Randka w ciemno

Mówią, że do każdego da się dojść w pięciu krokach. Moja koleżanka, jej koleżanka, koleżanki mąż z SOP i prezydent. Voila! Do papieża jeszcze łatwiej: ksiądz proboszcz, biskup i pontifex maximus. A jak już mamy prezydenta i papieża, to oni na bank mają dojście do królowej Elżbiety. A potem to już prościuteńko: Harry, Megan i ten przystojniak z Garniturów. Tylko czemu, ach czemu, tak ciężko umówić się z kimś fajnym?

***

Podobno w Korei – tej od K-popu, a nie od reżimu – randki w ciemno są niesamowicie popularne. Mój kolega jest wolny, ty masz wolną koleżankę, niech się spikną na kawę czy inne kimchi. U nas coś takiego w zasadzie nie funkcjonuje, a przynajmniej nigdy się nie spotkałam z nikim kto miałby takie doświadczenie. A szkoda. Tyle fajnych ludzi siedzi w swoim małym, ograniczonym gronie znajomych i niespecjalnie ma pomysł jak to zmienić. 

Żeby nie być gołosłowną, próbowałam namówić przyjaciół na wyższy poziom znajomości. Moim zdaniem pasują do siebie idealnie, ale podobno nie było chemii. No, skoro nie ma chemii, to nici ze wspólnej historii, biologii i gimnastyki. Widać nie mam talentu do swatania. 

A tak na serio: nic na siłę. Wątpliwa szansa, by ludzie zakochali się w sobie jeśli tylko na siebie zerkają z przeciwległych krańców autobusu, nie zamieniwszy ze sobą słowa. Ktoś musi zrobić ten pierwszy krok, wyrwać się rutynie i spróbować. Wiem, że to wydaje się łatwe do powiedzenia i trudne do zrobienia. Ale czy nie jest tak, że sami sobie stawiamy granice? Kiedy już się odważymy spuścić z tonu to często okazuje się, że sytuacja wcale nie była aż tak straszna, jak nam się początkowo zdawało. Nie tylko strach ma wielkie oczy. Nasza obawa przed śmiesznością i odrzuceniem ma jeszcze większe.

Swojej natury się nie zmieni, można ją jedynie szlifować. Nikt nie da rady zmienić szarej myszki w salonową lwicę. Chyba, że zawsze była lwicą , tylko o tym nie wiedziała. Tak też bywa. Nie do końca zdajemy sobie sprawę z własnych możliwości. Może dlatego, że rzadko pozwalamy sobie na wędrówkę po tych niezbadanych zakamarkach naszych pragnień? 

Żadnej relacji nie można budować na kłamstwie, a mam wrażenie, że zbyt często udajemy sami przed sobą. Wyobrażamy sobie jak powinno wyglądać życie i za wszelką cenę usiłujemy do tego ideału doskoczyć, gubiąc po drodze zwykły zachwyt. Jak często doceniamy siebie? To kim jesteśmy, skąd pochodzimy, co już przeszliśmy i co jeszcze nas czeka? Komfort w byciu z samym sobą przekłada się na inne dziedziny życia. Nawet jeśli w jakiejś materii nie jest tak jakbyśmy chcieli, to i tak wysyłamy w świat sygnał, że lubimy i siebie i życie. Będąc autentycznym w odczuciach i tym, co dajemy światu przyciągamy to, co również jest prawdziwe i dobre.

***

Jak pomyślę o wyrafinowanym podrywie z akcesoriami typu mini, szpony i obcasy, to dostaję dreszczy, ale są ludzie u których taki patent się sprawdza. Stylistyka jest tak bardzo nie moja, że zamiast wyglądać seksownie, wyglądam jak ofiara losu. A musiałam kiedyś przejść ten zbieg „upiększający” zanim mnie przyjaciółka do klubu zaciągnęła. I zamiast bawić się dobrze, przyciągać spojrzenia i czuć się jak królowa nocy, odliczałam minuty do wyjścia. Nie było w tym nic autentycznego, a ja miałam poczucie zmarnowanego czasu. 

