Srebrnowłosa i myszorek

Złotowłosa była głupia. I potwornie roszczeniowa. I w zasadzie była strasznym tchórzem.

***

Bajki w dzieciństwie odczytuje się inaczej niż w dorosłym życiu, a jednak jakoś nigdy nie lubiłam tej rozkapryszonej dziewczynki. Pamiętacie jeszcze tę historię?

Ono złotowłose dziewczę, beztroskie i świeże niczym wiosenny poranek, biegnie sobie leśną dróżką. Sama, we własnym świecie. Tu ptaszek, tam motylek, jeszcze dalej jakiś kwiatek. Miała wprawdzie nie chodzić do lasu bez opieki, ale przecież nikt jej nie będzie jej mówił co ma robić! Biegnie więc sobie radośnie, aż nagle zza drzew wyłania się domek. Złotowłosa zapukała grzecznie, ale skoro nikt nie otworzył to wbiła z buciorami na chatę. Elegancko, prawda? A jak już wbiła to obczaiła zawartość miseczek: jedna owsianka była za gorąca, inna za zimna, ale trzecia w sam raz, więc wylizała miskę do czysta. Czy wiedziała, że mieszka tam dziecko? Oczywiście, przecież wydedukowała to z wielkości miseczek! A czy przeszkadzało jej to, że właśnie sprzątnęła temu dziecku śniadanie sprzed nosa? Skądże znowu! Potem połamała fotel, pogniotła pościel i zagarnęła czyjąś przestrzeń tak, jakby jej się należała od zawsze. Kiedy jednak wrócili właściciele, jedyne co potrafiła zrobić to uciec.

A przecież te misie były całkiem cywilizowane, skoro spały w łóżeczkach i jadły z miseczek. 

Niedźwiadki nie doczekały się "przepraszam" i same musiały uporać się ze skutkami tajfunu, który przebiegł przez ich chatkę. Zaś Złotowłosa pewnie gratulowała sobie sprytu i cieszyła się, że potrafiła biegać tak szybko. 

Tu historia się kończy, a ja zawsze zostawałam skonsternowana i pełna współczucia dla misiów. Dlaczego to Złotowłosa jest tu bohaterem - a w domyśle: bohaterem pozytywnym? Przecież nie tylko zachowała się egoistycznie, ale jeszcze dodatkowo nie umiała wziąć odpowiedzialności za swoje czyny. Czy ją te miśki goniły? Pewnie nie. Może ewentualnie chciałyby, żeby pomogła im posprzątać bałagan, który sama zrobiła. Może jej młodość - wyrażona w złocistych kędziorkach - miała być czynnikiem usprawiedliwiającym? Cóż, dla mnie nie jest.

***

Ja wolę opowieść o Srebrnowłosej. Spotkałam ją niedawno. To kobieta w podeszłym już wieku, ale dziarska i sprawna. Ogromnie mnie urzekła swoim sposobem bycia. W przeciwieństwie do Złotowłosej jest mądra. Mądra nie tylko zdobytą wiedzą, ale też życiowym doświadczeniem. Z tej mądrości wypływa wewnętrzne poukładanie i ogromna pewność siebie.

Złotowłosa była arogancka. Brała co chciała, krzykliwie zwracając uwagę całego świata na swoje potrzeby. Srebrnowłosa natomiast zna swoją wartość i nie musi jej światu obwieszczać. Zajmuje tyle miejsca, ile...zajmuje. Norwid napisał kiedyś, że tyle ziemi ma, ile mieści się pod jego stopą, kiedy stawia kolejny krok. Jakie to prawdziwe! Jak często chcemy dodać sobie ważności, jak rozdymamy ego, rozdmuchujemy zasługi do granic sukcesów. Robimy PR, ale czy to warte zachodu? Prawda w pewnym momencie i tak wyjdzie na jaw. Jeśli nie mamy niczego wartościowego do zaoferowania to reklama nie pomoże. Rozdymka nie jest taka wielka, kiedy zejdzie z niej powietrze. 

Pomyślałam więc sobie, że lepiej jest inwestować w to co już mamy - w potencjał, który każdy posiada i jakoś lepiej go wykorzystać. Zagruntować, zabejcować i korzystać przez następne lata. Wiele spraw ma swój początek w naszych sercach i umysłach. Nie wszystkie, to jasne, ale każda nasza reakcja jest wypadkową tego co w nas siedzi.

Kiedy podchodzisz luźno do tematu, nie rozumiesz człowieka, który sam siebie składa na ołtarzu sprawy. Kiedy przejmujesz się każdym drobiazgiem, nie przejdziesz obojętnie nad czyjąś niefrasobliwością. Kiedy męczy cię jakiś brak, wtedy za wszelką cenę będziesz próbował zapełnić tę dziurę w sobie.

