Trampki noblistki
Lepiej być ładnym czy mądrym? Patrząc na zarobki pięknych aktorek i wiecznie niedofinansowaną naukę, wniosek nasuwa się sam, ale…
***
Byłaby to rozkmina pozbawiona większego sensu – bo nawet
lokowania produktów nie będzie – gdyby nie jedno niezwykle ważne zdanie, które podobno wypowiedział Picasso: „Piękne kobiety wierzą w
swoją inteligencję, kobiety inteligentne nie wierzą w swoją urodę”. I coś w tym
jest.
Wybaczcie, że facetów wykluczam z tych
rozważań, ale nie rozmawiam z kolegami o ich wyglądzie. A już z całą pewnością
nie o ich odczuciach w tym względzie. Ograniczamy się do komunikatów w stylu:
„Fajna marynarka” i „Dobrze ci w tej fryzurze”, ale nic więcej. Kobiecy punkt
widzenia jest inny – i nie oszukujmy się, jestem nim żywo zainteresowana z
osobistych pobudek.
To normalne, że czasem człowiek czuje się i wygląda, jak
Miss World, a innym razem jak pół dupy zza krzaka. Mimo, że obiektywnie
niewiele się zmienia. Można się wyspać, umalować i naciągnąć to i owo, ale
ogólny zarys zostaje ten sam: oczy, uszy, nos. A jednak czasem pewność siebie
wylewa się każdym porem skóry i promieniejemy. Świat pięknieje, wróble
zatrzymują się w locie, wiatr łagodnie rozwiewa kosmyki. Gdybym znała zaklęcie
na utrzymanie tego stanu na co dzień, to właśnie odczyniałabym urok.
Innym razem człowiek wstaje pomięty i nie pomoże puder,
tusz, gdy kolagen zwiotczał już. Mimo uczciwej suplementacji (gdy się
przypomni), pielęgnacji (gdy się zachce) i zażywania ruchu (gdy nic nie jedzie
w kierunku domu). Whatever…
Bywa też, że czujemy się mocni w duchu, jak Conan
Barbarzyńca. W kontekście intelektu może to dziwne porównanie, ale wyobraziłam
sobie jędrny mózg, którego zwoje mają taaaką rzeźbę. Mamy przecież przebłyski
geniuszu, idealnie składamy słowa, ustawiamy ciągi cyfr, olśniewa nas wena. A
innym razem paździerz i zliczenie do pięciu to nie lada gratka. W takich
wypadkach zwalam to na wybuch na słońcu, lecące ciśnienie i brak kawy. Jedno do
drugiego nic nie ma, ale zawsze miło jest się usprawiedliwić przed samą sobą.
Mimo tego, że każda z nas zalicza dzień pt.: „Jestem taka
piękna/paskudna/mądra/głupia”, to i tak jakoś się definiujemy.
Znam wiele naprawdę mądrych babeczek, które są śliczne, a
jednak nie przyjmują tego do wiadomości. Ufają swojemu mózgowi we wszystkim,
prócz oceny wyglądu. Mówią o sobie „ładne”, ale nie „piękne” i nie dowierzają,
gdy ktoś je komplementuje. Abstrahując od tego, czy są w danym momencie
zrobione na tip-top, czy całkowicie saute.
Te same kobiety są niesamowicie pewne siebie jeśli chodzi o
kompetencje umysłowe – i akurat w ich przypadku jest to uzasadnione. Bywa
jednak tak, że przepustką do przypisywania sobie niesamowitej inteligencji jest
po prostu ładna buzia… i takie dziewczyny też znam.
Trochę mnie boli wewnętrznie, gdy piszę te słowa. Zawsze
bardzo oburzałam się na upraszczanie świata na zasadzie ładna=głupia,
brzydka=mądra. Są ładne i mądre
jednocześnie, ale są też brzydkie i głupie. A najwięcej jest tych
pośrednich, z całym repertuarem zachowań i min. Niewiele trzeba, by odstawić
numer miesiąca.
