Summer jam

Wrzesień mnie zaskoczył, jak zima drogowców! Takie były szumne plany na lato: miałam iść na kino plenerowe - nie poszłam. Miałam odwiedzić Nocny Market - nie odwiedziłam. Miałam robić wycieczki jednodniowe, pojechać nad Zegrze, do pałacu w Małej Wsi i do Żelazowej Woli - otóż to też mi nie wyszło. W lipcu mózg mi się lasował od upału, a w sierpniu lało. A jeśli przez przypadek temperatura była ok, to miałam pracujący weekend.

W dodatku albo dopada mnie zmęczenie materiału po tym pracowym maratonie, albo po prostu robię się stara i marudna. A nie, wróć, marudna to jestem od przedszkola.

Szpitalne przygody i nawał roboty rozregulowały mi częstotliwość pisania. Wczoraj była sobota i byłam pewna, że zepnę się w sobie, wypucuję mieszkanie i rzucę się w wir tworzenia. A jedyne na co miałam siłę to przeturlać się z boku na bok i rozmyślać o życiu, które przecieka mi przez palce. Bo jak mogę nie mieć siły, skoro mam raptem trzydzieści lat? A co będzie za następne trzy dekady?

Na szczęście dziś wstałam właściwą nogą i pojechałam do Karolina. Państwowy Zespół Ludowy Pieśni i Tańca „Mazowsze” robił imprezę z okazji otwarcia swojej nowej siedziby (a właściwie starej, ale przez ostatnie kilka lat pieczołowicie odnawianej). W pałacyku zostało otwarte Centrum Folkloru Polskiego. Jeśli chcecie je zwiedzić, to wystarczy podjechać WKD na stację Otrębusy. Co ciekawe, w pobliżu jest też Muzeum Motoryzacji i Techniki. Tym razem nie udało mi się go odwiedzić, ale nie tracę nadziei.

Zespół nosi imię swojego założyciela, Tadeusza Sygietyńskiego. To on skomponował piosenki ludowe i estradowe, tańce, a nawet operę-balet i koncert fortepianowy. A jednak trochę mi przykro, że nie jest to zespół imienia Tadeusza i Miry Sygietyńskich. Po śmierci Tadeusza to właśnie Mira Zimińska-Sygietyńska przejęła funkcję dyrektora i pieczę nad całym przedsięwzięciem. Światową sławę zdobyli właśnie w czasie jej 40-letniej kadencji. Zresztą powołanie do życia zespołu folklorystycznego było pomysłem obojga artystów, powstałym jeszcze w czasach okupacji. Z mojej perspektywy to po prostu nie fair, by wspominać tylko o jednym rodzicu.

Jednak żeby nie smędzić powiem o tym co mi się podoba, a ogromnie podobają mi się tancerze i chórzyści w tych ludowych strojach. Na co dzień nie chciałabym nosić na sobie 15 kilogramów, ale skoro ktoś inny się męczy, to kim jestem by im tego zabraniać? Byłam na koncercie muzyki bajkowej, która wprawdzie miała inną aranżację niż ta, do której jestem przyzwyczajona, ale i tak dobrze się bawiłam. No wiecie, mieli tę moc.

I właśnie ten wypad był mi potrzebny, żeby na powrót poczuć, że żyję. W końcu wycieczka nie musi zaczynać się o świcie i trwać do późnej nocy. Można wyskoczyć na dwie godziny i przewietrzyć umysł. Nie trzeba niczego planować z wielkim wyprzedzeniem - czasami wychodzi samo, na spontanie. 

Spontaniczny był też mój wypad do Gdańska w zeszły weekend. W środę jeszcze nie miałam biletów ani noclegu, a jednak już w sobotę przybijałam piątkę Neptunowi. Byłam w Muzeum Bursztynu i domu Uphagena. Kiedyś zrobił na mnie o wiele większe wrażenie, bo obsługa ekspozycji była ubrana w epokowe stroje i miałam wrażenie, że cofnęłam się w czasie. Teraz chodziłam przez puste pomieszczenia i miałam poczucie, że cała magia uleciała. Magicznie było za to brodzić po wodzie i wdychać słone powietrze. W kurtce, z czapką na głowie i spodniami zalanymi po kolana. Było ekstra! 

Wiecie, te wakacje uciekły, ale wcale ich nie goniłam. Nie mam poczucia, że nie wykorzystałam czasu. Owszem, wczorajszy kryzys był spowodowany jakimś ogólnym zniechęceniem, ale tak naprawdę jest ok. Zabytki mi nie uciekną, gór nikt nie zburzy, a do knajpki i do kina mogę skoczyć bez większych przygotowań. Życie trwa i nie ma sensu taka wieczna bieganina. Dziś na nowo przypomniałam sobie jak cudownie jest popatrzeć na zielone i poczuć zapach żywicznego lasu. Takie niby nic, a jednak potrzebne, żeby nie zakręcić się w kołowrotku.

