Mój mały kawałek świata

Kocham to miasto zmęczone jak ja. Gdzie Hitler i Stalin zrobili co swoje, gdzie wiosna spaliną oddycha!

No kocham to miasto, tę depresję wciśniętą w pradolinę Wisły. Uwielbiam to, że jest duża, ale nie za duża. Że kosmici nigdy nie równają jej z ziemią, ale dobrze sprawdza się jako tło komedii romantycznych. Że są tu moje ukochane teatry, kawiarnie i parki. A przede wszystkim, że są tu ludzie, bez których nie byłoby już tak fajnie.

***

Powrót z urlopu wiąże się z tym, że życie przyśpiesza. Jak już muszę rano wstać i wyjść, to nie ma znaczenia, o której wrócę. Chociaż, może trochę...

... jest tłoczno i duszno, olewa nas kelner... 

No nie, bez przesady! Mnie tam nikt nie olewa. Ale nie chodzę w miejsca z wredną obsługą. Chodzę tam, gdzie dają kawę dyniową i grzane wino. Tam gdzie karmią wegetariańskimi burgerami i doprawionym na ostro mięskiem. Tam gdzie mają poduchy, kolorowe obrazy na ścianach i czyste łazienki. W jednej z takich knajpek spotkałam się niedawno z przyjacielem, żeby posłuchać o rodzącej się właśnie fascynacji. Czy może być lepszy temat na jesienne popołudnie? 

To niesamowite jak wielki jest w nas głód drugiego człowieka. Żyjemy w czasach, kiedy samotność wydaje się być wpisana w codzienność. Małe rodziny, ciągły pęd, trudności w znalezieniu drugiej połówki. Ale też samotność wśród ludzi, kiedy brak nam słów, by wyrazić siebie i swoje uczucia. Jak cenny jest więc człowiek, który nas rozumie. Człowiek, który chce nas wysłuchać. 

A propos słuchania, a przede wszystkim słyszenia i rozumienia, szczerze polecam Króla Leara. Jestem wielką fanką talentu Pana S., który w mistrzowski sposób odmalowywał ludzkie rządze, małości i przywary. W dodatku robił to bawiąc się słowem w taki sposób, że dramat nie dramat, a ja kwiczę ze śmiechu. Co może też oznaczać, że mam w jakiś sposób upośledzone poczucie humoru. W końcu trup ściele się dość gęsto. Jakbyście chcieli sprawdzić jak jest z waszym, to wystawiają ten spektakl w Teatrze Dramatycznym. Tym razem nie kwiczałam, bo sztuka jest dość paskudna. Świetna jest za to gra świateł, muzyka i pomysły na sceny bez słów. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie wielka bitwa, zagrana bez aktorów, za to z dziesiątkami ciał. Świetna jest też Halina Łabonarska w roli popadającego w obłęd Leara. 

Dla mitycznego władcy zabrakło miejsca w całej Brytanii, a przede wszystkim w sercach jego córek. Właściwie dla nikogo nie było tam miejsca. To musi być straszne: sprowadzić serce do roli pompy. Aż dziwne, że lód nie zabija człowieka od środka. Lepiej żyć krótko, ale w pełni, niż latami funkcjonować, jako żywy trup. A skoro już mowa o trupach i zgliszczach...

... jesienią zawsze myślę o latach tak starych, jak te kamienice. Jesienią o zmroku przechodzę z tobą przez pełne kasztanów ulice...

Nostalgicznie mnie to nastraja. Zaraz widzę pary otulone w miękki flausz, chodzące spacerowym krokiem pod baldachimami złotych liści. Z tym trzeba się spieszyć, bo jak długo pogoda będzie łaskawa, to nawet najstarsi Górale nie wiedzą. Ale od tych spacerów jest tylko o krok do zakochania, od zakochania do zaręczyn, a od zaręczyn do ślubu i wesela.

