Maskując strach
– Stworzyłam potwora – mruknęła zadowolona X znad ekranu komórki.
– A co, gadasz z ChatGPT? – spytałam, wcale nie złośliwie,
bo jak wiadomo jestem ucieleśnieniem słodyczy. Chyba, że akurat nie, ale nie
wchodźmy w szczegóły.
– Lepiej. Po pół roku wychowywania, mój facet
wreszcie sam z siebie zaproponował, że wybierze miejscówkę!
Odważny ruch. To nie tak, że X jest wybredna – można z nią
iść na frytki do Maczka i do opery na „Carmen”, zawsze się odnajdzie. Podziwiam
jednak, że sześciu miesiącach machania nożyczkami chłopak ciągle ma jaja, żeby
wyjść z inicjatywą.
Zacznijmy od długiego wywodu na temat tego, że jest
niezależna i nie da postawić sobie kawy, chyba że mu odkupi. Na pierwszych
randkach to by się broniło, ale wyskoczyła z tym po dobrych kilku miesiącach,
gdy podliczyła sobie w Excelu, że jednak nie są na równi w kwestii wydatków i
to wygląda, jakby na nim żerowała. Nic z tych rzeczy, ale tak właśnie ubzdurała
sobie moja hienka z kalkulatorem w łapce. Żeby jeszcze jej się nie podobała ta
adoracja! Ale nie, było wręcz przeciwnie: taki szarmancki, taki ułożony,
byliśmy na ptifurkach, och, ach, on płacił, ja też i ojojoj. A potem nagle
dopadła ją fala samokrytyki, tabelki z formułami poszły w ruch i Bogu ducha
winny facet dostał rykoszetem. Teraz bawią się w BLIKA, żeby znowu piany nie
dostała.
Pamiętam też lodowaty dzień, który spędzałam sobie radośnie pod
kocykiem, podczas gdy X, wkurzona jak osa, perorowała, że byli w kinie i –
uwaga – nie pozwolił jej poczekać z nim na autobus, tylko wsadził ją w tramwaj
i marzł samotnie. „Dobrze, że go do domu nie odprowadziłaś” rzekłam, na co
odpowiedziało mi oburzone fuknięcie. Tak się przemawia do rozumu przyjaciołom,
panie i panowie!
A teraz śmiech na bok, bo o ile łatwo jest punktować czyjeś
wtopy, o tyle ze swoimi już nie jest tak milusio. Każdy z nas ma za uszami
jakieś głupie zachowania. Wydawałoby się, że X jest agresywną babką, ale to
nieprawda. Pozuje na hardą, nosi swoją zbroję, ale ma miękki środek. Właśnie
dlatego jestem przekonana, że za tą manifestacją pt.: „Jestem duża, dam sobie
radę” tak naprawdę kryje się strach przed bliskością.
Wielu ludzi się tego boi. Czasem świadomie, czasem nie, ale
jest w nas podskórny lęk przed pokazaniem się innym bez osłon. To dlatego
pojawia się tak wiele klasyfikacji zachowań: Wesołek, Macho, Kobieta Bluszcz, Nieporadna, Piotruś Pan, Królowa Śniegu… Chowamy się za tymi etykietkami,
przyjmujemy narzucone wzorce za swoje i rozpaczliwie tęsknimy za prawdą. Chcemy, by patrząc nam w oczy ludzie rzeczywiście widzieli nas takimi jakimi jesteśmy,
a jednocześnie uciekamy.
Można grać całe życie, ale czy warto?
X przeszła przez swój etap Walkirii – już nie walczy na
siłę, ale jasno komunikuje na czym jej zależy. I słucha. To też jest ważne.
Silne, niezależne, z kotem, psem i bez zwierząt, z paprotką i gołym parapetem, z dzieckiem i bez dziecka – wszystkie mamy wystarczająco dużo energii by zmierzyć się z życiem w pojedynkę. Ale wcale nie musimy. Możemy czasem opuścić gardę i nie udowadniać światu na siłę, że drzemią w nas Amazonki.
Tak samo faceci – ogarniacie świat lepiej niż przodkowie: oni musieli
iść upolować dzikiego zwierza, zaorać pole albo bić się o rubieże, ale w zasadzie
nic więcej. A wy musicie iść do pracy, wstawić pralkę i wiedzieć jak przewinąć
niemowlaka. Bycie zmęczonym, rozżalonym, czy zachwyconym nieporadną laurką
córeczki, wcale nie jest niemęskie. Naprawdę mamy w sobie ogromną moc, ale nie
musimy wcale trzymać jej ciągle pod skórą. Nie ma nic złego w tym, by od czasu
do czasu odpuścić. To, że można pojechać samochodem 220km/h to nie znaczy, że
trzeba grzać silnik na polnej dróżce, prawda?