Klub i wampowata stylistyka odcinają mnie od strefy komfortu Kanionem Kolorado. Moja kumpela chciała dobrze: jej w miniówkach jest ślicznie, lubi i umie błyszczeć, a gdzie niby mają się ludzie poznawać? W bibliotece? Teraz mi się przypomina ten uroczy serial Dash i i Lily, którego bohaterowie faktycznie poznali się dzięki księgarni, ale i jedno i drugie musiało zmierzyć się ze swoim wyobrażeniem o sobie i drugim człowieku.

Zresztą mam taką teorię, że na każdego jest sposób i wszystko ma swój czas. Jeśli człowiek jest otwarty na to, by dopuścić w życiu jakąś zmianę to ona prędzej czy później nadejdzie.

***

Wiecie, ta zasada pięciu kroków sprawdza się nie tylko w kwestiach związków, ale w ogóle otwiera nas na świat. Chcieliście zawsze zagrać w RPG albo nauczyć się grać na gitarze? Na pewno ktoś ma znajomego, który ma znajomego, który skończył szkołę muzyczną, a w wolnych chwilach bawi się w gry z podziałem na role. Może samemu ciężko zmobilizować się żeby jechać w góry, ale całkiem możliwe, że wcale nie tak daleko jest ktoś, kto ma ten sam problem. A we dwoje jest łatwiej. 

Póki co mam zamiar nie zasklepiać się w swoich myślach. Idę na randkę w ciemno z życiem. Niech mnie zaskoczy czymś miłym!

Fot.: Jonathan J. Castello / Unsplash


Komentarze

  1. Co do tej teorii dojścia do każdego to kiedyś o tym w TV coś było, widziałam.
    Co do sfatania to zawsze jest to szansa poznania kogoś kto a nóż widelec okaze sie fajną osobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ludzie w ogóle są całkiem fajni. Tylko nie zawsze odbierają na tych samych falach ;)

      Usuń
  2. O właśnie, przekonuję się jedynie do randki w ciemno z życiem, lubię jak mnie pozytywnie zaskakuje. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też 💜 w sumie ostatnio nic się nie działo, więc mogłabym dostać jakąś miłą niespodziankę 😉 czego z serca życzę wszystkim ✌

      Usuń
  3. Współczuję dziś młodym ludziom, bo gdy czytam czasopisma, blogi i oglądam choćby programy z udziałem celebrytów czy jak ich tam się nazywa, to skóra się kurczy.
    Życie bywa inne, a wielu młodych czerpie wiedzę z takich programów właśnie, każdy gra kogoś innego, kreuje się na inną postać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że ludzie grają od zawsze. Te kodeksy dwornych zachowań, porady dla panienek na wydaniu itp. Wręcz uważam, że mamy w dzisiejszych czasach więcej możliwosci do bycia sobą. Pytanie, czy mamy tyle odwagi by żyć po swojemu?

      Usuń
    2. To już pytanie do każdego z osobna.
      Osobiście, zbyt wygodna jestem by udawać, grać, kreować , wchodzić w role.
      Ktoś nazwie to szczerością, inny naiwnością, ważne, by znaleźć swoja połówkę, może intuicyjnie się uda?

      Usuń
    3. Naiwność, szczerość, lenistwo, a może odwaga? Życie bez maski jest prostsze, ale wymaga ukształtowanego rdzenia. Kiedy człowiek nie wie kim jest zaczyna na siłę szukać grupy, z którą może się identyfikować. Dlatego masz rację - te sztucznie kreowane światy, trudne sprawy i inne bzdury obliczone na poklask, nigdy nikomu nie pomogły dokopać się do samego siebie.
      A połówka? Moim zdaniem o wiele ciekawsze są związki dwóch całości 😉

      Usuń
    4. Tak, uważam, że połówki się nie sprawdzają. Dobrze jest spotkać się z drugą osobą na etapie pełnej dojrzałości i poznania samego siebie.