*** 

Złotowłosa miała kaprysy - szukała najsmaczniejszej owsianki i najwygodniejszego łóżeczka. Na jakimś poziomie jej brak został już zaspokojony: przecież nie była tak wygłodzona, by zjeść byle co. Szukała - w głupi sposób - ale próbowała znaleźć coś, co ją uszczęśliwi. Kłopot w tym, że szukała na zewnątrz, a nie w sobie. Da się zbudować życie tak, by to inni spełniali nasze oczekiwania. Jest to męczące, niezbyt etyczne i bardzo fasadowe, ale się da. Tak jest wtedy, gdy wychodzi się za mąż za pierwszego lepszego, tylko po to, by nie być "starą panną". Tak jest wtedy, kiedy rodzi się dzieci, bo "wypada" je mieć. Kiedy wybiera się linię najmniejszego oporu i nie zastanawia się nad konsekwencjami dla własnej duszy.

Srebrnowłosa miała już zdefiniowane to, co jest jej potrzebą, co kaprysem, do czego chce dążyć i bez czego potrafi się obejść. Myślę, że musiała wiele wysiłku włożyć w to, żeby być tak spójna ze sobą w każdym aspekcie. Nikt z nas nie rodzi się poukładany i gotowy do życia. Musimy się z nim wiecznie ścierać, konfrontować wyobrażenia, doświadczenia i idee. Nie mówię, że mamy je porzucać! Co to, to nie! Dobrze jednak jest sprawdzać od czasu do czasu czy jeszcze my to my, czy już tracimy kontakt z wewnętrznym rdzeniem.

Przy Srebrnowłosej czułam się jak taka mała myszka, co jest śmieszne, bo jestem od niej sporo wyższa. Była jednak tak hojna w dzieleniu się wiedzą i pogodą ducha, że zobaczyłam ile jeszcze jest drogi przede mną. Siedziałam więc cicho, jak ten myszorek pod miotłą i podziwiałam to z jakim wdziękiem potrafi nosić starość, tuszę, swoje właśnie niedostatki. Widziałam z jakim spokojem czerpie z siebie - ze swojego skarbca. Nie musiała nikomu udowadniać swojej kobiecości, bo była jej całkowicie świadoma i ta świadomość jej wystarczała. Nie musiała wbijać szpilek erudycji wszystkim na około, bo nie czuła potrzeby udawadniania ludziom, że wiedzą mniej od niej. To sprawiało, że promieniowała takim wewnętrznym ciepłem. Ogromnie inspirujące było dla mnie to spotkanie. Czasem takie się trafiają. Takie boje na morzu, żeby człowiek wrócił na właściwy kurs i nie roztrzaskał się o skały. Polecam każdemu.

Fot. Mikhail Villegas / Unspash


Komentarze

  1. Od dziś inaczej spojrzę na bajki o pięknych złotowłosych :-)
    Spotykamy czasami ludzi, których nie zapomina się nigdy i to jest budujące!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nie zniszczyłam Ci ten bajki :D

      Usuń
  2. W bajkach upchnięte jest prawdziwe życie. Niestety albo stety. Bo to dorośli piszą bajki aby w uproszczonej ale nadal prawdziwej wersji przedstawić je dzieciom. A może sobie samym? A może nie mamy na tyle odwagi aby powiedzieć wprost, opisać wprost, więc ubieramy ludzkie charaktery w złote włosy, w puchate misie.. Pragniemy jako ludzie szczęśliwych zakończeń, które po trudach życia, dadzą nam wytchnienie, sławę, miłość, bezpieczeństwo.. Często nie mamy odwagi - tak jak piszesz - poszukać tego wszystkiego w swoim wnętrzu, stąd pokonujemy tysiące kilometrów do zamkowych wież, komnat i tam czekamy na ludzkie szczęście, porzucając i odwracając się od swojego, które cały czas w nas jest..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie piszemy i dla dzieci i dla dorosłych. Łatwiej przyswaja się takie obrazki. A w gruncie rzeczy chodzi o to, by poukładać się wewnętrznie i nauczyć żyć wśród innych. O bajkach pisałam już kiedyś w poście Bajecznie: https://nikazmiastasawy.blogspot.com/2021/03/bajecznie.html

