Zabawa, zabawa

Czasem perfekcyjne tygodnie zaczynają się bardzo niepozornie. Ten zaczął się od wyprawy na pchli targ. Sąsiadka zaproponowała wypad, a ja ochoczo podchwyciłam ten pomysł. Ręcznie malowana lampa skradła moje serce do tego stopnia, że po prostu musiałam ją mieć. Nijak nie pasowała wprawdzie do wystroju, ale od czego są farby i tapety? 

Pokój przemalowany, meble przestawione, lampa wyeksponowana. Czy może być lepiej? Owszem! Zmiana wnętrza podziałała tak inspirująco, że w ciągu kilku dni napisałam moją pierwszą książkę! Niby krótką i dla dzieci, ale uważam, że się liczy. Na fali euforii wybrałam się więc z przyjaciółmi na wieczór z karaoke, a tam, nad drinkiem z palemką rozpoczął się flirt, który zaowocował epicką randką.

Tak bardzo epicką, że w wyposażeniu rodziny pojawiła się nagroda. I żeby już tej dobrej passy nie psuć, postanowiłam wyłączyć komputer. Ostatecznie nie samymi Simsami człowiek żyje.
 
***
Zabawa w Boga ma ten plus, że szybko można zauważyć efekty swoich działań. Zarwiesz noc czy dwie i Sim wspina się po szczeblach kariery, jak małpa po drzewie. Nie jesz, nie śpisz i w kilka dni zostajesz wirtuozem skrzypiec. Z każdym jesteś w stanie stworzyć idealny związak, a jeśli sfajczy ci się chata, to po prostu nie zapisujesz gry. W życiu tak nie ma. Szkoda.

***
Ten tydzień nie był perfekcyjny. Nie kupiłam lampy, nie przemeblowałam mieszkania i nie byłam na randce. Karaoke przemilczę, bo to, że nie śpiewam jest jednak wartością dodaną. Przynajmniej dla potencjalnych słuchaczy. Ale mimo tego, że nie było perfekcyjnie, było po prostu dobrze. Przechodziłam dziś koło indyjskiego sklepu, z którego roztaczał się obłędny zapach. Byłam w Wedlu na Szpitalnej i zaliczyłam podróż w czasie. Wiecie: sztukaterie, kominki, stare kasy. Zupełnie ponadczasowe przesłodzenie. Spotkałam się ze znajomymi, z którymi nie widziałam się od wieków. Poczułam radość z tego, że jestem właśnie tu i teraz, właśnie z tymi ludźmi, a przede wszystkim: że lubię siebie taką jaką jestem. I tak sobie myślę, że świadomość siebie ma w sobie coś z boskości. Może nie widać tych efektów tak od razu, ale każda decyzja, każda myśl i każde wypowiedziane słowo jest budulcem rzeczywistości. 

Mamy przywilej kierowania swoim życiem. Żyjemy w takim miejscu i w takich czasach, że rzeczywiście mamy wpływ na to, jak się ono potoczy. Może nie na każdy problem znajdziemy receptę, może czasem będziemy zagryzać zęby, ale mamy więcej możliwości niż nam się często wydaje.

Zbyt łatwo oddajemy stery naszego życia wszystkim powinnościom i przyzwyczajeniom. Rutyna sprawdza się przy myciu zębów, ale w życiu warto jednak poczuć własną sprawczość. W końcu to nasza gra. Fajnie przejść ją po swojemu, zanim wyświetli się "Game over".

Fot. Paweł Kadysz / Unsplash



Komentarze

  1. Nigdy jakoś szczególnie nie lubiłam Simsów - czasami jedynie z nudy je stylizowałam i zmieniałam im garderobę. Wolę sterować własnym życiem,niż cudzym ;) - nawet jeśli nie na wszystko mam wpływ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Budowanie domków jest najlepsze 😉 zresztą mam sentyment 😁

      Usuń
  2. Mycie zębów to rutyna to fakt, ale nasze życie już nie i warto mieć na niego jakiś wpływ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie jakiś 😉 serio, czasem człowiek jest w dołku i ma wrażenie, że nie ma wyjścia z sytuacji, a jak się dobrze przyjrzy to znajdzie drzwi, tunel, schody i windę.

