Niewidzialni ludzie

Jedyne o czym mogłam myśleć w drodze do pracy to to, że potwornie bolą mnie cycki. Serio, jakbym mogła to bym je odczepiła i założyła, jak przestaną boleć. To jest jakaś masakra: jak nie piersi, to woda zatrzymuje się w organizmie, jak nie to, to brzuch zarzyna... Okres przed, po i w trakcie.  Czasem zazdroszczę tym kobietom, które nie mają żadnych dolegliwości.

A przecież nikt nas nie zwalnia z obowiązków: boli czy nie boli, przekrwiony odwłok zaczyna żyć własnym życiem, ale dzieci trzeba zaprowadzić do przedszkola. Trzeba wysłać szefowi raport, poprowadzić lekcje, kupić płyn do płukania i ostać swoje w kolejce do rzeźnika. Nikt nam nie wypisuje usprawiedliwienia z powodu naszej fizjologii. A szkoda.

W wielu zawodach kobiety ciągle zarabiają mniej niż mężczyźni. Mówią, że jesteśmy mniej wydajne, mamy swoje humory, chimery, hormony i cholera wie co jeszcze. Osobiście nie zauważyłam różnic intelektualnych pomiędzy płciami. Między konkretnymi ludźmi to tak, ale płeć nie miała żadnego znaczenia. Zdarzało mi się pracować z mądrymi facetami i krypto-idiotami. Z mądrymi kobietami i takimi, które były mniej bystre od własnych smartfonów. Jednak często na tym samym stanowisku faceci dostają wynagrodzenie w górnej granicy widełek, a dziewczyny z dolnych. Mogliby nam to chociaż zrekompensować dodatkowymi dniami wolnymi - tak żeby żadna nie gryzła współpracowników w ramach PMS.

Niezbyt chwytliwy temat, co? A przecież okres to taka zwyczajna sprawa, dopada co miesiąc połowę ludzkości. I zobaczcie, jaka afera rozpętała się, kiedy pojawił się pomysł zainstalowania w szkołach i miejscach pracy różowych skrzyneczek ze środkami higienicznymi. Apteczka z plastrami i wodą utlenioną nie budzi w nikim emocji, a już tampony i podpaski rozpętały III wojnę światową. 

Nie będę Wam mówić o ubóstwie menstruacyjnym, kiedy kobieta zmuszona jest wybierać: tampony dla niej czy bułki dla dzieci. I wybiera bułki, pakując w majtki watę lub poskładane szmatki. Nie będę mówić o tych kobietach, które żyją w takich miejscach na świecie, że nawet na to ich nie stać. Siadają wtedy na ziemi, bo przecież wsiąknie...

Powiem Wam o tym, skąd w ogóle bierze się ten opór. 

Niewidzialne zaczęły mówić. Menstruacja latami była tematem tabu. Krwawić to mogli faceci na placu boju. A tu nagle w dyskusji społecznej pojawił się temat taki niesmaczny, mało heroiczny, niepozwalający na odniesienie do kultury, literatury czy historii. Temat, który nie istniał, nagle zaczął wybrzmiewać. Krew zaczęła mieć kolor czerwony, już nie była tylko niebieskim żelem z reklamy podpasek.

My sami zamykamy sobie usta.

Nie mówimy o tym co nas uwiera w relacjach, bo mamy wkodowaną wizję związku bez kłótni. A wyartykułowanie bolączek może przecież doprowadzić do konfrontacji. I co wtedy? Wtedy trzeba będzie umieć bronić swojego zdana, proponować rozwiązania, słuchać drugiej strony, ale też pozwolić na to, by zostać usłyszanym. To trudne, szczególnie wtedy, gdy nauczono nas przemykać blisko ściany.

W życiu zawodowym: to samo. Jeśli ktoś nie zgłasza sprzeciwu, kiedy wlepiają mu dyżur w święta, to skąd współpracownicy mają wiedzieć, że nie jest tym faktem zachwycony? Czemu to, że ktoś ma dzieci może mu dawać prawo do spędzenia Wigilii z rodziną, a już jedynakowi starych rodziców tego się odmawia? Z ludźmi da się dogadać, trzeba tylko wyjąć głowę z piasku.