      Usuń
  3. Dałaś mi do myślenia. Nie zastanawiałam się nigdy nad tą bajką ani jej nie lubiłam ani lubiłam. Byłą mi obojętna. Teraz jak się tak nad nią zastanowię to faktycznie nie niosła ze sobą żadnego morału a główna bohaterka est po prostu irytująca :P. Ty pięknie rozłożyłaś bajkę na czynniki pierwsze i wyciągnęłaś z niej morał. Fakt, pomogło Ci niezwykłe spotkanie ze Srebrnowłosą ale dużo tej mądrości zaczerpnęłaś, że już nie musisz się do myszki porównywać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, mam wrażenie, że z tym nabywaniem mądrości to taka niekończąca się opowieść :) I serio, poczułam się taka malutka. Zresztą nie tylko przy niej mam wrażenie, że jeszcze niewiele wiem o życiu i świecie. Ale ogromnie mi miło :*

      Usuń
  4. Zgadzam się z Tobą, że żaden człowiek nie rodzi się poukładany i gotowy do życia.
    Przyznam szczerze, że o tych bajkach nie słyszałam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Srebronowłosa jest moim wymysłem :P A "Złotowłosa i trzy niedźwiadki" to baśń z XIX wieku, wielokrotnie przebudowywana i łagodzona.

      Usuń
    2. Ja słyszałam o Złotowłosej i w sumie w dzieciństwie nawet ją lubiłam.

      Usuń
    3. I to jest piękne w ludziach, że każdy jest inny.

      Usuń
  5. Nie znam tej bajki o Złotowłosej, nigdy jej nie przeczytałam. Ale zapoznam się z nią ,z czystej ciekawości i pewnie będę tego samego zdania ,co ty. Srebrnowłosa brzmi jakbyś mówiła o Złotowłosej po 50ciu latach z siwymi już włosami ,kobiecie po przejściach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi się wydaje, że Złotowłosa nie wyewoluuje w Srebrnowłosą tak po prostu. Musiałaby się zmienić od środka. Samo starzenie się nie dodaje człowiekowi mądrości.

      Usuń
  6. Ja akurat lubiłam i darzę sentymentem tę bajkę, ale faktycznie ma ona mankamenty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nie ostudziłam ci niechcący tej sympatii :)

      Usuń
  7. Bajki dostarczają wiedzy o ludziach i ich problemach, z tym że zakończenia są zwykle pozytywne, tymczasem życie weryfikuje te piękne bajeczki, więc dlatego przydatna będzie Srebrnowłosa ze swoimi praktycznymi radami.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, ja tam lubię happy endy. Nie ma co się kopać po kostkach. I tak przyjdą trudniejsze chwile, ale dobrze mieć w głowie pozytywny wzorzec :) Uściski!

      Usuń
  8. Dosc czesto napotykamy na swojej drodze zycia takie Zlotowlose, egoistyczne, bezmyslne, rzadziej te rozwazniejsze Srebrnowlose. Zalezy do ktorych mamy szczescie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i masz rację. Czasem przyciąga się określony typ ludzi, konkretne zjawiska. Coś w tym jest.

      Usuń
  9. Różne złotowłose bywają na tym świecie, a bajki nie kojarzę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oby spotkać jak najwięcej takich Srebrnowłosych na swojej drodze :) A kiedyś, kto wie, może stać się jedną z nich dla młodszych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak byłoby najlepiej <3 Taka mądra wiedźma :)

      Usuń
  11. to srebro na włosach chyba pojawia się z wiekiem ;-). Co do rozwijania potencjału to sama ostatnio odkryłam, ze chociaż edukację mam już za sobą, chcę dalej się rozwijać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdecydowanie - ja też już widzę u siebie pierwsze srebrne nitki :o Zgroza xD

      Usuń
  12. Złotowłosa przypomina mi moją "przyjaciółkę" z przeszłości, i uświadamia jak wielki krok do przodu zrobiłam kończąc tą toksyczną relacje. Człowiek uczy i rozwija się całe życie - a przynajmniej tak powinno być :) Dobrze jest na swojej drodze spotkać kogoś z kogo możemy brać przykład..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak... Takie toksyczne relacje potrafią być bardziej chorobotwórcze niż smog i kwaśnie deszcze razem wzięte. Szkoda tylko, że jak się w nich tkwi, to nawet człowiek tego wszystkiego nie zauważa.

      Usuń
  13. Srebrnowłosa... jakie co szczęście że na świecie są Srebrnowłose. Tyle magii w ich prostocie, tyle siły w ich skromności...
    Cudnie mi się czytało tego posta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana jesteś <3 dodajesz mi skrzydeł ^^
      A Srebrnowłose? Bez nich chyba byśmy się zgubili gdzieś po drodze. Potrzeba nam wzorów, bohaterów. Jakiegoś punktu, który będzie stały w tym zwariowanym świecie.

      Usuń
  14. Lubię bajki. I chociaż mam już skończone "25 lat" czytam je z przyjemnością.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ;) z tych najładniejszych nigdy się nie wyrasta ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Umiarkowanie w jedzeniu człowieka

Oszlifowani

Boski pierwiastek