Podobno życie to gra i trzeba zrobić wszystko, by ją wygrać. Chyba wszysycy zakładamy maski.
OdpowiedzUsuńOj niestety tak. Maski stały się modne jeszcze zanim pojawił się koronawirus.
UsuńNie wiem czy "modne" to dobre słowo. Tak samo, jak nie jestem przekonana, czy wszyscy ludzie "wygrane życie" rozumieją tak samo. Najważniejsze to być szczęśliwym i nie krzywdzić innych.
UsuńNapisałabym coś mądrego, odkrywczego etc. Ale nic takiego nie przychodzi mi do głowy, więc po prostu przyklasnę ostatniemu zdaniu Twojego komentarza. Czyli temu: " Najważniejsze to być szczęśliwym i nie krzywdzić innych" ;)
UsuńMyślę, że w życiu, związku szczególnie, trzeba nauczyć się obdarowywać i być obdarowywaną. Nie pozwalanie na płacenie za kawę i inne przyjemności nie musi świadczyć o dorosłości i dawaniu sobie rady. Nie chcemy być nikomu za nic wdzięczni, bo wtedy łatwiej jak nic z tego nie wyjdzie. A to nie prawda. Każda relacja nas wrażliwców dotyka. I żadne tłumaczenia niczego nie złagodzą. MK
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Każdy człowiek zostawia ślad, każda relacja - jedne głębsze, inne nie, ala każda w jakiś sposób dotyka. Może nie trzeba aż tak bardzo kalkulować czy coś wyjdzie, czy nie, a po prostu cieszyć się danym czasem?
UsuńTak sobe czasem myślę że czasem ludzie oskarżają bezpodstawnie kogoś o agresje. Co do niezależności to chyba dość coraz cęstsza postawa
OdpowiedzUsuńTo akurat dobrze, niezależność zawsze w cenie ;) niekoniecznie taka w stylu Zosi-Samosi, ale taka, kiedy czuję się własną sprawczość
UsuńBrzmi to bardzo pięknie - "Nie trzeba uśmiechać się na siłę, ani udawać, że jest ok, kiedy świat wali się na głowę" - tylko ile z nas jest na tyle odważną/odważnym żeby tak żyć. Często można usłyszeć - to moje życie, ja o nim decyduję, ale jednak nie wszystko wszystkim powiemy z obawy przed wyśmianiem, przed krytyką, przed uwagami otoczenia.
OdpowiedzUsuńTo już kwestia odwagi. Naprawdę wierzę, że mamy jej w sobie więcej niż nam się wydaje :)
UsuńPełnimy różne funkcje w życiu, zatem siłą rzeczy każdy z nas przybiera różne maski im odpowiadające. Izabela Bookendorfina
OdpowiedzUsuńTylko czy zawsze trzeba chodzić z ochraniaczem na twarzy? Nie chodzi o wybebeszanie się i opowiadanie intymnych szczegółów każdemu, ale może wcale nie trzeba ciągle ukrywać swojej prawdziwej twarzy?
UsuńTen ostatni akapit podsumował wszystko. Szkoda, że wiele osób tak nie postępuje i skrywa się za osobą jaką nie jest...
OdpowiedzUsuńMoże to przez to, że pędzimy rzez życie i nie mamy czasu zastanowić się nad sobą i swoimi emocjami? Czasem działają odruchy, a każdy ma takie, jakie wypracuje
UsuńMyślę, że zakładanie masek nie w każdej sytuacji jest niezbędne.
OdpowiedzUsuńNawet niewskazane :P
UsuńMyślę, że nie ma człowieka, który w jakiejś sytuacji nie udaje. Każdy z nas to robi. I pozostaje mi życzyć nam wszystkim jak najwięcej takich ludzi wokół, przed którymi udawać nie trzeba.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę. Czasem to odruch i samoobrona, ale jednak lepiej, gdy człowiek staje w prawdzie ze swoimi emocjami. I nawet jeśli założy maskę, to wspaniale, gdy w pewnym momencie ma w sobie tyle sił, by ją zdjąć
UsuńJa nie zakładam maski tylko... chowam się w internetach 🤓.
OdpowiedzUsuńTo też jakaś maska :P
UsuńCzasem boimy się pokazać komuś że jest nam źle, boimy się zostać wyśmianym czy ponownie skrzywdzonym i wtedy zakładamy maskę... Nie tak dosłownie, po prostu uśmiechamy się do ludzi by myśleli,że jest dobrze.
OdpowiedzUsuńKasia Dudziak, Kasinyswiat
Tylko czy to jest dobre podejście? Na chwilę, żeby nie zagłębiać się w emocje swoje czy innych ludzi to jest ok, ale bycie spójnym ze sobą daje nam możliwość przeżywania życia w pełni. Bez masek jest po prostu lepiej.
Usuń