Od paru tygodni obserwuję w firmie dziwne zjawisko. Pracuję w miejscu, gdzie każdy jest specjalistą w swojej dziedzinie. Większym, mniejszym, ale w zasadzie samodzielnym. Nikt nas nie prowadzi za rękę, musimy orientować się w kilkunastu rzeczach na raz. Aż tu przyszły zmiany kadrowe, z nową kadrą nowe pomysły i wyjeżdżone koleiny przestały być bezpieczne. W sumie to dobrze, wiele pomysłów jest fajnych. Kłopot w tym, że wśród tych fajnych są też kukułcze jaja, które kompletnie dezorganizują pracę. I kto, ach kto, był na tyle odważny, by iść do szefa i powiedzieć: "To i to się sprawdza; to i to nie; tu i tu musimy się dograć"? Otóż: nikt. Szemramy sobie po kątach, ubolewając nad tym, że było, a nie jest. I pewnie - nie znamy tych ludzi, mogą nam powiedzieć, że było polecenie do wykonania i koniec. Ale z drugiej strony, może jednak im zależy na zespole i będą otwarci na dialog?

Póki co jesteśmy niewidzialni - na własne życzenie. 

Stajemy się też tacy, kiedy nie chcemy swoją osobą przytłaczać innych, szczególnie przyjaciół. Jak się chwalić sukcesami, kiedy kumpela ma kryzys? Jak mówić o problemach, kiedy inni są tacy szczęśliwi? Normalnie. Tak po prostu. Jedni awansują, drugim w tym samym czasie sypie się małżeństwo. Nie zsynchronizujemy się tak, żeby być zawsze na tym samym etapie. I bardzo dobrze! Ktoś musi być na górze, żeby wyciągnąć tego, który siedzi w dołku. Tylko nie bądźmy przezroczyści. Nasze życie jest ważne, z każdym jego aspektem. 

Fot. Alex Iby / Unsplash


Komentarze

  1. Z tym oporem masz rację powinno się zgłaszać kiedy coś się nie podoba albo nam nie pasuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Inaczej nic się nie zmieni. Lepiej zapalać po 1 zapałce niż narzekać na ciemność

      Usuń
  2. Niby teraz ma być taka równość, a ta równość mało "równo" wychodzi w praktyce. Dla większości pojęcie równouprawnienia płci ma objawiać się tym, że kobieta ma stać się facetem. A do tego wiecznie uśmiechniętym, super inteligentnym, nieskarżącym się i do tego zawsze wyglądającym jak laska z żurnalu :( W debacie publicznej tylko żarcie, więc na nią nie ma, co za bardzo liczyć, intelektualne nurty (jak choćby Braidotti) bawią się w cyborgi i myślenie drzew, a my musimy zaciskać zęby i walczyć z codziennością. Dlatego uważam, że masz rację. Dość chowania głowy w piasek, trzeba po prostu brać sprawy w swoje ręce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim skończyć że zrównaniem feministki z babochłopem. Równa płaca za równą pracę to nie jest postulat spod znaku zazdrości o penisa :p
      Kobiety i mężczyźni się różnią w jednych kwestiach, w wielu innych są tacy sami. W ogóle jako społeczeństwo jesteśmy jednocześnie zbiorowością, jak i każdy z nas jest całkowicie jednostkowy i niepowtarzalny.

      Myślę, że rewolucji nie robi się na barykadach (bo wtedy zaczyna pożerać swoje dzieci), ale taką codzienną pracą u podstaw. Żyjmy tak jak chcemy żyć, wprowadzajmy w najbliższym otoczeniu dobre praktyki, rozmawiajmy że sobą, wychowujmy dzieci. Świat potrzebuje żywego dobra o wiele bardziej niż najlepszych nawet haseł.

      Usuń
  3. Ja zupełnie nie jestem z tych niewidzialnych, co czasem się na mnie mści. Ale ja swoją obecność zawsze zaznaczam wyraźnie. Tak już mam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację, często godzę się na coś, bo nie mam śmiałości odmówić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi. Wierzę jednak, że znajdziesz siłę, by żyć w zgodzie ze sobą :)

      Usuń
  5. Kiedyś byłam niewidzialna, ale życie nauczyło mnie przybierać różne barwy i być coraz twardszą.
    faktem jest, ze jeśli nie urodziłaś się wojownikiem, to każde wyjście przed szereg okupujesz bólem, dosłownie i w przenośni.
    Nikt nie pomyślał, by kobietom zafundować w pracy choc 1 dzień wolnego, a menstruacje czasem wykluczają nas z życia, podobnie jak migreny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że nikt nie rodzi się wojownikiem. Tak jak nikt nie rodzi się mędrcem, świętym czy złoczyńcą. To nasze wybory wpływają na kształt naszej osobowości. Praca nad sobą i walka o lepszy świat -nawet jednoosobowy- z zasady są okupione trudnościami i bólem. Można się przez życie prześlizgnąć, tylko czy nie kosztem siebie?

