Krzywe zwierciadło

Wracałam ostatnio od kosmetyczki piękna taka, że klękajcie narody. Czego ja sobie nie zafundowałam w tej miłości własnej: tu serum pod oczy, tam maseczka, tlen wtłaczany w głębsze warstwy skóry, masaż. Bogini po prostu.

Szłam przez miasto zadowolona z siebie, promieniowałam życzliwością do świata, no: miód, cud i orzeszki. Aż weszłam do windy.

W ramach walki z klaustrofobią mam w tej windzie lustro po całości i uwierzcie, nic się przed nim nie ukryje. Nie ukryły się więc włosy z jednej strony przyklapnięte od czepka, ani te sterczące z drugiej, jakby je prąd popieścił. Promieniowałam, a jakże... Ale nie zajebistością, a błyszczącym olejkiem, po którym po prostu twarz mi się świeciła.

Miałam być piękna taka, a nie wyszło. Obśmiałam się w tej windzie, jak norka.

***
Kilka lat temu w Centrum Nauki Kopernik można było zrobić eksperyment z lustrami: jedno obracało się, a zadaniem uczestnika był zatrzymanie go w chwili, gdy odbijało go tak, jak sam siebie postrzegał. Drugie "lustro" wyświetlało jego rzeczywiste odbicie. Bardzo rzadko te dwa obrazy były ze sobą spójne. Uczestnicy nagminnie dodawali lub ujmowali sobie kilogramów. Bawiłam się tymi lustrami i... był to szok. Ale z tych pozytywnych.

Podobne doświadczenie przeprowadziła firma Dove we współpracy z rysownikiem FBI. Jeden portret rysował na podstawie opisu kobiety, drugi powstawał według tego, jak opisywali ją inni ludzie. To zupełnie inne twarze. Filmik z zapisem eksperymentu możecie znaleźć na YouTube, jako Szkice Prawdziwego Piękna.

***
Nie jesteśmy obiektywni wobec siebie. Nie chodzi tylko o nasze odbicie w lustrze, ale o całościowe postrzeganie nas samych. Czasami tak bardzo koncentrujemy się na jednym aspekcie - wyglądu czy osobowości - że przestajemy dostrzegać całą resztę.

Jakiś czas temu poprosiłam moich przyjaciół, żeby powiedzieli mi jakie cechy najbardziej ich we mnie denerwują i co najbardziej we mnie lubią. Szczerze? Nie wiedziałam, że mam tyle zalet i że wady, które już sobie w głowie wypunktowałam, w ogóle okazały się dla nich nieistotne.

Pewnie, że te wszystkie minusy nadal są, nic magicznie nie zniknęło. Okazało się jednak, że to co myślę o sobie było nie do pojęcia dla innych i odwrotnie: coś co oni uważali za rzecz oczywistą, było dla mnie odkryciem.

***
Kobiety rzadko uważają się za piękne i wystarczające. Prędzej: bywają sytuacje, kiedy tak się czują. Wbrew pozorom to ogromna różnica. Przyjęcie czegoś za pewnik zdejmuje z nas ciężar ciągłego powrotu do tematu. Jestem jaka jestem i już - nieważne czy definiuję się jako ruda, jako choleryczka, czy jako fanka siatkówki. Coś już jest zaakceptowane, przyklepane i koniec. Jeśli jednak uzależniam się od odczuć, będę nieustannie pragnęła potwierdzenia, że mam rację.   

***
Znam wiele osób z zaburzonym postrzeganiem siebie: piękne, mądre, dobre dziewczyny przekonane, że są okropne i złe i że każdy facet, który je pozna - ucieknie. Utalentowanych chłopaków, przerażonych nieuchronnością porażki i wkodowaną wizją swojej małości. Ludzi, którzy nie chcą spojrzeć na siebie z innej perspektywy, bo już tak mocno zapiekli się w swoim wyobrażeniu. Ich zwierciadła są skrzywione i zamiast zapewniać, że są "najpiękniejsi w świecie", dają im zły przekaz. 

Takie lustra trzeba tłuc! Ich rozbite odłamki wcale nie przynoszą pecha. Przeciwnie, nieszczęściem jest trzymać je w całości na ścianie i słuchać ich podszeptów. 

Zobacz też: Piękno

Fot. Milada Vigerova / Unsplash


Komentarze

  1. Nie lubię patrzeć w lustro, nie podoba mi się to, co w nim widzę, zawsze jakieś przekłamania, dlatego koncentruję się na wnetrzu, to już lepiej się sprawy prezentują. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ważniejszy jest smak cukierka, niż papierek :) To wnętrze się liczy przede wszystkim. Wygląd jest ważny, bo sami nadajemy mu dużą wagę, ale w ogólnym rozrachunku na starość wszyscy będziemy jak suszone śliwki. Obyśmy tylko byli słodcy :)

      Usuń
  2. Znajdź kobietę zadowoloną z urody! niewykonalne!
    Kiedyś obejrzałam serię dokumentów - spotkania kobiet, które notorycznie poprawiały urodę z osobami dotkniętymi różnymi skazami, deformacjami... jak myślisz, kto był bardziej zadowolony z życia i szczęśliwszy?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, może masz rację, że trudno taką znaleźć, bo chyba tylko akcenty nam się inaczej rozkładają: są kobiety ogólnie zadowolone, które czasem mają gorszy dzień i takie, które tylko czasami czują się, jak gwiazdy.
      Mam wrażenie, że taka chorobliwa pogoń za urodą wiąże się z jakimś niezaspokojonym brakiem. Brakiem akceptacji ze strony innych, albo z niepewnością i zaburzeniem poczucia własnej wartości. To, że chcemy być piękne jest czymś normalnym - owszem, każdy to piękno definiuje po swojemu. Ale jest ono czymś co przyciąga i budzi zachwyt. Zapominamy tylko o tym, że piękno to nie tylko uroda. Można być urodziwym i brzydkim jednocześnie, tak jak można być przepięknym, pomimo mankamentów.

