Siniaki na duszy

Patrzę na swoje nogi, a tam zieleń wchodzi w fiolet i wyglądam, jakbym się nieźle kopała z życiem. A to nie życie, to autobusy i tramwaje. W ZTM trzeba być czujnym, jak ważka, bo nigdy nie wiadomo kiedy nastąpi gwałtowne hamowanie. Na ramieniu też mam niezły "rękaw" - pamiątki po barierkach i czyichś łokciach. Najśmieszniejsze jest to, że w ogóle nie kojarzę tych wypadków. Są mało istotne i odległe, a jednak zostawiają ślad w ciele. I tak samo jest ze zranieniami duszy.

***
Wszystkie nasze traumy, stresy i niepowodzenia zapisują się w naszych komórkach, a później wychodzą bólem czy zmrożeniem. Ból barków to nie zawsze efekt przewiania, czasem rzeczywiście zbyt dużo dźwigamy. A świat się nie zawali, jeśli część obowiązków scedujemy na innych, albo odwleczemy w czasie. Czasem człowieka aż zatyka, dławi w gardle i nie może złapać tchu. Może nagromadziło się w nim tak wiele wypowiedzianych słów i emocji, że nie umie sobie z nimi poradzić? A może jesteśmy na rozdrożu, nie wiemy jaką podjąć decyzję i co chwila wykręcają się nam kostki?

***
Ciało pamięta. Koduje głęboko w sobie złośliwe komentarze, awantury, czy niechęć dzieci z podwórka. Zapamiętuje żałobę, ale i stres pierwszego dnia w nowej pracy. To takie nasze uszkodzenia w skali mikro i makro, które przysypujemy milionem innych spraw i zdarzeń, z reguły z tych przyjemnych. Ranki się zasklepiają, nie krwawią, ale są.

Wszystkie nieprzepracowane emocje rzutują na naszą rzeczywistość. Strach związany z rozpoczęciem ścieżki zawodowej może nas powstrzymywać przed zmianą pracy. Ból rozstania może być hamulcem przed wejściem w nowy związek. I tak dalej, przykłady można mnożyć, bo chyba każdy z nas ma swoją problematyczną ryskę.

***
Co ciekawe, stres z komórek da się wytrząsnąć. I to dosłownie! Słyszeliście kiedyś o TRE? To skrót od trauma releasing exercises, metody zwalczania stresu pourazowego, opracowanej przez dr Davida Bercelli.

Zebry po ataku drapieżnika, kiedy już dobiegną w bezpieczne miejsce, zaczynają dygotać. Serio, całe stado zmienia się w osikę. My też wiele razy drżymy mimowolnie: ręce trzęsące się przed publicznym wystąpieniem, drżące nogi po pierwszym pocałunku, trzęsawka po porodzie siłami natury. Organizm wyrzuca nadmiar emocji. Na tej podstawie dr Bercelli opracował serię ćwiczeń, które pomagają wytrząsnąć stres.

Na YouTube możecie znaleźć filmiki z żołnierzami, którzy usiłują się złożyć. Szczerze? Myślałam, że udają. Do czasu, aż spróbowałam sama to zrobić. O matko i córko! Wyglądało to jakbym miała jakiś atak! Ale zrobiłam ćwiczenie do końca i powtarzałam codziennie aż do czasu, kiedy trzęsawka całkowicie ustąpiła. Nawet nie wiedziałam, że miałam w sobie tak duże pokłady nieprzetrawionych emocji.

***
Moim zdaniem to metoda bezpieczna. Ćwiczenie zawsze można przerwać, co daje też pewną kontrolę. Wiem jednak, że nie każdy odważy się z niej skorzystać. Wygląda dziwnie, wymaga czasu, a my jesteśmy przyzwyczajeni do łykania tabletek tłumiących objawy. Zdecydowanie łatwiej wziąć leki na uspokojenie, niż podejmować wysiłek TRE, terapii czy nawet zwykłego zastanowienia się nad swoim życiem. Ale może jednak warto spróbować czegoś nowego? W końcu ciężko oczekiwać nowych rezultatów robiąc wciąż to samo. U mnie w każdym razie się sprawdziło.

Fot. Jackson Simmer / Unsplash

Edit: Koniecznie zajrzyjcie do komentarza AnSy, która świetnie wypunktowała przeciwwskazania, o których nie miałam pojęcia.

Komentarze

  1. Hm, ciekawe. Muszę poszukać o tym TRE. Największą trzęsawkę miałam idąc na cesarkę. Normalnie, rzucało mną, nie do opanowania. Ale to był taki normalny strach, stres. Gorsze są te nieuświadomione, zakrywane. Masz rację, ciało pamięta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zobacz jak to jest: mimowolne drgawki, ciało próbuje pozbyć się nadmiaru stresu i emocji, a my zamiast pozwolić na takie oczyszczenie najczęściej próbujemy te emocje w sobie stłumić. Taka krzywda robiona sobie samemu z głupiego, prozaicznego niezrozumienia własnych reakcji.

      Usuń
  2. To prawda, nasza psychika to taka wieża ciśnień, jeśli zbyt dużo nagromadzimy, musi nastąpić reakcja. Każda choroba podobno ma początek w głowie.
    Każdy musi znaleźć swój sposób, j czytałam i pisałam o jodze śmiechu, zbawienne są tez masaże i spotkania z przyjaciółmi, spacery boso po trawie...tylko wypróbować!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boso po trawie to ciut ryzykownie :p ale też słyszałam, że taki namacalny kontakt z naturą to świetny lek. Za to o jodze śmiechu czytam dopiero teraz. Dzięki!