      Ból czasem faktycznie jest w stanie rozłożyć na łopatki. Może pół urlopu powinno być dostępne w systemie na żądanie?

      Usuń
  6. Różowe skrzynki na podpaski bardzo by mnie ucieszyły, ponieważ czasami mam awarię, zaglądam do torby, a tam pustka. Aaaa! Ja sobie poradzę, bo dla mnie nie jest to temat tabu, ale wiele młodych dziewczyn krępuje się poprosić inną kobietę o pomoc. Takie skrzynki powinny być w szkołach. A co do tego drugiego tematu, myślę, że Polacy w znacznej części wciąż myślą, że dyrekcja jest nieomylna, a podwładni owszem. I rzeczywiscie trudno jest zwracać uwagę przełożonemu, ponieważ ta osoba często może uznać to za atak na własna osobę. Oby się to szybko zmieniło. Co do równouprawnienia, nie mam doświadczenia mniejszych zarobków u kobiet, ale ja pracuję głównor z babami, a chopy, to rodzynki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, czasy się zmieniają, a mentalność nie. Jeśli chodzi i ludzi, którzy pracowali w kulcie szefa przez 40 lat to nie dziwię się, że nie umieją zmienić swojego sposobu myślenia. Ale dziwię się młodym ludziom, że tak łatwo wchodzą w tak niewygodne buty. Jeśli stracimy poczucie sprawczości to co nam zostanie?

      Usuń
  7. ..niewidzialni, czy może wygodni, chcący mieć święty spokój, nieśmiali, bojaźliwi, zastraszeni, czy też ugodowi?.. itp ..jest tego sporo, bo każdy jest inny i ma inną sytuację i inne postrzeganie.. temat rzeka.. dobrze by było zabierać głos i mówić o tym, co nas boli..
    ..równouprawnienie? tylko ładnie się o tym czyta, bo w realu niestety jest inaczej, nie ma sprawiedliwości ..
    ..różowe skrzyneczki, to świetny pomysł ;)
    ..to prawda, nie da się zsynchronizować tak, żeby było dla wszystkich dobrze, ale bądźmy zauważalni ! <3

    - pozdrawiam cieplutko i życzę ogrom uroczych chwil :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie zabieramy głosu w dyskusji to jesteśmy niemi. Jeśli przemykamy w cieniu, przestajemy być widoczni. Ale dlaczego? Tak jak mówisz, ile ludzi tyle historii. Jedni boją się żyć i brać za to życie odpowiedzialność, inni w imię świętego spokoju są w stanie iść na wielkie ustępstwa. Jeszcze inni żyją w świecie przemocy i nie umieją znaleźć drogi ucieczki...
      Kłopot w tym, że nikt nie przeżyje za nas życia. Może chcieć dla nas jak najlepiej, może dopingować, może podsuwać pomysły - ale człowiek sam musi zapragnąć zmian.

      Usuń
  8. Kiedyś bałam się sprzeciwić, ale życie mnie nauczyło , że czasem trzeba. Niestety Ci najbardziej potulni, którzy boją się odmówić mają najciężej bo ludzie to wykorzystują. Takie różowe skrzyneczki to genialny pomysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stawianie granic nie jest niemiłe. Jest zdrowe. Trzeba to sobie ciągle na nowo uświadamiać, bo inaczej nas przysypią ciężary, które bierzemy na barki.

      Usuń
  9. Czy ja Ci już kiedyś pisałam, że jesteś żeńską wersją Tomasza Olbratowskiego z RMF Fm? Nie? No to pisze... ja pierdziele. Wyskakujesz mi tu z różnymi sytuacjami itd, ja się wczuwam w role a tu sru! Jakiś ukryty przekaz i mądrości ludowe! Kuwa jesteś geniuszem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi mów ❤️ mój wewnętrzny narcyz podnosi łebek i zaczyna rozkwitać 😉

      Usuń
    2. Pani Narcyzantko, wygrała pani u mnie książkałke :D proszem mi tu ładnie napisać jaką opcje wysyłkową sobie pani życzy :D zaznaczę jedynie, że jeszcze nigdy nic nie wysyłałam InPostem, ale jak zajdzie taka poCZeba to się dopasuję :D
      Proszem o adresa do wysyłki na messangera - jak ostatnio żeś bazgroliła, lub na email - linkinka08@wp.pl
      POZDRO! :D

