...a oni tego miejsca nie oddadzą za nic...

Pierwszy sierpnia, dzień krwawy, powstał naród Warszawy, by stolicę uwolnić od zła. I zatknęli na dachy, barykady i gmachach biało-czerwonych sztandarów las...

***
1 sierpnia to w Warszawie święto. Większe nawet niż 11 listopada. W Święto Niepodległości bywa różnie, czasem człowiek boi się wyjść, żeby nie trafić na oszołomów negatywnie nastawionych do kostki brukowej. 1 sierpnia jest jednak zupełnie inny. Gdy w godzinę W zaczynają wyć syreny, kiedy całe miasto zamiera w bezruchu, mam wrażenie, że w jakiś niezwykły sposób zagina się czasoprzestrzeń i przez chwilę jesteśmy w 1944 roku. Może tak jest? Może duchy tych, którzy walczyli i tych którzy zginęli, na moment pojawiają się wśród nas? A może to krzyczą nieliczne zachowane mury, nasiąknięte euforią i rozpaczą tamtych 63 dni?

Warszawa jest wielkim cmentarzem. Nie ma ulicy, która nie pamiętałaby rozlewu krwi. A jednocześnie jest semper invicta* - zawsze niezwyciężona i harda. Zrównana z ziemią, wyrosła na większą niż była kiedykolwiek przedtem.
 
***
Przed II wojną światową nazywano Warszawę "Paryżem północy". Wiecie jak boli świadomość, że to samo czym dziś zachwycamy się we Francji czy w Wielkiej Brytanii, mieliśmy w Polsce? Wieżowce, secesyjne gmachy, barokowe kościoły. Są tu jeszcze ślady dawnej świetności: coraz częściej odnawiane kamienice na Pradze, kilka zachowanych budynków po lewej stronie Wisły. Straty materialne to jednak nic, w porównaniu ze stratami ludzkimi. Tysiące poległych w walce żołnierzy, setki tysięcy zabitych cywilów, zmarłych w wyniku ran, zawalenia budynków, śmierci w kanałach. To ponad 600 tysięcy wypędzonych z Warszawy po kapitulacji powstania. A jednak... ono musiało wybuchnąć.
 
***
Łatwo nam oceniać zasadność zdarzeń z perspektywy wielu lat. Znamy przyczyny, skutki, mamy szeroko zarysowane tło. I to największy błąd jaki popełniają ludzie mówiąc o historii. Bardziej, lub mniej świadomie, przykładamy kalkę współczesności do wydarzeń sprzed lat.
Dlaczego nie skomunikowali się lepiej z dowództwem na emigracji? Dziś to takie proste, ale w 1944 łączność była utrudniona, raportowanie o zmianach w kraju nie było kwestią kilku sekund, a godzin. W tym czasie sytuacja mogła się diametralnie zmienić. Czemu alianci nie wysłali pomocy natychmiast? Przecież to miasto krwawiło! A jednak wojna nie była prowadzona tylko na linii Wisły, to był ogólnoświatowy konflikt, który wymagał koordynacji operacji na wielu frontach. Czemu wojska sowieckie nam nie pomogły? To pytanie jest najprostsze: chcieli odzyskać wpływy w tej części świata.

Odzyskać - to często nam umyka. Każdy naród opowiada historię ze swojej perspektywy. Polska wróciła na mapy świata po 123 latach rozbiorów. Istniejące wcześniej Królestwo Polskie, tzw.: Kongresówka, było tylko erzacem pod auspicjami Moskwy. Po I wojnie światowej byliśmy zachłystnięci wolnością. W II RP zdążyło dorosnąć tylko jedno pokolenie - pokolenie Kolumbów. Ludzie przechowywali w pamięci obraz zaborców, rozbudzone nadzieje i klęski kolejnych powstań. Jednocześnie znali już smak zwycięstwa i wierzyli, że są w stanie obronić niepodległość.
Rosjanie natomiast byli w wielkim kryzysie. Utopijny świat rewolucji październikowej szybko przeszedł w klęskę głodu, masowych czystek i terroru. Wojna napędzała koniunkturę, a jednocześnie dawała szansę na realizację mocarstwowych zapędów.

