Szparag codzienności
Rzeczywistość dopadła mnie w sposób dość brutalny. Kolejne mieszkanie, które mi się spodobało okazało się być totalnie poza moim zasięgiem. No chyba, że zrezygnuję z takich głupot jak jedzenie, picie, środki czystości. Nie dotarłam jednak do tych rewirów samoświadomości, żeby żywić się światłem słonecznym i kąpać w blasku księżyca. Może kiedyś.
Wracałam więc do domu, myśląc o tym, że wszystko fajnie, ale ekonomia to wredna zołza, gdy moim oczom ukazał się stragan z warzywami. A wśród tych pomidorów i ogórków ukazało się cudo, na które czekałam strasznie długie miesiące: pęczek szparagów :D
Więc podbijam do tego straganu radośnie, wabiona wizją szparagów idealnie zrumienionych na masełku, wręcz czuję ich smak i wtedy znów, łup mną o bruk: dwadzieścia dwa złote. No ludzie, maj jest! Polska jest potęgą szparagową! W Internetach mówią, że Niemcy przyjeżdżają je do nas zbierać, a tu dwie dychy?!
I w tym momencie w głowie otworzyła mi się zapadka: na mieszkanie mnie nie stać, ale te szparagi to sobie kupię. Ostatecznie samochodu też nie mam, a codziennie wozi mnie szofer w bryce za grube tysiące. Kit, że z taboru ZTM.
Nie da się w życiu mieć wszystkiego, ale można wyłuskiwać te drobiazgi, które sprawiają radość. Takie jajko z niespodzianką na przykład, gdy wychodzisz z sądu po wygranej sprawie. Poważnym mecenasom też się należy coś od życia. Albo skakanie po kałużach. Kiedyś mama krzyczała, że buty przemoczysz, a teraz jak przemoczysz to wysuszysz, ale co poskaczesz to twoje. Możesz wziąć długą kąpiel w pianie, przebiec 20 kilometrów, albo po raz kolejny zrobić maraton Bridget Jones.
Chodzi o to, by sprawiać sobie drobne przyjemności. By nie żyć w poczuciu, ciągłego kieratu i braku. Bo zawsze będziemy chcieli czegoś więcej i możemy skupiać się na tym czego nie mamy, zapominając, że na wyciągnięcie ręki są rzeczy, które też są dobre. Może nie tak wielkie, ale wyrywające nas z rutyny. I fajnie jest po prostu się nimi cieszyć.
Każdy z nas ma takiego swojego szparaga, który ubarwia codzienność. Trzeba go tylko znaleźć :)
Fot. Markus Spiske / Unsplash |
Mądrze napisane! Ja dziś mam zamiar sobie poszparagować z apką na telefonie do biegania :D
OdpowiedzUsuńNiezmiennie podziwiam aktywne pomysły :)
UsuńMini update :) zrobiłam dzis dwa treningi. Jeden 20 minutowy drugi 30 minutowy. W pierwszym przebiegłam 1 km i przeszłam 1,4 km, a w drugim treningu przebiegłam 3,2 km i przeszłam 1,4 km :) JestĘ z siĘ dumnĘ :D
UsuńA weź🙈🙈🙈😁👍
UsuńJeśli mam wybierać między matą, a bieganiem to wolę biegać. Dziś tylko 1,4km
UsuńTo o 1,4 więcej niż ja 🤣
UsuńKażdy ma, nie każdy zauważa na czas :( Czasami warto docenić chwilę i drobne rzeczy, a nie tylko ciągła pogoń i walka o rzeczy, których nawet nie potrzebujemy. Najważniejsi są ludzie dookoła nas :) Pamiętajmy o najbliższych. Ślę uściski pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńO tak, ludzie są zdecydowanie najważniejsi w tej układanie! Ściskam :)
UsuńBardzo fajny wpis i przesłanie! Szparag codzienności to coś, o co powinniśmy zawsze dbać :)
OdpowiedzUsuńA jeszcze taki odpowiednio doprawiony radością to już w ogóle niebo. Niekoniecznie w gębie ;)
UsuńSprawianie sobie drobnych przyjemności na pewno jest bardzo przyjemne i potrzebne.
OdpowiedzUsuńW moim świecie: bardzo :)
UsuńFajnie napisane :) Przyjemnie się czyta. To prawda, że każdy powinien w tej codzienności szukać swojego szparaga. Od razu lepiej się żyje :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak uważasz 🥰
UsuńŚwietnie napisane, ponoć szparagi świetnie wpływają na potencję. Z wyglądu nawet się kojarzą. 😘
OdpowiedzUsuńHaha, skoro tak mówisz 😁
UsuńZgadzam się z Tobą, że od czasu do czasu warto robić sobie drobne przyjemności i cieszyć się z małych rzeczy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA potem jedna mała rzecz, druga, kolejna i stosik robi się całkiem pokaźny ;)
UsuńDokładnie ! ;) Dla mnie za takim "rarytasem" na który sobie pozwalam są pistacje zawsze po wypłacie.. I smakują wtedy wyśmienicie, myślę wtedy sobie, że gdyby było mnie nie stać codziennie - przejadłabym się nimi i pewnie przestała doceniać.
OdpowiedzUsuńAle to brzmi pysznie :) Aż chyba wezmę z ciebie przykład :)
UsuńKusisz szparagami, a ja je uwielbiam. Wszystko jest strasznie drogie a co tu gadać o takich rarytasach. Jednak też jestem za tym, by sobie czasem uprzyjemniać życie. Teraz w dobie pandemii zobaczyliśmy jakie ono jest krótkie, tak więc...nie za szastaniem kasą nie jestem, ale trzeba sobie robić drobne przyjemności:-) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, taki zdrowy umiar, a nie wieczna asceza, albo w drugą stronę: byłam na bez umiaru. Ale właśnie takie jasne punkty dobrze człowieka nastrajają :)
Usuńfaktycznie, mi tez warzywa poprawiają humor, zwłaszcza ostatnio, co do ekonomii to zupełnie się z Tobą zgadzam
OdpowiedzUsuńEch, chyba jest nas więcej. Tylko pikieta nie pomoże. Jakieś pomysły co z tym zrobić?
UsuńHaha, świetnie napisany post, poprawiłaś mi humor :)
OdpowiedzUsuńNiestety ceny za warzywa i owoce ostatnio idą strasznie w górę.. Niedługo zostanie nam do wyboru tylko KFC lub MAC.. :D
https://artidotum.blogspot.com/
Cieszę się :) podoba mi się taka supermoc :) ale tak obiektywnie: frytki z Maca są spoko ;)
Usuń