      Usuń
  3. Coś w tym jest! Nasze ciało na pewno w jakiś sposób odreagowuje na przeżyte zdarzenia, emocje, myśli. Wystarczy tylko na osoby z nieleczoną depresją, które potrafią czuć ból, ich organizm przez to staje się wyczerpany. Na pewno po tym wpisie zainteresowało mnie te TRE, więc muszę zobaczyć co i jak i dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat.

    Piotrek (Muzyka na Kółkach)
    www.muzykanakolkach.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, przykład depresji jest tu świetny. Wszystko boli, a przecież nie ma "od czego".

      Usuń
  4. Ciekawe. Może kiedyś spróbuję. Nic nie tracę, a mogę zyskać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, ja tak sobie powiedziałam próbując espresso z tonikiem... Uwierz, można stracić 12 zika i chęć do życia 😜 dla mnie nie do wypicia

      Usuń
  5. .. kapitalny post Niko! ❤ ..słyszałam o metodzie TRE, że jest rewelacyjna i uważam, że naprawdę warto spróbować, lecz niestety nie wszyscy mogą.. bardzo żałuję, ale Ja nie mogę,
    bo mam rozrusznik serca :(
    ..na metodę relaksacji nie mogą pozwolić sobie osoby z zaburzeniami ciśnienia krwi, rozrusznikiem serca, zaburzeniami pracy serca oraz osoby z nadwyrężonymi i skręconymi stawami, w stanach pooperacyjnych. TRE niewskazane jest także dla pacjentów z hypo- bądź hiperglikemią i padaczką. Nie jest również odpowiednie dla kobiet w ciąży, osób cierpiących na
    psychozę, głęboką depresję czy schizofrenię..

    - pozdrawiam serdecznie i ciepło ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Czytałam o tej metodzie i nie widziałam przeciwwskazań, ale prawdę mówiąc nie szukałam ich zbyt usilnie. Człowiek nie docenia zdrowia, póki je ma i traktuje je jak oczywistość. A już rozrusznik, padaczka czy schizofrenia to coś co zostaje na całe życie i ciągle trzeba pamiętać, że może jednak nie wszystko wolno. Wielkie dzięki za te informacje! ❤

      Usuń
    2. ..byłam zainteresowana TRE, lecz są przeciwwskazania niestety, bardzo żałuję..
      ..a propos tytułu postu 'siniaki na duszy' , to siniaki i zranienia na duszy są przezroczyste, więc niewidoczne a potrafią zdewastować nasze wnętrza ..tak jak rysy na duszy, są jakby rysy na szkle, ledwo zauważalne, ale ślady pozostają traumatyczne na zawsze..

      - pozdrawiam ciepło, cudownego weekendu ❤

      Usuń
    3. Wiesz, myślę, że ślady pozostają, ale nie zawsze trauma musi trwać. Przepracowane złe rzeczy przestają ranić. Przeszłości nie da się zmienić, ale wcale nie trzeba robić z niej piętna. Tylko samemu się nie da tego zrobić i trzeba szukać pomocy.

      Usuń
  6. Czasem te siniaki, które mamy na duszy są gorsze niż te fizyczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo te na ciele widać, a tych wewnętrznych często jesteśmy nieświadomi.

      Usuń
  7. Chyba każdy ma coś co nazywa "siniakami na duszy".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba tak. Nie znam ludzi, których nigdy nic nie dotknęło.

      Usuń
  8. Na pewno dawne krzywdy, bóle zostają w nas na długi czas. Nie słyszałam o tej metodzie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawy post!!! Muszę poczytać więcej o tej metodzie TRE!!! Moja psychika jest mocno nadszarpnięta. Puki co, zagłuszam wycie duszy miliardem zajęć, ale czuję, że długo tak nie pociągnę !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, zagłuszanie nie jest dobre. Wiem, bo próbowałam i... nigdy więcej. Można tym sobie zrobić jeszcze większą krzywdę :(

      Usuń
  10. Wiem o czym piszesz, gdy mam bardziej stresowy okres czuję jak napinają mi się wszystkie mięśnie barków i karku. Długotrwały stres prowadzi u mnie do problemów żołądkowych. Zaciekawiłaś mnie tymi ćwiczeniami - muszę poczytać i spróbować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj znać czy zobaczysz jakąś różnicę. Ja ćwiczyłam grubo ponad miesiąc, zanim mogłam złożyć się bez trzęsiawki. Tylko zarezerwuj sobie czas, bo tak się tylko wydaje, że to chwila, a czasem bardzo długo schodzi. Mój rekord to prawie godzina 🙈

      Usuń
  11. Siniaków na duszy przybywa nam z wiekiem. I coraz trudniej je zlikwidować.
    Dziękuję za bardzo ciekawy tekst.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się spodobał. Wiesz, myślę, że z tymi na duszy jest podobnie jak z tymi na ciele-z wiekiem goją się trudniej, ale mamy więcej sposobów, by się ich pozbyć ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ramen z przypałem

Obdarowani

Boski pierwiastek