Fot. Ethan Robertson / Unsplash


Komentarze

  1. Ten sierpień to chyba wszystkim plany pokrzyżował.. Ale to prawda warto zwolnić i podejść do wszystkiego na spokojniej. I czasem lepiej na spontanie niż wszystko zaplanowane od a do z

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam, że spontan o wiele lepiej sprawdza się przy spotkaniach ze znajomymi, niż długotrwałe dogrywanie kalendarza. Jakbyśmy nie planowali, z wyprzedzeniem i uwzględniając koniunkcję planet to i tak coś się wykrzaczy. A takie hasło: "Kawa za godzinę" od razu stawia na baczność ;)

      Usuń
  2. Czytam to, siedząc w swetrze. Zaraz aż wezmę sobie kota na kolana, żeby mnie ogrzewał. Przy czytaniu o brodzeniu w Bałtyku aż mnie zmroziło! ;)

    Moje wakacje były właśnie czasem przelecianym przez palce. Jeszcze nie tracę nadziei i nie skreślam tego roku, choć do końca już coraz bliżej. Ale były plany i nic z nich nie wyszło. Smuteczek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale woda była cieplutka! No dobra, nie była lodowata :D ale po latach posuchy dotarłam wreszcie nad morze i byłam wniebowzięta :D

      Smuteczek jest, że nie wychodzi, ale jakoś sobie poukładałam w mózgownicy, że jak nie to, to co innego i też będzie fajnie :) Polecam, dobry patent :D

      Usuń
  3. A mnie te wakacje miło zaskoczyły, nie udało się wypełnić planu na odwiedzenie wszystkich atrakcji, ale za to wskoczyło mnóstwo spokoju, uśmiechów i radości. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudnie 💜 spokój, uśmiech i radość brzmią jak kwintesencja nieba. I to takiego letniego :)

      Usuń
  4. Dokładnie tak, zabytki będą stać jak stały, pogoda może we wrześniu będzie jeszcze lepsza niż w sierpniu, a przynajmniej hałaśliwych tłumów już nie będzie! Jakoś tak się przyjęło, że w wakacje trzeba mnóstwo rzeczy robić, ale właściwie to, kto nam każe? ;) Po co komu ta cała bieganina?
    Trzymam kciuki za kolejne udane wyjazdy i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, cześć Nika, fajny nick🤩 synoptycy zapowiadają 28 stopni na koniec miesiąca. Pewnie przez pół godziny, na słońcu, gdzieś na rynku we Wrocławiu 😂 ale trzymam się mocno tej wersji, że będzie ciepło, pięknie i da się jeszcze pojeździć. A nawet jak nie to mam taką zarąbistą trasę tour de kanapa i spokojnie mogę się tam zaszyć na tydzień ;)
      A tak na serio, wakacje są dla dzieci i ich rodziców, reszta może mieć wolne kiedy chce. Alleluja!

      Usuń
  5. Zabytki nie znikną, podobnie jak miasta, które mam w planach odwiedzić. Na wszystko przyjdzie odpowiednia pora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze? To, że ta lista wcale się nie zmniejsza ❤️ ogromnie mnie to cieszy, bo nawet jak nie wyjdzie coś w tym roku, to w następnym się uda

      Usuń
  6. Zawsze lubiłam zespół Mazowsze, jeśli samej się śpiewało w zespole Kujawy, to docenia się wkład pracy innych w gotowe dzieło.
    Boże, kiedy ja miałam 30 lat?
    Jeszcze wszystko przed Tobą, a leniwy dzień czasem się przydaje każdemu:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio to nawet nie leniwe dni, tylko sprint i wyzerowanie - na zmianę. Muszę sobie jakoś przeorganizować życie, ale do tego potrzebny mi jakiś głębszy oddech.
      Swoją drogą to niesamowite jak bardzo zmienia nam się perspektywa w postrzeganiu czasu. Pamiętam, że kiedy byłam dzieckiem 20-latkowie wydawali mi się potwornie starzy. Jak miałam 20 lat, to żyłam w poczuciu, że trzeba to życie łapać i wyciskać do cna, bo czas mknie i muszę biec razem z nim. Teraz dobrze mi z tym jaka jestem i stabilnie stawiam kroki. Teraz 50-latek to dla mnie ciągle młody człowiek, a znam i wielu 70-latków z umysłami, jak brzytwa. Każdy wiek ma swoje prawa, taki truizm, a jednak ciężko się nie zgodzić ;)

      Wygooglałam "Kujawy" - jakie cudne hafty na fartuchach🥰 na muzyce ludowej nie znam się za grosz, ale stroje są obłędne 🤩

      Usuń
    2. Fajne, ale ciężkie, najlepsze jednak piosenki i niektóre obyczaje:-)

      Usuń
    3. Napisz kiedyś o tych obyczajach, przesądach, jakichś gusłach :) bardzo lubię poznawać takie rzeczy, a jakoś mi to umyka...