      Usuń
    5. Łatwiej budować, ale chyba trudniej znaleźć ;)

      Usuń
  4. Na pewno relacji nie można budować na kłamstwie, bo nie będą trwałe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem ludzie tak bardzo wchodzą w rolę, że latami żyją według scenariusza. Kwestia tylko tego, czy ich ta maska nie zacznie uwierać...

      Usuń
  5. Chciałabym, aby ludzie poznawali się w bibliotece, bardzo bym chciała!
    Chyba zacznę wypisywać sobie zdania z Twoich wpisów, bo to "No, skoro nie ma chemii, to nici ze wspólnej historii, biologii i gimnastyki" jest super!
    Też zawsze zastanawiało mnie czemu w Polsce nie ma kultury poznawania ze sobą swoich znajomych (albo ja nigdy nie widziałam tego przykładów).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie, a szkoda... skoro mam fajnych znajomych, to zakładam, że oni też kumplują się z fajnymi ludźmi ;)
      P.S. Biblioteka rządzi 💚

      Usuń
  6. Tak samo jak Mirabelka chciałabym, żeby ludzie poznawali się w bibliotece :) Gdybym szukała drugiej połówki, nie miałabym nic przeciwko temu, żeby spotkać tam kogoś fajnego. Tylko bez rozczarowania typu przystojny intelektualista, który właśnie wypożycza Ziemkiewicza albo innego Michalkiewicza. Nawet gdyby wyglądał jak młody Keanu (albo 45-letni Keanu), wszystko by mi uschło, zwiędło i opadło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdyby wypożyczał w celu poznawczo-naukowym? Byś skresliła seksownego Keanu oceniając po okładce 😜

      Usuń
    2. W sumie racja. Ale musiałabym się jakoś tego dowiedzieć, żeby nie wejść na minę :) Ostatnio wypożyczyłam Biblię i szłam z nią przez osiedle. Ktoś mógłby wziąć mnie za wyjątkowo pobożną osobę, a ja po prostu chciałam ją przeczytać, żeby się dowiedzieć kilku rzeczy. W tym czy rzeczywiście są w niej wzmianki o zwalczaniu kultu Asztarte (dziś zostało po niej m.in. jajko wielkanocne, choć oczywiście podaje się je jako symbol chrześcijański). Takie stricte naukowe podejście ;)

      Usuń
    3. Uwielbiam takie badania naukowe :D zresztą ten starożytny Wschód jest fascynujący sam w sobie <3
      Heh, a tak a propos miny: wystarczy 5 losowych pytań przy kawie i by wyszło szydło z worka :P

      Usuń
  7. Kiedyś było chyba łatwiej zeswatać znajomych, bo ludzie po prostu częściej wychodzili z domów i spotykali się w większych grupach. A teraz tyle jest komunikatorów, że hej! Było też mniej, jakby to powiedzieć... anonimowości/nieszczerości/ryzyka... bo ludzie znali się z życia, a nie z internetu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest. Gdzie się podziały tamte prywatki? Albo chociaż grill na działce 😉