Stereotypy funkcjonują głównie dzięki temu, że podlewamy je
naszym zachowaniem. Może odpowiada za to efekt aureoli, który każe nam
przypisywać dobre cechy atrakcyjnym ludziom? Ładne dzieci stawia się często w
pierwszym rzędzie podczas przedstawień w przedszkolu. Może nie najbystrzejsza
ta biedroneczka, ale ma taką słodką twarz. A potem to już leci. Tak samo
„wypycha się” na przód te zdolne brzdące – a to wierszyk, a to konkurs, a to
zawody. Gdy pewność siebie zostanie posiana na żyznej glebie młodego serca,
niełatwo ją potem wyplenić – i dobrze! To duży kapitał, bo żyjemy w czasach,
gdy siedzenie w kąciku w ogóle się nie sprawdza.
Jednocześnie, gdy dostrzegamy tylko jedną cechę – nieważne
czy fizyczną, charakterologiczną lub umysłową – to w pewien sposób rugujemy
całą resztę. Dobrze, gdy człowiek stara się poukładać sam siebie i weryfikuje
oceny innych. Gorzej, gdy bierze je za prawdy objawione. Najgorzej, gdy całe
wyobrażenie o swojej wartości zawiesza tylko na tym jednym kołku.
Wydawałoby się, że lepiej być ładnym niż mądrym – ludzie na
ciebie patrzą, zachwycają się, ty też żyjesz w zachwycie, dodajesz sobie +100 do intelektu i
ogólnej zajebistości. Ale jeśli coś zaburzy estetykę, to cały domek z kart
upada... Musisz mieć w zanadrzu coś jeszcze, żeby nie załamać się, gdy pojawią
się zmarchy i rozstępy.
Więc może lepiej być mądrym? Uroda przemija, ale to mózg – mózg,
mózg, mózg – ciągnie nasz ewolucyjny wózek (Patrz
pan! Ogień!). Zresztą inteligencja jest seksi. Tylko potem uruchamia się wewnętrzny Pinky. Robimy jakąś głupotę
– może nawet się poparzymy – i nagle zaczynamy kwestionować wszystkie swoje wybory.
Kopiemy się w kostki z uporem godnym lepszej sprawy i zamiast wyciągnąć wnioski
po prostu chowamy głowę w piasek. Ile genialnych pomysłów nie ujrzało światła
dziennego, bo ludzie bali się uwierzyć w swoje kompetencje.
Myślicie, że to pochwała przeciętności? A skąd! To raczej
apel o luz. Bo czasem będziemy zachowywać się durnie, jak najgłupsze trampki w
obuwniczym. Takie, co noblistkom nie dorastają do pięt. A czasem to właśnie my
będziemy dokonywać przełomów na miarę Kopernika. Olejmy Noble, Oscary,
plebiscyty People i Forbesa. Olejmy to, co wtłaczano nam do głów lub co sami o
sobie myślimy. Po prostu żyjmy – pięknie, najpiękniej jak się da. Życie będzie
bywało brzydkie, będzie miało momenty, kiedy utytłamy się jego prozą po łokcie.
Będziemy czuć się wymemłani i padać na pysk. Ale będziemy też wstawać,
otrzepywać się z kurzu i ruszać dalej.
Uwierzmy w swoją inteligencję i w urodę, ale nie
przywiązujmy do nich aż tak wielkiej wagi. W ogólnym rozrachunku i tak
najcenniejsze jest dobre serce.
Fot. Giordano Rossoni / Unsplash |
A przemawiała do nas przyszła noblistka Pokojowej Nagrody Nobla :D
OdpowiedzUsuńHahaha, uwielbiam cię 😁😁😁
UsuńBardzo ciekawy tekst. W sumie warto się zastanowić nad tą kwestią.