      Usuń
  7. Takie jest właśnie życie czasem dopadnie nas nostalgiczny nastrój i nie zrobimy nic a czasem żyjemy spontanicznie na maksa. Tak jest właśnie najlepiej. Nie możemy łapać każdego dnia. Potrzebujemy odpoczynku, a znów za dużo świętego spokoju i robi się nudno. Moje wakacje to też rozmyślania i cudowne spontaniczne chwile :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, kiedy to czytam (albo sama wytenteguję w głowie i napiszę) to zgadzam się w 100 procentach. Gorzej, kiedy zapętlam się w tym twierdzeniu, że trzeba żyć pełną parą, a ona się wyczerpuje. I wtedy ciężko wrócić na właściwe tory. Ale wszystkiego z umiarem ;)
      Cieszę się, że ci się udały wakacje :) a ile jeszcze fajnych miesięcy w perspektywie!

      Usuń
  8. Czasem takie leniwe dni są potrzebne. Wielkie i dużo wcześniej zaplanowane wyprawy są ekscytujące, ale ... to z tych krótkich i spontanicznych chwil składa się nasze życie, ot tak :) Warto o tym pamiętać i żyć, a nie czekać, czekać, czekać... na urlop, na pogodę, na okazję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację - życie to to wszystko co jest pomiędzy kamieniami milowymi :) Najbardziej te drobnostki zapadają w pamięć

      Usuń
  9. Ja też miałam wiele wakacyjnych planów , których nie udało się zrealizować .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale może część uda się przesunąć na jesień? :)

      Usuń
  10. Leniwe dni - coś o tym wiem. Po pracowitym lipcu i sierpniu ostatnio pozwalam sobie na coraz więcej odpoczynku. Zaraz zacznie się nauka na studiach i studium, trzeba zregenerować siły :)
    Co do wakacyjnych planów... ich ilość była dość skromna, preferuje bardziej spontaniczne działania.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dasz radę :) Ale masz rację, trzeba nabrać sił i wiatru w żagle :)

      Usuń
  11. Bardzo się cieszę, że pobyt w Gdańsku się udał :) Czasem warto zatrzymać się, przytulić do drzewa i zachłysnąć tym powietrzem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, szczególnie wtedy, kiedy człowiek jest naładowany do granic szumem, pracą i tysiącem obowiązków. Gdańsk jest super, jeszcze nie raz tam wrócę ;)

      Usuń
  12. I am actually enjoying my boredom,
    I can't do anything but go with the flow of things and events.
    I hope a better September and future is ahead of us all.

    Ann
    https://roomsofinspiration.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Brzmi jak pracowite wakacje! Super jest oderwać się od rzeczywistości i odpocząć:)

    https://redamancyy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, jeszcze tych wakacji nie poczułam, ale dziś jest tak cieplutko, że podciągam pod sierpień! ;)

      Usuń
  14. To jak widzę wycieczkowa z ciebie dziewczyna. Chętnie bym odwiedził Muzeum Bursztynu. Czytałem, że jest tam wiele wspaniałych eksponatów. Bursztyn to naprawdę bardzo ciekawy minerał. Może jakaś nalewka z bursztynu na podreperowanie zdrówka?
    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nalewka z bursztynu to może niekoniecznie, ale już taka wiśnióweczka... ;)
      Uwielbiam wycieczki, ciągle mi ich mało :)

      Usuń
  15. Ja również miałam wielkie plany na wakacje, a nic z nich nie wyszło. Planuję jednak jeszcze wykorzystać jutrzejszy wolny i słoneczny dzień na mini wycieczkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki żeby się udała:) mikro wypady czasem lepiej ładują baterie, niż planowane tygodniami wyjazdy

      Usuń
  16. O jak milo :D. Jak ja się cieszę, że Gdańsk Ci się spodobał! Kocham to moje miasto i morze, chociaż nóg w Bałtyku nie moczę już od dawna, to z przyjemnością chłonę jego widok, szczególnie taki wietrzny i wzburzony, jest piękny :DDD. A leniwe dni są cudowne, można naładować baterie. Pozdrawiam serdeczne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Te białe grzywy są cudowne. Czuć moc :) chociaż wolę oglądać to z brzegu :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wskrzeszeniomat – część pierwsza

Okrutnik

Wskrzeszeniomat – część druga