Już w 1943 Polacy mieli świadomość, że alianci z Zachodu nie pomogą nam w odzyskaniu niepodległości. Wyzwolenie spod władzy III Rzeszy mogło przyjść jedynie dzięki ofensywie Armii Czerwonej. Wiązało się to de facto z wejściem Polski w sowiecką strefę wpływów. Sytuacja była o tyle napięta, że pomimo formalnego członkostwa w drużynie aliantów, Moskwa zerwała stosunki dyplomatyczne z rządem RP w Londynie. Rząd na uchodźstwie wraz z Delegaturą Rządu na Kraj i dowódcą Armii Krajowej podjęli więc decyzję o rozpoczęciu akcji "Burza", czyli dywersji na tyłach niemieckiej armii, występując jednocześnie jako gospodarze w stosunku do Rosjan wkraczających na ziemie polskie.

Powstanie warszawskie było częścią tej akcji. Jednocześnie w ludziach narastał bunt. Okupacja w Polsce rządziła się innymi prawami, niż chociażby we Francji. Do tego doszły kolejne czynniki: lipcowy zamach na Hitlera w Wilczym Szańcu, plotki o planowanej "brance", zarządzenie gubernatora Fischera wzywające ludność Warszawy do budowy okopów, mających bronić miasta przed naporem sowietów, informacje, że Armia Czerwona niejako stoi u wrót.

Powstanie miało więc rozpocząć walki, w które mieli włączyć się żołnierze Armii Czerwonej. Mieliśmy broń na 2-3 dni walki. Walczyliśmy dwa miesiące. Uczestnicy powstania warszawskiego podkreślali i wciąż podkreślają, że chcieli walczyć, że pragnienie wolności buzowało w nich do tego stopnia, że prawdopodobnie wybuchłoby i tak, nawet bez skoordynowanej formy. Czy tak byłoby naprawdę? Nie wiem. Nie jestem fanką historii alternatywnych. Co by było, gdyby Hitlera przejechała furmanka w 1932 albo co by było, gdyby Romanowowie poszli na ustępstwa w początkach XX wieku. Może świat byłby zupełnie inny, a może doszliśmy do tego samego punku inną drogą?

Tak samo nie chcę jednoznacznie wyrokować o tym, o czym tak naprawdę nie mam wszystkich danych. Układamy mozaikę z tego co wiemy, filtrujemy ją przez nasze poglądy i wyobrażenia. Żal mi zniszczonej Warszawy. Żal tysięcy zmarłych. Ale dla mnie mieszkańcy Warszawy 1944 roku są bohaterami. I o kilkorgu Wam opowiem.

***
Bardzo lubię Ziutka, Józefa Szczepańskiego, genialnego poetę. Sposób w jaki bawił się słowem, z jaką lekkością dobierał frazy, to mistrzostwo. Walczył w batalionie "Parasol" na Woli i na Starym Mieście. Osłaniając ewakuujących się ze starówki został ciężko ranny i zmarł nie ukończywszy 22 lat. Uwielbiam jego "Pałacyk Michla", naładowany wiarą w zwycięstwo. Śpiewamy go zawsze w rocznicę wybuchu powstania. Ale uwielbiam też gorzką "Czerwoną zarazę", z której przebija świadomość zdrady sojuszników, ofiary warszawiaków i hardość tamtego pokolenia.

Lubię Marię Cetys - Szympansa ze Zgrupowania "Kryska". Przenosząc meldunek została ciężko ranna i musieli amputować jej rękę. Na pytanie niemieckiego żołnierza "Czy jest jednym z bandytów?" wyprostowała się i dumnie odpowiedziała: "Jestem żołnierzem Armii Krajowej". Rozstrzelano ją na miejscu. Nie wiem czy umiałabym zachować taką godność i klasę patrząc śmierci w oczy.

Cenię Doktór, dr Zofię Franio, która nie tylko była lekarzem w powstańczych szpitalach, ale też kierowniczką kobiecego oddziału saperskiego. Jej podkomendne zrobiły dwa wyłomy w murze PAST-y (wieżowiec Polskiej Akcyjnej Spółki Telefonicznej). Jego zdobycie było ogromnym sukcesem powstańców.