      Usuń
  10. Zdarzało mi się bywać niewidzialną i obracać w kręgu osób, które zawsze swoje problemy stawiały na pierwszym miejscu. Zrezygnowałam z tych znajomości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie jest tak, że każdy daje i bierze po równo. Chyba to zależy od etapu, na którym akurat jesteśmy my i nasi bliscy. Ale czasem zdarzają się relacje tak toksyczne, że rzeczywiście jedyną opcją jest wzięcie nóg za pas. Nie każda znajomość jest budująca

      Usuń
  11. Niestety, niewidzialni jesteśmy często na własne życzenie, ponieważ boimy się odpowiedzi, często wizualizując sobie w głowie swoją porażkę i jeśli pójdziemy np. do szefa powiedzieć mu, że to i to jest fajne, natomiast to mi się nie podoba, to już przed oczami widzimy albo opieprz, albo wypowiedzenie w najgorszym wypadku, jeśli nasz szef jest "Januszem biznesu". Dlatego wolimy zacisnąć zęby i robić to co nam przykazali... Co do równości płci, to powiem, że tutaj jest wiele do zrobienia i mam nadzieję, że sytuacja kobiet będzie się poprawiać w tym temacie.

    Pozdrawiam
    Piotrek (Muzyka na Kółkach)
    www.muzykanakolkach.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nakręcanie się jest dziwne. Wiem, bo też kiedyś tak miałam 😜 ale serio: wizualizujemy sobie porażki tak spektakularne, że tylko usiąść i pisać scenariusz do filmu katastroficznego. Ale już w drugą stronę to mało kto pomyśli. A przecież szansa na sukces wynosi dokładnie 50%. Albo się uda, albo nie

      Usuń
  12. W kontekście menstruacji zawsze zastanawia mnie taka narracja, która się czasami pojawia, która sugeruje, że kobiety się o miesiączkę prosiły albo że to ich wina (nawet bez żadnych religijnych odniesień, chociaż takie argumenty też są) a nie część biologii.
    Ktoś w komentarzu wyżej napisał coś, co można podsumować, że niewidzialność ma wiele kolorów (albo przyczyn - ale to mniej poetyckie) - to w sumie ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to mnie zastrzeliłaś... Nigdy się nie spotkałam z takim twierdzeniem, że to nasza wina! I aż boję się pomyśleć co mają w głowach ludzie, którzy głoszą takie tezy 🧐

      Usuń
  13. Menstruacja? Może i była tabu, ale i tak była. Moja za chwilę się całkowicie wyczerpie. Cieszmy się nią, póki jest, bo potem kiedy znika, znikamy i my. W pewnym sensie. A tak ogólnie rzecz biorąc, to ludzie z ludźmi nie dogadają się nigdy. Zawsze coś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale chyba warto próbować? Póki dyskutujemy, nawet kiedy się kłócimy - to jeszcze nam zależy. A kiedy wkrada się cisza. bo nie warto, bo i tak wiemy co powiedzą... wtedy to już śmierć relacji. A głupio siedzieć z trupem przy stole i jeść kolację.

      A co do znikania... Kobieto, jakie znikanie? To nowy etap! Urlop kiedy chcesz, a nie tak, żeby wycelować w dni wolne. Białe spodnie bez stresu :) Są plusy :)

      Usuń
  14. Każda z nas inaczej przechodzi menstruację. Dla mnie to kilka dni dosłownie wyjętych z życia. Nie mówię tylko o bólu i totalnym dyskomforcie, ale bardzo często mam też inne dolegliwości typu wymioty. Lekarz chętnie wystawiłby mi L4 na kilka dni, bo rozumie, ale ... moja szefowa już taka wyrozumiała nie jest... Zostaje mi nadzieja, że na czas zdążę do toalety...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję! A najgorsze jest to, że to kobieta kobiecie potrafi powiedzieć, że wymyśla i w ogóle bez przesady.

      Usuń
  15. Ale dobry wpis👏👏👏 W punkt. W firmach często siedzimy cicho, nie zgłaszamy problemów, bo podobno o problemach sie nie rozmawia, tylko o rozwiązaniach. A jeśli ktoś nie ma pomysłu jak rozwiązać problem, to ma go zakopać? Niestety tak jest.
    Zgadzam się tez co do kobiet. Wykonujemy ciężka prace w firmie i w domu, a i tak faceci zgarniają większa kasę. Nie rozumiem do końca tego świata . Sama próbuje jakoś podzielić obowiązki w domu ale i tak ostatecznie większość rzeczy robię sama. Z tym ze oprócz pracy i domu prowadzę jeszcze bloga, media społecznościowe i rożne projekty edukacyjne. Czy tez jestem niewidzialna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każdy z nas ma okresy większej i mniejszej widzialności. A może kluczowe pytanie brzmi: czy czujemy się zauważani? Czy nas słychać? Czy nasze zdanie jest ważne?