      Usuń
  3. Dawno temu grałam w simsy, ale obecnie nie mam na to czasu.
    Zgadzam się z Tobą, że fajnie jest życie przeżyć po swojemu :)
    Jak mówi pewne powiedzenie "Każdy człowiek jest kowalem własnego losu".
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, kto teraz wie co robi kowal? Powinniśmy zmienić przysłowie na "Każdy jest programistą własnego losu"🤣 ale jakby nie patrzeć, chodzi o to, żeby jednak poczuć, że się żyje

      Usuń
  4. No to nieźle mnie wrobiłaś na początku... :D ae to było sztos! :) ah jak ja lubię takie rozkminy <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wkręciłaś się?💜 na bank odblokowałam tym jakąś supermoc 🤩

      Usuń
    2. z pewnością wpisałaś coś na bazie "Klapaucius" albo "motherlode"! :D

      Usuń
  5. Muszę przyznać, że niesamowicie zaintrygowałaś mnie swoim wpisem i gdzieś wewnątrz mnie to uderzyło, a być może zabierze w dalsze przemyślenia. Dzięki! A to o lampie i Simsach genialne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło 😊 wychodzę z założenia, że fajnie od czasu do czasu popatrzeć na życie z innej perspektywy 😉

      Usuń
  6. Pewnie, że warto nie poddawać się rutynie. Niestety, wielu z nas, w codziennej gonitwie, nie ma na to czasu ani ku temu możliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, to chyba nie do końca jest tak, że nie mamy możliwości. Czasem po prostu dobrze jest nam z tym co jest i dlatego lecimy siłą rozpędu. Gorzej, kiedy coś uwiera, my się męczymy, ale niczego nie zmieniamy, bo nawet nie zastanowiliśmy się nad możliwością zmiany. Są różne sytuacje i różnie życie się plecie, ale myślę, że wiele problemów da się rozwiązać patrząc ciut szerzej. Niektórzy robią biznes z hobby, inni przeprowadzają się na drugi koniec świata albo uciekają na wieś i żyją w zgodzie z naturą. To jest takie ich :) a mogliby przecież iść na etat i nie wyprowadzać się z rodzinnego osiedla, bo innym to pasuje to i im powinno. Dlatego rutyna wiele spraw uprasza, ale czasem też zamyka. Kwestia tego co człowiek ma w środku.

      Usuń
  7. Świetnie napisany post. Rutynę można sobie w pewien sposób oswoić, dostosować i sprawić by pomagała nam w wielu rzeczach, jednak zbyt łatwe poddawanie się jej może mieć katastrofalne skutki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę. Autopilot sprawdza się przy codziennych czynnościach, ale nawet to głupie picie herbaty można celebrować w taki sposób, że stanie się przyjemnością, a nie tylko punktem do odhaczenia. A takie życie - czy raczej trwanie - w wiecznej rutynie trochę nas wyjaławia. Człowiek zapomina, że w ogóle coś od niego zależy, kiedy kręci się jak chomik w kołowrotku.

      Usuń
  8. Świetny post, napisany w bardzo przyjemny, lekki sposób :D W Simsy lubię czasami zagrać, tak dla odmóżdżenia, choć czasami dekorowanie domów czy stylizowanie Simów mnie denerwuje, szczególnie jeśli trwa to zbyt długo a to nadal nie wygląda tak jakby chciała. Największą frajdę miałam na samym początku po instalacji, a teraz nawet mody czy nowe update'y nie pomagają :) A co do sterowania własnym życiem, staram się to robić, spełniać swoje marzenia, cały czas się kształcić, doskonalić, choć momentami jest trudno, nie poddaję się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie jest tak, że wszystko przychodzi łatwo. Ale czasem warto się pomęczyć ;) Szczególnie kiedy człowiek walczy o marzenia.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Okrutnik

Wskrzeszeniomat – część pierwsza

Ramen z przypałem