Niebieska flaga

Czytałam ostatnio artykuł o kolorowych flagach w związku: czerwonych – które każą uciekać, gdzie pieprz rośnie; różowych – zapraszających do przepracowania zgrzytów; beżowych – oznaczających nudę, powtarzalność i sztampę oraz zielonych – sztandarów, którymi możemy machać z radością, że wszystko idzie tak, jak powinno. Prawdę mówiąc nie wiedziałam o istnieniu większości z nich. Umawiając się na randkę człowiek powinien przejść skrócony kurs weksylologii, inaczej nie ma szans żeby się w tym wszystkim połapać.

Skoro jednak już świat relacji wygląda, jak plaża nad Bałtykiem, to zrobimy szybki przegląd.

Czerwień mówi stop – to te wszystkie sytuacje, kiedy mamy do czynienia z przemocą. Nieistotne czy chodzi o przemoc fizyczną, psychiczną, emocjonalną, ekonomiczną czy seksualną. To po prostu sytuacja, kiedy trzeba głośno wołać o pomoc i przerywać zło. Agresja, karanie milczeniem, odcinanie od znajomych i rodziny, brutalne zachowanie, uzależnienia – czerwona lampka miga. O tym, że dzieje się źle wie i człowiek, który tkwi w tym uwikłaniu i ludzie, którzy patrzą z boku.

Beż – bezpieczny i „nudny” – to synonim banału. Widać to szczególnie na portalach randkowych, gdzie wszyscy kochają podróże, kawę i Disneya. Jak widać jestem beżowiutka, bo naprawdę uwielbiam opowieści o księżniczkach, picie latte i jestem spakowana, nim ktoś dokończy pytać, czy gdzieś jedziemy. Wirtualny świat każe wyróżniać się w tłumie, ale nie jestem do końca przekonana czy ta oryginalność na siłę jest potrzebna. Jasne, przełamanie rutyny jest super, ale chyba nie dogoniłabym miłośnika rajdów przełajowych, niezależnie od tego jak bardzo jest to wymyślne i jak ciekawie wygląda na Tinderze.

W tym zestawieniu zieleń jest czytelna – nie bez powodu mamy tu sygnalizację świetlną. JEDZIESZ W TO! Masz poczucie, że wszystko gra. Obopólna troska jest czymś normalnym, a nie prezentem od święta. Szacunek, szczerość, uczciwość stanowią podwaliny i to jest przepiękne. Tak właśnie powinno być.

Tylko konia z rzędem i Skodę na gazie temu, kto tak rozbiera na kawałki każdą relację, w którą wchodzi. Czerwone flagi jeszcze rozumiem, bo wszystko co niszczy godność człowieka i zabija go od środka jest złem. Trzeba się przed tym bronić ze wszystkich sił, a manipulanci potrafią omotać ofiarę tak, że często sama nie zdaje sobie sprawy z tego, w jakim bagnie tkwi.

Co do reszty mam już mieszane uczucia. Czym innym jest radość i docenianie pozytywnych reakcji, a czym innym precyzyjne oglądanie ich pod lupą. Blisko stąd do kalkulowania i przyznawania punktów: tu plusik za obiad, tam minus za krzywe spojrzenie. Sorry, ale relacje nie mogą sprowadzać się do dzielenia batona od linijki. Raz jedno daje więcej od siebie, raz drugie. Tylko wtedy to ma sens.

No dobrze, ale co z różem?

Mnie ten kolor kojarzy się z Barbie, słodkością i pewną dozą infantylizmu. W relacjach natomiast różowe flagi oznaczają chaos, dyskomfort i konsternację. Coś zgrzyta, a ty nie wiesz czy to problem, czy po prostu czepiasz się. Można zastanawiać się czy niedopasowanie – często obiektywne – jest przeszkodą w związku. Znam pary, gdzie zdeklarowana lewaczka była w związku z wyborcą PiS-u i wspaniale się dogadywali. Gdzie mięsożerca i wegetarianka wspólnie chodzili na obiadki i nikt nikomu talerza nie wyrywał. Z drugiej strony czy da się pożenić pedantkę i bałaganiarza? Sowę i skowronka? Człowieka, który nie chce mieć dzieci i tego, który marzy o piątce szkrabów?