      Usuń
  3. Też znam bardzo dużo ludzi, którzy tak krytycznie podchodzą do swojego wyglądu, że aż boli. Piękne kobiety, przystojni mężczyźni ale co zrobić. Rozumiem, sama nad tym pracują. Gdzieś w nas siedzi raz zasłyszana krytyka i przeswiadczenie, że należy być skromnym. To wszystko w podświadomosci rośnie i w końcu sami siebie nie doceniamy w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czasem 1 zdanie siedzi zadrą latami... ktoś kto je wypowiedział już dawno o nim zapomniał, a w nas to siedzi i gryzie :(

      Usuń
  4. Większość ludzi podchodzi do swojego wyglądu zbyt krytycznie. Niestety, często jest to pokłosie tego, co słyszeli w dzieciństwie od swoich bliskich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo tego co sobie o sobie wyobrazili. Jednak wyobrażenia nie ograniczają się do wyglądu, o wiele ważniejsze jest to co myślimy o nas samych, o tym jacy jesteśmy.

      Usuń
  5. Lustereczko, powiedz przecie. Ja jestem już na tym etapie, że przestaję rozpoznawać w nim tę mnie, której obraz mam w głowie. Zmiany, zmiany, zmiany. Wiek 🤷 Ale nigdy nie byłam zapatrzona w swoje odbicie lustrzane, zwłaszcza nie po to, żeby się zachwycać 🤓 Co do tego, jak postrzegamy siebie, a jak inni nas, to dawno temu odkryłam, że wolę być tą z wyobrażeń innych, bo moje o mnie były z totalnego dna. No i to pomogło wydostać się z niego. Ale prawdy o nas samych, nie zna nikt. Odbieramy siebie wzajemnie mocno subiektywnie, przez własne klisze i perspektywy. Prawda nie istnieje 🙃✌️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam wierzę, że istnieje - najwyżej jej poznanie jest trochę odroczone 😜 lubię takie rozkminy, bo mam dzięki temu przyjemne uczucie oczrkiwania na odkrycie tajemnicy. Wiesz - jak dziecko pod choinką, tuż przed rozpakowaniem prezentów 💜
      Sami siebie nie znamy, ale chyba lepiej mieć dla siebie więcej łagodności niż się ciagle musztrować 😉

      Usuń
    2. Ale to chyba nie jest kwestia wiary. Po prostu, skoro jedną i tą samą sytuację, trzy osoby, które w niej uczestniczyły, widzą ją inaczej, to... gdzie ta prawda?

      Usuń
    3. Mówią, że naoczny świadek to najgorsze źródło, bo każdy z nas jest jak sito i widzimy to co chcemy ;) i nawet w zwykłej rozmowie dwie ścierające się strony mogą mieć rację. Myślę, że to jest tak, że mamy dostęp tylko do jakiegoś aspektu: ja widzę awers, ty rewers, ale moneta jako taka jest. I nawet jeśli żadna z nas nie zobaczy teraz tej drugiej strony (jedna nie wie jaka to waluta, a druga jaki nominał), to wierzę, że kiedyś się dowiemy jak to było w rzeczywistości. (ha! Dotarłam wreszcie do tej wiary, po przydługim wywodzie😜)

      Usuń
  6. Bo chyba tak na prawdę człowiek nigdy nie jest i nie będzie obiektywny, w żadnej sprawie, ani w swoim wyglądzie, ani w charakterze, ani w zachowaniu, itd. Obiektywne mogą być fakty, np.: że jak coś upuścisz, to wiesz, że to spadnie. Natomiast to czy ktoś jest taki, nie inny zależy tylko od punktu widzenia i pewnych preferencji, czyli jak ktoś jest chudy, to zawsze znajdzie się ktoś dla którego ta osoba będzie albo w sam raz, albo za chuda, albo za gruba (bo lubi wieszaki na ubrania). Identycznie jest z charakterem i innymi cechami człowieka. To tylko kwestia postrzegania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wcale nie chodzi o to, żeby być nie wiem jak obiektywnym, siedzieć z linijką i odmierzać czy to już opinia :p Wyolbrzymianie wad, mankamentów, prowadzi do nieszczęśliwego życia. Ludzi idealnych nie ma, ale można się lubić z całym tym bagażem niedostatków. Wygląd to tylko składowa, jedna z wielu. Na preferencje nie ma mocnych, jedni lubią wysokich rudych, inni niskich w okularach. Ale chodzi o to, by dobrze czuć się samemu ze sobą.

      Usuń
    2. To też właśnie o to chodzi; być w życiu szczęśliwym. Dlatego nie warto nazbyt przęjmować się opinią innych. Trzeba swoje niedostatki polubić, wtedy będzie nam w życiu lepiej. :)

      Usuń
  7. Uważam się za osobę pewna siebie, ale pamiętam takie rzeczy które wypowiedziane przez kogoś blokowlay mnie przez jakiś czas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieodpowiednie słowo w nieodpowiednim momencie. Czasem faktycznie to potrafi założyć w człowieku blokadę. Na szczęście możemy nauczyć się odpuszczania: i sobie i innym. I iść dalej 😊

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ramen z przypałem

Obdarowani

Boski pierwiastek