Łoś kulturalny
Łosie to takie śmieszne zwierzęta. Największe na świecie żyjące jeleniowate, niebezpieczne, niezbyt foremne i w pewien sposób wiecznie nieobecne. Bajek o nich nikt nie pisze, w przeciwieństwie do lwów i orłów rzadko goszczą w herbarzach. Jest wprawdzie Łoś Superktoś, ale to tylko wyjątek potwierdzający regułę. I chociaż ich wyraz pyska zdradza permanentną zawiechę, to jednak zryw mają godny bolidu Formuły 1. A ja się w tym tygodniu tak zerwałam na kulturę.
***
Przed pandemią byłam żywym informatorem w sprawach kulturalnych. Koncert? No problem, rozpiska z podziałem na dzielnice. Kino? Proszę bardzo, łącznie z ocenami z Filmwebu. Nowa wystawa? Byłam, widziałam, polecam lub nie. Teatry, restauracje i inne zajęcia pozalekcyjne - to był mój żywioł. Aż tu nagle przyszedł lockdown i odzwyczaiłam się od zwykłego trybu. A teraz, pomalutku (he he), wracam na dawne tory.
Zaczęło się od absolutnie fantastycznej Cruelli. Muzyka, kostiumy, obie cudowne Emmy - ale się ubawiłam! W życiu bym się nie spodziewała, że polubię babsko, które polowało na małe, słodkie szczeniaczki. Film jednak nijak ma się do 101 dalmatyńczyków, jest oddzielną wariacją, kontynuującą dobrą passę Diaboliny. Ta zmiana perspektywy jest w ogóle bardzo fajnym zabiegiem pokazującym, że świat nie jest jednowymiarowy, a każdy człowiek nosi w sobie własną historię.
A propos historii, od kiedy przeczytałam książkę Abby Jimenez To tylko przyjaciel, nie mogłam się doczekać kontynuacji. Bohaterka pierwszego tomu, Kristen, wkurzała mnie potwornie aż do chwili, kiedy wyjaśniły się motywy jej postepowania. To była książka o radzeniu sobie z chorobą i oczywiście o miłości. W zeszły czwartek dopadłam drugi tom, Miłość szuka właściciela, którego bohaterką jest Sloan - najlepsza przyjaciółka Kristen. Tu też motywem przewodnim jest miłość, ale w kontekście radzenia sobie ze stratą. Szczerze polecam, połknęłam ją jednym tchem i jeszcze kiedyś do niej wrócę.
Nie wrócę za to na koncert Korteza. Nie mam pojęcia co nie zagrało, bo wszystko wydawało się być idealne, począwszy od pogody (a ta lubi ostatnio kaprysić), poprzez miłą dla ucha muzykę, bardzo fajny wokal, aż po grę świateł na naprawdę wysokim poziomie. A jednak za wrażenia estetyczne daję tylko 5/10. Chyba pokonało mnie stężenie depresyjnych piosenek. W dodatku wydawało mi się, że wszystkie były na jedno kopyto. Największym plusem było to, że obejrzałam sobie Park Sowińskiego, w którym odbywała się impreza. To bardzo fajne miejsce na piknik - zielono, spokojnie, czysto i jeszcze nie aż tak daleko od cywilizacji. Same plusy.
Hitem tygodnia jest za to Miss Kimchi, mikroknajpka z kuchnią koreańską, w której od niedawna jestem zakochana po uszy. Ich kiszonki, mięsko, lemoniada to po prostu poezja. Dość ostra, ale czasem w życiu trzeba odrobiny pieprzu. Mnie urzekły kiełki fasoli mung w oleju sezamowym.
***
To nie koniec moich ambitnych planów, ale póki co jestem w pracowym ciągu. A jednak to prawda, że starość dopada znienacka, bo czasy kiedy mogłam balować pół nocy i rano wciąż byłam świeża, jak pierwiosnek już minęły. Teraz z rana wyglądam raczej, jak świeże zwłoki.
Jednak, żebym była nie wiem jak zaspana, nigdy nie odwaliłam takiego numeru, jak kolega z pracy. Nie zdążyłyśmy z dziewczynami dobrze odpalić komputerów, gdy drzwi się otworzyły, a w progu stanął nasz Łoś, któremu porąbały się dni i przyszedł do biura w ostatni dzień urlopu. Tyle przegrać!
Fot. Lesly Derksen / Unsplash |
łosi to gigantyczne zwierzęta, nawet nie miałam pojęcia, że są takie duże..
OdpowiedzUsuńTak, ja też jakoś inaczej je sobie wyobrażałam, a rzeczywistość te wyobrażenia przerosła. Dosłownie 😉
UsuńJeśli on sam przyszedł, to trudno, ale jak Ci z powodu wyższych konieczności część urlopu zabierają, to nie jest fajnie...
OdpowiedzUsuńMy w niedzielę odkrywaliśmy smaki kuchni tajskiej i hinduskiej, pycha!