OdpowiedzUsuńUwielbiam te wszystkie rozważania od czapy, więc obiecuję, że takich akademickich problemów tu nie zabraknie 😉
UsuńDobre serce jest faktycznie najważniejsze ❤️ Świetny wpis!
OdpowiedzUsuń❤️ dziękuję!
UsuńJaki ten tekst jest prawdziwy. Czasami najprostsza prawda jest najistotniejsza.
OdpowiedzUsuńDlatego lubię od czasu do czasu wrócić do dziecięcego świata baśni - tam jest jasna wskazówka co jest dobre, a co złe. I chociaż bywa to aż przerysowane, to jednak prostuje wewnętrzny kompas :)
UsuńBardzo dobry post a miło się czyta. Więcej takich wpisów!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego obrazu!^^
Trochę ich już jest 😜 i jeszcze trochę będzie 😉
UsuńMiękkie serce twarde 4 litery. Wszystko jest potrzebne dla równowagi. Jest piękno musi być brzydota, jest mądrość musi być głupota, jest miłość i jest nienawiść. Taki świat. Najważniejsze byśmy w tym wszystkim znaleźli siebie i siebie nie zatracili. Test świetny jak zawsze. Czekam na pozostałe tematy. MK
OdpowiedzUsuń🥰 to prawda - wszystko ma swoje dwa końce. A najśmieszniejsze jest to, że te skrajności często mieszkają w tym samym człowieku jednocześnie. Taki paradoks 🤣
UsuńRadość ducha jest równie ważna. Gdy ktoś jest śliczny, zobaczy kiedyś śliczniejszą id siebie i klapa. Mądry w swojej dziedzinie, napotka mądrzejszego w kilku innych dziedzinach i klapa. Radość wewnętrzna nie mylić z głupkowatością, przezwycięża wszystko i wszystkich.
OdpowiedzUsuńMasz rację, radość i wewnętrzny spokój to niesamowicie ważne rzeczy. Ani urody, ani inteligencji nie można bałwochwalczo hołubić, to jasne. Świat nie jest zero-jedynkowy, a jednak czasem ludzie próbują go tak przedstawiać. A ja lubię od czasu do czasu zamieszać w tym kociołku 😉
UsuńDefinicja piękna to rzecz bardzo względna, już patrząc na nie z różnych perspektyw przekonujemy się jaka panuje w tym róznorodność. Stawiam na wnętrze. Izabela
OdpowiedzUsuńCo więcej, ta definicja często się zmienia, nawet u tej samej osoby. Ale aż mi się przypomniał taki suchar o lekarzach, którzy zachwycali się śledzioną😝
UsuńPrzypomniałaś mi, że muszę sobie zamówić witaminy A, E, różne seleny i inne cynki ;) I witaminę D! Wszystko mi się pokończyło...
OdpowiedzUsuńNieraz się zastanawiałam, czy wolałabym być piękna, czy mądra. I w sumie dalej nie wiem. Na razie utknęłam na idei, że fajnie by było mieć kasę, bo wtedy byłabym piękna. Ale chyba też i mądra, skoro miałabym kasę. Zamotane to dość ;)
Ciiiicho! Nie mów nic o suplementach, bo też powinnam je brać. I smarować nogi balsamem. A nie można robić takich głupot, kiedy ma się nowiuteńką książkę o Ariadnie do czytania. Miałaś rację, jest świetna!
UsuńJa bym chciała w tej chwili mieć przede wszystkim czas 😁
Witam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńDefinicja piękna jest bardzo subiektywna, coś co dla kogoś jest cudnym ideałem dla innego będzie przeciętnym, normalnym. "Piękno" może się zmieniać wraz z czasem i doświadczeniem człowieka. Dobre serce, nie ma wieku, nie zmienia się, nie starzeje. Zawsze jest cenione i poszukiwane :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
To zresztą jest pewien paradoks - gdy kogoś kochamy to pięknieje w naszych oczach. A to charakter zatrzymuje na dłużej, mimo wszystko 😉
UsuńJakie to proste, gdy się czyta - Uwierzmy w swoją inteligencję i w urodę, ale nie przywiązujmy do nich aż tak wielkiej wagi. Jednak trudno - przynajmniej ja tak mam - nie porównywać się z innymi, nie łapać dołów gdy wiem, że wkładam całą siebie w daną sprawę, a ktoś inny (ładniejszy, sprytniejszy, ze znajomości) robi niewiele a jest wychwalany pod niebiosa. Wtedy świadomość, że dobre serce zwycięży nie wystarcza.