25 września 1944 zginął Brok, Eugeniusz Lokajski. Był olimpijczykiem, trenował przeróżne dyscypliny: skok wzwyż, pięciobój, pływanie, piłkę nożną. Jego rekord Polski w rzucie oszczepem przetrwał 17 lat. Dla mnie jednak był przede wszystkim dokumentalistą powstania. Wykonał ponad 1000 zdjęć powstańców, walk, ruin. Uwielbiam jego portret, do którego pozwał z kotkiem.

Przedwojenny gwiazdor, Mieczysław Fogg śpiewał po piwnicach, niosąc ludziom chociaż odrobinę ukojenia.

Hrabia Adam Branicki obchodził wszystkie szpitale polowe i oddawał krew. Miał grupę 0, był idealnym dawcą. Jego 17-letnia córka, Beata, wyszła w czasie powstania za Leszka Rybińskiego. On był ranny, ona nawet nie zdjęła szpitalnego fartucha. Atka i Pat przysięgli sobie miłość aż po grób. Oboje przeżyli, chociaż nie są najsłynniejszą powstańczą parą.

Ślub Bolesława Biegi ps. Pająk i Alicji Treutler ps. Jarmuż był wielkim wydarzeniem w batalionie "Kiliński". Zdjęcie, które zrobił im Brok, jest jednym z najczęściej publikowanych. Ich obrączkami były kółka od firanek. Po wojnie wyjechali do Stanów.

Każdy człowiek to osobna historia, miliony myśli, przeżyć. A jednak jest pewna siła w zbiorowości i wspólnocie doświadczeń. Powstańcza Poczta Połowa przenosząca tysiące listów i paczuszek, a przede wszystkim dająca sygnał, że gdzieś, w odciętej dzielnicy, bliscy wciąż żyją. Sanitariuszki, medycy, ludzie drukujący powstańcze gazetki, obsługa Stacji Nadawczej AK "Błyskawica", łącznicy, ludzie gotujący zupę-plujkę* - oni wszyscy byli bohaterami.
 
***
Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój, za każdy kamień twój stolico damy krew...

Tylu ludzi zginęło. Cywilów, żołnierzy, duchownych, świeckich, biednych, bogatych, arystokratów i opryszków. Śmierć była bardzo ekumeniczna.

Powstanie warszawskie to jedna z najtragiczniejszych kart historii najnowszej. Jednocześnie jest to karta zapisana niezwykłą odwagą, poświęceniem, pragnieniem wolności.
Nigdy nie powiem ludziom, że walczyli bez sensu, że sierpniowy zryw był niepotrzebny. Walczyli o wolność i to była najlepsza decyzja jaką mogli wtedy podjąć. Nie dlatego, że jej konsekwencje są takie super. Nie - była najlepsza właśnie dlatego, że została podjęta. Gdyby ludzie w tamtym momencie uważali, że istnieje lepsza droga z pewnością by nią poszli.

***
Miałam okazję poznać wielu powstańców. Rozmawiać z nimi, posłuchać jak to wyglądało z ich perspektywy. Dla mnie to dar, bo dzięki nim wiem, że można czerpać siłę nawet z tego, co zostało uznane za klęskę.

Historia Polski jest ciekawa i bardzo różnorodna. To ponad 1000 lat. Wiele było w tym czasie zwycięstw, wiele przegranych. Budowaliśmy i burzyliśmy. Mieliśmy dobrych władców i złych; wizjonerów i zachowawczych hamulcowych. Wybitnych artystów, naukowców i sportowców, ale też rzesze przeciętnych obywateli, którzy chcieli tylko w spokoju jeść swój chleb.

Mówi się, że gloryfikujemy klęski, ale to nieprawda. Nie pielęgnujemy pamięci o tym, że przegraliśmy, ale o tym, że byliśmy gotowi walczyć o wolność. Zachowujemy wspomnienie o ludziach odważnych i prawych, takich, którzy w chwili próby umieli współdziałać ponad podziałami. O ludziach, którzy w mrocznym okresie dziejów zachowali swoje człowieczeństwo. Ich przykład pokazuje, że można wznieść się ponad siebie. Jednocześnie pamiętamy o tym co było złe: o okrucieństwie, głupocie, sporach - po to, by tych błędów więcej nie popełniać.