Tak i tak do dupy, chociaż jakbym sama się tak wkopała, to chyba bym padła 🤣 to się nazywa pociąg do roboty😁
UsuńNarobiłaś mi ochoty na butter chickena🤤
Oj tak, Cruella też mi się bardzo podobała! No i Emma - klasa 😁
OdpowiedzUsuńA która bardziej? Dla mnie obie były genialne🤩 a te kostiumy i muzyka to już w ogóle bajka ❤
UsuńNie sądziłam, że z jeleniowatych to łoś jest olbrzymem - trzeba mu jednak przyznać, że jest królem:)
OdpowiedzUsuńMnie zawsze zmylał ich wyraz pyska: że niby taki cielak, a przecież łosie są bardzo niebezpieczne.
UsuńKiedyś widziałam filmik na YT, w którym łoś biegł wzdłuż autostrady. Nie mogłam uwierzyć, że on naprawdę jest taki wielki :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że jesteś jedną z tych (wielu) osób, które kolejne lockdowny przydusiły do ziemi i znacznie, ale to znacznie ograniczyły w aktywności. Ja jestem w mniejszości, która praktycznie przed, w trakcie i po ograniczeniach żyje dokładnie tak samo ;) Ale głównie z lenistwa ;)
Wiesz, ja ten lockdown to sobie nawet chwaliłam :D był czas na to, żeby nie pędzić. Owszem, fajnie wyjść na miasto, ale książki się same nie przeczytają :D
UsuńOj tak! Łosie są bardzo duże. Od jakiegoś czasu mogę je spotkać u siebie na wsi, nawet jadąc samochodem przez wieś, widziałem potrąconego, bo komuś wybiegł. Normalnie jak koń! :D Co do naszej części wpisu, to muszę przyznać, że Cruelli jeszcze nie widziałem, ale mam w planach nadrobić. Kortez, też mi się już ze swoją melancholią przejadł. Nie mniej jednak czasem lubię sobie coś od niego odpalić, ale tylko jak mam doła. ;)
OdpowiedzUsuńPiotrek (Muzyka na Kółkach)
www.muzykanakolkach.pl
Heh, to paradoks jakiś: im człowiekowi gorzej, tym bardziej dołującej muzyki słucha - tak na dobicie chyba :D Ale jestem ignorantem w tej dziedzinie, więc co ja wiem o emocjach wygrywanych na strunach duszy :P
UsuńŁosie to potężne zwierzęta... miałam okazje widzieć je z dość bliska i nie będę ukrywać byłam pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)
Wiesz, tak sobie myślę, że my w ogóle niewiele wiemy o świecie. Przeżyłam szok jak zobaczyłam dzikiego zająca -co za bydle! A myślałam zawsze, że te zajączki i króliczki to takie pysie co się na 1 dłoni mieszczą. Tak wychodzi betonowa dżungla. Bokiem :P
UsuńI kto tu dużo pisze co? :P To ja nie nadążam za Twoimi postami!!! :D po za tym pojawiają się ZNIENACKA! a moje są w środy i w soboty, więc nie musisz mnie codziennie odwiedzać! A tu jak Coperfield - pojawiam się i znikam :D nigdy nie wiadomo, czy jakieś nowe, mądre porównanie nie wpłyneło. I proszę oto ŁOŚ!~jako zwierze i jako kolega z pracy który zamiast leżeć do góry kołami, przylazł do pracy. NAJGORZEJ! xD
OdpowiedzUsuńRutyna zabija, staram się więc dbać o zdrową dawkę napięcia :D
UsuńWszędzie ta "Cruella"! Z pewnością ją obejrzę, kiedy tylko będę mogła. :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Jest super 🤩
UsuńMnie lockdown też odciął od kultury, a te wszystkie spektakle on-line okazały się marnym substytutem. Powoli wracam do kulturalnego życia... :)
OdpowiedzUsuńKiedyś byłam na koncercie Korteza i ... prawie zasnęłam. Fakt, było to późnym październikiem, wieczorem, ja po całym dniu pracy, muzyka raczej uspokajająca... brakowało mi tylko wygodnego fotela :)
Haha, dobrze cię rozumiem 😁 odpłynęłam raz w operze 🙉 a z teatrem masz rację: niby grają to samo, niby człowiek siedzi w najlepszym rzędzie, ale magia ucieka. Z drugiej strony dobrze, że jednak te transmisje były. Czasem te namiastki są lepsze niż całkowity brak.
UsuńNigdy nie widziałam łosia na wolności i chyba całe szczęście:) Zachęciłaś mnie do zobaczenia Cruelli:)
OdpowiedzUsuńCieszę się :) mam nadzieję, że też ci się spodoba. Ja byłam oczarowana :)
UsuńPowodzenie w wielkich planach! Oby się udały ;) ja na kulturze aktualnej się już nie znam bo się już tym nie interesuję a łosie lubię bardzo i rysuję je z radością, myślę, że to dostojne zwierzęta.
OdpowiedzUsuńDostojne to są orły z profilu 😜 uwielbiam te memy z pełnym dostojeństwem i dla kontrastu wypłosz en face 🤣 zawsze mnie to bawi
UsuńHaha! tak te memy też mnie bawią :) ale odnośnie łosia zdania nie zmienię :D lubię je.
UsuńWbrew pozorom to nie jest taki mały team 😉
Usuń