Dużo zależy od konkretnych ludzi i wymaga rozmowy, a nie radykalnego cięcia. Różowa flaga każe zwrócić na coś uwagę i zastanowić się ciut głębiej. Powiem Wam jednak, że dla mnie znacznie mocniej łopoczą flagi niebieskie.

Nie znacie ich? Spoczko – to moja własna nomenklatura. Upchnęłam tu wszystkie momenty, w których wieje chłodem.

Weźmy taką ciszę. Mam do niej stosunek zmienny – po całym dniu pracy na „ołpenspejsie” brak dźwięków jest błogosławieństwem, ale kiedy czekam na SMS-a… Cisza w relacjach potrafi wgryźć się w trzewia i targać wątrobę. Szczególnie gdy wiesz, że jeśli ty nie zadzwonisz i nie napiszesz, to druga strona wcale nie kwapi się do kontaktu. Jeszcze mocniej boli cisza, gdy mieszka się w jednym domu i nie zamienia się ze sobą nawet słowa.

Obojętność to kolejna rzecz, która zamyka serce. Zwracasz się ze swoimi problemami, radościami, przeżyciami, a w zamian dostajesz szklany wzrok, ewentualnie potakiwanie znad smartfona i pomrukiwanie na odczepnego. Kilka takich sytuacji i już nie pobiegniesz, by podzielić się swoim światem. Nie opowiesz o tym, co zabawnego zdarzyło się w sklepie, ani o tym, że marzysz o wycieczce na Cypr. Komunikacja ograniczy się wkrótce do listy zakupów i konieczności uregulowania rachunków. Zamiast pary, będą tylko współlokatorzy.

Tak samo dzieje się wtedy, gdy człowiek z którym chcesz wejść w głębszy związek wcale nie ma na to ochoty. Może deklarować, że ją ma, zapraszać na randki i okazywać zainteresowanie, ale w głębi serca wcale nie jest gotowy, by się otworzyć. Pytasz wprost – a tu unik; robisz aluzję, którą wyłapie nawet dziecko – já tomu nerozumím, I don’t speak your language, non capisco. To nieustanne lawirowanie między tym, czy można o coś zapytać i tematami, których poruszać nie wolno. Ciężko jest przełamać takie zasieki. Może rzeczywiście ktoś siedzi poraniony i próbuje wylizać rany, ale jeśli nie wpuści cię do swojego świata to nie masz szans, by go poznać.

Koncepcja 5 języków miłości wskazuje na to, że każdy z nas inaczej wyraża uczucia: poprzez dotyk, słowa, prezenty, przysługi i jakościowe spędzanie czasu. Idealnie byłoby się dostroić w swoich potrzebach, ale nie zawsze to łatwe. Trzeba więc mieć w sobie chęć zrozumienia i nauczenia się gestów, których potrzebuje druga strona. Myślę jednak, że fizyczność odgrywa w związku bardzo dużą rolę.

Przełamanie bariery dotyku to wejście w sferę intymną człowieka. Nie chodzi o seks, ale o samo zbliżenie się do siebie na tyle, by objecie drugiej osoby przynosiło pozytywny ładunek emocji. Wzięcie za rękę, przytulenie przy oglądaniu filmu, grzanie stóp o stopy – takie drobiazgi, które sprawiają, że nikt nie pomyli dwójki ludzi z przypadkowymi znajomymi. Ten intymny dotyk jest świadectwem, że grają w duecie. Gdy brakuje muśnięć dłoni i serdecznych uścisków relacja zaczyna się rozluźniać.

Idzie lato i upały, ale lepiej iść na lody, niż fundować sobie chłód w relacjach. I pamiętajcie – najlepsze są białe flagi: wtedy można bez przeszkód wchodzić do wody.

Fot. Chris Lawton / Unsplash


Komentarze

  1. Byłam tu wcześniej i czytałam o tych flagach, ale nie umiałam wymyślić sensownego komentarza. Dziś się już wyspałam :D Zaintrygowała mnie kwestia różowej flagi, jej znaczenia etc. Oraz dopasowywania się par. Napotkałam kilka razy w sieci na zdziwienie, że ktoś może kierować się przy wyborze partnera poglądami politycznymi. Zdziwiło mnie to zdziwienie, tak samo jak podany przez Ciebie przykład związku lewaczki z wyborcą PiS. Nie wiem, może takie pary mało ze sobą rozmawiają? Może mierzę swoją miarą, bo uwielbiam omawiać przeróżne tematy ze swoim chłopem, a gdybym słyszała od niego np. poglądy konfiarskie, w najlepszym wypadku straciłabym do niego szacunek.