Historia jest nauczycielką życia. Nauczycieli miewamy lepszych i gorszych, ale od nas zależy, czy chcemy się uczyć. Można wyłuskiwać rzeczy budujące i te, które człowieka niszczą. Naprawdę dużo zależy od naszej wrażliwości i charakteru.

***
W tym roku obchodzimy 77. rocznicę wybuchu powstania warszawskiego. Już coraz mniej jest wśród nas świadków tamtych wydarzeń. Myślę jednak będziemy pamiętać o nich już zawsze. Jeśli mieszkacie tu, albo możecie przyjechać 1 sierpnia do Warszawy, przyjdźcie pośpiewać "(Nie)zakazane piosenki". Zawsze były organizowane na placu Piłsudskiego, ale w tym roku z powodu pandemii odbędą się w Parku Wolności. Obejrzyjcie w Koszykach Kartkę z powstania. To niesamowite przeżycie, bo film nakręcono w technologii VR i widz staje się uczestnikiem wydarzeń. Przejście kanałami, łapanka, bieg pod ostrzałem... Odwiedźcie też Muzeum Powstania Warszawskiego. Według mnie to jedno z najważniejszych i najlepiej zorganizowanych muzeów w Polsce. I koniecznie idźcie na spacer, tak po prostu, bez planu. Niech godzina W będzie zaskoczeniem, które zatrzyma was w miejscu.

A jeśli nie możecie przyjechać? Dla mnie podstawą są książki i muzyka. Idziemy w noc Mariki i Maleo Reggar Rockers, Uprising Sabatonu czy zapisy koncertów MPW, takich jak Morowe panny z 2016 robią na mnie ogromne wrażenie. Książek: wspomnień i opracowań, stworzono mnóstwo. Ja najbardziej lubię Powstanie warszawskie Władysława Bartoszewskiego. Uważam, że wykonał tytaniczną pracę poszukując świadków, porządkując ich relacje i tworząc kronikę tych dni.

Jeśli nie znacie historii powstania może to was zainteresuje. A jeśli tak, to spróbujcie zaplanować przyjazd za rok. 1 sierpnia to w Warszawie święto. 

Fot. Eugeniusz Haneman (domena publiczna) / Powstaniec wygląda przez zburzoną ścianę kościoła pw. Św. Krzyża (Krakowskie Przedmieście)

Semper invicta - zawsze niezwyciężona - to dewiza Warszawy, dodana 9 listopada 1939 roku do herbu stolicy, wraz z orderem Virtuti Militari za bohaterską postawę ludności w czasie wojny obronnej.

* zupa-plujka - to najczęściej wspominana potrawa z czasów powstania. To zdobyciu browaru Haberbusch i Schiele powstańcy przejęli zmagazynowane zapasy jęczmienia. Gotowano go z wodą, przyprawami, ale w warunkach polowych ciężko było oddzielić łupiny, które trzeba było wypluwać.

* godzina W - tyle razy o niej wspominam, ale może umknęło wam z pamięci, co to w ogóle jest. To był kryptonim oznaczający wybuch powstania w Warszawie: 1 sierpnia o godzinie 17.00. W wzięło się od wystąpienia (w domyśle: zbrojnego, przeciwko okupantom).

Komentarze

  1. Zgadzam się, że w przeszłości tło było inne i nie możemy porównywać danych wydarzeń. Jednakże warto wyciągać lekcje z przeszłości ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie tyle nie możemy ich porównywać, co nie powinniśmy ich oceniać z dzisiejszej perspektywy. Historia lubi się powtarzać - nigdy nie jest to kalka, ale mechanizmy są podobne. Więc zdecydowanie może nas uczyć. Jeśli chcemy jej posłuchać ;)

      Usuń
  2. powinniśmy z tej lekcji przeszłości wynosić jak najwięcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, wydaje mi się się, że każdy może z historii wyciągnąć coś innego - jedni szukają inspiracji, inni przestróg, a jeszcze inni gotowych przepisów.