I taka imprezka czeka mnie za parę godzin. Już się upiększałam u kosmetyczki, żeby wyglądać dobrze, ale nie aż tak dobrze, jak Panna Młoda, Mama Panny Młodej i Świadkowa. Trzeba znać swoje miejsce w szeregu. Co nie zmienia faktu, że po raz trzeci zmieniłam koncepcję tego co założę. Jak tak dalej pójdzie to dostanę jakiejś nerwicy. 

Tak się to kręci. Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzę i znikają. Ja też znikam na pewien czas. A przynajmniej do momentu, aż wyparują ze mnie weselne procenty :)

PS. Lubicie Warszawę T.Love?

Fot. Andriej Szypilow / Unsplash


Komentarze

  1. Fajnie to napisalas :) az mi sie zachcialo posiedziec w takiej kawiarence. Kazdy powinien dostrzegac blaski swojego miasta. Ja w Krakowie najbardziej lubie planty, Wawel i bulwary. To chyba najbardziej klimatyczne miejsca w moim miescie. Dobrze jest miec kogos kto chce Cie sluchac, a nie wymaga zebys tylko Ty sluchala. Z takimi osobami milo sie przebywa. Pozdrawiam Cie serdecznie Nika :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kraków ma w sobie magię :) Uwielbiam w nim atmosferę dawnych wieków, królewskość i artystyczny sznyt. Lubię tam wracać, chociaż dawno nie byłam. Wiążą się z nim bardzo miłe wspomnienia - począwszy od konferencji naukowych, przez nocne zapiekanki na Kazimierzu, kończąc na wspaniałych muzeach. Chyba muszę sobie zrobić wycieczkę :)

      Usuń
  2. Ależ bym sobie poszła na jakieś wesele. Tak dawno nie byłam na takiej fajnej imprezie. Ogarnęła mnie nostalgia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, ja na weselu nie byłam od 7 lat! A tu trafiło mi się genialne :)

      Usuń
  3. Świetni Ci to wychodzi, to mieszanie wątków, nawiązywanie do różnych elementów.
    Pewnie, że lubię T.Love, a zwłaszcza tę piosenkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. W dzisiejszych czasach trudno jest znaleźć człowieka, który tak naprawdę nas zrozumie i wysłucha, jednakże na pewno warto takiego człowieka szukać :) Życzę udanej zabawy na weselu.
    Coś w tym jest, że świat jest teatrem ;p Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znów mój ukochany Szekspir :) "Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają. Każdy tam aktor nie jedną gra rolę, a siedem wieków wieków dramat życie składa".
      I powiem Ci, że ogromnie się cieszę, że spotkałam tych, którym przypadłą w udziale rola moich przyjaciół :D

      Usuń
  5. Bym sobie posiedziała z kawką w takim jesiennym kąciku :) I kawa dyniowa mmm :)
    Faktycznie teraz z tą naszą ludzkością jest krucho, samotność, często brak osoby, która by nas wysłuchała
    Pozdrawiam Kolorowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz słucham audiobooka "Zaproś mnie na pumpkin latte" Anny Chaber - tak żeby pozostać w temacie kawy dyniowej. I mam na nią coraz większą ochotę :) A jeszcze bardziej na znalezienie takiej kawiarni, w której zbija się piątki z baristą. Dobrze mieć taką oswojoną przestrzeń i oswojonych ludzi.

      Usuń
  6. Mam nadzieję, że bawiłaś się przednio! I niech kac nie łomocze w głowie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze czytałam z wielką przyjemnością:)
    Oczywiście, że lubię tę piosenkę, a w Warszawie jestem od kilkunastu lat zakochana :) I ta miłość nie mija... choć niestety nie mogę odwiedzać Warszawy tak często, jakbym chciała.