      Usuń
  8. Jak zwykle tekst na miarę Niki :D
    Ufff kobietoooooo, widziałam komentarz, pewnie odpowiem na niego podobnie jak tu czyli:
    Móój Ty boszzzzzz Bożenko! Remont miałam! Odpaliłam dopiero kompa po 5 dniach postu, a się czuję jakbym go rok nie odpalała!
    Ściany malowała, panele wymieniałam, szafę skracałam i 3 dni zajęło mi układanie moich ciuchów i rzeczy w pokoju. Do tego od poniedziałku na rozjazdach. W poniedziałek w Mrówce po denka do puszek od kabli (czarna magia) Okazało się, że kupiłam za duże. No to we wtorek powtórka z rozrywki. Wczoraj byłam robić paznokcie i na mieście, a dziś... dziś miało być tylko tankowanie samochodu i Dino i powrót do domu, ale paznokieć mi pękł, więc umówiłam się z koleżanką na poprawkę. Ja wysiadam z samochodu, a tu następny się złamał... więc ogarnęła mi dwa... (to nic że w domu poszedł kolejny... i jade do niej jutro... a o 16:00 mam wesele, z którego być może wrócę do domu około 1-2 w nocy, by w niedziele odpocząć, a potem o 3 rano w poniedziałek pojechać na urlop w góry! :) )
    Czuję się jak koń po westernie. W pracy różnie, z przewagą na coraz gorzej. Na moim wydziale w następnym tygodniu będzie pracować czwórka ludzi... jednego przerzucili na 2 zmianę, inny będzie na nocce... chodza plotki, że mój wydział likwidują, a wtedy to już dupa blada.
    Mam nadzieję, że w najbliższym czasie w końcu dowiem się jak mam na imię, bo mam z tym problem mały xD i za tydzień wrócę. Zarówno na swój wydział do pracy jak i na internety. Jutro nic nie wrzcacam. Reckę przerzuciłam na 4 września :D ale będą się pojawiać w środę zaległościowe.
    No i to chyba tyle :D żyję w każdym razie :) dziękuję za pamięć <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ulżyło mi, bo zapadłaś się jak ten koń w step, czy co tam jest na Dzikim Zachodzie ;) Trochę zazdroszczę remontu - ja też mam taki plan, ale póki co mam za dużo pomysłów i nie wiem na co się zdecydować. Zmiany w pracy u wszystkich ostatnio... u mnie też - ale może to dobrze? Ostatecznie jakiś ruch :D Udanej imprezy i jeszcze lepszego wypoczynku!

      Usuń
    2. Jakbyś miała Discord to byś wiedziała, że żyję, bo tam jestem codziennie (uroki aplikacji dostępnych na telefonie :D )
      U mnie już po remoncie. Wypakowałam się całkowicie w piątek o 23:00. Pozostało jedynie karnisz ogarnąć, próg i światełko dokręcić w suficie :D Jeśli chodzi o planowanie i rozmieszczanie mebli i mniej więcej kolorystyki panel, czy ścian, to... nie uwierzysz, ale.... wszystko zaprojektowałam w Simsach 4 :D sprawdza się idealnie! :D
      Jestem już po weselu, trochę mnie głowa boli mimo że nie piłam xD było fajnie. Nie jakoś super mega, ale było dobrze. :) Byłam trochę w szoku, że ludzie gadali, że ładnie wyglądam i mnie nie poznają.... ja właśnie myślałam, że na tle tych wypindrzonych dziewczyn to jestem szara mysz co się nawet nie uczesała... (3 warkoczyki dobierane przy skórze po lewej stronie, reszta włosów spięta na noc w kok, tak że jak ściągnęłam gumki to miałam loki xD - mimo, że nie lubię kręconych :D ) nawet się nie wymalowałam tylko eyelinerem machnęłam xD a tu zachwyty i miałam takie -WTF :D teraz czas pakować się na podróż do Zakopca :D
      Praca... ach ta nieszczęsna praca... no sypie się lekko, ale o tym będę myśleć dopiero za tydzień, bo może to ostatnie dni kiedy się nie stresuje hehe :D

      Usuń
    3. Heh,a gdyby nawet? Może to by cię po prostu zmusiło do szukania nowej drogi? Czasem życie mają nas lepszy plan niż my sami 😉
      Fryzura brzmi świetnie 🤩 jakkolwiek dziwnie to brzmi... Ale ogromnie mi się takie podobają, więc co się dziwisz, że był efekt wow 😄
      Ostatnio czytałam "Zakochane Zakopane latem" i też mnie tam ciągnie. Tylko może nie teraz, bo jednak tłumy są przerażające😱 baw się dobrze! Oscypki, ciupaski, kwaśnica, heeej!

      Usuń
  9. Pozytywne zaskoczenia w życiu zawsze są na plus.