      Usuń
  3. Powstanie znam głównie z książek i opowieści mojej babci, jego uczestniczki, z wielkim szacunkiem podchodzę do tego heroicznego zrywu o wolność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowieści babci musiały być dla ciebie ogromnym przeżyciem. Nie znam nikogo, kogo by nie poruszały historie tak wielkie, pełne heroizmu, ale i tragizmu. Jeśli twoja babcia jeszcze żyje to złóż jej ode mnie podziękowania i najlepsze życzenia.

      Usuń
  4. Nie jestem warszawianką, ale ten dzień zawsze zajmuje szczególne miejsce w moim sercu.
    I to właśnie tego dnia szczególnie wracam do płyty Lao Che o Powstaniu Warszawskim. Płytę kupiłam w Muzeum Powstania Warszawskiego :)
    W marcu tuż przed wybuchem pandemii wybrałyśmy się z przyjaciółką na weekend do Warszawy. Zabrałam ją do Muzeum Powstania Warszawskiego - była zachwycona. Ja też, gdy uświadomiłam sobie ile nowych ekspozycji się tam pojawiło.
    Kiedyś z mężem zwiedzaliśmy Warszawę z Przewodnikiem po Powstańczej Warszawie i to było niezwykle ciekawe doświadczenie. Pisałam o tym u siebie. Pozwolę sobie podesłać linki

    http://monikaolgaczyta.blogspot.com/2018/08/podroze-z-ksiazka-31.html?q=po+powsta%C5%84czej

    https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/2020/01/szukajac-sladow.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Nie wiedziałam o istnieniu tego przewodnika, chociaż tyle razy chodziłam śladami powstania. Chyba największe wrażenie robi na mnie właz do kanałów na Starym Mieście i podziurawione pręty ogrodzenia Mennicy.
      Jeśli chodzi o Muzeum Powstania Warszawskiego to uważam, że działają niesamowicie sprawnie. Ciągle uzupełniają ekspozycję, robią świetne wystawy czasowe i co roku przebijają uroczystości rocznicowe. Bardzo ciekawym zabiegiem jest fotograficzna gra miejska "Twoja klisza z powstania". W różnych częściach miasta odgrywane są scenki, dioramy, a uczestnicy gry nie tylko muszą wykazać się wiedzą, żeby dotrzeć do kolejnego punktu, ale i wykonać poszczególne zadania. A dla tych, którzy przez przypadek przechodzą obok to żywa lekcja historii.

      Usuń
  5. W Warszawie nigdy nie byłam, ale historia powstania jest dla mnie bardzo przejmująca. Daleka jestem od oceniania tych ludzi - przecież oni chcieli walczyć o wolność dla siebie i dla nas, swoich potomków! To takie smutne, ile istnień ludzkich musiało stracić życie w trakcie wojny... Masz rację, historia jest świetną nauczycielką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie przyjedź właśnie w czasie odchodów, poczujesz klimat. To jest cięzkie do opisania, bo czuć jednocześnie dumę, szacunek, żal, zadumę, patriotyzm. I to nie są puste słowa.

      Usuń
  6. Ileż determinacji było w tych walczących o wolność. Chylę przed nimi czoła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak powiedział Jan Stanisław Jankowski: "Chcieliśmy być wolni i wolność sobie zawdzieczać".

      Usuń
  7. Zawsze robią na mnie niesamowite wrażenia wspomnienia powstańców. Podziwiam ich za odwagę i determinację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też. Muzeum Powstania Warszawskiego stworzyło w tym roku cykl rozmów z potomkami powstańców pn.: "Korzenie pamięci". To niesamowite, jak te opowieści żyją i rezonują w kolejnych pokoleniach.

      Usuń
  8. Wyrazy najwyższego uznania za ten tekst. To prawda, że Warszawa jest wielkim cmentarzem. Wiem o tym dobrze bo w tym mieście się urodziłam i całe życie żyję.... W jednej z moich książek pt: "Moje warszawskie zwariowanie' cały rozdział poświęciłam Powstaniu Warszawskiemu...
    Zapraszam do siebie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Cieszę się, że podoba ci się ten tekst. Widziałam, że pisałaś u siebie o Baczyńskim. Jego "Elegia o chłopcu polskim" jest tak prawdziwa w swojej wymowie, że nie potrzeba jej interpretacji.