OdpowiedzUsuńWłaśnie o to chodzi - to są proste prawdy. To, że trudno do nich doskoczyć to inna sprawa... Ja też mam z tym czasem problem. Jak każdy człowiek. Ale może właśnie chodzi o to by nie porównywać się z innymi,a tylko z samym sobą z przeszłości? Dobrze jest wiedzieć swój rozwój, zrzucać kolejne skorupy.
UsuńMyślę o tych ludziach, których już nie ma. Nie pamiętam czy mieli znajomości, nie każdy błyszczał intelektem, nie wszyscy byli piękni- ale pamiętam to jak się przy nich czułam, ich serca, uwagę, śmiech. To jednak ważniejsze;)
Świetny tekst. „Piękne kobiety wierzą w swoją inteligencję, kobiety inteligentne nie wierzą w swoją urodę”. To fakt, że coś w tym jest.
OdpowiedzUsuńPrawda? Trochę mnie to zaskoczyło w pierwszej chwili, a potem pomyślałam.o kobietach, które znam i w większości przypadków to faktycznie się sprawdzało...
UsuńNigdy nie szufladkowałam tak ludzi i nie mam zamiaru tego robić, bo to głupie i krzywdzące. Tak uroda, jak i sprawność umysłu przemijają. Warto zdać sobie z tego sprawę - im wcześniej, tym lepiej. Po prostu MAMA
OdpowiedzUsuńGłupie i krzywdzące, to prawda, ale czy zawsze od nas zależne? W pierwszym odruchu zdarza się kogoś ocenić - nie zawsze sprawiedliwie. Trzeba odwagi, żeby się skonfrontować z samym sobą i być uczciwym, zarówno wobec siebie, jak i wobec drugiego człowieka. A mam wrażenie, że wiele razy zatrzymujemy się na tej powierzchownej pierwszej ocenie. Ile razy te "pierwsze wrażenia" decydowały przy rozmowie o pracę, na egzaminie, na randce.
UsuńOtóż to, dobre serce w każdym przypadku powinno być najważniejsze.
OdpowiedzUsuń☺️ bo tylko to będą po nas wspominać. No chyba, że jednak będzie bardzo złe, ale nie polecam 😜
UsuńTrochę chyba na to co piszesz wpływa model wychowania. Mi od dzieciństwa do głowy wkładano,że liczy się intelekt, to co masz w głowie, bo wygląd przemija. Do wyglądu nigdy nie przywiązywano uwagi i tego się nie nauczyłam. Uczę się tego w dorosłym życiu - że ten intelekt trzeba też opakować, żeby ktoś się w ogóle zainteresował tym, co jest w środku.
OdpowiedzUsuńA co do pierwszej części i tego, że czujemy się różnie - myślę, że duża w tym zasługa hormonów, które nami rządzą.
Pewnie tak, kobiece hormony to istny poligon. Co do wychowania - pełna zgoda, ale wiesz o czym pomyślałam? Że nie uczymy patrzeć na człowieka holistycznie, ciągle jest to albo-albo. Przecież intelekt nie wyklucza urody, a o e razem empatii, radości, wrażliwości. A my się tak głupio fiksujemy tylko na jednym małym wycinku
UsuńO tak, człowiek z dobrym sercem jest na wagę złota.
OdpowiedzUsuń❤️💚💜
Usuń