    OdpowiedzUsuń
  8. Na takiego "Króla Leara" to poszłabym z wielką chęcią do teatru...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiłam sobie listę wystaw, spektakli i filmów w kinie, które chcę obejrzeć tej jesieni. Jest tak długa, że chyba mi dni nie starczy. Jednak lockdown wzmógł mi głód kultury. A zawsze byłam jej głodna :P

      Usuń
  9. Mieszkam w Lublinie, ale bardzo lubię Warszawę. Ma swój klimat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja bym chciała zapoznać się bliżej z Lublinem. Byłam tylko raz, ale mm nadzieję, że to się zmieni :)

      Usuń
  10. Piosenkę uwielbia mój mąż, ja średnio. Najlepiej mieć jeden strój bo faktycznie kilka i robi się już zamieszanie w głowie - a ten, a tamten, który lepszy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A potem i tak człowiek zostaje przy pierwotnym planie :D i te wszystkie nerwy i fochy można o kant tyłka potłuc :P

      Usuń
  11. Jakoś nigdy nie miałam okazji pokochać się z Warszawą, może nie jestem wielkomiejskim stworzeniem. Ale wpis czytało się świetnie, podziwiam za wprawne wrzucanie cytatów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie :) Znam mnóstw ludzi, którzy za nic nie chcieliby tu mieszkać. I równie dużo takich, którzy nie wyobrażają sobie życia poza nią. Ważne żeby żyć w zgodzie ze sobą. Naprawdę nie do wszystkiego trzeba się zmuszać :)

      Usuń
  12. Oczywiście lubię tę piosenkę, a samo miasto również. Bywam w Warszawie bardzo rzadko, ale lubię jej klimat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zawsze ta piosenka rozczula. Że jest w niej tyle czułości. mimo "pierzonego Żoliborza" i "przepitego Grochowa" :)

      Usuń
  13. zasłuchiwałam się w T.Lovie jak byłam młodsza, teraz chętnie wracam, ale już nie tak często. Król Lear... zazdro!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam bardzo zobaczyć Łabonarską w tej roli. I nie zawiodłam się. Ale muszę przyznać, że nie jest to moja ulubiona sztuka.

      Usuń
  14. Świetny wpis! Piosenkę lubię, choć z Warszawą raczej się już nie polubię. Być może dlatego, że sporo rzeczy nieprzyjemnych mnie tam spotkało? A być mo że dlatego, że nie przepadam tak dużymi miastami. Ale cieszę się, że Ty masz swój mały kawałek świata. :)

    Pozdrawiam
    Piotrek (Muzyka na Kółkach)
    www.muzykanakolkach.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jeszcze ją jakoś odczarujesz? ;) Może to był zły czas i nie dałeś się zaczarować? A może Warszawa już na zawsze zostanie ropuchą :P Ja z kolei nie umiem dać się porwać magii małych miasteczek i wiosek. Na kilka dni mi pasują, jako odskocznia, ale żyć bym tam nie chciała.

      Usuń
    2. Owszem, w większości przypadków moich wizyt w stolicy to był zły czas, bo to był czas szpitali, lekarzy, itd. Jednak byłem też tam w tym dobrym czasie i jakoś nie udało mi się odczarować Warszawy. Zawsze w tym mieście czuję się jakoś nie swojo, jakbym był puzzlem od nie tej układanki. Natomiast np w Krakowie czuję się jak w drugim domu. Fakt faktem to też zależy od ludzi, których w danym mieście spotykamy. ;)

      Usuń
    3. Z tym się kłócić nie będę - czynnik ludzki decyduje :D

      Usuń
  15. ja na wesela się zawsze maluję i czeszę sama:) na swoje również xd i nie czułam się absolutnie inna czy gorsza od wymalowanych gości, zrobiłam to co chciałam i na spokojnie po swojemu. Byliśmy na weselu w sierpniu ostatnio i moje przemyślenia są takie że niektórzy to tam idą tylko się nażreć i nażłopać. Smutne trochę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się sama czeszę i maluję. Czasem patrzę z lekką zazdrością na profesjonalnie zrobione oczy i wymyślne fryzury, ale ogólnie dobrze jest jak jest :)

      Usuń
    2. wtedy się nie satysfakcji z własnej pracy:D bo ktoś inny za nas zrobi robotę:) a jak słyszy się ceny za te usługi to włos się jeży...