      Usuń
  9. w bardzo przystępny sposób przedstawiłaś niuanse, o które wielu historyków spiera się do dziś. Nie miałam okazji poznać żadnego powstania, ale podziwiam ich poświęcenie i co roku staję dumna i wyprostowana pierwszego sierpnia o 17.00

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile ludzi, tyle punktów widzenia - również wśród badczy. Jednak w każdej dziedzinie najważniejsze jest to, żeby nie podciągać na siłę dowodów pod tezę, a wnioskować na podstawie wszystkich dostępnych źródeł. I to jest w zasadzie niewykonalne, bo zawsze istnieje jakaś niewiadoma. Wydaje mi się jednak, że w przypadku takich wydarzeń jak powstanie najlepiej jest oddać głos samym uczestnikom wydarzeń.

      Usuń
  10. Jeżeli chodzi o powstanie warszawskie mam bardzo mieszane uczucia. Rzeczywiście, nie wiemy co było gdyby, ale ilość istnień ludzkich, które przepłaciło walki życiem przeraża... Tak, jak obraz zniszczonej doszczętnie Warszawy. Z drugiej strony czuję ogromny podziw dla powstańców, bo od tak wielkich, gotowych na wszystko patriotów możemy się uczyć nie tylko odwagi, ale i bezwarunkowej miłości do ojczyzny. Cześć i chwała Bohaterom! Powinniśmy kultywować pamięć o nich, by ich poświęcenie zawsze pozostało w naszej pamięci.W tym roku wybieramy się do Warszawy, żeby pokazać ją dzieciom. To będzie dla nas wszystkich bardzo ważna lekcja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też ogarnia żal, gdy pomyślę o tym wszystkim co bezpowrotnie odeszło-nie tylko w powstaniu, ale o wszystkim co wojna zniszczyła. Zniszczone miasta, miliony zabitych, tysiące rozbitych rodzin, stracony potencjał... Jak inna była kultura II RP od tego, co działo się już po wojnie. To nie była ewolucja, ale całkowite przesadzanie w nowe realia. I to nie tylko dla nas, ale właściwie dla całego świata. Jedni na tym wygrali, inni stracili.
      Nauczyłam się już tego, że roztrząsanie czy dobrze, że coś się stało, czy źle, do niczego nie prowadzi. Ważne są reakcje ludzi. A zdecydowanie lepiej umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.

      Usuń
  11. To było niebywałe wydarzenie, mam do niego szacunek i co roku pamiętam o nim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to jedno z tych wydarzeń, o ktorych będziemy pamiętać bardzo długo.

      Usuń
  12. "Nie pielęgnujemy pamięci o tym, że przegraliśmy, ale o tym, że byliśmy gotowi walczyć o wolność." - piękne słowa. Tak to powstanie było ważne i miało swoich bohaterów, o których teraz pamiętamy. Może kiedyś przyjadę do Warszawy właśnie 1 sierpnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że ci się spodoba. To niezwykły dzień, ale żeby poznać Warszawę dobrze jest dać jej szansę tak w tygodniu, bez świąt. Powłóczyć się, wejść do kilku obowiązkach punktów, ale i dać się po prostu ponieść nogom. Czasem przez przypadek znajduje się perełki.

      Usuń
  13. Znam te pieśni, piosenki, byłam w tym muzeum, wysłuchałam godzin rozmów z powstańcami, wszelkich dostępnych w necie rozmów z historykami na temat - z różnych opcji, pod każdym kontem obgadanych, przeanalizowanych. Naszperałam się za zdjęciami i filmami przedwojennej Warszawy, i tej zbombardowanej. Co roku temat wraca i chociaż nie jestem warszawianką, nikt z moich przodków nie był w powstaniu, to boli zawsze. Nie ma co oceniać z perspektywy naszych czasów i wiedzy. Tyle ✌️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam ludzi tak zafascynowanych tematem, że kopią w nim do końca - niezależnie od dziedziny. Mnie też boli widok tych ruin, tego że było a nie ma, a już najbardziej żal mi, kiedy patrzę na zdjęcia ludzi, którzy kilka dni później byli już martwi :(

