami. Może się zaszczepię, a może nie, nie wiem. Na razie badam temat. Ale wszyscy moi znajomi są już przynajmniej po pierwszej dawce. Więc powoli, ale testowanie idzie do przodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rozumiem obawy i sceptycyzm, serio. Znam wiele osób, które z różnych powodów się nie szczepią. Z mojej perspektywy dziwi mnie, że bardzo wiele osób neguje naukę na starcie. Takie "unicestwienie wież 5G" to dokładnie to samo co wrzaski "diabeł polem jedzie", kiedy pojawiły się pierwsze rowery. W dużej mierze uważam, że ludzie po prostu o czymś nie wiedzą. To nie tak, że mamy teraz wszyscy w ramach rozrywki czytać periodyki naukowe, ale też nie negujmy z zasady wypowiedzi specjalistów w danej dziedzinie. Nie twierdzę, że jak każą skakać na 1 nodze, to wszyscy bezrefleksyjnie mamy skakać. Ale z drugiej strony ufam człowiekowi, który piekł mój chleb, że nie nasypał tam cykuty przez pomyłkę. Wierzę ludziom, którzy budowali most, że znali się na rzeczy i nie zawali się, kiedy będę na środku. Dlatego też uważam, że jeśli zdecydowana większość lekarzy namawia do szczepień, to i ja to zrobię.

      Usuń
  6. U nas w domu nikt się jak na razie nie zaszczepi, to jest jeden wielki eksperyment z tym szczepieniem ludzi!!! Nie ważne, że mnie nie wpuszczą tam siam czy nie wiadomo gdzie. A ta cała nagonka na szczepienia w mediach do mnie nie przemawia i tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyjemy w czasach pandemii i jesteśmy ludźmi, do których będą odnosiły się kolejne pokolenia. Tak jak możemy spojrzeć na czasy II wojny światowej i zobaczyć wzorzec zachowań cywili w czasie okupacji. Gdyby przyszła kolejna wojna, to mielibyśmy jakiś punkt odniesienia. Kiedy przyjdzie kolejna pandemia, ludzie będą patrzeć na nas. Więc owszem, jesteśmy grupą testową. Ale czasy doktora Mengele minęły. Jeśli czujesz, że to nie dla ciebie, to szczepienia nie są przymusowe. Mnie osobiście, bardziej niż kwestia wejścia gdziekolwiek, przekonuje to, że ludzie których znam bardzo ciężko przechorowali Covid. Albo poumierali. Więc wolę mieć dodatkową ochronę.

      Usuń
  7. Ja też jestem jestem już po pierwszej dawce. Gdyby nie szczepionki w naszych społeczeństwie nadal powszechne byłyby choroby, na które jeszcze niedawno umierało mnóstwo ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I przeraża mnie, że wracają: ksztusiec, odra...

      Usuń
  8. ja już po dwóch dawkach Moderny. Pierwsza była spoko lekkie 37 stopni gorączki ale ręka bolała 3 dni i nie mogłam jej podnieść do góry. Druga dawka to masarka, 38 ponad, brak sił, dreszcze, zimno. Brrrrr. Trzeba się szczepić żeby świat wrócił do normalności...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masakra z tym bólem ręki. Wydawało mi się wcześniej, że to takie nic - 1 ręką przecież zęby umyję, herbatę zaleję. A potem się okazało, że nie mogę zebrać włosów w kitkę... tyle samodzielności :p

      Usuń
  9. Jestem po jednej dawce, za tydzień mam drugą :)
    Ręka mnie tak napierdzielała, że nie mogłam spać, a jak zasnęłam, to mi się śniło, że ktos mnie postrzelił w ramię :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, sny 3D 🤣 dobrze, że nie śniła ci się rewolucja francuska na zasadzie: boli głowa? To wyrzuć 😜

      Usuń
  10. Wczoraj ja mąż byliśmy na drugiej dawce. Syn idzie za półtora tygodnia. Nie od razu chciałam się szczepić, ale im więcej słyszałam i czytałam tych idiotyzmów, spiskowych teorii - to postanowiłam włączyć tylko i wyłącznie rozsądek. A po drodze gadałam jeszcze z przedstawicielami świata lekarskiego. Tak, że tak. A tekst Twój, jak za każdym razem, świetny 👌👍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Merci :) Bardzo mi miło :) U mnie wśród znajomych zdania mocno podzielone, ale moim zdaniem lepiej się zaszczepić i dążyć do zbiorowej odporności, niż zostawiać pole dla mutacji. X-menów się nie spodziewam :P

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ramen z przypałem

Obdarowani

Boski pierwiastek