      Usuń
    3. Fakt, te ceny są zabójcze... Z satysfakcji mogłabym zrezygnować, bo uwielbiam kiedy ktoś mnie czesze :D

      Usuń
  16. Preferuję "Stację Warszawę" :D a tak w ogóle to nie po drodze mi trochę z polskimi utworami :)
    To piękne, że masz takie miejsca w stolicy... w SWOIM mieście, o których mówisz z pewną dozą dumy, zachwytu, sentymentu i miłości.
    Ja za każdym razem gdy wracam z jakiejś wycieczki, kiedy tylko przekraczam tę głupią zieloną tablicę z napisem "Człuchów", mam poniekąd łzy w oczach. Bo to moje miasto. Moje zadupie, wszystkie wspomnienia, ludzie, chwile dobre i złe... to wszystko wpakowane w to małe pomorskie miasteczko konkurujące mentalnie z moich "trzecim domem" czyli Chojnicami.
    Tak samo jeśli ktoś pyta skąd jestem. Nie chowam się gdzieś za drzwiami, tylko głośno i wyraźnie oznajmiam że Człuchów to moje miasto. Miasto "wymarłe" gdzie nic się nie dzieje, a najdalszy bezpośredni dojazd pociągiem jest do Słupska. Miasto w którym kawiarnie mogę policzyć na palcach, a imprezy nie robią szału na całą Polskę (no może za wyjątkiem Polish Boogie Festival) To miasto Jackowskiego, Krystyny Giżowskiej i miejsce, gdzie w jedynym liceum jakie tam jest uczyła się Żmuda Trzebiatowska, a mój kolega z klasy Rafał Kuczkowski brał udział w Hell's Kitchen i przegrał z Pauliną Sawicką w jednej z konkurencji.
    Ciągnie mnie do Krakowa, do Poznania, chciałabym stanąć kiedyś na amerykańskiej ziemi, ale Człuchów zawsze będzie tym pierwszym, znajomym, bezpiecznym na swój sposób miejscem w moim sercu i jestem przekonana, że dla Ciebie takim miastem jest właśnie Warszawa. Pomimo tych spalin, cyrku na kółkach jakim jest ten cudowny przybytek na Wiejskiej, ze wszystkimi anty szczepionkowcami, remontami na Warszawie Zachodniej, opóźnionymi pociągami, korkami na ulicy, turystami w tysiącach i gównem w Wiśle. To Twoje miasto. Tam masz swoje ulubione miejsca, ukochanych ludzi i choćby srały skały zawsze Warszawa będzie dla Ciebie miejscem na ziemi, gdzie będziesz czuć, że to jest ten kawałek podłogi, który dobrze znasz i ze wzruszeniem będziesz do niego wracać. Tak mi się przynajmniej wydaje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Cyrk na Wiejskiej dotyczy nas wszystkich, proszę nie zwalać na Warszawę :P

      Chyba w Tobie jest znacznie większe przywiązanie i sentyment do miejsc. Może dlatego, że przeprowadzałam się w życiu wiele razy, mam takie poczucie, że mój dom jest tam gdzie jestem, gdzie są mi bliscy ludzie i że jestem w stanie oswoić sobie przestrzeń tak, by stała się moja.

      Przenosiny z jednej dzielnicy do drugiej są jak przeprowadzka do zupełnie innego miasta: trzeba sobie znaleźć bibliotekę, piekarnię, kościół, przychodnię, kawiarnię, do której się wpada po ciężkim dniu. To też wymusza pewną elastyczność. Myślę, że mogłabym mieszkać w innym mieście, ale póki co biorę tej opcji pod uwagę. Chyba, że Jackowski ma na ten temat inne zdanie ;) a Ty masz jakieś przecieki z innego świata? :)