      Usuń
  14. Jestem pasjontką tego okresu historycznego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli znasz jakieś ciekawe fakty, albo anegdoty to daj namiary

      Usuń
  15. Super to opisałaś. Przeczytałam calutki wpis z zaciekawieniem :) Dzięki za lekcję historii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie się cieszę, że Ci się spodobało🥰

      Usuń
  16. ... 1 sierpnia... To data szczególna dla Polski. Tyle i aż tyle. Nie ma pisania scenariuszy co by było gdyby. Było co było. Nie jestem z Warszawy, ba, nawet nie jestem z Mazowsza, ale ta data zawsze była jedną z najważniejszych dat w historii jakich mnie nauczono w domu... Zawsze flaga, zawsze hołd w godzinę W...
    Od jakiegoś czasu jestem w Warszawie na tzw. "stałe" - i jak widzę tych wszystkich tak niby "ważnych" ludzi, bo to przecież najważniejsza rocznica Warszawy i trzeba się "pokazać" i udowodnić innym że jest się ważniejszym... , to brak mi cenzuralnego komentarza - bo ja zawsze 1 sierpnia każdego roku, niezależnie od tego gdzie jestem, zatrzymuję się o 17.00... i zawsze przed oczami mam Ich- Bohaterów. Kropka. Nie ma co komentować- nie wiedzieli tyle co my dzisiaj, nie mieli takich możliwości... Robili co mogli- oddali swoje życie...
    To mało???
    ...

    Niestety co roku tzw. "obchody" pokazują że to mało.... Bo każdy chce być najważniejszy... Najważniejsi są Oni- Powstańcy- bez Nich żadne z nas nie byłoby w Warszawie która jest dzisiaj (można jej wiele zarzucić-zgoda, tu nie o to chodzi), dlatego najbardziej mnie smuci że jest walka o miejsce w pierwszych rzędach na uroczystościach rocznicowych- a gdyby tak zostawić te miejsca symbolicznie puste? Szkoda że nikt nie wpada na takie pomysły...

    Pocieszeniem to, że mamy jeszcze kilku Powstańców wśród nas i Oni zawsze mają pierwszy rząd- chociaż tyle ❤️

    Cześć i chwała Bohaterom!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to faktycznie byłoby bardzo wymowne - pusty rząd dla tych wszystkich, których już nie ma. Wojna zabiera to co najcenniejsze: ludzi - z całym ich potencjałem, talentem, marzeniami, planami... Jak inny byłby świat, gdybyśmy zamiast walczyć, nauczyli się współpracować.

      Usuń
  17. Na pewno warto pamiętać o tych którzy walczyli i dbać o to by pamięć o nich była żywa.

    OdpowiedzUsuń
  18. Wkurzam się jak słyszę że to powstanie było bez sensu, jak ktoś ocenia tamtych ludzi zamiast zrozumieć, że chcieli mieć wolność, mieli dość okupacji. Nie nam oceniać ich poczynań. Skąd mogli wiedzieć że zostaną w tej walce sami. Nikt ich nie uprzedził, że zostaną sami. Ci ludzie przeszli niewyobrażalne Piekło na ziemi. Nam zostaje tylko zamilczeć, pochylić głowę, zapłakać nad ich losem. Potworne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ocenianie - i to jeszcze takie arbitralne, niedopuszczające możliwości dyskusji lub innego spojrzenia - jest przerażające. A to w końcu oni znali Warszawę sprzed wojny, oni widzieli zniszczenia, stracili bliskich - ich to boli o wiele bardziej niż nas.

      Usuń
  19. Autorka wmojejszafie.pl01 sierpnia, 2022 14:19

    Aż mam dreszcze gdy to czytam. Wszystko takie prawdziwe, takie autentyczne i ważne.
    Z perspektywy czasu absolutnie wszystko wydaje się innym. Ale w momencie działania jest tylko to, co jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie... Nie zna się nigdy do końca konsekwencji, ale człowiek zawsze stara się podjąć najlepszą decyzję w danym momencie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Okrutnik

Ramen z przypałem

Bezdzietne lambadziary kontrakują