    Uważam, że pewnych kwestii nie da się przeskoczyć, nie ma szans na kompromis. Jak przy dzieciach - ja nie chcę, on chce, nie ma tu opcji, żeby obie strony były zadowolone. Chętnie bym posłuchała osób, które są w relacji pomimo drastycznej różnicy poglądów. Jestem ciekawa, co ich łączy i jak godzą te różnice.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat ten przypadek różnic politycznych znam dobrze, więc: gadali długo i namiętnie, po czym każde zostawało przy swoim zdaniu :D Może masz rację, że niektórzy nie gadają. Chciałabym wierzyć, że łączy ich więcej niż dzieli i są w stanie dać drugiej osobie przestrzeń na bycie sobą, nie tracąc przy tym zainteresowania i wspólnych celów. Utopijne, co?
      Byłabym w stanie olać różnice, gdy jedno lubi horrory, a drugie melodramaty, ale już kwestia dzieci czy wizje mieszkania w ścisłym centrum vs. dziczy głuchej i głębokiej są dla mnie nie do pogodzenia.

      Usuń
  2. "Tylko konia z rzędem i Skodę na gazie temu, kto tak rozbiera na kawałki każdą relację, w którą wchodzi. " - i tu się zgadzam.

    OdpowiedzUsuń
  3. zupełnie nie rozumiem tego odwołania do flag, metafora kolorostyczna jeszcze ma jakiś sens i wytłumaczenie , ale dlaczego flagi ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia :) W języku polskim mamy lampki ostrzegawcze, może w angielskim popularniejsze są właśnie czerwone flagi? Od nich wszystko się zaczęło, a że internet szybko podchwytuje różne rzeczy, to może stąd właśnie zaimplementowanie flag?

      Usuń
  4. Na pewno te wytłumaczenia kolorystyczne mają sens.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie kategoryzacja jako taka nie jest potrzebna - bardziej skupiałabym się na konkretnych zachowaniach, które powinny być alarmujące. To czy jest to czerwone, niebieskie, w ciapki czy ma znaczek żabki, jest już drugorzędne. Po prostu zaciekawiły mnie te beżowe i różowe flagi, o których wcześniej nie słyszałam. A dalej już poszło ;)

      Usuń
  5. Relacje międzyludzkie to bardzo skomplikowana sprawa i chyba przez całe życie się ich uczymy. I ciągle popełniamy jakieś błędy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak, ale z drugiej strony otwarta komunikacja pozwala wiele z nich wyplenić w zarodku :P

      Usuń
  6. Rany jaki wywód musiałaś się napracować. Interesujący tekst.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Po takiej przerwie to właściwie była przyjemność :)

      Usuń
  7. Każdy kolor posiada jakieś znaczenie :) To prawda, że cisza może czasem boleć, gdy mieszka się w jednym domu i nie zamienia się ze sobą nawet słowa, ale jak mówi też pewne powiedzenie "mowa jest srebrem, a milczenie złotem" :D Jeżeli dalej jesteś chętna do wzięcia udziału w Blogowych Pogaduchach to koniecznie napisz do mnie na e-mail: blogowee.pogaduchy@interia.pl
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie :P żadne takie złote myśli mnie nie przekonają, że milczenie w związku jest ok. Co innego przestrzeń, czas dla siebie itp., ale jak się nie rozmawia ze sobą, to po prostu tragedia.

      Usuń
  8. Myślę, że większość związków to mieszanka wszystkich kolorów. Raz jest tak, raz inaczej. Ważne, żeby ze sobą gadać i wspólnie rozwiązywać problemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze? Jeśli w większości związków występują czerwone (przemocowe) to ja dziękuję bardzo. Oziębłość i bycie dla bycia też mnie nie kręci. Komunikacja to podstawa, ale myślę, że są takie sytuacje, kiedy trzeba po prostu brać nogi za pas i nie odwracać się za siebie

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wskrzeszeniomat – część pierwsza

Okrutnik

Wskrzeszeniomat – część druga