      Usuń
  17. Witam serdecznie ♡
    Lubię tę piosenkę ^^ W Warszawie byłam tylko raz... na weekend. Nie zdążyłam jej dobrze poznać a już się zakochałam! To wspaniałe, piękne miasto i mam nadzieję, że jeszcze będe miała okazję tam pojechać (to strasznie daleko). Wspaniale jest mieć miejsca w swoim mieście, o których mówi się dobrze i kojarzą się z przyjemnością. Moje miasto jest malutkie, ale uwielbiam je za tanie sklepiki, fajne lumpeksy i moich znajomych, przyjaciół, którzy tam mieszkają :)
    Wspaniały wpis Kochanie!
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, to wpadnij koniecznie! A skoro jest to wyprawa, to ostań od razu na kila dni. Gwarantuję, że będziesz miała co robić :) Ale masz rację - to ludzie decydują o magii miejsc!

      Usuń
  18. O jak pięknie opisałaś swoje ulubione miasto! :) Ja szczerze mówiąc na co dzień nie mieszkam w mieście, niemniej jednak od czasu do czasu jeżdżę do Lublina. Miasto zdecydowanie mniejsze od Warszawy, ale bardzo urokliwe i z ogromną historią.

    Weselne klimaty niestety są mi obce. W mojej rodzinie dość rzadko są tego typu uroczystości, bo kto już miał wyjść za mąż/ ożenić się to już to zrobił, a reszta rodzinki jeszcze jest zdecydowanie za młoda na podjęcie takich życiowych decyzji :D
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ulubione? Nie wiem :) wiele jest miejsc, w których mogłabym żyć, ale na tym etapie po prostu mi tu dobrze. A wesele - cóż, moje pierwsze od 6 czy 7 lat ;)

      Usuń
  19. Świetny opis i przepiękne zdjęcie. Aż chce się zobaczyć Warszawę! Ja jeszcze nigdy nie byłam, ale mam w planach w marcu, bo wybieram się na koncert, jeśli go nie odwołają przez kolejne kowidowe szaleństwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wpadnij chociaż na 2-3 dni. Tu jest mnóstwo rzeczy do zobaczenia i naprawdę nie trzeba oglądać ich w kluczu Syrenka-kolumna Zygmunta-PKiN 😉 chyba muszę zrobić wam wirtualną wycieczkę 😁

      Usuń
  20. Kocham tę piosenkę!!!! I też uwielbiam kolorowe wnętrza, poduchy, klimat jesieni i ciepło filiżanki w dłoniach przyprawianej dobrą konwersacją. Choć Warszawa wydaje mi się duża, dużo za duża jak na moje możliwości orientacji przestrzennej. Ale ma w sobie magię oraz historię, ktora niezmiennie odbiera mi dech w piersiach.
    Lubię Cię czytać wieczorami. Twoje słowa przyjemnie rozlewają się po moim ciele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wpadniesz do Wawy to obiecuję, że znajdę takie miejsce, że nie będziesz chciała wracać :) mnóstwo magii to jest, mimo że czasem przesłaniają ja korki i protesty. Ale uwielbiam to, że jest w niej ten duch, który sprawia, że "można ją zniszczyć, się nie pokonać".

      Usuń
  21. Lubię tę piosenkę, ale trochę jestem nią przejedzona bo często leci w radiu gdy jestem w pracy :)
    Jesienny klimat jest romantyczny.. <3 Mieszkam w małej miejscowości i niestety mało tu fajnych klimatycznych miejsc.. Co do ludzi to tak - człowiek, który chce nas wysłuchać , ale tak naprawdę - to prawdziwe szczęście, a ja mam ogromne szczęście , że moim przyjacielem jest mój mąż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w małych miastach ciężko znaleźć takie urokliwe knajpeczki. Wszędzie jest blisko, więc można skoczyć na kawę do przyjaciółki i nie trzeba spotykać się po środku, ale czasem dla higieny psychicznej dobrze jest wyjść poza te 4 ściany. W sumie: skoro nie ma, to można stworzyć ;) P.S. Uściski dla Was, farciarze! Cudownie jest przyjaźnić się z mężem ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Boski pierwiastek

Obdarowani

Ramen z przypałem