    OdpowiedzUsuń
  10. Randka z życiem jest najbardziej ekscytująca, chyba się na nią wybiorę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam serdecznie ♡
    Kiedyś w tv chyba na jedynce emitowany był program "Randka w ciemno" -Jacek Kawalec go prowadził. Sama pamiętam program jak przez mgłę ale na yt jeszcze można znaleźć te materiały :D Sama nie nadaję się do randki w ciemno, ale żeby zapoznać ludzi to jak najbardziej. Zawsze byłam otwarta na nowe znajomości, tylko nie co wstydliwa. Mimo wszystko wciąż trwa moja randa w ciemno z życiem :D
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też pamiętam :) Zawsze mnie fascynowało kto kogo wybierze :D Ale tak jest w życiu - nigdy nie wiadomo według jakiego klucza ludzie się dobierają :)

      Usuń
  12. Całe życie jest jedną wielką randką w ciemno, nigdy nie wiadomo czym nas zaskoczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to właśnie w nim uwielbiam - te niespodzianki, czekające na każdym kroku :)

      Usuń
  13. Najtrudniejszy właśnie ten pierwszy krok ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie mój mąż czasami tak niemiłosiernie wkurza, ale ciesze się, że nie muszę chodzić na randki, szukać partnera, niech już będzie ten mój wkurzający mąż :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo sztuką jest znaleźć kogoś, kogo z radością będzie się wkurzać do końca życia :D

      Usuń
  15. Jak to dobrze, że ten etap mam już za sobą 🙃!!! Teraz to tylko kapcie, wino i Netfliks... we dwoje (albo czworo 😂)!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej <3 uroki codzienności są najlepsze :)

      Usuń
  16. Myślę, że taka randka w ciemno może być ciekawym doświadczeniem :D Wydaje mi się, że teraz dużo ciężej poznać w codziennym życiu drugą połówke i uważam, że poznawanie się przez internet jest spoko i pierwsza randka to troche taka randka w ciemno :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każda pierwsza randka to taki skok w nieznane :) I w sumie to fajne. Każdy z nas jest tajemnicą, której do końca się nie odkryje :)

      Usuń
  17. Interesująca jest ta teoria dojścia i szczerze wiem sam po sobie, że nie jest to jakaś bujda. Aby grać po klubach jako dj, musiałem poznać kilka osób, a gdzie indziej jak nie na imprezach? Więc grając na jednej imprezie, poznawałem coraz to nowsze osoby, które proponują mi granie na innych imprezach. I tak oto "kariera" toczy się ;) Trzeba tylko zrobić pierwszy krok, który bywa czasami mega trudny. ;)

    Pozdrawiam
    Piotrek (Muzyka na Kółkach)
    www.muzykanakolkach.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, odważyć się jest bardzo trudno. Później jest jakoś łatwiej kiedy maszyna się rozpędzi.

      Usuń
  18. Na randce w ciemno poznałam męża i tak zaiskrzyło, że jesteśmy ze sobą na dobre i złe, wychowujemy synów i cieszymy się życiem, więc wszystko może się zdarzyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow! Jak z filmu :) Uwielbiam takie historie o miłości :)

      Usuń
  19. nigdy nawet nie myślałam o spotkaniu z tak zaszczynymi personami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jbc to wolisz z królową, papieżem czy Harveyem? 😉

      Usuń
  20. Póki się człowieka dobrze nie pozna, to każda jest wielką niewiadomą :p

    OdpowiedzUsuń
  21. Randka w ciemno jest bardzo ekscytująca, czasem nawet romantyczna ale też z elementem ryzyka. Na takiej randce poznałam swojego męża i jesteśmy szczęśliwie już trochę lat.
    Ślę serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie wszystkie historie początków są najpiękniejsze :) Tych pierwszych randek, pierwszych muśnięć dłoni, pierwszych pocałunków. Nie do podrobienia jest ten klimat :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wskrzeszeniomat – część pierwsza

Okrutnik

Bezdzietne lambadziary kontrakują