      Usuń
  16. Powiem Ci, że właśnie ostatnio prowadziłam ożywioną dyskusję na takie menstruacyjne tematy z koleżankami. Połowa ludzkości ma/miała/będzie miała okres, a wciąż w wielu kręgach to temat tabu - nie pojmuję tego. Moim zdaniem w każdej toalecie publicznej czy pracowniczej powinien być dostęp do podpasek, tak jak jest do papieru toaletowego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są knajpki, które wygrywają u mnie właśnie takimi zdrowym podejściem i instalują w toalecie skrzyneczki z tamponami i podpaskami. Od razu mają u mnie plus wielki jak PKiN 😉

      Usuń
  17. w moim zadupkowie postawiono różową skrzyneczkę w ośrodku kultury, wywiązała się taka awantura, ze masakra. Najdziwniejsze w tym jest to, że to młodzi faceci byli najbardziej oburzeni, tak jakby... pominięto ich w rozdawaniu prezentów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pamiętam te hasła: "Mężczyźni domagają się darmowego kebsa"... Śmiech na sali. Ale taki przez łzy, bo pokazuje butę i głupotę społeczeństwa.

      Usuń
  18. Tak. Zgadzam się całkowicie. Trudno jest wyjść przed szereg, ale ile można znosić ciągłe "pani nie ma dzieci, to może pani zostać dłużej"...
    Jeśli chodzi o menstruację to jestem bezlitosna - od kiedy potrafię na pytanie "hej, jak się czujesz" odpowiedzieć "nie najlepiej, bardzo mnie boli i czuję dyskomfort, bo mam miesiączkę" skończyły się żarty. Naprawdę, mamy XXI wiek i nie zamierzam poświęcić ani dnia z tego stulecia na ukrywanie wad swojej kobiecości, zwłaszcza, że co chwilę słyszę, że "kobiety mają łatwiej" - a to łatwiej, bo "mogą sobie znaleźć bogatego męża", a to, bo "łatwiej wymuszają urlop", a innym razem, bo "wszyscy wiedzą, że to nie na nich spoczywają obowiązki".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio słyszysz takie rzeczy? Dla mnie to abstrakcja... Owszem, bywały wartościujące komentarze, że "ta jest ładna, to może być głupia, a i tak kogoś znajdzie", albo pogardliwe "no tak, baba...". Na szczęście rzadko ktoś się tak przy mnie wywnętrzał. Przeraża mnie skala pogardy jaką ludzie mają dla siebie. Przecież wszyscy jesteśmy ludźmi. A tu znów głupie podziały my-oni. I znów kłótnia o to kto jest bardziej uprzywilejowany, kto ma gorzej. A wystarczyłaby odrobina życzliwości.

      Usuń
  19. Ludzie bardzo nie lubią zmian, mam wręcz czasami odczucie, że jeśli ktoś zaczyna mieć własne zdanie jest tym gorszym, którym trzeba dokopać. Mam taki właśnie przykład w pracy, kiedy ludzie przychodzili, robili swoje, dawali się poniżać i odreagowując swoje niepowodzenie obrabiali d... wszystkim dookoła. Każdy gadał na każdego, tu rozmawiał z Tobą a za chwilę odwracał się plecami i powtórzył to komuś innemu, dopowiadając pół od siebie. I w ten sposób, wiecznie pojawiała się zawiść, problemy, oskarżenia... istny cyrk. Aż tu nagle pojawił się ktoś nowy, kogo nie dało się podejść, kto ma własne zdanie i nie wdaje się w dyskusje. Nic od niego nie można wyciągnąć. Przychodzi do pracy, robi swoje i nagle jest chwalony i awansuje i jak to tak? Od trzech lat nie schodzę z języków. Próbowali różnych sposobów. Pracuje w niemieckiej firmie, gdzie połowa to Polacy, nawet i Niemców buntować. Czasami czuję się jak celebryta, bo każdy mój krok jest śledzony. Po pracy odreagowuję, piszę bloga, prowadzę insat... czytam, piszę... Nie ma dnia bym nie przyszła do pracy i nie słyszała głupiego komentarza, to co teraz czytasz? To gdzie byliście w weekend? A kto komu broni, wziąć książkę czy pojechać na wycieczkę. Lepiej chodzić po domach i tyłki obrabiać. Bycie przezroczystym jest złe, ale bycie widzialnym kosztuje wiele wyrzeczeń, silnej woli i wysiłku. Jak nie grasz w drużynie i nie próbujesz przytakiwać, tylko się wyłamujesz, to trzeba po kimś jechać i mu uprzykrzać życie. Czasami zastanawiam się, co się dzieje z tymi ludźmi i do czego ten świat dąży. Jestem tym trochę przerażona. Ale ogromnie cieszę się,że trafiłam na Twoją stronę. Będę częściej odwiedzać. Powinnaś pisać do gazet. Masz w sobie to coś, co aż chce się czytać i dociera do czytelnika. Pozdrawiam serdecznie Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie dziękuję za przemiłe słowa :) skrzydła rosną po takim komentarzu :)

      Tak zaczęłam myśleć o tym co piszesz i przypomniałam sobie podobną sytuację. Też był podział, plotki, a nawet jakaś firma psychicznego znęcania się, ale pamiętam też bardzo mądrą naukę, jaka płynęła z tego wszystkiego: każde zło należy ucinać. Wtedy główny zainteresowany po prostu zmienił pracę. Nie było łatwo, nowi ludzie, nowe środowisko, dużo większy prestiż - a jednak wyszło mu na dobre. Tamta sytuacja była jego trampoliną do kariery i zbudowania pewności siebie. A z perspektywy czasu myślę, że gdyby nie było tak źle, to pewnie wcale by nie szukał zmian.

      Usuń
  20. Smutno-prawdziwe słowa ^^ trzeba mówić co się czuje itd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A przede wszystkim umieć to zdefiniować i nie słychać emocji gdzieś pod dywan. I tak wybuchną. Tylko z większym polem rażenia

      Usuń
  21. Ostatnio przeczytałam, że gdyby bóle menstruacyjne dotyczyły mężczyzn, to już dawno byłyby z tego tytułu jakieś ulgi, dni wolne czy premie. Ostatnio w temacie nowego mieszkania mój P rzucił do mnie coś w stylu "ale nie ekscytuj się tym za bardzo przy XY bo on się właśnie rozstaje z żoną i to tak głupio". I pomyślałam sobie, że głupio to jest kryć się z własnym szczęściem a to, że jemu się sypie małżeństwo ani nie jest związane z naszym mieszkaniem ani nasze mieszkanie nie ma wpływu ja sytuację w jego małżeństwie. Więc popieram, nie możemy byćprzezroczyści

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie możemy też bez empatii walić niech oczy :p to jednak jest już nasz złoty środek kiedy, komu i jak będziemy opowiadać o swoim życiu. Może wasza ekscytacja mieszkaniem pomogłaby oderwać myśli od rozwodu? A może XY poczułby się urażony i dotknięty... Nie ma recepty dobrej dla wszystkich i w każdych okolicznościach. Ale udawanie, że nie istniejemy nigdy nie jest dobre.

      Usuń
  22. Piękny, wartościowy wpis! Ostatnio byłam w łazience w jakiejś wrocławskiej restauracji. Zobaczyłam w niej taki koszyczek awaryjny - tampony, podpaski, chusteczki do higieny intymnej i inne rzeczy pierwszej potrzeby. Jakie zdziwienie to we mnie wzbudziło! Aż porobiłam zdjęcia i wysłałam koleżankom, chwaląc lokal. Najsmutniejsze jest to, że to nie jest normalny widok w toaletach a coś, co ekscytuje do tego stopnia, że restauracja mimo słabego jedzenia, urosła w moich oczach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie tak samo - koszyczek w knajpce, a ja od razu rozpływam się i gotowa jestem rzucać gwiazdkami, jak confetti. A powinno to być czymś tak normalnym jak ręczniki i papier toaletowy...

      Usuń
  23. Obym kiedyś znalazła siłę i nie godziła się na wiele rzeczy.
    A co menstruacji? w naszym kraju upłynie wiele wody gdy ten temat nie będzie tabu.
    Uroczego weekendu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie jest od razu silny i mądry - trzeba to wyrywać stopniowo, wykuwać schodek po schodku. Kiedyś się uda ;) uściski!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ramen z przypałem

Obdarowani

Boski pierwiastek